wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 86

- Hej, brat! – zawołała Anita wchodząc do jego domu. – Wiem, że nieładnie tak bez uprzedzenia, ale strasznie mi się nudziło... – zakończyła zatrzymując się w salonie.
- Siema, siostra – odparł Michał. – Wchodź, rozgość się. Viola pojechała z małym do rodziców, wraca jutro, a ja...
- Imprezujesz – dokończyła za niego, jednocześnie spoglądając z dystansem na mężczyzn, kolegów z jego pracy.
- A jak? Zostań jak chcesz – odparł wesoło.
- Czy ty aby nie piłeś, braciszku? – zapytała wyraźnie rozbawiona.
- Ja? No co ty... Piter, co tam z tym drinkiem? – zawołał za kolegą i ruszył w jego stronę.
Blondynka wyraźnie zastanawiała się, czy nie wyjść i nie przeszkadzać bratu w świętowaniu nieobecności jego żony i synka. Jeszcze niezbyt pewnie czuła się w obecności mężczyzn. Z jednej strony chciała się troszkę „rozerwać”, żyć normalnie, tak jak wcześniej, lecz z drugiej bała się, że gdyby choć na chwilę straciła czujność, ktoś znowu mógłby ją skrzywdzić. Następnym powodem sprawiającym, że dziewczyna czuła się tu niepewnie był fakt, że oprócz Michała, jedyną osobą którą tu znała był Marcin, który na dodatek właśnie ją dostrzegł. W pierwszej chwili podniósł się z kanapy z zamiarem podejścia do niej, jednak w ostateczności usiadł z wyraźnie smutniejszą miną. Natomiast Anita właśnie poczuła przypływ chwilowej odwagi i nie do końca zdając sobie z tego sprawę, ruszyła w jego kierunku i usiadła obok niego, po czym zagadnęła:
- Hej.
Ten spojrzał na nią z radosnym uśmiechem.
- Cześć.
- Co tam u ciebie słuchać? – zapytała po chwili ciszy.
- W porządku, a u ciebie?
- Staram się, żeby było jak najlepiej – odparła Anita spoglądając na niego, również lekko się uśmiechając.
W jego niebieskich oczach ujrzała ulgę. Po chwili chłopak przeniósł wzrok na swoje dłonie, w których obracał szklankę z drinkiem.
- Dasz mi łyka? – zapytała niepewnie Anita.
Marcin spojrzał na nią mrużąc oczy.
- A wolno ci? 
- Oj no, tylko łyka. Nikt nie musi wiedzieć.
- Ja będę wiedzieć – zauważył twardo.
- Nie bądź Żyd.
- Łyka i ani grama więcej – podał jej szklankę.
Dziewczyna wzięła ją, jednocześnie pokazując mu język. W odpowiedzi lekko się uśmiechnął. Upiła dość spory łyk. Na samym początku lekko się skrzywiła, jednak oddając mu szklankę powiedziała:
- Piłam już lepsze, ale nie będę już taka wybredna.
Chłopak roześmiał się. Zawsze uwielbiał jej specyficzne, nad wyraz dziwne poczucie humoru.
- Się ciesz, że w ogóle coś dostałaś. Michał jakby się dowiedział, to nie powiem co by mi zrobił.
- Michał nie musi wiedzieć, a z drugiej strony nie musicie robić ze mnie nie wiadomo jakiej kaleki. Przecież nie jestem obłożnie chora, a przynajmniej już nie jestem. Mój lekarz prowadzący także się o tym nie dowie. To będzie taka nasza tajemnica – dodała z uśmiechem.
- Powiedzmy, że się zgodzę, ale nie licz, że często dam ci się tak wykorzystywać – zaznaczył Marcin, drocząc się z nią.
- Zobaczymy – zakończyła złowieszczo, po czym się roześmiała.
- Słucham? – zapytał zaskoczony, a zarazem lekko oburzony, po czym także zawtórował jej gromkim śmiechem.
Nigdy by nie pomyślał, że to może być takie łatwe. Rozmowa z nią po tym wszystkim, co się stało. Nawet w najśmielszych marzeniach nie przyszło mu na myśl, że będzie siedział obok niej i beztrosko rozmawiał, śmiał się czy nawet droczył się z nią. Spojrzał na dziewczynę z zawadiackim błyskiem w oku i zdał sobie sprawę, że pragnienie, by ich wzajemne relacje wróciły do stanu z przed tego całego koszmaru, po tej właśnie chwili, po tej rozmowie, jest jeszcze silniejsze. Często wspominał ich wspólne chwile, to jak zasypiała mu z głowa na kolanach i wydawała się taka niewinna, taka piękna czy też te wszystkie sytuację, gdy zachodził w głowę co się stało, chwilę po tym, jak wychodziła od niego trzaskając drzwiami, a on wybiegał za nią i przepraszał, nie do końca zdając sobie sprawę za co. Uwielbiał patrzeć na nią, kiedy się złościła, robiła wtedy taką uroczą minę. Nigdy nie podejrzewał, że taka mała, niepozorna blondyneczka może w taki sposób zawrócić mu w głowie, tak perfidnie owinąć sobie go wokół palca. Przecież on zarówno wcześniej jak i teraz jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Gdyby tylko go o coś poprosiła, dała znak czy kiwnęła palcem, on uchyliłby jej nieba. Gdyby tylko chciała... Chciałby cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa.
