sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 93

Beta Kary błyskawiczna :) Dla tych, którzy nie widzieli mojego komentarza pod ostatnim postem: Kara jest w Anglii (termin powrotu bliżej nieokreślony), więc notka jest mojego autorstwa, ale oczywiście skonsultowana, sprawdzona i zaakceptowana przez współautorkę.
Zaczęłam też pisać już ciąg dalszy, więc pojawia się promyk nadziei, że w miarę szybko coś się pojawi :)
Co do dalszego rozwoju bloga... No skończyłyśmy szkołę, ja wyjeżdżam z rodzinnego miasta i, cóż, mój kontakt z Karoliną będzie o wiele słabszy. Ale zrobimy wszystko, żeby zakończyć tego bloga, zwłaszcza, że wiele już nie zostało :)
To by było na tyle, jeśli chodzi o ogłoszenia, pozostaje mi tylko jeszcze raz bardzo mocno Was przeprosić za tę karygodną przerwę i życzyć miłej lektury!
Pozdrawiam,
gulka3.

***

Anita nie potrafiła zrozumieć, co tak naprawdę sprawia, że nie potrafi wyrzucić Marcina ze swojego życia. W zasadzie zawiódł jej zaufanie tak bardzo, że powinna każde jego słowo dzielić przez dwa i pod żadnym pozorem nie powinna dopuścić do tego, żeby spotykał się z nią i oczarowywał pięknymi słowami i gestami. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej ten młody mężczyzna okłamał ją i porzucił, rujnując jej świat, tymczasem dziś znów jest obecny w jej życiu, a co najgorsze daje jej poczucie bezpieczeństwa i powoduje, że dziewczyna postępuje wręcz irracjonalnie. Kto normalny rzuca się na swojego byłego i całuje go tylko za to, że pamiętał o głupich urodzinach? I przede wszystkim, kto normalny zaprasza swojego byłego na randkę (tak, randkę, znajomi zazwyczaj nie urządzają sobie pikników na dachach warszawskich wieżowców) i z rozchylonymi ustami przygląda się swojej starej miłości nie słuchając, o czym mówi?
Dokładnie w tym momencie do Anity dotarło, że Marcin faktycznie coś mówił i teraz najwyraźniej czeka na jej odpowiedź.
- Eee...
Blondyn przewrócił oczami.
- No pięknie, ja tu się produkuję, a ty mnie nie słuchasz – zrobił smutną minkę, jednak smutek nie dosięgnął oczu, w których wciąż widać było wesołe błyski.
- Nie, po prostu...
- Zapatrzyłaś się na mnie, widziałem. Tak, wiem, że jestem nieziemsko przystojny – rzekł takim tonem, jakby zdradzał jej ogromną tajemnicę.
Po ostatnim pocałunku Marcin stał się bezwstydnie wesoły. Dziś non stop rozśmieszał Anitę, opowiadając jej zabawne anegdotki lub po prostu zachowując się... no właśnie tak jak przed chwilą.
Także tym razem dziewczyna wybuchnęła radosnym śmiechem.
- Tak, tak, wmawiaj sobie – odparła.
Przez chwilę uśmiechali się do siebie, po czym Anita zapytała:
- To o co mnie pytałeś?
- Pytałem, skąd znasz takie miejsca.
- Od Uli – odparła wzruszając ramionami.
- Dobrzańskiej?! – Marcin nie potrafił sobie wyobrazić żony jednego z najbardziej znanych biznesmenów w Polsce w tym miejscu.
- Tak. Kiedyś  mi wspomniała, że spotykała się tu z przyjacielem, a teraz mi się to przypomniało, więc zadzwoniłam do niej, żeby podała mi adres.
- Powiedziałaś jej, że chcesz się ze mną spotkać?
- Nie, no coś ty.
- Wstydzisz się tego? – zmarszczył czoło, próbując zrozumieć, dlaczego nie mówi nikomu o ich spotkaniach. Sam zwyczajnie nie chciał zapeszać, ale ona musiała mieć inną motywację.
Dziewczyna spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Nie chcę, by ludzie mnie osądzali – powiedziała cicho.
I wszystko jasne. Również opuścił głowę i rzekł spokojnie:
- Boisz się, że nie zrozumieją, dlaczego się ze mną spotykasz, chociaż powinnaś kopnąć mnie w tyłek – zabolało.
- Boję się, ze nazwą mnie naiwną i łatwowierną.
- Na jedno wychodzi.
Zapadła cisza, podczas której każde z nich pogrążyło się we własnych myślach.
- Przepraszam, Marcin – odezwała się w końcu Anita. – Sprawiłam ci przykrość.
Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał w jej zielone tęczówki. Z jego oczu biło tak dużo czułości, że Anita odwróciła wzrok. Miała wyrzuty sumienia, bo ciągle dawała mu nadzieję, podczas gdy sama nie miała pojęcia, o co tak właściwie jej chodzi. Była egoistką.
- Nie przepraszaj. Masz prawo tak myśleć, inni ludzie też. W zasadzie to sam się dziwię, że w ogóle chcesz ze mną rozmawiać.
- Więc też uważasz, że jestem naiwna? – zapytała z lekkim uśmieszkiem i uniesionymi brwiami.
- Nie! – dlaczego kobiety zawsze nadinterpretują? – Ja uważam, że masz bardzo dobre serce. Wybaczasz i rozumiesz. Podziwiam cię za to, bo sam nie wiem, jak bym postępował na twoim miejscu.
- Och, przestań – Anita się zarumieniła. – Wyolbrzymiasz. To co, będziemy się zbierać? Zaczyna się robić chłodno. Ale może poszlibyśmy gdzieś jeszcze na lody? Zjadłabym świderka.

