wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 89

No i jest! 
Przeniosłyśmy opowiadania na blogspot, ponieważ docierały do nas sygnały, że niektóre posty zniknęły, a wp ignorowało nasze sygnały... Teraz po prawej stronie pod hasłem "Historie" znajdują się odnośniki do poprzedniego opowiadania, o Uli i Marku, oraz obecnego o Anicie. Wszystkie rozdziały, po kolei, znajdziecie w Archiwum. Mamy nadzieję, że blogspot będzie łatwiejszy do funkcjonowania, zarówno dla nas jak i oczywiście dla Was. :)
A teraz pozostaje nam życzyć miłej lektury. Czekamy na Wasze komentarze :)
Gulka3 i Kara007

***

Następnego dnia w Krynicy Morskiej. Po długiej i wyczerpującej kłótni z Dawidem Paulinie udało się namówić go, aby wraz z Angeliką poszli na plażę. Właśnie szukali jakiegoś wolnego miejsca na rozgrzanym promieniami słońca piasku, gdy nagle ni stąd ni zowąd podszedł szybkim krokiem Kryspin i szturchnął Brutusa witając się.
- Siema – spojrzał na jego towarzyszki, po czym dodał z uśmiechem. – Witam piękne panie. Pewnie szukacie wolnego miejsca? – widząc ich potwierdzenie, dodał. – Chodźcie do mnie.
Po chwili cała czwórka siedziała już na kocu i rozmawiali ze sobą. Dziewczyny właśnie przymierzały się do grania w siatkówkę plażową, natomiast Kryspin szukał w swojej torbie kart.
- Zobaczysz, wygram i to tak, jak jeszcze nigdy wcześniej – zaśmiał się blondyn. – Ostatnio nabrałem wprawy.
- Możesz próbować – zripostował go Dawid.
Już po kilku przegranych kolejkach oburzony Kryspin rzucił karty mówiąc przy tym:
- Dupek, mogłeś mi chociaż fory dać, żebym poczuł się lepiej. Taki z ciebie kumpel?
Brutus zaśmiał się w głos.
- A co ty myślałeś? To, że jesteś niepełnosprawny umysłowo i emocjonalnie w żaden sposób nie przyczynia się do tego, bym się nad tobą zlitował i dał ci wygrać – widząc jego morderczy wzrok, kontynuował – Looser.
Kryspin w odwecie rzucił go leżącym w pobliżu ręcznikiem. Chwilę później chłopcy w żartobliwy sposób siłowali się na kocu przezywając się w najróżniejszy sposób, jednak gdy Brutus leżał przyciśnięty twarzą do rozgrzanego pisaku bez możliwości jakiegokolwiek ruchu, odpukał ręką w podłoże obok siebie dając tym samym znak, że się poddaje.
- Dobra, już się poddaję. Puść mnie!
Kryspin uwolnił przyjaciela i usiadł na kocu biorąc butelkę z wodą.
- I kto tu jest cieniasem? – zapytał, po czym upił łyk wody kompletnie ignorując morderczy wzrok swojego kolegi.
Jego uwagę przykuły dziewczyny, które nieopodal nich odbijały między sobą kolorową piłkę.
- Ty, Brutus, ta ruda jest nawet niczego sobie.
Dawid spojrzał na niego jak na idiotę.
- Nie widzisz tego? – zapytał z niedowierzaniem. – Spójrz na nią. Figur ładna, buźka też, a ten jej charakterek dodaje jej tylko uroku – przeniósł wzrok z dziewczyny na bruneta. – Zresztą doskonale wiesz, że o rudych niesie się plotka, iż uwielbiają być niegrzeczne i to we wszystkim. Jeśli wiesz o co mi chodzi – dokończył śmiejąc się, po czym wstał i zawołał do Angeliki i Pauli. – Można się dołączyć?

