wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 88

Anita była w mieszkaniu Brutusa, przyjechała po kilka rzeczy, które przeoczył, gdy pakował ją po jej powrocie do rodziców. Teraz pozbierała je już do niewielkiego plecaka i siedziała na kanapie obserwując, jak chłopak krząta się po domu z kwaśną miną.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Ja na twoim miejscu chętnie pojechałbym gdzieś bratem.
- Tak, zwłaszcza, gdy brat zabiera ze sobą dziewczynę. Będę jak przyzwoitka.
- Nieprawda. Sam mówiłeś, że jedzie też Angela. Oni będą chodzili swoimi drogami, wy swoimi.
- O nie. Co to, to nie – zaznaczył. – Nie będę nigdzie za Rudzielcem chodził, nie jadę jej niańczyć.
- Myślałam, że o to właśnie chodziło Sławkowi, gdy zaproponował ci ten wyjazd, żeby Angelika nie czuła się w ich towarzystwie nieswojo i miała z kim porozmawiać jak oni się obściskują – zaśmiała się.
- Nie obchodzi mnie, co miał na myśli mój przemądrzały braciszek. Po cholerę Angelika z nimi jedzie, skoro nie chce być sama? Jakby chcieli zamieszkać razem to też by się do nich wprowadziła?
- Wyolbrzymiasz. Po prostu chce jechać na wakacje. Ty też jedź i baw się dobrze. Zobaczysz, że jeszcze będziesz zadowolony z tego wyjazdu.
- Jasne – ze złością szarpał się z zamkiem od swojej torby podróżnej. – Dwa tygodnie nad morzem z wiecznie przyklejoną do siebie parą i przemądrzałym Rudzielcem.
- Dawid, proszę, nie bądź dla niej taki opryskliwy. To naprawdę nie jest dla niej miłe, a ona jest w porządku i nie zasługuje na takie traktowanie.
„I na dodatek cię kocha...” – dodała w myślach. 
Domyślała się, że Kinga wie o uczuciu siostry i zapewne ten cały wyjazd nad morze miał także ukryty cel, ale przecież nie mogła powiedzieć o tym Brutusowi, wtedy pewnie zamknąłby się wściekły w pokoju i nikt nie byłby w stanie go stamtąd wyciągnąć na jakiekolwiek wakacje.

Pięć dni później.
Dawid miał już serdecznie dosyć tego całego wyjazdu. Snuł się z kąta w kąt. Krynicę Morską przeszedł już wzdłuż i wszerz, zwiedził okoliczne puby, popływał w morzu, nabawił się poparzenia słonecznego od ciągłego przebywania na słońcu i przeżył kilka niezbyt fascynujących wakacyjnych przygód. Wyjazd marzeń. Tak jak wspominał Anicie, nie przebywał niemalże w ogóle z resztą swojej grupy. Kinga i Sławek chodzili swoimi drogami i w ich domku pojawiali się raczej sporadycznie. Z Angeliką również nie spędzał czasu, a gdy już spotkali się gdzieś przypadkiem, rzucali w swoim kierunku jakiś ironiczny komentarz (głównie inicjował to Dawid).
Teraz właśnie wracał z niedalekiej knajpki, którą zdążył przez ten tydzień polubić. Można tam było obejrzeć mecz, porozmawiać z innymi urlopowiczami lub po prostu napić się piwa w samotności. Tak bywało właśnie dzisiejszego popołudnia. Dawid wypił kilka piw i stwierdził, że pójdzie do domku letniskowego położyć się spać. Był pewien, że o tej porze jeszcze nikogo tam nie zastanie. Nie było nawet dziewiątej. Szedł i rozkoszował się ciepłym, nie upalnym już wieczorem. Na ulicach nie było tłumów, a na dodatek przyjemnie szumiało mu w głowie.
W końcu dotarł do ośrodka, w którym przebywali. Podszedł do ich domku i zauważył, że ich drzwi są uchylone. „Ktoś już jest?” – pomyślał zdziwiony, wchodząc do środka. Od razu zobaczył w małej kuchence Angelikę, która przeglądała jakieś kolorowe czasopismo i gdy tylko go zauważyła, rzekła:
- O, któż to zaszczycił domek swoją obecnością?
- O co ci chodzi, Rudzielcu?
- Och, o nic – odparła wyniośle podnosząc się z miejsca. – Jak ci minął dzień? – stanęła naprzeciwko niego i spojrzała w jego zamglone oczy. Zaśmiała się lekko. – Widzę, że owocnie.