- Mogę zadać ci pytanie? – zagadnęła niespodziewanie, wyrywając go z rozmyślań.
- Oczywiście, najwyżej nie odpowiem – odparł ze śmiechem.
- Bardzo zabawne... – przerwała na chwilę.
Wiedziała, że nie powinna pytać o takie rzeczy, nie teraz, kiedy poniekąd nic ich nie łączy, ale ciekawość nie dawała jej spokoju.
- Czy... czy to prawda, że chcesz odejść? W sensie...- rozejrzała się dookoła, po czym dokończyła. – No wiesz...
Chłopak zmarkotniał. Wypił drinka do końca i odparł:
- Ale żeś sobie temat znalazła... Tak, a nawet już to poniekąd zrobiłem.
- A czemu to zrobiłeś? – dopytywała.
Spojrzał na nią znacząco i zapytał z ironią.
- No czemu?
Kiedy Anita nie odpowiadała, dodał:
- Zawsze chciałem odejść, wojsko było pewnego rodzaju odejściem, ucieczką, od tego wszystkiego i od tego, co spotkało Anię. Nie chcę, żebyś zrozumiała mnie źle, ale Pawła bym jeszcze jakoś ścierpiał, lecz to co spotkało ciebie mnie przerosło... – spojrzał na nią przygaszonym wzrokiem i dodał – Naprawdę byłaś dla mnie wszystkim i uwierz mi, że oddałbym wszystko, by to się nie wydarzyło, albo chociaż, by to nie spotkało ciebie, by zemścił się na mnie...
Marcin zwiesił głowę, jednocześnie tępo spoglądając na podłogę. Ten temat wywoływał w nim najgorsze uczucia, potworne poczucie winy.
- On zemścił się na tobie... – powiedziała prawie szeptem. – Najwyraźniej wiedział, że cię to tak dotknie.
- Anita ja...
- Powoli zaczynam się z tym godzić, z tym, co się wtedy wydarzyło – przerwała mu. - Nie powiem, że było łatwo, bo nie było, zresztą dałam ci to odczuć... Ale teraz jest już lepiej. Już się tak nie boję, jak na samym początku. Wcześniej nie dałabym rady siedzieć tu z wami wszystkimi, ale po sesjach z Paulą jest naprawdę lepiej.
- Ale to nigdy nie powinno ci się przytrafić i nie możesz...
- Przestań! – po raz kolejny mu przerwała. – Marcin, to nie jest twoja wina i przestań tak myśleć. Nigdy nie była.
- Ale gdybyś mnie nie poznała, gdybym ja cię z nim nie poznał...
- Gdyby Michał nie był moim bratem... Marcin, nie winię cię. To Siwy był popaprańcem i nigdy nie myśl inaczej.
Przez dłuższy czas trwała między nimi cisza. W końcu zapytał:
- A Wojtek jak tam się po tym wszystkim trzyma?
- Z nim także było źle, a ja w pewnym momencie przez moją własną głupotę jeszcze to pogorszyłam, ale teraz też jest lepiej. Co prawda nie chce iść do psychologa, choć nie raz go do tego namawialiśmy, uważa, że da sobie ze wszystkim radę sam... Nie można powiedzieć o nim tego, że kiedykolwiek był jakoś słaby psychicznie, przed tym wszystkim. Był z niego twardy, upierdliwy facet, nie jakiś tam chłoptaś czy ciapa. Zresztą Joker też taki jest. Czołgowscy mają to w genach, więc nie boję się o niego. Poza tym ma mnie i brata, no i Paulę, tą psycholog – to ostatnie dodała z lekką kpiną.
Marcin spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Nie pytaj nawet... Ja rozumiem, że wpadł jej w oko, no bo przystojny z niego mężczyzna, ale gdzie tu przysięga Hipokratesa się pytam!
Kiwała z dezaprobatą głową.
- Żartujesz chyba... – powiedział z niedowierzaniem, jednak gdy zobaczył jej minę dodał z niesmakiem. – Masakra...
- No... – spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, po czym dodała. – Nie chce ci się pić przypadkiem? – wskazała brodą w kierunku pustej szklanki. – Idź po nowego.
Marcin roześmiał się i rzekł, jednocześnie wstając.
