środa, 19 listopada 2014

Rozdział 94

Witajcie po długiej przerwie!

Przybywam dziś z nowym rozdziałem i, niestety, niezbyt dobrą wiadomością.
Karolina postanowiła zostać w UK już na stałe. Wiecie, co to znaczy, prawda? Wspominałam Wam już wcześniej, że nie chcę prowadzić tego bloga sama. Mój kontakt z Karą jest praktycznie zerowy, w ciągu kilku ostatnich miesięcy rozmawiałyśmy ze sobą może ze cztery godziny, co jest wynikiem żenującym. Jak możecie się domyślić, kiedy już udaje nam się pogadać, nie rozwodzimy się zbytnio nad blogiem - bardziej zależy nam na tym, żeby porozmawiać o sobie nawzajem.
Podjęłyśmy jednak decyzję, która może być światełkiem w tunelu dla tego bloga. Jesteśmy z nim bardzo zżyte, a historia zmierza już do końca, więc szkoda byłoby ją przerywać w tym momencie. Będziemy próbować. Może uda nam się od czasu do czasu zgrać przez Skype na więcej niż kilka minut. Wtedy być może udałoby nam się stworzyć plan, na którym opierałyśmy się do tej pory, i napisać coś, każda we własnym zakresie. Nie pytajcie jednak, kiedy to nastąpi, ponieważ same tego nie wiemy. Może na święta, może za rok, a może później? Nie wiem.

Wiem, że możecie być zawiedzeni. Nie mamy jednak innego wyjścia; każda z nas ma teraz swoje życie, Kara jest strasznie zabiegana, nawet na betę tego rozdziału czekałam ponad tydzień. Ja też nie mam zbyt wiele czasu - za chwilę biegnę na kolokwium, jest dużo nauki, żyję na walizkach i generalnie jest dużo ciężej, niż myślałam, że będzie.

Jeśli pomimo wszystko nadal chcecie czekać na nowe notki, a nie chcecie ciągle wchodzić na destination-paths i sprawdzać czy coś się pojawiło: zachęcam do podania jakiegoś kontaktu, np. adres e-mail. Wtedy na pewno poinformuję, że coś się tu dzieje :) Jeśli macie jakieś pytania - piszcie w komentarzu, na pewno odpowiem.

Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i życzę miłego czytania! :)

gulka3.

