poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 46

Po śniadaniu Anita i Dawid ruszyli na miasto.
- Gdzie my w ogóle idziemy? – zapytała dziewczyna.
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – Przed siebie. Kompletnie nie znam Kielc.
- Spoko – zaśmiała się i spojrzała na niego.
Chłopak akurat rozglądał się w poszukiwaniu jakichś atrakcji turystycznych.
- Dawid... – zaczęła. – Ja polubiłam te nasze zwyczaje – złapała go za rękę.
Oczy Dawida rozbłysły, a on sam poczuł się nagle szczęśliwy. Dopiero teraz zrozumiał, że nic nie stracił, a wręcz przeciwnie, że ma szansę nawet coś zyskać. Zadowolony ścisnął mocniej jej dłoń i uśmiechnął się do niej promiennie.
Szli tak przez dłuższą chwilę w ciszy, aż nagle Dawid zapytał:
- Pobawimy się w szczerość?
Anita spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Rozumiem, że tak. To, Nituś, najzabawniejsza sytuacja w twoim życiu.
Dziewczyna chwilę pomyślała, po czym rozbawiona zaczęła opowiadać.
- Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale mniej więcej z trzy lata temu. Jak mój brat mieszkał jeszcze z nami w domu na Moniuszki.
Wybuchnęła śmiechem i dopiero po chwili, gdy już się jako tako uspokoiła, kontynuowała:
- I mój braciszek trochę sobie pobalował... a skończyło się to tak, że jego kumple, bojąc się reakcji moich rodziców „wysadzili” go pod domem i uciekli. Po pewnym czasie skapnęliśmy się, że on tam sobie leży pod bramą i że nie jest w stanie sam dotrzeć do domu, więc tata poszedł po niego i go po ziemi wciągnął do środka. I wtedy ja, dobra siostrzyczka, musiałam się trochę z niego ponabijać. Kiedy weszłam do jego pokoju – znów się zaśmiała. – Kiedy weszłam do jego pokoju, on chyba nie ogarnął, że jestem jego siostrą, no i zabawne w tym było to, że zaczął wypróbowywać na mnie te swoje tandetne teksty na podryw. Ale jak już przeszedł do czynów to dałam mu po pysku i dopiero to go uspokoiło. Nawet przy wigilii mu to wypomniałam przy wszystkich.
- Ale... własną siostrę? – zapytał, po czym wybuchnął śmiechem.
- Wierz mi, że też byłam zdziwiona – zażartowała. – A twoja historia?
- To chyba... moja pierwsza jazda na jednośladzie. Starszy kuzyn miał taką starą motorynkę. Wtedy one były, wiesz, na czasie. I dał mi się przejechać. To chyba nawet jeszcze gimnazjum nie było. To ja, uradowany szczeniak, wskoczyłem na tego Rometa i... i po chwili zdałem sobie sprawę, że jadę prosto na płot oddzielający dom od ogródka. A ja jakimś dziwnym trafem zapomniałem jak się hamuje. I nie dość, że przeleciałem przez ogrodzenie i to dosyć daleko, to jeszcze motor także. Teraz najzabawniejsze dla mnie jest jak sobie wspominam to, kiedy tak sobie leżałem na ziemi i nie mogłem się podnieść to zobaczyłem jak obok mnie przejeżdża jedno z kół... Wiesz, wtedy to nie było w sumie zabawne, kuzyn zamiast mnie pozbierać to stał i się darł, a moja matka jak wybiegła i się upewniła, że żyję, to do niego dołączyła.. Tak jakby to była moja wina. Ale teraz jak na to patrzę... to były czasy. A byś widziała minę matki jak przyjechałem do domu na ścigaczu... Ale to już inna historia. Bynajmniej właśnie na Romecie odkryłem swoją pasję do motocykli.
Anita głośno się śmiała.
- Co? – zapytał.
- Wyobraziłam sobie... – próbowała się uspokoić. - ...jak lecisz nad tym płotem... – znów zaniosła się śmiechem.
Przechodzili akurat główną ulicą. Dawid zauważył na jednym ze słupów kolorowy plakat.
- Czekaj – powiedział i pociągnął ją  by przeczytać ogłoszenie.
