sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 10

- Ale... o co chodzi? – zapytał zdezorientowany Marek. – Michał, wyjaśnisz mi o co chodzi? Jacy „oni”?
Bulterier nie zwrócił na niego uwagi, tylko ruszył w kierunku domu myśląc: „On wrócił...”. Cygan poszedł za nim. Michał wszedł do domu i zaczął szukać swojej siostry.
- Dziewczyny, zrozumcie. Ja nie wiem, jak to dokładnie wyjaśnić. Zapytajcie jego.
- Anita, ale ty wiesz. Na pewno wiesz – nalegała Ulka.
- Ula, nie mogę. Koniec tematu – Anita spojrzała na nią.
- Anita! – zawołał Michał. – Musimy porozmawiać! Teraz!
Zaniepokojona Endi ruszyła za bratem. Po chwili Michał wszedł w pierwsze drzwi na lewo, a Anita za nim. Michał zamknął za nią drzwi. Dziewczyna przestraszyła się nie na żarty.
- Czego chcesz? - zapytała ozięble.
- Jak ci to wyjaśnić... – zaczął kompletować zdania w myślach.
- Boże. Coś mu zrobiłeś?! – Anita prawie krzyknęła.
- Nie.
- To mów, o co chodzi – zażądała.
- Dobra. Wysłuchaj mnie do końca i nie irytuj się, okej?
- Okej.
- Chodzi o Marcina.
- Domyśliłam się?
- Wiem, że jesteś zakochana i nie patrzysz na to wszystko obiektywnie, ale... – przerwał na chwilę.
- O co ci chodzi?
- Zerwij z nim – powiedział prosto z mostu.
- Co?! – teraz już krzyknęła. – Oszalałeś?!
- Anita. Posłuchaj mnie.
- Nie, nie chcę i nie będę! – dziewczyna chciała wyjść, ale Michał ją przytrzymał.
- Posłuchaj! Wiem, że wiesz coś o nim... o czasie sprzed wojska... z jego młodości...
- Nawet więcej niż ty – rzekła próbując wyswobodzić swoją rękę.
- Być może. Anita, zrozum. On jest niebezpieczny.
- Nie rozśmieszaj mnie. Marcin nigdy by mi nic nie zrobił! – powiedziała pewna siebie.
- Jesteś tego pewna?
- TAK!
- Nigdy nie możesz być w stu procentach pewna, to po pierwsze. Ale załóżmy, że on nie. A jego koledzy? Za nich ręczyć nie możesz!
- Michał, daj spokój. Nie boję się. A poza tym to Marcin ogranicza swoje kontakty z Siwym i resztą – zapewniła go.
- Tego też jesteś w stu procentach pewna?
Do pokoju wszedł Cygan.
- Dowiem się wreszcie o co chodzi?!
Anita spojrzała znacząco na Michała.
- Proszę, zastanów się – poprosił ją.
- Nie muszę – wyrwała swoją rękę. – W przeciwieństwie do niektórych, do niego akurat mam stuprocentowe zaufanie – i z impetem wyszła z pokoju.
Ruszyła w stronę stolika z napojami. „Boże, aż boję się pomyśleć, co tam się stało. Z tego co wywnioskowałam z rozmowy z moim przemądrzałym i wszystkowiedzącym braciszkiem, to Marcin dał mu popalić” – pomyślała z uśmiechem biorąc drinka. Już miała się napić, gdy ktoś w ostatniej chwili wyciągnął jej szklankę z ręki.
- Ej... – odwróciła się i ujrzała uśmiechniętego Marcina.
- Ograniczamy się, prawda?
- Prawda – potwierdziła zabierając mu szklankę i odkładając ją na stół. – Marcin, nie wiem co ty mu powiedziałeś, ale dzięki tej waszej pogawędce miałam dyskusję na osobności z moim przewrażliwionym braciszkiem.
- Tak? A o czym?
Anita opowiedziała mu ze szczegółami rozmowę.
- I co ty na to? – zapytał Marcin uważnie na nią spoglądając.
- Tak jak powiedziałam. Mam do ciebie stuprocentowe zaufanie i wiem, że ty mi krzywdy nie zrobisz. Prawda? – zapytała spoglądając na niego.
Ten przytulił ją mocno do siebie i powiedział:
- Prawda. I nigdy nie pozwolę, żeby ktoś inny ci ją zrobił.
- Wiedziałam – odrzekła z uśmiechem. – A jak tam, dziewczyny dorwały cię już w kwestii tatuażu?
- Próbowały – rzekł, po czym czule ją pocałował. – Dzięki, że dochowałaś tajemnicy – wyszeptał cicho.