***

- Co to, do cholery, miało być?! Co on sobie wyobraża? Po co tam przylazł, żeby namieszać mi w głowie? Najpierw traktuje mnie jak dziwkę, a później śpiewa o nieszczęśliwej miłości?!
Anita nie przerywała przyjaciółce, pozwoliła jej wykrzyczeć to, co leżało jej na sercu. Wiedziała, że Dawid osiągnął swój cel – zasiał ziarno niepewności w sercu rudowłosej.
- Łazi za mną, daje mi urodzinowe prezenty i gra sympatycznego chłopca, podczas gdy jest chamem i tyle! Brzydzę się nim!
- Nieprawda – powiedziała łagodnie Anita.
Angelika westchnęła.
- No dobra, z tym już przesadziłam. Ale nadal nie rozumiem, czego on teraz ode mnie chce. Wtedy wszystko mi wyjaśnił, powiedział, że byłam jedną z iluś tam jego seksualnych przygód i tyle, żadnych niedomówień. Co jeszcze chce mi pokazać?
- Naprawdę nie wiesz?
Angelika spojrzała na Anitę śmiertelnie poważnym wzrokiem i zapytała chłodno:
- Teraz? Tak nagle go olśniło? Tyle lat mnie nie zauważał, a jak zobaczył mnie bez majtek to zaczęło mu zależeć?
- Angela! – krzyknęła Anita z oburzeniem.
- Przepraszam. Po prostu… już sama nie wiem, co myśleć. Nie rozumiem jego motywacji. Anita… o co chodzi? Na pewno wiesz, jestem pewna, że ci powiedział. Wytłumacz mi, proszę.
Anita zamyśliła się na chwilę. Czy miała prawo mówić przyjaciółce o tym, z czego zwierza jej się Dawid? Czy chłopak chciałby, żeby to zrobiła? Z drugiej strony, dziewczyna cały czas donosi mu o wszystkim, co usłyszała od rudowłosej. Czy nie byłoby sprawiedliwiej, gdyby Angelika także wiedziała na czym stoi? Może wtedy uda im się dojść do porozumienia?
Anita wiedziała jedno: była beznadziejną przyjaciółką.
- Powiedział – mruknęła. – To skomplikowane. A już na pewno nie jestem osobą, która powinna ci o tym opowiadać. To on powinien.
- Więc niech to zrobi!
- Głupio mu – powiedziała Anita łagodnie. – A poza tym Brutus nie jest z natury wylewnym facetem, nie lubi mówić o tym, co czuje.
- Och, zauważyłam. Zazwyczaj od razu przechodzi do czynów.
- Nie bądź złośliwa. On po prostu się pogubił.
- Bronisz go – odparła Angelika z wyrzutem.
- Staram się zrozumieć – poprawiła ją blondynka.
- To pomóż zrozumieć także mi!
Anita westchnęła.
- No więc… On… Wy… Kurczę! Po prostu, jak kopnęłaś go w tyłek i zaczęłaś zbliżać się do Kryspina, zdał sobie sprawę, co czuje… że się w tobie zakochał.
Rudowłosa przez chwilę przyglądała jej się szeroko otwartymi oczami, po czym wybuchnęła histerycznym śmiechem. Nagle gwałtownie spoważniała i rzekła zimnym głosem:
- Bzdura.
- Angela… Sama powiedziałaś, że chcesz zrozumieć. Więc nie przerywaj.
Opowiedziała jej wszystko, od początku do końca. Gdy skończyła, Angelika spojrzała na nią z mieszaniną szoku i rezygnacji w oczach.
- No to mamy problem – rzekła po chwili i pogrążyła się w myślach.
Anita postanowiła dać przyjaciółce kilka minut na przetrawienie tego, co usłyszała. Wyszła ze swojego pokoju pod pretekstem wyjścia do toalety oraz zrobienia czegoś do picia. Gdy wróciła, zastała Angelikę stojącą przy parapecie i wpatrującą się tępo w widok za oknem. Z trudem powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem, gdy uświadomiła sobie, że dziś o świcie sama stała w tym miejscu, w dokładnie tej samej pozycji, rozmyślając o swoich pokręconych uczuciach.
Weszła w głąb pokoju i postawiła na biurku dwa kubki z parującą zieloną herbatą. Wtedy też zdecydowała się przemówić.
- Angelika?
Rudowłosa otrząsnęła się z zadumy i dopiero teraz dostrzegła, że jej przyjaciółka jest już z powrotem w pokoju.
- Tak?
- Co teraz?
- Nie wiem – mruknęła. – Dawid… boli mnie to, co zrobił. Chcę zapomnieć o nim i o tym incydencie. Ale nie potrafię, rozumiesz? Nie umiem tak po prostu przestać o nim myśleć. Nie po tylu latach. Ale z drugiej strony pojawił się Kryspin i jest… dobrze. Jest cudowny – uśmiechnęła się. – I świetnie całuje.
- Brutus też świetnie całuje – wypaliła Anita bez zastanowienia.
Angelika spojrzała na nią z uniesionymi brwiami i po chwili obydwie wybuchnęły śmiechem.
- No dobra – po chwili Angela powróciła do tematu. – Co Dawid planuje zrobić dalej?
- Nie wiem.
Rudowłosa spojrzała na nią z politowaniem.
- Jasne.
- Mówię serio. Nawet nie wiedziałam, że planuje pójść na tę imprezę, co wy. Nie mam pojęcia, co teraz planuje.
Angelika westchnęła.
- To co mam zrobić? Co byś zrobiła na moim miejscu?
- To trudne pytanie. Poczekaj trochę i zastanów się, co czujesz. Pozwól wykazać się Dawidowi i nie patrz na niego tylko przez pryzmat tego, co stało się nad morzem. A później zdecydujesz, na którym z chłopaków bardziej ci zależy.
- Do dupy jest to wszystko – burknęła Angelika ze złością.