Następnego dnia, podobnie jak wczoraj, cała czwórka spędzała razem czas. Właśnie szli główną ulicą miasteczka szukając jakiegoś fajnego lokalu, w którym można by było zjeść obiad i w spokoju porozmawiać. Kryspin bez przerwy zagadywał roześmianą Angelikę dosłownie o wszystko, podczas gdy Brutus szedł przed nimi wraz z siostrą i znudzony przytakiwał do monologu przez nią prowadzonego. W pewnym momencie jej przerwał:
-  A może tu? – wskazał na jedną z restauracji i nie czekając na potwierdzenie, ruszył w kierunku drzwi wejściowych.
Chwilę później siedzieli już na tarasie na pierwszym piętrze lokalu czekając na zamówione przez nich jedzenie. Młodsza Budzyńska z zaciekawieniem rozglądała się dookoła podziwiając rozpościerający się przed nią widok.
- Pięknie tu – rzekła, przerywając mówiącemu bratu, jednak ten nie zwrócił na to większej uwagi i ponownie powrócił do opowiadanej przez siebie historii.
Nieoczekiwanie wzrok Pauliny przykuł telebim wiszący na ścianie po drugiej stronie ulicy i reklama lokalnego klubu nocnego. Szybko zagadnęła ponownie jednocześnie wskazując na niego.
- A może się wybierzemy? 
Dawid już lekko rozeźlony przeniósł na nią wzrok z zamiarem zwyzywania siostry, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, wtrącili się niemalże równocześnie Angelika wraz z Kryspinem:
- Pewnie. 
Brunet westchnął.

Podczas gdy kelnerka podawała im zamówione przez nich dania, Kryspin wyciągnął ze swojej torby laptopa, włączył go i położył na stół jednocześnie odsuwając od siebie jedzenie.
- Musisz nawet tutaj? – zaczął Dawid. – Nie dosyć tego masz na co dzień w robocie?
- O co ci chodzi? Przeszkadza ci to? – odparł Kryspin.
- Jesteś informatykiem? – wtrącił rudowłosa.
- Taaa... Takim na nielegalu – odpowiedział Dawid ignorując morderczy wzrok kumpla.
Paulina zachichotała, natomiast Angelika pozostawiła zaistniałą sytuację bez komentarza. Przez dłuższy czas blondyn był nieobecny. Nie rozmawiał, nie jadł, tylko „szperał” coś w swoim laptopie, co jakiś czas spoglądając w bok na pobliski telebim. Po kilkunastu minutach zadowolony z siebie zamknął komputer i rzekł:
- Proszę.
Pozostali spojrzeli na niego zdziwieni nie rozumiejąc, o co mu chodzi, jednak ten zignorował to i ponownie przeniósł wzrok na duży ekran. Brutus parsknął śmiechem widząc błękitny ekran, na nim kolorowy napis „Dla Angeliki”, a pod nim animację z miśkiem, który wyciągał łapki z bukietem kwiatów w ich stronę. Paulina z niedowierzaniem spojrzała na Kryspina, zaś sama Angelika spłonęła rumieńcem. Speszona spojrzała chłopakowi w oczy i powiedziała cicho:
- Głupek. Dziękuję.
- Jakie to słooodkie – westchnęła z zazdrością Paula.
Natomiast Kryspin z szerokim uśmiechem na twarzy patrzył wprost na Rudą. Zniesmaczony całą sytuacją Brutus burknął tylko:
- Rzygam tęczą.