Wieczór Marcin spędzał w swoim mieszkaniu w towarzystwie swojego przyjaciela i jego małego synka. Michał był u niego ostatnio częstym gościem – mieli z żoną „ciche dni” po ogromnej awanturze sprzed tygodnia, kiedy to Michał zauważył, że z ich konta bankowego zniknęła ponad połowa jego miesięcznego wynagrodzenia. Violetta zrobiła wielkie zakupy w najdroższych butikach, a na dodatek zamiast przyznać się mężowi do tego, że znów wpędza ich w długi, wymyśliła jakąś mrożącą krew w żyłach historię, którą na kilometr czuć było kłamstwem. Marcin współczuł przyjacielowi życia z mitomanką, zwłaszcza, że Viola unikała terapii jak tylko mogła. Na szczęście Michał powoli uczył się wyczuwać, kiedy małżonka kłamie. Tak czy owak, przed nimi było wiele trudnych dni.
Marcin był w swoim żywiole – kochał dzieci, a mały Maciek był wyjątkowo towarzyskim chłopcem. Uwielbiał swojego wujka i zawsze entuzjastycznie reagował na jego widok. Nie miał jeszcze nawet pięciu miesięcy, ale i tak potrafił prowadzić z wujem długie „rozmowy”, podczas których Marcin opowiadał mu najróżniejsze historie, a Maciek przerywał mu, wtrącając, ku uciesze dorosłych, różne nieartykułowane dźwięki lub rzadziej proste sylaby.
W tej chwili śmiał się w głos, wywołując tym uśmiech u obu mężczyzn. Marcin łaskotał go po brzuszku i pod paszkami, a malec wierzgał nóżkami i przekręcał się na boki, by uciec przed ręką Marcina. Ich beztroską zabawę przerwał dźwięk domofonu. Marcin niechętnie chwycił Maćka i podał go tacie, po czym poszedł sprawdzić, kto postanowił go odwiedzić pomimo zbliżającej się już nocy.
- Tak?
- Otwieraj, Marcin. Masz przechlapane.
Na dole stała jego siostra i najwyraźniej była wściekła.