Gniew, który czuła, pogłębił się jeszcze bardziej, gdy Dawid wysłał jej wiadomość, w której poprosił o krótki spacer. W pierwszej chwili chciała napisać mu dosadnie, że ma się odczepić, a może lepiej odnaleźć go i trzasnąć w twarz, ale ostatecznie przypomniała sobie radę przyjaciółki i zgodziła się na rozmowę. Przynajmniej będzie miała okazję mu wygarnąć, gdy tylko zacznie ten drażliwy temat.
Założyła dżinsy i luźną koszulkę, poprawiła kitkę na głowie, narzuciła na ramiona rozpinaną bluzę i poszła na spotkanie. Idąc w jego kierunku o dziwo nie myślała o tym, jak bardzo zirytowało ją jego zachowanie. Przyszło jej za to na myśl, w jakim stopniu zmieniła się ich relacja. Jeszcze rok temu, gdy pojawiał się w pobliżu, chowała się w otoczeniu koleżanek z klasy, by ukryć rumieńce, które rozkwitały na jej policzkach, gdy tylko go zauważała. Teraz nie tylko jej nie krępował, ale wręcz budził chęć rywalizacji słownych, podczas których, bądź co bądź, oboje dobrze się bawili.
To znaczy do czasu.
- Cześć – przywitał się pogodnie, gdy w końcu stanęli obok siebie.
Ona nie była tak uprzejma, z jakiegoś powodu jego spokojny głos ją zirytował. Chciała, by od razu zaczął się tłumaczyć, przeprosił ją za wczoraj i przysiągł, że nie będzie się wtrącał w jej życie, a nie mówił głupie „cześć”.
- Czego chcesz?
Spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
- A czego mógłbym chcieć? Nie wiem, czy wiesz, ale homo sapiens są istotami społecznymi i mają w zwyczaju spotykać się ze znajomymi.
- I akurat pomyślałeś o mnie? – zakpiła.
- Byłaś pierwsza na liście kontaktów w telefonie.
Prychnęła. „Tak, Anita, to na pewno miłość”. Chciała to skomentować, odwrócić się, pójść do domu i wyładować na czymś (lub na kimś) swój gniew, ale Dawid chyba zdał sobie sprawę, że jego riposta zabrzmiała wyjątkowo nieuprzejmie, ponieważ dodał:
- Sorki. To było wredne.
- Było – warknęła.
Westchnął. Dlaczego ta baba musi wszystko utrudniać? Zadaje niepotrzebne pytania, on głupio odpowiada i kłótnia gotowa.
- Po prostu chcę iść na spacer i pomyślałem o tobie. Zapytałem, a ty się zgodziłaś. Nie musiałaś, jeśli nie miałaś ochoty.
Właśnie w tym momencie zrobiło się jej głupio. Może i nie powinna od razu zakładać, że miał złe intencje.
- Dobra, przepraszam. Gdzie chcesz iść?
Tego wieczoru, o dziwo, oboje wrócili do domów w całkiem niezłych nastrojach. Co prawda nie obyło się bez wzajemnego dogryzania, ale i tak miło spędzili czas, zarówno bez mrożących krew w żyłach awantur, jak i bez śpiewania romantycznych utworów oraz jakichkolwiek sugestii z jego strony. Znów było dobrze.
I jakie szczęście, że Anita jednak nie miała racji.

