poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 34

Anita spojrzała na niego zdziwiona. 
- No co? – zapytał widząc jej minę.
- Ale... Dlaczego nie do bunkra? 
- A dlaczego nie do mnie? Oj, nie przesadzaj, nic ci nie zrobię – powiedział dziwnie się uśmiechając. 
- Tak – ucięła temat. 

Pół godziny później w mieszkaniu Wojtka. 
Anita zakrywała usta dłońmi stojąc w drzwiach.
- Co. To. Jest – rzekła otrząsając się ze zdumienia. 
- Ale o co ci chodzi? – zapytał zamykając za nią drzwi. 
- Jak można żyć w takim syfie?
- Można. Chcesz coś do picia? 
- Nie, lepiej nie. 
Czarny spojrzał na nią dziwnie, po czym mruknął:
- To nie – i zniknął gdzieś w głębi mieszkania. 
„A wygląda na takiego porządnego. Ja... Jaki burdel” – myślała, jednocześnie wchodząc do głównego pomieszczenia, salonu. 
Duże pomieszczenie, ładnie umeblowane. Sprawiałoby miłe wrażenie, gdyby nie porozrzucane ciuchy, kartki, brudne naczynia, butelki, nie tylko po napojach. Wzrokiem tego wszystkiego nie można było ogarnąć.
- Rozgość się – powiedział Wojtek, jednocześnie opierając się plecami o jedną ze ścian. 
Upił łyk kawy. 
Dziewczyna spojrzała na niego wilkiem, po czym zirytowana podeszła do kanapy, a następnie jednym ruchem zrzuciła z niej wszystkie będące tam ciuchy na podłogę i usiadła. 
- Ja tu nie widzę żadnych warunków do funkcjonowania, a co dopiero do trenowania. 
- Taa... Odezwała się ta porządna i kulturalna. 
Pokazała mu język. 
- A rodzice nie byli źli? – zapytał, jednocześnie pokazując na jej poobijaną twarz. 
- Nie, nie mieszkam z rodzicami – odparła.
- Co, szczęśliwe grono mieszkających w internacie? 
- Do niedawna. 
- Do niedawna szczęśliwe, czy do niedawna mieszkające? – widząc jej minę dodał - No co, ciekawy jestem. 
- I tak, i tak.
- To gdzie ty mieszkasz? – zapytał odkładając kubek na stertę śmieci przy komodzie. 
- Aaa, trochę tu, trochę tam. 
- Nie czaję – odparł marszcząc czoło. 
- Tu nie ma nic do czajenia. 
- To inaczej. Gdzie dzisiaj nocujesz? – zapytał intensywnie się jej przyglądając. 
- Szczerze? Nie wiem – odparła ściągając kurtkę. 
Wojtek przypatrywał się jej w ciszy. Nie mógł uwierzyć w to, że dziewczyna nie ma stałego miejsca zamieszkania. 
„Joker mnie wyśmieje. Zresztą co on ma do gadania, to moje mieszkanie, a na dodatek zalega z czynszem pół roku” – pomyślał, po czym rzekł stanowczo: 
- Zostajesz u mnie. 
Dopiero po chwili dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów. 
- Co? Ale...
- W ogóle nie dyskutuj ze mną. Zostajesz tutaj. 
- Świetnie. Mieszkam z nauczycielem. Ale beka. 
- Tylko wiesz, nie mieszkam sam. 
- To ja nie będę wam przeszkadzać? – zapytała szybko, wyciągając błędne wnioski.   
- Nie. Ten palant nie ma nic do gadania. 
- Dlaczego nazywasz swoją dziewczynę palantem?
Wojtek wybuchnął śmiechem. 
- Nie, ten palant to... – nie dokończył, ponieważ drzwi od mieszkania otworzyły się z hukiem. 
Wszedł Joker.
- Właśnie. O wilku mowa – dodał Wojtek.
- Anita? – zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Hej.
- Rob, jest sprawa – zaczął Wojtek – Anita mieszka z nami.
- Aha. Spoko – odparł odwieszając kurtkę. 
- Znaczy się... Bo ja... – zaczęła Anita.
- Nie zaczynaj – ostrzegł ją po raz ostatni. 
Dziewczyna zwiesiła głowę.
- A co, zwiała z domu? – zapytał Joker, jednocześnie podchodząc bliżej.
- On sobie coś ubzdurał, że nie mam gdzie spać, a to nie prawda! – Anita lubiła się buntować. 
- To gdzie spałaś wczoraj? – zapytał Wojtek zgryźliwe. 
- Byłam w kinie! I tu cię mam! 
- A przedwczoraj?! – Wojtkowi puszczały już nerwy. 
- Nie będę się wam tłumaczyć! Nie będę mieszkała ze swoim nauczycielem w jednym mieszkaniu! – zaznaczyła ostro.
- To mieszkaj z kumplem – wtrącił Joker – Ja też tu mieszkam. I koniec dyskusji. Co na obiad? – dokończył, jednocześnie zmierzając w kierunku kuchni potykając się o śmieci.
- Uważaj! Tam są sprawdziany! – oburzył się Wojtek.
- A z której klasy? – Anita chciała skorzystać z okazji.
- Zapomnij – Czarny zmroził ją wzrokiem. – Jedziemy po twoje rzeczy.
- Ale...
- Chodź – i pociągnął ją w stronę wyjścia.