Dwie godziny później nareszcie został sam. Od razu chwycił telefon z nadzieją, że zdąży zadzwonić do Anity, zanim zrobi to jej brat. Odebrała po trzecim sygnale.
- Co się stało? – zapytała zaniepokojona bez powitania, zbijając tym nieco Marcina z tropu.
- Dlaczego miało coś się stać?
- Zawsze ze sobą piszemy. Nie dzwoniłbyś bez powodu.
Po raz drugi tego dnia udowodniła mu, że kobiety mają skłonność do analizowania... wszystkiego. Co nie zmienia fakty, że miał rację.
- Michał wie.
Na moment zaległa cisza. Dopiero po chwili Anita odpowiedziała roztrzęsionym głosem pełnym zawodu:
- Dlaczego mu powiedziałeś? Przecież jeszcze dzisiaj o tym rozmawialiśmy.
- Musiałem. Moja siostra nas dzisiaj widziała. Oczywiście dorobiła swoją historię i wpadła do mojego mieszkania, gdy był Michał. Była zła, że zawracam jej głowę swoją wyprowadzką, a tak naprawdę spotykam się z tobą. Musiałem im to wyjaśnić, zwłaszcza, że zaczęli się zachowywać, jakbyśmy mieli jutro brać ślub. Trzeba było wyprowadzić ich z błędu. Przepraszam.
Z całej jego wypowiedzi Anita wyłapała w sumie tylko jedną informację, która sprawiła, że poczuła ciężar w sercu.
- Wyprowadzasz się jednak?
Jej głos nawet jej samej wydał się dziwnie piskliwy.
- Niee... Dlaczego?
- Powiedziałeś, że twoja siostra...
- Ach, nie! – zaśmiał się. – Po prostu zapomniałem jej powiedzieć, że zmieniłem plany.
- Aha – kamień spadł jej z serca. – Okej.
Chwila ciszy.
- Okej? I tyle? Nie gniewasz się na mnie?
- A dlaczego miałabym się na ciebie gniewać? Nie miałeś wyjścia. Mieszkamy w Warszawie, a nie na bezludnej wyspie, więc... No trudno. Jak zareagował?
- Był zły, że  nie dowiedział się tego ode mnie, tylko od Ani.
- I nic poza tym? – Anita była bardzo zdziwiona. Jej brat zawsze był przeciwny wszelkim formom kontaktu swojej siostry z Marcinem.
- Nie. Podejrzewam, że zgłosi się do ciebie po wyjaśnienia. I... – zawahał się przez chwilę. - ...naprawdę, oni wysnuli jakieś teorie, które mijają się z prawdą. Nie chcę, żebyś pomyślała, że naopowiadałem im bzdur.
Anita wiedziała, o co mu chodzi. Bał się, że po rozmowie z bratem zarzuci mu, że rozpowiada ludziom, że są parą, i że ta drobnostka zniszczy fundamenty zaufania, które zaczął odbudowywać. Uśmiechnęła się w duchu.
- Spokojnie. Znam możliwości mojego brata. I... Marcin? Jutro spotykam się z Brutusem. Powiem mu, dobrze? Nie chcę kłócić się z przyjaciółmi przez głupoty. Lepiej, żeby dowiedział się od nas, niż usłyszał jakieś plotki.
- Tak, jasne. Jeśli wie Michał, to wie też Viola, a jeśli wie Viola, to wie też reszta Warszawy.
- I Pomiechówek – wybuchnęli śmiechem. – Spokojnej nocy, Marcin.
- Wzajemnie.

Tak, jak przewidział Marcin, Michał zjawił się w domu rodziców już następnego dnia rano, argumentując to chęcią podwiezienia siostry do szkoły. Anita od razu dopatrzyła się w tym spisku, ale nie komentowała tego w żaden sposób. Całkiem niedawno Michał obiecywał jej, że będzie ją wspierał we wszystkim, co robi – teraz miała okazję się przekonać, czy był szczery. Gdy wsiadała do samochodu, czuła się lekko zdenerwowana. Zależało jej na opinii brata i nie chciała usłyszeć od niego, że jest naiwną gówniarą.
Po chwili Michał zajął miejsce obok niej, odpalił silnik i ruszył. Przez chwilę jechali, nie rozmawiając ze sobą. W końcu Anita nie wytrzymała nieprzyjemnej ciszy.
- No skomentuj to, przecież widzę, że chcesz na mnie naskoczyć.
Michał uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli to jednak prawda. A już myślałem, że sobie to uroił.
Dziewczyna prychnęła.
- Dlaczego miałby to sobie uroić?
- Z miłości ludziom miesza się w głowie – mężczyzna wzruszył ramionami, po czym zerknął z ciekawością na siostrę. – Co takiego zrobił, że zgodziłaś się spróbować jeszcze raz?
- Nie zgodziłam się spróbować jeszcze raz. Nie zmyślaj.
- Tak, tak, słyszałem, że chodzicie na randki, które nie są randkami. Kogo próbujesz oszukać, siebie czy jego? Znam cię, nie spotykałabyś się z nim, gdybyś miała do niego żal.
- Nie mam do niego żalu.
- Czyli jesteście razem.
- Nie jesteśmy razem.
- A chciałabyś?
Dobre pytanie.
- Nie wiem! Skończ to przesłuchanie!
Michał posłusznie przytaknął. Resztę drogi pokonali w ciszy, każdy pogrążony w swoich myślach. W końcu znaleźli się pod liceum ogólnokształcącym. Anita chciała czym prędzej opuścić samochód, ale Michał przytrzymał jej rękę.
- Przemyśl to, Anita – powiedział poważnie, patrząc jej w oczy. – Mi się wydaje, że już dawno podjęłaś decyzję. Nie szukaj problemów tam, gdzie ich nie ma. Nie oglądaj się na innych i zrób to, co twoim zdaniem będzie dla ciebie najlepsze.