- Na pewno lepiej niż tobie. Co ty dzisiaj robiłaś, co? Stałaś przy grill barze przy plaży i namawiałaś ludzi do zrezygnowania z potraw mięsnych i przerzucenia się na płody ziemi?
- Bardzo zabawne, naprawdę. Ja, w przeciwieństwie do niektórych, przebywam z ludźmi, a nie spijam w samotności kolejne browary.
- Każdy browar jest lepszym towarzystwem niż jakaś ruda wariatka!
- Ruda wariatka?! – podeszła bliżej niego i gestykulując mu z wściekłością przed oczami, powiedziała przez zęby. – Jeszcze raz... jeszcze jeden raz nazwiesz mnie rudą... rudzielcem... albo w jakikolwiek inny sposób spróbujesz mnie obrazić, to...
- Ruda! – zawołał z łobuzerskim uśmiechem. – Rudzielec, haha!
Dziewczyna zacisnęła pięści i krzyknęła z wściekłości tupiąc przy tym nogami.
- Nienawidzę cię!   
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku wyjścia z kuchni, jednakże w drzwiach zatrzymała się i chwilę później zawróciła.
- Nie – powiedziała, ponownie podchodząc do śmiejącego się w głos chłopaka. – Ty wychodzisz. Byłam tu pierwsza i czytałam czasopismo.
- O proszę, Rudzielec potrafi czytać? Ciekawe, w co tak się wczytujesz – nie czekając na jej reakcję sięgnął gazetę ze stołu.
Dziewczyna próbowała mu ją odebrać („Oddawaj kretynie!”), jednakże Dawid uniósł rękę wysoko w górę i przeczytał nad jej głową.
- „99 trików aby on nie mógł oderwać od ciebie oczu”. No proszę, haha, zaraz się dowiemy... Może sobie podstaw krzesło, jak chcesz dosięgnąć tą gazetę, a nie skaczesz.
Dziewczyna stanęła zarumieniona zaciskając zęby z wściekłości i starając się na niego nie patrzeć.
- Trik pierwszy – kontynuował. – „Przyjmij godną postawę, wyprostuj się i wysuń piersi do przodu”. No, Rudzielcu, nie garb się! – zwrócił się do teraz już kompletnie czerwonej na twarzy dziewczyny, uderzając ją w plecy.
- Ała! Pieprz się, idioto!
- Rudzielcu, co to za słownictwo? – oburzył się. – W ten sposób nie sprawisz, że... eee... – zerknął jeszcze raz na tytuł artykułu. -... że on nie będzie mógł oderwać od ciebie oczu. Trik drugi! „Zakładaj szpilki! Dzięki nim twoja pupa będzie miała ładniejszy kształt i twój facet z przyjemnością będzie na nią patrzył”.
Przeniósł wzrok z gazety na jej stopy, parsknął śmiechem na widok jej ukochanych, poprzedzieranych trampek. 
- Trik trzeci! „Noś stanik z push–up’em, dzięki czemu twoje piersi optycznie staną się większe” – spojrzał krytycznie na jej biust i rzekł wzruszając ramionami. – Tobie już nawet stanik nie pomoże.
Dziewczyna nie wytrzymała.
- Przegiąłeś! – wrzasnęła, po czym zamachnęła się z zamiarem spoliczkowania go, jednakże chłopak chwycił jej rękę w nadgarstku nawet nie odrywając oczu od gazety.
- Trik czwarty! „Maluj usta czerwoną szminką, która rozbudzi jego gorące fantazje” No, powiedzmy, że to możesz sobie odpuścić, ta część twojej twarzy jest nawet niczego sobie.
Dziewczyna prychnęła.
- Nie dąsaj się, Rudzielcu, tylko słuchaj mądrych rad. I przestań wyrywać tą rękę i tak cię nie puszczę, jesteś zbyt agresywna – powrócił do artykułu. – Trik numer pięć! „Bądź subtelna”. O! Słyszałaś? Nie szarp się jak jakiś strongman. Trik szósty. „Zaskocz go! Zrób coś, co sprawi mu przyjemność i dzięki czemu pozna cię z innej strony”.
Już miał coś dodać, ale nie zdążył, ponieważ ni stąd ni zowąd mocno wpiła się w jego usta, kompletnie go tym zaskakując i niemalże zwalając go z nóg. Chłopak był oszołomiony, jednak odwzajemnił pocałunek z taką samą energią jak ona. Puścił jej rękę i wplótł dłonie w jej rozpuszczone, długie włosy, przyciągając ją bliżej i pogłębiając pocałunek. Angelika zanim się obejrzała była już przyciśnięta do lodówki. Dawid błądził ustami po jej szyi, a ona próbowała złapać oddech mrużąc oczy z przyjemności. Wreszcie miała go blisko i chciała, by ta chwila trwała wiecznie. Przyciągnęła jego głowę w górę ponownie go pocałowała delektując się smakiem jego ust, jego zapachem, dotykiem jego dłoni na swoim ciele... Była przytłoczona mnóstwem uczuć, które teraz ją przepełniały, a których wcześniej nie znała: miłością, pożądaniem, pragnieniem, oddaniem, przyjemnością...