Nieoczekiwanie podszedł do nich Marek.
- Mogę?
Marcin niechętnie puścił dziewczynę.
- Tak?
- Michał przysłał mnie do ciebie. Powiedział, że on mi nie może wyjaśnić, więc pytam u źródła. Jacy „oni”? I o co w ogóle chodziło?
Marcin westchnął ciężko, a Anita dodała:
- Zostawię was – i ruszyła w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Marek, uwierz mi. To nie jest twoja sprawa – rzekł Marcin, po czym odwrócił się i również chciał odejść.
- Ej no – Cygan się nie poddał. – Zawsze byliśmy... – Marcin spojrzał na niego ironicznie. – No dobra. Nie zawsze byliśmy kumplami, ale to nie znaczy, że nie możesz mi wyjaśnić, prawda?
- To fakt – Blady odwrócił się do niego przodem – Ale nie chcę. Może od razu wezmę mikrofon i powiem to w radiu, a na drugi dzień znajdziecie mój nekrolog w gazecie? – ale widząc jego jeszcze bardziej zdezorientowaną minę dodał – Nieważne.
- Jak zacząłeś to dokończ.
- Boże! Cygan, nie bierz tego do siebie, ale im mniej osób wie, tym lepiej.
- Ale ja nikomu nie powiem!
- Taa... Sory. Ula cię poprosi, a ty jej powiesz. Z kolei ona Dorce, a ta Sebie i tak dalej. A mi do szczęścia to nie jest potrzebne.
- A załóżmy, że nie powiem nikomu.
- „Załóżmy” to za mało.
- Marcin! Ciekawy jestem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- Tak, ale też pierwszy krok do informacji. Ja się za tobą wstawiłem na weselu. Może tak mały rewanżyk?
- Nie ma mowy.
- Ej no.
- Dobra, powiem. Tylko to, co usłyszysz, jest tylko do twojej wiadomości. Nikomu tego nie powtarzaj, okej?
- Okej – uradowany Marek czekał na jakiekolwiek informacje.
Marcin ściszył głos.
- Słuchaj...
- No...
- Jesteś bardzo namolny, nawet gorszy od Violi! – rzekł, po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia.
- Eee...! – i ruszył za nim.
Zrezygnowany Marcin westchnął na widok Michała tłumaczącego coś Anicie.
- Dobra, koniec! – powiedziała Anita. – We wtorek wszyscy jedziemy w góry i nie mam zamiaru sobie odpuszczać tego wyjazdu. Wy... – spojrzała najpierw na Marcina, a później na Michała. - ...macie się do tego czasu pogodzić, jasne? I zapomnieć o przeszłości! Oboje nabierzcie do tego dystansu! Jeszcze nie tak dawno najlepsi kumple, a teraz co?! Jakoś wam to wcześniej nie przeszkadzało! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! Jeden i drugi!
- To ona wie? – zapytał Cygan. – A ja nie mogę?! To nie fair!
- Boże... Jak w przedszkolu... – skomentowała to dziewczyna.
Nieoczekiwanie do pokoju weszła Ulka mówiąc:
- O co tu chodzi? Co chwilę gdzieś znikacie. Chcę wiedzieć! – zażądała.
Michał i Marcin spojrzeli na siebie.
- Yyy... – zaczął Michał.
- No bo widzisz – zaczęła Anita idąc w jej kierunku. – Oni myślą nad ilością procentowego prowiantu w góry.
- Tak jak na wakacjach?! Ja się z bagażem ograniczać nie będę, słyszysz Marek?!
- Ja? Tak – zapewnił.
- Chodź, Ulka – rzekła Endi, wyprowadzając ją z pokoju, przy czym spojrzała znacząco na brata i chłopaka.
Gdy dziewczyny wyszły zaległa cisza, którą po chwili przerwał Michał:
- Słyszałem, że naprawdę ograniczasz swoje kontakty z... – spojrzał na Marka. - ...no.
- Nie jestem idiotą. Nie zmarnuję życia ani sobie, ani tym bardziej jej.
- To co, zgoda? – Michał wyciągnął rękę w kierunku kumpla.
- Zgoda – i uścisnęli sobie dłonie. – A! I sory za tamto. Trochę mnie poniosło.
- Mnie też. A on... – Bulterier kiwnął głową w stronę zdezorientowanego Marka.
- Nie, nie wie.
- Aha.
- A odpuścisz nam? – zapytał Marcin.
- Nie!
Marcin spojrzał na niego.
- No dobra, powiedzmy, że trochę wam odpuszczę. Trochę – zaznaczył.
Blady uśmiechnął się do kumpla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)