Popołudniowa rozmowa z Dawidem nie była tak spokojna.
- Anita! – wykrzyknął z oburzeniem chłopak, gdy blondynka skończyła przedstawiać mu sytuację. – Jak możesz być taką hipokrytką?
- Proszę? – na pewno nie spodziewała się, że zaatakuje ją w ten sposób.
- Zarzucasz mi, że jestem świnią, bo wykorzystałem Angelikę bawiąc się jej uczuciami, a ty co robisz? Przecież on jest w tobie zakochany po uszy!
- Wiem! Nie jestem ślepa!
- Więc dlaczego wodzisz go za nos? Szukasz zemsty, czy jak?
- Nie! Po prostu... nie wiem czego chcę – zrobiła żałosną minę, która sprawiła, że Brutus nieco się uspokoił.
- Okej – wziął głęboki oddech i usiadł obok niej. – Po kolei. Kochasz go?
- Nie ufam mu.
- Nie o to pytałem.
- Sama już nie wiem – zauważyła, że Brutus patrzy na nią wyczekująco, więc kontynuowała. – Dobrze się przy nim czuję, świetnie się z nim dogaduję, lubię, kiedy jest blisko. Ale ciągle patrzę na niego przez pryzmat tego, co było, boję się zaangażować i nie wiem, czy mogę wierzyć w to, co mówi. Poza tym nie czuję się gotowa na nowy związek. Nie po... tym wszystkim.
- Mówiłaś mu to, co mi?
- Tak. On wie, że może się okazać, że jednak nic z tego nie będzie.
- Ale mimo wszystko robi sobie nadzieję – mruknął Dawid.
- Na to już nie mam wpływu.
- Oczywiście, że masz. Nie dawaj mu żadnych sygnałów, że może się łudzić, dopóki sama nie ogarniesz tego, co myślisz.
- Pocałowałam go.
Brutus jęknął.
- Anita!
- No co? Nie planowałam tego.
- Ale właśnie o tym mówię. Robisz podchody, bo sama nie wiesz, o co ci chodzi, ale nie patrzysz na to, że on widzi w tym szansę dla was. Bawisz się jego uczuciami – wiedział, że Anita jest bliska popadnięcia w załamanie nerwowe, więc zmienił temat. – Swoją drogą, szybko mi się zwierzasz, biorąc pod uwagę, że randkujecie od kilku tygodni.
- Odezwał się najszczerszy ze szczerych. Kto ukrywał przede mną, co się stało w Krynicy Morskiej?
- Bałem się, że mnie opieprzysz.
- Słusznie. Ja też się bałam.
- Czego?
- Że mnie opieprzysz.
- Ja? Za co?
- Za to, że naiwnie spotykam się z Marcinem – odparła niepewnie.
- Głupia jesteś – zaśmiał się chłopak.
- Miło mi.