Kilka godzin później.
Obudził go potworny ból głowy. Z jękiem przewrócił się na brzuch próbując jakoś ten ból zmniejszyć. Ostatnio często imprezował i kończyło się to kolejną „przygodą” zaliczoną w klubowej toalecie, więc teraz zrozumiał, że i tym razem było podobnie. Wciągnął powietrze głęboko do płuc, siadając. Zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, po pierwsze był w nie swoim pokoju, nie w swoim łóżku, a na dodatek słyszał jak za drzwiami, w łazience, jakaś dziewczyna bierze prysznic podśpiewując sobie. Z przerażeniem stwierdził, że jest to głos Angeliki. Wziął poduszkę w dłonie, położył ją na kolanach, następnie krzyknął bezgłośnie „Fuck!” i jak najszybciej mógł, wstał. Nie przemyślając tego, co robi, jakie konsekwencje będzie miało jego zachowanie, pozbierał swoje rzeczy z podłogi, po czym jak najciszej mógł, wyszedł. Wszedł do swojego pokoju i pierwsze co zrobił, to poszedł wziąć prysznic. Ubrał się i wyszedł do kuchni coś zjeść, a przede wszystkim czegoś się napić. Spotkał tam brata obściskującego się ze swoją drugą połówką, który kompletnie nie zwracał uwagi na to, że oprócz nich jest tam jeszcze on i (o zgrozo!) Angelika. Przełknął ślinę i spuścił wzrok na kuchenny blat w poszukiwaniu butelki z wodą.
- Hej – przywitała się Angelika.
Spojrzał na nią. Widać było, że dziewczyna jest zadowolona, by nie rzec rozpromieniona. Jej oczy ciepło na niego spoglądały.
- Cześć – odparł zachrypniętym głosem sięgając po butelkę, by po chwili, bez słowa, wyjść z domku.

Popołudnie. Dawid właśnie wszedł do ich wspólnego domku. Ruszył w kierunku swojego pokoju, by zabrać ze sobą bluzę. O dziwo, w tym miejscu, w środku lata, nocami bywało dość chłodno i wolał choć raz być na to przygotowanym. Zdziwiony przystanął progu swojego tymczasowego pokoju, gdyż ujrzał siedzącą na jego łóżku Angelikę wyraźnie czekającą na niego. Już miał jej coś uszczypliwego powiedzieć, jednak uprzedziła go.
- Nie zgadniesz, co dzisiaj zobaczyłam na mieście – zaczęła. Na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna jest rozeźlona. – Możesz mi wyjaśnić, czemu zobaczyłam cię w tej piekielnej knajpie flirtującego z jakąś lafiryndą?
Brutus uniósł brwi.
- Śledzisz mnie, Rudzielcu?  - odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym wszedł do pokoju.           
Zaczął przeszukiwać torbę poszukiwaniu czystej bluzy.
- Nie Rudzielcu! Powiedziałam ci coś wczoraj na ten temat.
- Serio? – spojrzał na nią. – Wiesz, nie za wiele pamiętam z wczorajszego wieczoru.
Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana, po czym zapytała cicho.
- Jak to?
- Normalnie, Ruda. Jak się człowiek napije i porobi kilka głupot… – na to ostatnie położył szczególny nacisk. – …to z reguły na drugi dzień tego nie pamięta. Nie miałaś tak nigdy? – zakończył pytaniem.
- Nie. Ale...
- Natomiast ja mam tak przez cały ten pieprzony wyjazd – przerwał jej zabierając bluzę i już miał wyjść, gdy w ostatniej chwili dziewczyna złapała go za przedramię i zapytała.          
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
Chłopak spojrzał na nią unosząc brwi.           
- Bo... – Angelika przerwała. Nie wiedziała jak ma mu powiedzieć to, co wczoraj się między nimi wydarzyło. – Dawid, my...
- Spaliśmy ze sobą, wiem – przerwał jej.
- To znaczy, że to pamiętasz? – spojrzała na niego uśmiechając się.
- Nie. Domyśliłem się. Przecież obudziłem się u ciebie, Rudzielcu. Na pewno było świetnie, ale to już się nigdy nie powtórzy.