***

Dzień dłużył jej się niemiłosiernie. W nocy podjęła decyzję, że to właśnie dziś wszystko wyjaśni, od początku do końca. Tak więc od rana chodziła wyjątkowo zdenerwowana, a ucisk w żołądku sprawiał, że było jej niedobrze i w szkole nie mogła na niczym się skupić.
Z każdą chwilą coraz bardziej wahała się, czy aby na pewno dobrze robi.
Chociaż może nie do końca o to chodziło. Czuła, że jej decyzja jest słuszna. Po prostu okropnie bała się zrobić to, co zaplanowała. Bała się, że w odpowiedzi usłyszy nie to, czego się spodziewa. A tego by nie zniosła.
Dlatego gdy stała przed blokiem na ulicy Siennej, bardzo długo powstrzymywała się przed naciśnięciem odpowiedniego przycisku na domofonie. Może jednak to jeszcze nie pora? Może powinna wrócić do domu i jeszcze raz przemyśleć za i przeciw? Tak bardzo nie chciała go ranić…
W tym momencie drzwi otworzyły się – z bloku wychodził jakiś co najwyżej dziesięcioletni dzieciak, szczelnie opatulony kurtką, z kapturem na głowie. No tak, pada. Pada, a ona stoi jak głupia i moknie.
Chłopiec przytrzymał drzwi.
- Wchodzi pani? – zapytał uprzejmie.
Spojrzała na niego nieprzytomnie i chwyciła drzwi.
- Tak, dziękuję.
Weszła na klatkę schodową. Teraz już nie ma odwrotu. Drzwi zatrzasnęły się, a ona ruszyła w górę po schodach.
A może go nie zastanie? Tak, to byłby znak od losu, że jeszcze nie pora na tę decyzję. Nie informowała go, że przyjdzie, więc pewnie nie ma go w domu. Pokrzepiona tą myślą stanęła przed drzwiami z numerkiem jego mieszkania i nacisnęła dzwonek.