W najbliższą sobotę Angelika szykowała się na długo wyczekiwany koncert Jamala. Krążyła po pokoju pomiędzy szafą, a ogromnym lustrem, przymierzając coraz to inne zestawienia ciuchów uszykowanych specjalnie na tę okazję i opowiadała Anicie przebieg wczorajszej imprezy, na którą zaprosił ją Kryspin.
- Było naprawdę świetnie! On też zdaje się być świetny. Bardzo go polubiłam – właśnie przymierzyła kolejną bluzkę i podziwiała się w lustrze.  – A co sądzisz o tej?
- Tamta była lepsza – Anita wzruszyła ramionami.
- Mówisz? – rudowłosa intensywnie przyglądała się, swojemu odbiciu, po czym ostatecznie kolejny raz przymierzyła inny ciuch. – Wczoraj tańcząc z nim na parkiecie uzmysłowiłam sobie, że gdyby mnie zapytał, czy zostanę jego dziewczyną, zgodziłabym się.
- Naprawdę? Przecież nie znacie się długo. Raptem dwa miesiące.
- Co z tego? Bardzo go lubię.
- Jak wolisz. Ja bym na niego uważała. Z tego, co wiem, niedawno siedział w więzieniu – rzekła poważnie blondynka, próbując zniechęcić Angelikę.
„Po cholerę obiecałam stać po stronie Dawida?” – zapytała samą siebie w myślach. Nie czuła się dobrze z tym, że oczernia Kryspina, który przecież nigdy nic jej nie zrobił. Miała jeszcze coś dodać, jednak w ostateczności odpuściła. Piorunujący wzrok przyjaciółki mówił sam za siebie – nie chciała poruszać tego tematu.
- Nic nie mówiłam – dodała w końcu Anita podnosząc ręce w geście kapitulacji.
Bliźniaczka już miała coś odpowiedzieć, lecz przerwał jej dźwięk dzwonka.
- To pewnie Żaneta – mruknęła, szybko wychodząc z pokoju.
Grabowska ruszyła za nią, biorąc ze sobą kurtkę. Postanowiła, że nie będzie przeszkadzać dziewczynom w szykowaniu się na koncert. Przy drzwiach przedstawiła się Żanecie, która razem z Angeliką wybierała się na tę imprezę. Z tego, co wiedziała z opowiadań przyjaciółki, obydwie dziewczyny były zdrowo zakręcone na punkcie reggae i tego wykonawcy. Obie także były wegetariankami. Mama bliźniaczek śmiała się, że pod względem charakteru dziewczyny były identyczne.
Anita życzyła im udanej zabawy, po czym pożegnała się i wyszła. Od razu skierowała się w stronę mieszkania swojego przyjaciela. Musiała mu przekazać to, czego się dowiedziała. Wiedziała, że nie będzie zachwycony. Sama czuła się podle szpiegując przyjaciółkę.
„Że też dałam się w to wciągnąć...” – po raz kolejny wypomniała sobie w myślach.
Zresztą nie tylko Anita była wciągnięta w żmudny proces swatania Dawida i Angeliki. Okazało się, że niezbędna jest pomoc Marcina. Anita do teraz kręciła głową z dezaprobatą na myśl o tym, że Brutus obiecał podwieźć dziewczyny na koncert nie uświadamiając sobie, że nie weźmie dwóch pasażerek na motor. Potrzebował auta. Anita uśmiechnęła się na wspomnienie jego rozmowy z Marcinem, w której uczestniczyła na prośbę przyjaciela.

- Błagam.
- Nie.
- Marcin...
- Nie ma mowy! Masz w ogóle prawo jazdy?
- Oczywiście, że tak – Brutus wyglądał na zdruzgotanego. – Proszę, ratuj mnie.
- Nie. Jesteś idiotą, więc teraz cierp.
Dawid zrobił minę, jakby miał się zaraz rozpłakać, więc Anita postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Doskonale wiedziała, dlaczego Dawid ją tu zabrał. Swoją drogą, ciekawe, że teraz nie twierdził, że dziewczyna „wodzi Marcina za nos”.
- Marcin... – zaczęła delikatnie. – Co ci szkodzi?
- To moje auto. Nie pożyczam.
- Ale...
- Roztrzaskają się, pozabijają i w dodatku zniszczą samochód. Nie ma mowy. Nie chcę ich mieć na sumieniu.
- Marcin... – przysiadła się bliżej niego. – Czego się nie robi dla miłości? Jak teraz jej odmówi, to jest pogrzebany. Pomóż mu, proszę.
- A... dlaczego nie pożyczy samochodu od brata?
- Sławek nic nie wie – burknął Brutus. – I tak ma zostać.
- No to jak ty unosisz się honorem, to...
- Panowie! – Anita przerwała wywód oburzonego Marcina. – Mam pomysł – w odpowiedzi na ich pytający wzrok rzekła: - Zejdziemy teraz na dół i pojedziemy do miasta. Twoim autem, Marcin. Brutus prowadzi.

Do teraz nie wiedziała, czy to był dobry pomysł. Może i skuteczny, bo w końcu Marcin obiecał pożyczyć przyjacielowi wóz na jeden wieczór, ale z całą pewnością nadwyrężyła tym wewnętrzny spokój blondyna.

Wsiedli do samochodu. Brutus na miejsce kierowcy, Marcin obok niego. Anita wgramoliła się na tylnie siedzenie. Blondyn niechętnie podał przyjacielowi kluczyki mówiąc:
- Poustawiaj sobie co tam chcesz. Lusterka, fotel. Tak, tak, wszystko mi pomieszaj – Dawid zerknął na niego wilkiem, a Marcin kontynuował: - Tak właściwie, to kiedy ostatnio prowadziłeś auto?
Brutus zapiął pas, przekręcił kluczyk w stacyjce, po czym rzekł wrzucając pierwszy bieg:
- Na egzaminie państwowym.