- Aha, czyli tak traktujesz to, co wydarzyło się między nami?
- A co ty myślałaś? Że od teraz będziemy razem? Wrzuć na luz, dziewczyno. Stało się.
- Nie, no spoko – odparła chłodno. – Udanej imprezy czy gdzie ty tam idziesz – dodała wychodząc.
„Jak on mógł tak się zachować?” – myślała. – „Nie wiedziałam, że z niego taki dupek. Boże, jaka ja byłam głupia...”

Następnego dnia.
Angelika właśnie weszła do kuchni i zobaczyła znowu obściskującą się parę i na wpół przytomnego Brutusa robiącego sobie kawę.
- A wy kiedy wreszcie przestaniecie się do siebie kleić? – zapytała zgryźliwie.
Po tym co ostatnio przeszła, alergicznie reagowała na takie sytuacje.
- A ty może byś wreszcie sobie kogoś znalazła, a nie marudzisz? – odezwał się Sławek. – Nawet nie wiesz, co tracisz.
- Przestań Sławek, ona czeka na tego jedynego – rzekła jej bliźniaczka.
- Nie przesadzaj – odparł. – Dziewczyna ma osiemnaście lat, to ile ma czekać? Zresztą ty nie czekałaś – zakończył śmiejąc się.
Kinga szturchnęła swojego chłopaka z zamiarem uciszenia go. Zszokowany Dawid przeniósł wzrok z nad kubka na Angelikę, która wściekle powiedziała:
- Jak możesz mu mówić takie rzeczy?! Dziękuję za taką siostrzyczkę, której buzia się nie zamyka! – przeniosła swój wzrok z siostry na starszego Budzyńskiego. – A to, co z kim robię, to nie jest akurat twoja sprawa, więc się odpieprz! – zakończyła, po czym pośpiesznie wyszła z domku nie zwracając uwagi na wołającą i przepraszającą ją siostrę.   

Szła przez dłuższą chwilę próbując się uspokoić. Nie mogła pojąc tego, jak jej siostra mogła opowiadać takie rzeczy swojemu chłopakowi. Była wściekła. Na siebie, za to, że zawsze ufała siostrze na tyle, aby nie mieć przed nią żadnych tajemnic, na nią, że w taki sposób postąpiła i na Sławka, że był na tyle bezczelny, żeby powiedzieć to wszystko głośno i to bezpośrednio do niej. Nie wiedziała, jak ma się teraz zachowywać względem Dawida, który to słyszał i to po tym wszystkim, co się między nimi wydarzyło. Przystanęła na brzegu skarpy i oparła się o barierkę patrząc na taflę morza. Wiedziała, że to jedna z najgorszych wypraw jaką kiedykolwiek odbyła. Byłaby bardziej zadowolona, gdyby została sama w domu, w Warszawie, albo wybrała się tutaj zupełnie sama, niż z nimi wszystkimi. To był jeden z najgłupszych pomysłów na jakie wpadła jej „ukochana” siostra i nadal zachodziła w głowę, dlaczego zaproponowała jej ten wyjazd. Chciała być teraz sama. Przemyśleć to, co wydarzyło się jej przez te ostatnie dni. Nagle poczuła jak ktoś szturcha ją w ramię i przystaje przy niej. Dziewczyna przeniosła swój wzrok na niechcianego towarzysza i ze zdumieniem stwierdziła, że to Dawid.
„Świetnie, jeszcze jego mi tutaj brakowało...” – pomyślała odwracając wzrok mówiąc przy tym oschle:
- Chciałeś coś konkretnego?
- Tak, chciałem z tobą porozmawiać.
- Przykro mi, ale ja nie chcę – odparła, po czym odwróciła się do niego plecami i ruszyła przez las, w górę skarpy.
- Ruda, zaczekaj – zawołał za nią chłopak, jednak gdy zauważył, iż ta nie reaguje, podążył za nią. – Angela... – złapał ją za przedramię i zmusił by przystanęła.
W pierwszej chwili próbowała oswobodzić swoją rękę szarpiąc się z nim, jednak gdy zrozumiała, że to bezcelowe, ponieważ nic tym nie wskórała, powiedziała wściekle:
- Czego ty jeszcze chcesz ode mnie? Myślałam, że wczoraj wystarczająco dobitnie sobie wszystko wyjaśniliśmy – przerwała na chwilę, ale gdy tylko ujrzała, że chłopak chce coś powiedzieć, ponownie zaczęła. – Przepraszam. Ty wyjaśniłeś. Więc daj mi spokój, bo teraz mam was wszystkich serdecznie dosyć – zakończyła wyrywając swoją rękę z jego uścisku i ponownie ruszyła w górę.