Niechętnie podniósł się z kanapy, na której leżał. Czuł się okropnie – bolało go gardło, bolały go mięśnie, szumiało mu w głowie i było mu przeraźliwie zimno, nawet pomimo grubej, zimowej bluzy, którą na siebie założył. I jeszcze ta okropna, jesienna pogoda, która pogłębiała tylko złe samopoczucie… Ruszył w stronę drzwi, przekręcił klucz i otworzył je. O, tego się nie spodziewał. Tylko dlaczego, do cholery, ona wygląda na zawiedzioną, że go widzi?
- Cześć – Anita szybko się zreflektowała i uśmiechnęła do niego. – Nie przeszkadzam?
- Ani trochę – wychrypiał.
O matko. Z nikim dzisiaj nie rozmawiał i nie miał pojęcia, że tak… rzęzi.
Anita zmarszczyła czoło.
- Jesteś chory – stwierdziła, po czym bezceremonialnie wyminęła go i weszła do środka.
Zdjęła kurtkę i odwiesiła ją na wieszak, oparła ręce na biodrach i głosem nie znoszącym sprzeciwu rzekła:
- Do łóżka.
Marcin uśmiechnął się zaczepnie.
- A gra wstępna?
Zarumieniła się i przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć, ale dość szybko odzyskała rezon.
- Chyba masz gorączkę.
Roześmiał się, ale szybko tego pożałował, bo skończyło się to atakiem suchego kaszlu. Anita pokręciła głową z dezaprobatą.
- Siadaj, zrobię herbatę, dobrze?
Przytaknął, nadal próbując złapać oddech i poszedł za nią w kierunku salonu. Po trzech minutach przyniosła dwa kubki z parującym napojem.
- Zmokłaś – rzekł Marcin, odbierając od niej herbatę i patrząc na jej wilgotne włosy.
- Trochę. Pogoda jest beznadziejna.
Świetnie. Przyszła tu z konkretnym zamiarem, a nawija o deszczu.
- Coś cię gnębi – zauważył.
- Tak. To znaczy nie. To znaczy… przyszłam z tobą porozmawiać.
No, teraz już nie może się wycofać.
Marcin wziął głęboki wdech i odstawił herbatę na stolik. A więc przyszedł ten czas. Spojrzał na nią i poczuł ukłucie w sercu. Wyraźnie nie wiedziała, od czego zacząć. Czyli pewnie zastanawia się, jak zrobić to delikatnie. Nie ma co liczyć na to, że rzuci mu się w ramiona mówiąc, jak bardzo jej na nim zależy.
- Słucham – zacisnął szczękę. Musi to przyjąć po męsku.
Nie milczała długo, może około minuty, ale to wydawała się być wieczność. Kiedy w końcu przemówiła, robiła wszystko, by na niego nie patrzeć.
- Myślisz… myślisz, że mogłoby… być między nami tak, jak kiedyś? – dopiero teraz podniosła wzrok.
Tak bardzo nastawił się na to, że usłyszy coś zupełnie innego, że teraz poczuł się naprawdę oszołomiony.
- A… a chciałabyś? – nie mógł w to uwierzyć.
- Tylko jeśli ty na pewno tego chcesz. Nie jestem już tą samą dziewczyną, co kiedyś.
- Wiem – odparł. – Dojrzałaś.
- Może i tak. Co nie zmienia faktu, że zakochałeś się w Anicie, która była spontaniczna i lekkomyślna. Kiedyś żyłam chwilą i często się śmiałam. A teraz… nie potrafię. Wszystko muszę kilka razy przemyśleć, jestem płaczliwa i tak naprawdę sama nie mogę ze sobą wytrzymać, dlatego nie mogę oczekiwać tego od ciebie.
- Każdy z nas trochę się zmienił przez ostatnich kilka miesięcy. Mniej lub bardziej… ale to normalne. Pokochałem cię nie tylko po to, by się z tobą śmiać.
- Co nie zmienia faktu, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie – cóż, może nie spodziewała się po nim wybuchu euforii, ale na pewno wyobrażała sobie, że zareaguje na jej sugestię o wiele bardziej entuzjastycznie.
- Bo nie znam na nie odpowiedzi. Nie wiem, czy jest możliwe, żebyśmy jeszcze byli razem.
Poczuła się jakby dostała w twarz. Zbladła.
- Nie – nie mogła w to uwierzyć. Przecież wszyscy jej mówili, że on wciąż ją kocha! – Nie możesz mi tego zrobić. Nie teraz! – poczuła, jak ogarnia ją histeria.
- Anita… - co jak co, ale tego się nie spodziewał. Nie pozwoliła sobie przerwać, machała rękoma jak opętana i wykrzykiwała nieskładnie:
- Przyszłam tu, bo myślałam… miałam nadzieję… a ty… proszę, nie odpychaj mnie!...
Marcin, który kompletnie nie miał pojęcia, jak ją uspokoić, złapał mocno jej dłonie w swoje.
- Endi!
Ten zwrot podziałał na nią jak kubeł zimnej wody. Opamiętała się i dysząc ciężko patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, w których widział łzy. Miała rumieńce na policzkach i rozchylone usta. Wyglądała na przerażoną. Naprawdę aż tak bardzo bała się odrzucenia?
Dopiero teraz zrozumiał, co miała na myśli mówiąc, że nie jest już tą samą dziewczyną. „Stara” Anita, gdyby poczuła się odrzucona, wyszłaby bez słowa z wysoko uniesioną głową. A tymczasem ona siedziała naprzeciwko niego z podkurczonymi nogami i patrzyła na niego oczami pełnymi bólu. Nie mógł znieść tego spojrzenia. Wszystko źle zrozumiała! Puścił jej dłonie, przysunął się do niej i mocno ją objął. Momentalnie wtuliła się w niego ufnie. Czuł, jak drży.
- Uspokój się – szepnął. – Bardzo mi na tobie zależy – odsunął się od niej kawałek i spojrzał jej w oczy. – I tak, chcę z tobą być.
- Kompletnie nic nie rozumiem – również szeptała.
Chciała ponownie się do niego przytulić, ale nie pozwolił jej na to, przytrzymując jej ramiona.
- Poczekaj – patrzyła na niego zdezorientowana. Wziął głęboki oddech. – Powiedziałem, że chcę z tobą być, ale powiedziałem też, że nie wiem, czy możemy być razem. I obydwie te rzeczy podtrzymuję. Nie zwiążę się z tobą, dopóki ci wszystkiego nie wyjaśnię. I cię nie przeproszę. Nie przerywaj! Nigdy nie pozwoliłaś mi tego zrobić. A bez tego nie będę w stanie z tobą być i patrzeć ci w oczy. Chcę, żebyś poznała moją wersję. Nie chcę niedomówień.
- Marcin – zaczęła łagodnie. – Przecież ja już to wszystko wiem. I już dawno ci wybaczyłam. Ledwo mówisz, daj sobie z tym…
- Nie ustąpię – powiedział twardo.
Westchnęła.
- No dobrze. Ale najpierw wypij herbatę, proszę.
Opróżnił kubek czterema dużymi łykami, ignorując kłujący ból gardła. I rozpoczął swoją opowieść od momentu ich powrotu z pamiętnych świąt i Sylwestra w Szwajcarii.
Anita starała się mu nie przerywać. Czasem jednak nie mogła się powstrzymać. Kiedyś obarczała go całą winą, a teraz nie mogła znieść myśli, że faktycznie czuje się winny wszystkiemu, co się stało. Dlatego też czasem protestowała.
- Czyli wtedy zawinił Michał. Gdyby nie on, to przyszedłbyś do mnie i wszystko mi wyjaśnił.
- Endi, jestem dorosłym facetem. Nie muszę nikogo słuchać, a już na pewno nie Michała. Mogłem wtedy wyjść i błagać cię o wybaczenie. Byłabyś wściekła, ale w końcu byś zrozumiała. Ale ja wolałem tam zostać, uchlać się i użalać się nad sobą. Byłem egoistą. Cholernie mi wstyd.