Anita parsknęła śmiechem, gdy przypomniała sobie minę Marcina, kiedy to usłyszał. Ludzie siedzący w pobliżu niej w autobusie, którym jechała do Dawida, spojrzeli na nią zaskoczeni.
Po kilku minutach była na miejscu. Rozsiadła się wygodnie na kanapie i spojrzała na Brutusa zapinającego guziki swojej ulubionej koszuli – oczywiście tej uszytej przez Angelikę i podarowanej mu w Wielkanoc – i pogwizdującego cicho.
- A ty co taki zadowolony? – zapytała unosząc brwi.
- Jest piękny wieczór – odparł z lekkim uśmiechem.
- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. Rozmawiałam z nią.
- I co? – zapytał powoli, mniej pewnym głosem.
- Chciałabym móc powiedzieć ci coś innego, ale... ona jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Ciągle gada tylko o nim.
Dawid usiadł obok niej z miną cierpiętnika. Westchnął głęboko i ukrył twarz w dłoniach.
- Przecież nie można przestać kochać z dnia na dzień. Mówiłaś, że kochała mnie tyle lat... Niemożliwe, żeby ot tak jej przeszło.
Anita położyła mu rękę na ramieniu.
- Skrzywdziłeś ją, Dawid. Dała ci siebie, to, co miała najcenniejsze, a ty z tego zakpiłeś. Poczuła się poniżona i wykorzystana. Takie okoliczności mogą wiele zmienić. Nie potrafię ci powiedzieć, co teraz do ciebie czuje. Nie nienawidzi cię, tego jestem pewna, ale jest strasznie zawiedziona. Próbuj. Pokaż jej, jaki jesteś naprawdę. To jedyne, co możesz teraz zrobić – po chwili ciszy dodała: - Chodź do mnie – przyciągnęła go do siebie i przytuliła mocno.
Po chwili rozległ się dźwięk domofonu. Dawid wyplątał się z uścisku przyjaciółki i ruszył w stronę drzwi rzucając przez ramię krótkie:
- To Marcin.
Faktycznie, niecałą minutę później blondyn pojawił się w salonie. Uśmiechnął się ciepło do Anity, a następnie spojrzał groźnie na Brutusa i wyciągnął w jego stronę dłoń z kluczykami i dokumentami od swojego BMW.
- Zadzwoń, jak dojedziecie. Jedź przepisowo. I ani mi się waż wyprzedzać! Jak będzie jechał ciągnik, to masz się za nim wlec, jasne?!
Anita wybuchnęła śmiechem, przypominając sobie fragment ich próbnej przejażdżki po Warszawie.

Jechali jedną z warszawskich dwupasmówek. Musieli zwolnić, ponieważ ruch przed nimi spowalniał autobus o niezbyt dobrym stanie technicznym. Brutus postanowił wyprzedzić ten irytujący pojazd, włączył lewy kierunkowskaz i... tylko szybki refleks Marcina, który odbił kierownicę w swoją stronę sprawił, że auto pozostało nietknięte. Obok nich przemknął wyprzedzający ich samochód.
- Lusterka!! – wrzasnął Marcin sprawiając, że Anita podskoczyła na tylnim siedzeniu.
Reszta jego wypowiedzi była zlepkiem różnorodnych wulgaryzmów mających określić umiejętności i stan umysłowy skruszonego Brutusa.

- Anita, to nie było zabawne – Marcin był wyraźnie oburzony rozbawieniem Anity.
- Było. Swoją drogą, nie podejrzewałabym cię o taką znajomość pięknej polszczyzny – ponownie wybuchnęła śmiechem.