Dwie godziny później. 
Anita wraz z Wojtkiem podjechali pod kamienicę na ulicy Szarotki. Wysiedli z samochodu i zaczęli wyciągać jej bagaże. 
- Więcej tego zabrać nie mogłaś? – zapytał lekko zirytowany mężczyzna.
- Weź te łapy, sama to wezmę! – zaznaczyła na wstępie biorąc jedną z dwóch toreb.
- No daj, przecież to jest ciężkie.
- Nie! Poradzę sobie. 
Wojtek złapał torbę, którą trzymała i próbował jej ją wyszarpnąć, ale ona trzymała mocno.
Tymczasem kilka metrów dalej Michał wyszedł ze sklepu z telefonem w ręce (Viola) i gdy tylko usłyszał znajomy głos, natychmiast przeniósł wzrok na szamoczącą się parę.
- Przecież muszę się tobą opiekować!
- Nie żartuj sobie. Wcale się nie prosiłam żeby u ciebie mieszkać!
Michał stał jak wryty z ustami otwartymi ze zdziwienia.
- Już o tym rozmawialiśmy – powiedział Wojtek, wyrywając dziewczynie torbę.
Ta z naburmuszoną miną sięgnęła z tylnego siedzenia olbrzymiego misia dla Dawida i ruszyła w stronę wejścia do kamienicy. Wojtek zamknął auto i ruszył za nią. Dopiero teraz Michał otrząsnął się z szoku. Natychmiast szybkim krokiem podążył w ich stronę. Anita zatrzymała się przy wejściu czekając na Czarnego (i klucze). Nagle dostrzegła brata. Zrobiła minę jakby zobaczyła ducha.
- Co, brudny jestem? – zapytał Wojtek, myśląc, że to na niego tak zareagowała.
- CO TY TU ROBISZ?! – wydarła się. – ŚLEDZISZ MNIE?!
- Ja? – zapytał ogłupiały Wojtek, zatrzymując się.
- Mógłbym cię zapytać o to samo – powiedział Michał spokojnie, choć na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że jest rozjuszony do granic możliwości. – Co to za jeden?
- Nie twój interes!
- A żebyś wiedziała, że mój!
Wojtek przyglądał się na przemian Anicie i Michałowi.
- Od miesiąca już nie twój! Spieprzaj z mojego życia!
- Żebym ci zaraz nie wpieprzył! – Michał tracił kontrolę. Zbliżył się o kilka kroków.
- Ej, ty, uważaj! – wtrącił się Wojtek.
Nikt nie zwrócił na niego uwagi.
- Łoo, ale się boję… - zakpiła Anita.
- Coś ty za jeden? – rzucił ze złością Michał do Wojtka.
- A ty?! – odłożył torby na ziemię.
„Nie ma sensu gadać z tym gamoniem. I tak się nic nie dowiem” – pomyślał Michał, po czym ponownie zwrócił się do siostry.
- Anita, chodź, porozmawiamy spokojnie, jak brat z siostrą…
- Ten goryl to twój brat? – wtrącił ponownie Wojtek.
Znów nie zwrócili na niego uwagi.
- Powtarzam ci, że ja już nie mam brata. Mój brat nigdy nie zrobiłby mi takiego świństwa – powiedziała chłodno, po czym zwróciła się do Wojtka – Otworzysz?
Czarny rzucił jej klucze. Dziewczyna od razu otworzyła drzwi i zniknęła za nimi. Wojtek chciał wejść za nią, ale usłyszał za sobą kroki. Szybko odwrócił się i zagrodził Michałowi drogę.
- Słuchaj, ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać – powiedział ostro i również zniknął za drzwiami, zamykając je za sobą.
Michał ze złością uderzył w drzwi, odwrócił się i odszedł w stronę BMW. Wsiadł do samochodu i przez chwilę siedział zastanawiając się co zrobić. W końcu zaczął szukać jakiegoś numeru w telefonie. Po chwili przyłożył komórkę do ucha.

- To naprawdę był twój brat?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
Wojtek spojrzał na nią pytająco, ale powiedział tylko:
- A może powinnaś jednak z nim porozmawiać i wrócić do domu?
- A chcesz w ryj?! – krzyknęła.
Mężczyzna uniósł brwi ze zdziwienia. Anita odrobinę się zarumieniła.
- Eee… Sorki. To gdzie będę spała?
- No… tam – wskazał na jedne z drzwi. – Tylko trzeba tam trochę ogarnąć.
- Też mi niespodzianka – mruknęła, ruszając we wskazanym kierunku.
Zatrzymała się przed drzwiami, wzięła głęboki oddech i otworzyła je. W tym czasie Joker podszedł do brata i zapytał cicho:
- Jesteś pewien?
- Nie – odpowiedział, po czym podszedł do Anity i zapytał – Pomóc ci?

Wczesnym wieczorem.
Anita prawie skończyła sprzątać swój nowy pokój. Właśnie szła w kierunku kuchni, by zrobić sobie coś do picia, gdy zaczął dzwonić jej telefon.
„Psychodela, psychodeliczny styl, my walczymy dla niego, my walczymy wraz z nim! Psychodela, psychodeliczny styl, my walczymy dla niego, my walczymy wraz z nim!”
Wyciągnęła go i spojrzała na wyświetlacz.
„A to co za numer? Zagraniczny?” – pomyślała i niepewnie przyłożyła telefon do ucha.
- Halo?
Cisza.
- No słucham? – zapytała zirytowana.
- Cześć – usłyszała głos, za którym tak bardzo tęskniła i którego, jednocześnie, z całego serca nienawidziła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)