Były jednak momenty, kiedy to ona czuła potrzebę doprecyzowania czegoś.
- Dlaczego to zrobiłaś? To znaczy… wiem, dlaczego to zrobiłaś, ale… nie myślałem, że jesteś skłonna zrobić coś takiego. Myślałem, że jesteś… - zawahał się.
Odpowiedziała mu uśmiechem.
- Mądrzejsza? Tak, ja też tak myślałam. Ale wtedy miałam to w nosie. Gorzej już być nie mogło. W każdym widziałam wroga. Brutusowi nie ufałam jeszcze tak mocno, jak później. A tego dnia matka powiedziała mi, że to ja jestem be, a ty jesteś cacy i w ogóle się na mnie wypięła. Chciałam przestać myśleć i to było najłatwiejsze. Chociaż znalezienie dilera wcale nie było takie proste. A do Dawida przecież nie mogłam iść.
- Dokąd poszłaś?
- A jakie jest najbardziej oczywiste miejsce? Dilerów trzeba szukać przy ćpunach. A ćpunów szuka się na dworcu.
- Tak po prostu sprzedał ci narkotyki?
- Tak. Wyglądałam i zachowywałam się jak zdesperowana wariatka. A i on był jakiś dziwny, chyba sam był ćpunem. Zatrzęsłam portfelem, a on dał mi co trzeba.
- Amfetaminę?
- Nie. Strasznie zachwalał heroinę. Mówił, że jej wstrzyknięcie przypomina orgazm. A ja potrzebowałam czegoś, co da mi kopa.
Marcin przetarł twarz dłońmi. Jak mógł do tego dopuścić?
- I co, tak po prostu wzięłaś strzykawkę i hop?
- Nie, co ty? Nie miałam pojęcia, co zrobić z tym, co mi dał.
- Więc co zrobiłaś? Wpisałaś to w Google? – ten drobny żart nie był w stanie jej rozpogodzić. Mówiła z miną, która świadczyła, że brzydzi się sama siebie.
- Nie. Rzuciła mi się w oczy dziewczyna. Miała brudne, potargane włosy, spoconą twarz, miała drgawki, zaczepiała przypadkowych ludzi. Nie byłam na tyle głupia, żeby tego nie rozumieć. Podeszłam do niej. Zapytałam, czy jeśli kupię jej działkę, to mi pomoże. Możesz sobie wyobrazić jej reakcję.
- Anita… - jęknął. Zwyczajnie brakowało mu słów.
- Poszło łatwiej niż myślałam. W tamtej jednej chwili byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Mdli mnie, jak o tym myślę. Dziwię się, że nie brzydzisz się koło mnie siedzieć.
Złapał ją za rękę.
- Każdy z nas popełnia błędy. Było, minęło. Pora o tym zapomnieć. Najważniejsze, że już tam nie poszłaś.