Był czwartkowy wieczór. Kryspin, Angelika, Paulina oraz niezbyt nastrojony na rozrywki Dawid, namówiony przez resztę ekipy, by im towarzyszył, poszli do pobliskiego klubu.
Miejsce absolutnie nie przypadło Brutusowi do gustu. Było dla niego zbyt głośne – kochał głośną muzykę, ale te klubowe utwory były męką dla jego uszu, w przeciwieństwie do ulubionych ciężkich brzmień. Ponadto nie cierpiał ogłupiających według niego świateł migających w rytm muzyki. Nie wspominając już o ogromnej ilości spoconych, pijanych, skaczących i wrzeszczących ludzi, którzy cisnęli się na parkiecie.
Jego towarzysze nie podzielali jednak najwyraźniej jego zdania. Jakimś cudem znaleźli wolny stolik, przy którym od razu usiedli. Po chwili Kryspin przyniósł cztery drinki. Dawid zdążył upić zaledwie łyk ze swojej szklanki, a Kryspin już szepnął coś Angelice na ucho, obydwoje wstali i zniknęli w tłumie bawiących się na parkiecie. „Chcę do domu” – pomyślał Brutus.
W międzyczasie jego siostra w oszałamiającym tempie opróżniła swoją szklankę i zwróciła się do niego przekrzykując dudniącą muzykę:
- Chcesz coś z baru?! Bo idę!
Brutus zerknął na swojego ledwo zaczętego drinka.
- Piwo! – odkrzyknął.
Nie lubił drinków. Albo wódka, albo sok – mieszanka generalnie mu nie smakowała.
Gdy Paulina zniknęła z pola widzenia, zaczął obserwować będących najbliżej ludzi. Kilka nastolatek tańczących w kółku, cztery kobiety koło trzydziestki wznoszące toast drinkami, z których jedna miała na sobie szarfę z napisem „Wieczór panieński”, kompletnie pijany mięśniak, który najwyraźniej postanowił zrobić striptiz, ponieważ nie miał koszulki i właśnie rozpinał pasek przy spodniach kołysząc się w rytm muzyki oraz jego drobna dziewczyna błagająca go, by się uspokoił i zerkająca niepewnie w stronę ochrony. W końcu zauważył także Angelikę i Kryspina. Chłopak z pasją okręcał dookoła dziewczynę, która śmiejąc się w głos próbowała utrzymać równowagę. Dawid pomyślał, że taką jej minę, beztrosko śmiejącą się i szczęśliwą, lubi najbardziej zaraz po jej zaciętym wyrazie twarzy, który miała, gdy się na niego złościła. A w ostatnim czasie raczej nieczęsto można ją było zobaczyć zadowoloną albo skrajnie złą, częściej jej twarz nie miała wyrazu; choć próbowała nie dać tego po sobie poznać wiedział, że nadal bardzo przeżywa to, co się między nimi wydarzyło. Wciąż pamiętał raczej niewiele z tamtej nocy. Tylko przebłyski. Jej ufne spojrzenie. Splecione dłonie. Przyspieszone oddechy.
Chciałby pamiętać więcej.
I wtedy też zdał sobie sprawę, że w pewnym stopniu ma do niej żal. O to, że zgodziła się na tę wspólną noc. Nie podejrzewał jej o to, by to ona była jej inicjatorką, kompletnie się tego by po niej nie spodziewał, więc pewnie to on zachował się jak napalony nastolatek, ale, do cholery!, mogła go odepchnąć, krzyknąć, żeby spadał i wytrzeźwiał! Miał żal o to, że namieszała mu w głowie. Od czasu, gdy przypadkiem dowiedział się od brata całej prawdy, ciągle o tym myślał, najpierw dręczyły go wyrzuty sumienia, a później często łapał się na tym, że analizuje ich raczej krótką znajomość, doszukując się w niej czegoś, co mogło ją tak do niego zachęcić i zbliżyć. I w końcu miał żal o to, że podczas gdy on zadręcza się ciągłym myśleniem o tym wszystkim, ona, wielce zraniona i odrzucona, pociesza się w ramionach jego kolegi. Nie mógł na nich patrzeć. Pociągnął spory łyk swojego piwa, które w międzyczasie przyniosła mu siostra i rozejrzał się dookoła z zamiarem znalezienia jakiejś ślicznej dziewczyny, którą mógłby poderwać, jednak szybko stwierdził, że stracił ochotę na jakiekolwiek przygody. Dość już miał przez swoje zachowanie problemów.
A na dodatek z jakiegoś powodu irytowała go więź, jaka połączyła Angelikę i Kryspina. Po jego wczorajszym zachowaniu na plaży wiedział, że dziewczyna nie jest Kryspinowi obojętna oraz że udało mu się jej zaimponować. Teraz, tu, w klubie miał dowód, że udało mu się zainteresować ją swoją osobą; świetnie bawili się razem na parkiecie i najwyraźniej w ogóle nie spieszyło się im, by wracać do stolika, ani tym bardziej do domu. Gdzieś w podświadomości czuł, że również chciałby w tej chwili się z nią bawić, że chciałby być na miejscu Kryspina, móc ją trzymać za ręce. Przeganiał jednak tę myśl jak tylko się pojawiała. Nie chciał uwierzyć w to, że znów odczuwa zwyczajną zazdrość.