Była to reklama wesołego miasteczka. Czynne wczoraj, dziś i jutro.
- Idziemy? – zapytał.
- Do wesołego miasteczka?
- A wolisz zwiedzać zabytki?
- No... nie. Możemy iść.
- Super – puścił jej rękę i podszedł do przechodzącego akurat nieopodal mężczyzny.
Po chwili wrócił i powiedział:
- To niedaleko. Musimy iść tak jak szliśmy, a później odbić w prawo.
- Okej.
Tak więc Dawid złapał ją za rękę i ruszyli dalej.
- A wracając do tematu: najbardziej przerażająca sytuacja?
Dziewczyna zmarszczyła czoło i przez chwilę zastanawiała się w ciszy.
- Wtedy byłam jeszcze mała – powiedziała w końcu. – Miałam może sześć lat... ale świetnie to pamiętam. Jeszcze nigdy tak się nie bałam. Michał miał wtedy jakieś dwadzieścia? Tak. Chyba dwadzieścia lat. Zabrał mnie na spacer... dość daleko od domu. Kompletne zadupie, ludzie tam się pojawiali raz na godzinę albo rzadziej. Byliśmy zupełnie sami. I Michał nagle wyciągnął skądś jakieś petardy... a może cały czas je niósł? Nawet nie pamiętam dokładnie. I on je podpalał, a ja miałam radochę... do czasu. Bo... jedna wybuchnęła za szybko. Nie zdążył się odsunąć. Tak łupnęło, że stracił przytomność. Podbiegłam do niego i... aż mnie sparaliżowało. Co prawda był w jednym kawałku, ale te wszystkie odłamki strasznie go poraniły. Cały był we krwi i w ogóle się nie ruszał. Możesz sobie wyobrazić, co pomyślała sześciolatka. Na szczęście ktoś był blisko i nam pomógł. Rany nie były groźne i nic mu się nie stało... ale za to oboje mieliśmy szlaban. No i naprawdę nigdy się aż tak nie bałam... Masakra! – dziewczyna wyglądała na głęboko wstrząśniętą. Szybko się jednak otrząsnęła i zapytała - A twoja przerażająca sytuacja?
- To było... w zeszłym roku. Moja siostra...
- Masz siostrę? – wtrąciła się.
- Paulinę, nie mówiłem ci? Jest rok młodsza. Ale wracając do tematu wybrała się z koleżankami na dyskotekę. Tyle, że jej genialne sis porozjeżdżały się do domów, albo gdzieś, a ją olały. I ona też, mądra, zamiast zadzwonić do mnie albo do Sławka, to złapała stopa. Miała takie niebywałe szczęście, że dwóch przystojniaków akurat jechało w stronę jej domu.. Wsiadła do tyłu, a że to było trzydrzwiowe auto, to mogła wyjść tylko przodem. Dobrze, że w miarę szybko skapnęła się, że jadą w przeciwnym kierunku i wysłała mi i Sławkowi smsy, że jedzie w stronę wschodniej wylotówki i potrzebuje pomocy. I na szczęście udało nam się ich zatrzymać. W tym samym czasie, choć wcale się ze sobą nie kontaktowaliśmy. Paula dostała nauczkę i szlaban od matki. Ale przyznaję, że też się wtedy strachu najadłem.
- Wyobrażam sobie. Koszmar. Ale faktycznie sama była sobie winna.
- Tak. To może... największy obciach w życiu.
Anita nie potrzebowała czasu na zastanowienie. Od razu się zarumieniła.
- Aż tak? – zaśmiał się Dawid dotykając delikatnie palcem jej zaczerwienionego policzka.
- Daj spokój... Jaki wstyd... – powiedziała zasłaniając twarz dłonią.
- No słucham.
- Miałam wtedy... dziesięć lat? Jaa... muszę to sobie przypominać? – zapytała z nadzieją.
- Teraz już tak.
- Do braszki przyszła dziewczyna. Nie lubiłam jej ogólnie, bo to był najgorszy ze wszystkich pustaków, jakie kiedykolwiek sprowadził do domu. Ale ja nie wiedziałam, że ona jest u nas i coś chciałam od Michała, więc sobie do niego poszłam. Cholera... Ja to mam wyczucie czasu. Drzwi odo jego pokoju były zamknięte, ale po co pukać, w końcu co Michaś może mieć do ukrycia? No i weszłam. A oni... – przerwała, teraz już niemal bordowa na twarzy.