Czasem sam wyciągał z niej informacje.
- Jak znalazłaś się w Trójce?
Bezwiednie podwinęła rękawek od bluzki i zaczęła wodzić palcem po ozdobnej cyfrze „3” wytatuowanej na nadgarstku.
- Wojtek mnie w to wciągnął. Przyłapał mnie, jak w szkole bawiłam się w niegrzeczną dziewczynkę. Nie wiedziałam dokąd mnie zabiera, ale razem z Robertem wzbudzili moje zaufanie. Z początku byłam przerażona. Ale Radek – tak, ten przemiły lekarz – trochę mnie wyśmiał, a ja nie mogłam wyjść stamtąd pokonana. Więc dołączyłam do ich zabawy. I już tam zostałam.

Padło też kilka słów o atakach zazdrości.
- Nie miał prawa się w tobie zakochać.
- A ty nie miałeś prawa napuszczać na niego Kryspina.
- Byłem wściekły. Wiedział, że żałuję tego, co zrobiłem i chcę do ciebie wrócić, a bezczelnie mi cię odebrał.
- Nie jestem niczyją zabawką, żeby mnie sobie odbierać, Marcin – zmrużyła niebezpiecznie oczy. – Sama o sobie decyduję.
- Ach, i to pewnie dlatego pierwszym, co zobaczyłem po powrocie było to, jak całowałaś się z Wojtkiem – wycedził ironicznie rozeźlony mężczyzna.
Przepraszał ją za te słowa przez kolejnych kilka minut.