W nocy, a właściwie nad ranem, gdy już wrócili z imprezy, Brutus nie mógł zasnąć. Był zmęczony i wcześniej myślał, że gdy tylko położy głowę na poduszce uśnie, lecz teraz był zupełnie rozbudzony. Przewracał się z boku na bok, poirytowany próbował nadać poduszce wygodniejszy kształt. I za wszelką cenę próbował wyrzucić z głowy obraz, który tak psuł mu dzisiejszą imprezę: Angelikę bawiącą się z Kryspinem. Zastanawiał się, co zmieniło się podczas ich pobytu tutaj. Nigdy za nią jakoś szczególnie nie przepadał, w zasadzie była mu obojętna. Lubił się z nią kłócić, owszem, ale to była tylko sporadyczna rozrywka, nigdy nie wiązał z nią żadnych planów. A teraz myślał o niej niemalże bez przerwy. Przez moment zastanawiał się, kiedy to się dokładnie zaczęło. Po tej ich nieszczęsnej wspólnej nocy, przez którą czuł kłujące poczucie winy? Chyba nie, wtedy myślał o tym, jak uspokoić swoje sumienie, a nie o niej jako... no właśnie, kim? Westchnął i usiadł na łóżku. Musiał w końcu przyznać się przed sobą, że zwyczajnie próbuje się oszukać. Był najwyższy czas, by przyznać się samemu przed sobą, że ona zwyczajnie wpadła mu w oko. Niekoniecznie nad morzem, może już w Warszawie. Jego podświadomość wypierała to do czasu, gdy spędzili ze sobą noc. A pojawienie się Kryspina i to, w jaki sposób zbliżał się do Angeliki było kroplą, która przelała czarę. Ponownie rzucił się na poduszkę. Po co się męczyć? Doskonale wiedział, że również nie jest jej obojętny... to znaczy nie był. Nie był, dopóki jej nie wykorzystał i, przede wszystkim, dopóki nie poznała Kryspina, z którym najwyraźniej świetnie się dogadywała. Teraz jej zainteresowanie jego osobą zmalało, w zasadzie w ogóle z nim nie rozmawiała. A on doskonale to rozumiał, w jej oczach wyszedł na zwykłą świnię. Musiał zrobić coś, co przekonałoby ją, że nie był wtedy sobą i że na co dzień jest naprawdę porządnym facetem. Najprościej byłoby, gdyby ktoś z nią na ten temat porozmawiał, ale wtedy osoba ta musiałaby być wtajemniczona w to, co między nimi zaszło, musiałaby znać jego, ale także dogadywać się z Angeliką. Anita. Parsknął śmiechem. Nie daj Boże. Jego przyjaciółka udusiłaby go, gdyby dowiedziała się, co zrobił, a później przedstawiłaby go Angeli w najgorszym świetle, nie szczędząc przy tym przyjaznych epitetów. Poza tym... musiał to załatwić sam. Sam nawarzył sobie piwa i teraz musiał je wypić. Postanowił zawalczyć o Angelikę, zachowując przy tym resztki honoru. Przede wszystkim jednak musiał porozmawiać z Kryspinem.