„Upadłem na głowę”.
Tydzień później Brutus spędzał wieczór w warszawskim klubie muzycznym. Nie siedział tu jednak dla rozrywki.
Popołudniu, podczas rozmowy telefonicznej z Anitą dowiedział się, że Angelika planuje wieczorem randkę przy drinku z Kryspinem. Po tym, jak Anita zarzuciła mu, że nic nie robi, by zachęcić do siebie Rudą, spontanicznie postanowił, no cóż, śledzić ich.
„Naprawdę upadłem na głowę”.
Ten lokal był bardziej barem niż klubem. Raczej nikt nie tańczył, ludzie siedzieli przy stolikach i mniej lub bardziej kulturalnie spożywali różne napoje kołysząc się w rytm muzyki i rozmawiając ze znajomymi. Co odważniejsi podchodzili do dj’a, który miał w zanadrzu sprzęt do karaoke. To było dobre miejsce, by zrelaksować się po pierwszym tygodniu studiów, które rozpoczął Dawid, ale chłopakowi w tej chwili kompletnie nie w głowie był relaks.
Patrzył na parę, siedzącą blisko siebie. Rozmawiali ze sobą, co jakiś czas wybuchając śmiechem i popijając kolorowe drinki. Nie widzieli Dawida, który siedział w słabo oświetlonym kącie i ich obserwował. Brutus zaciskał szczękę za każdym razem, gdy Kryspin choćby na chwilę chwytał dłoń dziewczyny. Był wściekły i najchętniej podszedłby do nich, wyciągnął Kryspina zza stolika i pozbawił go kilku zębów... ale nie miał takiego prawa. Nie tędy droga.
Fuknął z wściekłością, uderzając pięścią w stół, gdy przybliżyli się do siebie jeszcze bardziej, a ich usta złączyły się w pocałunku. Krew uderzyła mu do głowy i nawet przestało mu przeszkadzać przeraźliwe wycie jakiegoś młodego chłopaka, który udowadniał swoim znajomym, że wykona „Orła cień” lepiej niż Katarzyna Stankiewicz z Varius Manx.
To nie był dobry pomysł, żeby za nimi przychodzić!
Chłopak poczuł, że jeżeli zaraz czegoś nie zrobi, to zwariuje. To on powinien teraz tam siedzieć, trzymać ją za ręce i całować jej usta. To na niego powinna patrzeć z taką ufnością. W tej chwili miał gdzieś, co pomyślą o nim inni. Znał swoje możliwości i wiedział, że jest w stanie ją zaszokować. Podjął decyzję w jednej chwili. Pozostało jedynie wybrać piosenkę.

Była całkowicie pochłonięta młodym mężczyzną, który trzymał ją w objęciach, ale rozproszył ją głos, który poznałaby wszędzie. Choć musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszała go w takim wydaniu. Z niedowierzaniem spojrzała na podest, gdzie amatorzy mogli prezentować swój wokal. On naprawdę tam był! I patrzył prosto na nią.

„Jezu, to znowu się stało.
Zakochałem się aż mnie coś zabolało.
Tylko z daleka jej ciało,
a sam widok to dla mnie za mało.
Ona uśmiecha się do mnie,
ale czy myśli o mnie?
Kocham cię moimi myślami
całymi dniami i nocami.
Z tobą wiążę swe nadzieje,
a miłość, miłość nas rozgrzeje.”

Czuła, jak Kryspin miażdży jej dłoń i parska wściekle. A ona z nieodgadnionym wyrazem twarzy przyglądała się swojej pierwszej prawdziwej miłości. Co to wszystko ma znaczyć?

„Złączymy się w parę jedną.
Będziemy przykładem miłości na pewno.
Chcę, byś była moją jedyną.
Chcę żyć dla ciebie i pić z tobą wino.
Zrobiłaś pierwszy krok,
zbliżyłaś się i stało się to.”

Z jego oczu biła pewność siebie, a jego głos hipnotyzował. Kiedyś myślała, że wie o nim wszystko, a teraz okazywało się, że tak naprawdę nigdy go nie poznała. Nie miała pojęcia nawet o głupim talencie muzycznym!

„We śnie odchodzisz, zostawiasz mnie samego.
Rzuciłaś mnie dla innego.
Jak mogłaś odejść z tamtym?
Ja teraz płaczę, nie jestem taki twardy!”

- To boli – mruknęła do Kryspina, który nadal mocno ściskał jej dłoń. Miała wrażenie, że zaraz połamie jej palce.
- Przepraszam – chyba sam nie był świadomy, co robi. Był zarumieniony i wyglądał na wściekłego. Puścił jej dłoń. – Co on wyprawia?!
- Śpiewa.

„Kocham cię moimi myślami
całymi dniami i nocami.
Z tobą wiążę swe nadzieje,
a miłość, miłość nas rozgrzeje.” *

Muzyka się skończyła, rozległy się pojedyncze brawa. Dawid ostatni raz spojrzał w zielone oczy Angeliki, po czym zszedł z podestu i bez zastanowienia opuścił lokal.



* Rh+ - „Po prostu miłość”

24 komentarze:

  1. Jej w końcu! Jestem pozytywnie zaskoczona zakończeniem! A Anita w koncu jest już bliska wyboru, czekam na dalsze! :)

    Do autorek: Na jaki kierunek wybieracie się dalej na studia? :) Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara niech sama się wypowie, kiedy tu zajrzy, bo szczerze mówiąc nie nadążam nad jej planami :)
      A ja od kilku dni jestem studentką finansów i rachunkowości na UMK w Toruniu.