W końcu doszli do najtrudniejszej części tej historii. Było już ciemno, a deszcz nadal zacinał w okna.
- Myślałem, że nie żyje.
- Tak. Ja też. Długo śmiał mi się z tego powodu w twarz.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję dnia, w którym mu cię przedstawiłem.
- I tak by mnie dopadł. Tylko że wtedy nie miałabym pojęcia, kim jest.
Zapadła cisza. Marcin nie zadawał pytań, nie chciał wywoływać złych wspomnień. Opowiedział jej tylko o tym, jak dostał anonimową przesyłkę i zorganizował grupę mającą ją uratować. A co do reszty… Jeśli będzie chciała, to sama opowie.
- Bardzo często mi się śni – zaczęła z opuszczoną głową. – I to nie są dobre sny. Budzę się przerażona, obok mnie siedzi mama, głaszcze mnie po włosach i przez łzy powtarza, że mam nie krzyczeć, bo jestem już bezpieczna – podniosła wzrok. – Wiesz, że ona nadal nie wie, co się stało? Opowiedziałam jej tą samą bajkę, co policji, a ona albo uwierzyła, albo nie chce naciskać.
Marcin kaszlnął kilka razy, kładąc sobie rękę na piersi. Od ciągłego kaszlu zaczynały boleć go żebra. Gdy mógł już swobodnie zaczerpnąć powietrza odparł:
- Nigdy nie podziękowałem ci za to, co wtedy zrobiłaś. Nie musiałaś kłamać, nikt tego od ciebie nie oczekiwał. A pomimo to nas ochroniłaś.
Zaśmiała się lekko.
- Zabrakło by dla was cel. Poza tym, co bym ze sobą zrobiła, gdyby policja zamknęła wszystkich moich przyjaciół?
Marcin uśmiechnął się delikatnie, po czym przybliżył rękę do jej twarzy i założył jej luźny kosmyk włosów za ucho mówiąc przy tym poważnie:
- Zamieniłem twoje życie w piekło. Przepraszam.
Nie mogła się powstrzymać i nim zdążył zabrać rękę z powrotem, przytrzymała ją i wtuliła policzek w jego dłoń.
- Już dawno ci wybaczyłam – zaczęła cicho. – W ostatecznym rozrachunku zawdzięczam ci więcej dobrego niż myślisz. Zyskałam nowych przyjaciół, spoważniałam, zaczęłam doceniać to, co mam. Wiążę z tobą prawie same dobre wspomnienia. I chcę, żeby było ich coraz więcej – puściła jego rękę i przysiadła się jeszcze bliżej. – Potrzebuję czasu – rzekła ze smutkiem w głosie. – Już nie jest tak, jak dawniej. Chociaż teraz wiem, że jest o wiele lepiej, niż myślałam, to i tak musisz mi obiecać… nie spieszmy się. Z niczym. Póki co… daj mi czas.
Oprócz smutku wyczuł w jej głosie zakłopotanie. W mig załapał, o co jej chodzi.
- Ile tylko chcesz – mruknął. – Po prostu bądź…
Nie dokończył, ponieważ poczuł jej usta na swoich. Całowała go delikatnie, a było to tak niesamowite, że w ogóle nie miał zamiaru zmieniać tempa tego pocałunku. Objął ją tylko lekko, rozkoszując się chwilą i nadal nie do końca wierząc, że naprawdę zdecydowała się mu zaufać. Wyczuł, że się uśmiecha.
- Śmiejesz się – mruknął, odsuwając się na odległość kilku milimetrów.
- Mhm – musnęła jego usta.
- Będziesz chora.
- Nieważne.
- Naprawdę, zarażę cię i…
- Och, nie gadaj tyle – warknęła zniecierpliwiona, po czym ponownie, tym razem o wiele energiczniej, przywarła do jego ust. 

12 komentarzy:

  1. Oo jejku, strasznie się ciesze że dodałaś tą notkę, tylko szkoda że tak się losy u Was potoczyły.. Bądźmy jednak dobrej myśli, że Twoje kontakty i Kary będą w miare ogarnięte. Czekam na cd, i życzę powodzenia Wam! :*

    PS, na jakim kierunku studiów jesteś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finanse i rachunkowość :)

      Również mi przykro, tego bloga zaczynałyśmy w gimnazjum. Ale cóż, ludzie dorastają i układają sobie życie po swojemu, a wtedy wiele rzeczy musi zejść na dalszy plan, tak, jak w naszym przypadku blog. Mogę mieć tylko nadzieję, że uda nam się Was nie zawieść i że będziemy tu wracać raz na jakiś czas :)

      Usuń
  2. Jak Anita się zarazi, to z kolei Marcin będzie się nią opiekował^^ Wiedziałam, że w końcu się pogodzą;p Ale ciekawa jestem Dawida i Angeliki, możliwe, że będą razem, ale równie dobrze mogą wybrać inną drogę. Ten rozdział wyszedł Wam świetnie i nietrudno zauważyć, że kończycie wątki.
    Szkoda, że tak ciężko Wam pisać ze względu na odległość, która Was teraz dzieli, ale i tak brawa dla Was, że jednak postanowiłyście zakończyć tego bloga. Oczywiście czekam na info na Gorącej Krwi kiedy tylko pojawi się kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. czy wiadomo kiedy będzie nowy rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  4. hej wiadomo coś o cd ??
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  5. Również czekam. :) Nic nie wiadomo niestety ale miejmy nadzieje że wkrótce coś się pojawi
    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też czekam, ale jak na razie ani widu ani słychu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy możemy liczyć na nowy rozdział? A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na nowy rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  9. Czesc dziewczyny! Pamietacie jeszcze o nas? My o was tak i nadal czekamy! Pozdrawiam :)
    K

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurczaki, to już dwa lata.. Dziewczyny, pamiętacie o nas? Czekam, K

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)