- Nie... – jęknął Dawid.
- Dokładnie. Na szczęście laska już się u nas nie zjawiła. Chyba rozbiłam ich związek. Ale Michała unikałam przez tydzień.
- Ale przypał...  – powiedział Brutus, po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Taki mądry jesteś?! – oburzyła się. – Gadaj! Twoja historia!
Uspokoił się od razu. 
- Znasz ją chyba. Jak mnie i Monikę kumple złapali. Nie pamiętam tego. Nie wiem, ile widzieli i jak długo się przyglądali. Nie chcę wiedzieć.
- Ja się nie dziwię – uśmiechnęła się. – Też bym nie chciała. Ej, to chyba tu, nie? – byli tak zajęci rozmową, że nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się pod wesołym miasteczkiem.
Spędzili tam cały dzień. Byli w gabinecie luster, gabinecie strachu... Jechali odlotową kolejką, byli na ogromnym młynie. Anita na każdym kroku dostrzegała jak chłopak się stara: dostała od niego ogromną watę cukrową, którą nawzajem się karmili śmiejąc się i szturchając; Dawid nawet poświęcił się i specjalnie dla niej przez pół godziny rzucał piłeczkami do butelek. Po tym czasie dumny z siebie przyniósł jej milutkiego pluszaka, a w zamian za to ona obdarzyła go słodkim pocałunkiem w policzek.
Gdy wracali przechodzili obok dużego gmachu kina. Obok na bilboardzie widniała zapowiedź: 
„Dziś w nocy – maraton  filmowy!
„The Grudge:  Klątwa” – wszystkie 3 części.
Tylko dla ludzi o mocnych nerwach”

- Dawid – zagadnęła przymilnie.
- Hmm?
Wskazała palcem na bilboard.
- Chcesz iść? – zapytał.
Pokiwała ochoczo głową. Chłopak westchnął.
- Zostaniemy? – zrobiła maślane oczka.
- Jeśli chcesz, to okej – powiedział.
Dziewczyna krzyknęła z radości i rzuciła mu się na szyję.
- To chodź po bilety zanim wszystkie wykupią, a później pójdziemy coś zjeść, bo będzie jeszcze trochę czasu – rzekł.
- Okej – zgodziła się.
W końcu, o 22.00 rozpoczął się pierwszy seans.
Anita szybko doszła do wniosku, że pierwszy raz w życiu widzi prawdziwy horror. Już w piątej minucie film sprawił, że wszyscy podskoczyli na swoich miejscach. Wtedy też mocno chwyciła dłoń Dawida i wtuliła się w otrzymanego od niego pluszaka. Szczerze, nawet on był zaskoczony filmem. To pierwszy horror, który prawdziwie trzymał go w napięciu. Wiedział jednak, że warto było tu przyjść. To, że Anita złapała go za rękę, było stosunkowo normalne, ale to, że w dwudziestej minucie była już w niego wtulona jak nigdy – absolutnie nie.
Dlatego też był niemile zaskoczony, gdy pojawiły się napisy końcowe i dziewczyna wstała i przeciągnęła się.
- Idę do toalety – powiedziała.
- Weźmiesz popcorn jak będziesz wracać? – zapytał.
- Jasne.
Podał jej swój portfel.
- To zaraz wracam – rzekła. – Chyba, że coś mnie porwie – zażartowała, odwołując się do filmu.
Chłopak uśmiechnął się i wygodnie rozłożył na siedzeniu. Gdy dziewczyna wróciła z popcornem i oddała mu portfel, gasły już światła.
- No Nituś, szybko.
- Już, już.
Od razu się do niego przytuliła i poczęstowała się popcornem. Dawid objął ją ramieniem i z początku bawił się jej włosami, a później zaczął delikatnie głaskać ją po szyi. Anicie najwyraźniej to nie przeszkadzało, bo nie protestowała. W końcu przestał, również się do niej mocno przytulił i skupił się na filmie myśląc, że mógłby tak siedzieć wiecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)