      Anita, jak stwierdził Michał, chyba już wie, jaką podejmie decyzję. Ale życie nauczyło ją przemyśleć wszystko pięć razy nim w końcu się zdecyduje, stąd te ciągłe wahania i wątpliwości. Myślę, że w następnej notce, ewentualnie za dwie, już wszystko się wyjaśni :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. To moje gratulacje :)

      Czyli już to będzie praktycznie koniec tej historii? :/ Napiszecie coś jeszcze po tym?

      Usuń
    3. Plany są na ciąg dalszy, a w sumie na początek nowej historii, ale zobaczymy czy jeszcze czegoś innego nie wymyślimy ;) My mamy to do siebie, że często zmieniamy koncepcję na losy naszych bohaterów :) A do końca to jeszcze trochę, nam się nie śpieszy ;)

      Usuń
  2. No to się bardzo ciesze! :) Czekam na kolejną część i mam nadzieje że się już niebawem tutaj pojawi. Pozdrawiam gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo fajna:) Cieszę się, że już wróciłyście. Czekam na cd
    ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, Dawid przebił sam siebie, to był świetny pomysł:D Myślę, że Angelika wróci do niego;)
    To mówicie, że już niedługo koniec opowieści?:(
    Ps. Jak Kara wróci i będzie miała dostęp do neta, to niech się u mnie odezwie;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie kolejna część? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć! Kiedy dodacie następną część? Wyczekuje z utęsknieniem. Pozdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, nie będę oszukiwać, że pisanie idzie mi... słabo. Mam pomysły, ale nie potrafię ubrać tego w słowa, wszystko, co napiszę, nie podoba mi się i ląduje w śmietniku. Kara milczy, to też mi jakoś szczególnie nie pomaga, bo nie wiem co dalej, miałyśmy uzgodnioną następną notkę, więc w zasadzie pozostało mi tylko ją napisać, ale dalsze... Nie wiem.
    Naprawdę próbuję coś napisać i liczę na to, że przyjdzie jakieś olśnienie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, spokojnie :) Wiem że nie łatwo napisać jakąś część, ale mam cichą nadzieję, że jednak uda się i w miare szybko się pojawi :) Życzę weny!
    Pozdrawiam, Kinga

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Ci idzie pisanie?
    Pozdrawiam T.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyneczki i jak tam? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodacie coś? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś tam dodamy :) Wczoraj skończyłam pisać fragment, który tak ciężko mi szedł (dopiero!), więc może teraz pójdzie mi szybciej. Naprawdę staram się jak potrafię i zrobię wszystko, żeby dodać notkę przed rozpoczęciem roku akademickiego.
    A co dalej? - nie wiem. Boję się, że nie będę miała kiedy chociażby pomyśleć o nowym rozdziale, Kary nadal nie ma w Polsce i milczy, a to, co miałyśmy zaplanowane właśnie kończę realizować. Na pewno nie zdecyduję się pociągnąć opowiadania sama, ponieważ to jest coś, co stworzyłyśmy wspólnie, więc byłoby to nieuczciwe w stosunku do Kary. A póki co nie mam z nią kontaktu.
    Nie chcę Was zadręczać swoimi problemami, ale też nie chcę składać obietnic bez pokrycia, więc piszę jak jest. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się jakoś poukładało :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Baaardzo mnie to cieszy, zapewne tak jak wszystkich co tutaj zaglądają i śledzą losy. :) Rozumiem to doskonale że nie chcesz pisać bez uzgodnienia z Karą. Jednak mam nadzieję że to wszystko się rozwiąże na plus bo jestem z Wami od samego początku jak jeszcze zaczynałyście na dasz-wiare. Oczywiście że trzymam kciuki, pozdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć dziewczyny! Dodacie coś?:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej.. I jak tam dziewczyny, jak idzie pisanie?

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama sobie się dziwię ,że jeszcze mam nadzieję na nowy rozdział... podobno nadzieja umiera ostatnia...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowy rozdział wysłany Karolinie do sprawdzenia, pojawi się w najbliższych dniach, jak tylko dostanę zgodę.
    Duużo mam Wam do wyjaśnienia, ale to przy okazji nowego rozdziału, bo tu nie każdy zagląda. Pokomplikowało się...

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekamy niecierpliwie.:)

    OdpowiedzUsuń
  19. 10 dni ,a tu nadal nic...

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekamy czekamy! :>

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)