- Poczekaj tu, a ja zaraz coś przyniosę.

Nawet nie wiedzieli kiedy minęło im te kilka godzin na wspólnej rozmowie i żartach. Dziewczyna naprawdę się przy nim rozluźniła. Nie czuła jakiegoś takiego dyskomfortu, którego się obawiała zanim się do niego przysiadła. Teraz wcale nie żałowała, że zdecydowała się zostać u Michała na jego pijackiej imprezie. Niespodziewanie ich rozmowę przerwał Michał siadając, a wręcz przewracając się na fotel przed nimi. Oboje spojrzeli na niego zszokowani, bo wcześniej nawet nie dostrzegli, aby zanosiło się na to, że Michał będzie świętował wyjazd swojej rodziny do tego stopnia.
- A witam moje gołąbeczki... – odezwał się bełkocząc. – Siedzicie tu i siedzicie... Dałbyś trochę odsapnąć mojej małej siostrzyczce, a nie, nie odstępujesz je na krok!
Anita wybałuszyła oczy, zaś lekko zniesmaczony, a zarazem speszony Marcin schował twarz w dłonie.
- Niee, błagam... – żachnął się.
- Co ty tam mówisz, szwagier?
Anita wciągnęła powoli powietrze do płuc, aby się uspokoić.
- Nic, Michał, nic – odparł Marcin spoglądając na niego.
- Wiecie? Tak się ostatnio zastanawiałem, które z was weźmie mnie na świadka... Z jednej strony jestem twoim jedynym bratem... – powiedział, jednocześnie spoglądając na zszokowaną Anitę, po czym przeniósł wzrok na zezłoszczonego Marcina. – A my jesteśmy najlepszymi kumplami, więc...
- Póki co jesteś największym pajacem jakiego znam – burknął Marcin, przerywając mu wywód.
- Taak... – Anita kompletnie nie wiedziała, jak się w takiej sytuacji odnaleźć. – Na mnie chyba już czas – powiedziała, jednocześnie wstając. 
- Już? – zapytali obaj mężczyźni.
Marcin wstał dodając:
- Odprowadzę cię. Nie będziesz szła sama tak po nocy.
- Nie musisz, możesz zostać jak chcesz – odpowiedziała mu kompletnie ignorując pijanego brata, który właśnie coś do niej bełkotał.
- Jakoś odechciało mi się tu siedzieć...
- Jak tam chcecie, tylko uprzedź matkę, że nie wrócisz dzisiaj do domu, bo zlądujesz u niego.  Jak  zwykle zresztą... – powiedział, jednocześnie nieudolnie próbując podnieść się z fotela.
Anita zamknęła oczy, zaś Marcin nie wytrzymał i popchnął pijanego kolegę z powrotem na fotel, jednocześnie mówiąc przy tym:
- Ogarnij się trochę!

Po chwili byli już na zewnątrz.
- Odwiózłbym cię, ale sama rozumiesz, też piłem – wytłumaczył się Marcin.
- Już nie przesadzaj, nie jestem aż taka wygodna. Spacer dobrze mi zrobi.
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Mogłabym cię o coś poprosić? – zapytała niespodziewanie dziewczyna.
- Jasne, mów śmiało.
- Pomóż mi namówić Dawida, aby także zrezygnował z tej waszej bandy.
W odpowiedzi usłyszała westchnienie. W końcu odparł:
- Próbowałem, i to nie raz. Ale on jest strasznie uparty. W pewnym stopniu go rozumiem, tak jest mu po prostu wygodniej. Uważa, że pracując i zarabiając normalnie, legalnie, nie będzie w stanie spłacić kredytu...
- Przecież inni dają radę – zaprzeczyła dziewczyna.
- Wiem, Anita, wiem. Mówiłem mu to, zresztą nawet jakby sobie nie radził to przecież bym mu pomógł, ale do niego nic nie dociera.
- Też próbowałam... – rzekła cicho. – Mnie także nie chce słuchać, ostatnio, jak już mi się wydawało, że już zaczęłam jakoś na niego wpływać, to urażony trzasnął drzwiami krzycząc, że to jego życie i mam się nie wtrącać.
- Znajome, co? – powiedział wesoło, spoglądając na nią.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.
- Sugerujesz coś? – zwróciła się do niego ostrzegawczym tonem.
- Ależ skąd! – żachnął się Marcin, po czym dodał już poważnie – Spokojnie, nie odpuszczę, nie w tej sytuacji. Nie chcę, by jeden z moich najlepszych kumpli zmarnował sobie życie.
- Dzięki – dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
Przez resztę drogi szli raczej w ciszy. Od czasu do czasu któreś z nich coś powiedziało, a pod domem Anity pożegnali się i rozeszli w swoje strony. Po tym wieczorze oboje czuli, że powoli wkraczają na koleżeńską drogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)