Już po chwili zorientowała się, że mimo wszystkiego, co mu powiedziała, chłopak podążył za nią. Przyspieszyła.
- Uspokój się, przecież nie będziemy się gonić – skomentował zachowanie dziewczyny zrównując się z nią, lecz odpowiedziała mu cisza.
Chłopak westchnął. Doskonale wiedział, że wczoraj przegiął rozmawiając z nią w taki sposób, ale w życiu nie przypuszczał, że to właśnie on był dla niej tym pierwszym. Przecież nawet tego nie pamiętał, a przynajmniej nie tak dokładnie, jakby tego od siebie oczekiwał. Chciał ją w jakiś sposób przeprosić, tylko kompletnie nie wiedział jak się za to zabrać. Zastanawiał się, czy bardziej zależało mu na tym, aby dziewczyna poczuła się lepiej, czy też, paradoksalnie, aby to on poczuł się lepiej, by zdołał uspokoić swoje i tak już nadszarpane sumienie, bo w obecnej sytuacji czuł się jak pospolity dupek, a przecież nigdy się tak nie zachowywał. Po części chciał odreagować to wszystko co spotkało jego samego, jego przyjaciół w ostatnich miesiącach, ale nie spodziewał się, że miało się to odbyć kosztem tej dziewczyny.
„Nawet Rudzielec na to nie zasługuje...” – pomyślał i ponownie spróbował dogadać się z Angeliką.
- Słuchaj, nie chcę, żebyś poczuła się wykorzystana – przerwał mu jej histeryczny śmiech. Spojrzał na nią i kontynuował. – Byłem pijany, choć to w żaden sposób mnie nie usprawiedliwia.
- Masz rację, w żaden sposób cię to nie usprawiedliwia – powiedziała oschle.
Powoli zaczynała opuszczać go cierpliwość.
- To nie jest tylko i wyłącznie moja wina – naskoczył na nią chłopak. – Sam to robiłem? Po cholerę się na to godziłaś? Przecież do niczego bym cię nie zmusił, o ile ja to w ogóle zacząłem!
- Czyli teraz to moja wina?! – Angelika przystanęła na środku leśnej ścieżki. Nie wierzyła w to, co słyszy. 
- Nie – odpowiedział głośno chłopak. Zbyt głośno. Skrył twarz w dłoniach i wciągnął powietrze do płuc próbując się uspokoić. – Nie... – powtórzył łagodniej i spojrzał na nią. – Czemu ja nie potrafię z tobą normalnie porozmawiać? – zapytał, bardziej siebie, niż ją, jednak odpowiedziała mu, choć nie do końca to chciał usłyszeć.  
- Bo jesteś dupkiem, a ja nie potrafię się z takimi porozumiewać.
Widząc jej wściekłą minę i przymrużone oczy, uśmiechnął się lekko. Uwielbiał wyprowadzać ją z równowagi. Miała wtedy taką zabawną minę.
- Tylko względem ciebie, Rudzielcu – odparł siląc się na powagę, po czym odchrząknął i zapytał już kompletnie poważnie. – Ale tak szczerze, Ruda, czemu ty w ogóle mi na to pozwoliłaś?
Nie odpowiedziała, a do niego wreszcie dotarło.
„Jakim ja muszę być idiotą, że wcześniej tego nie zauważyłem?!” – zapytał sam siebie w myślach i dodał:
- Angelika, chciałem sobie zrobić przerwę. Nie potrafiłbym się z nikim związać. Nie teraz...
Dziewczyna spuściła wzrok i odparła:
- Udajmy, że to w ogóle się nigdy nie stało.
- Ale... – zaczął, jednak przerwała mu spoglądając na niego.
- Proszę.
- Jeśli tak wolisz, to niech tak będzie.

Anita właśnie przekroczyła próg domu swojego starszego brata. Weszła głębiej i dopiero została zauważona przez domowników.
- O, cześć siostra, co tu robisz?
- To już nie wolno mi was odwiedzić? – zapytała złośliwie, po czym dodała – A wy się gdzieś wybieracie? – wskazała na Violę, która wyraźnie miała problem z zapięciem walizki.
- Ojciec Violi ma urodziny – wyjaśnił ponuro Michał, patrząc na siostrę znacząco. – I jedziemy do Pomiechówka na weekend.
- Cóż za entuzjazm, kochanie – wtrąciła się Viola. – Prezent chociaż wziąłeś?
- Myślałem, że to ty go miałaś wziąć.
- Boże drogi, czy wszystko musi być na mojej czaszce?!
Anita wybuchnęła śmiechem i już otwierała usta, by to skomentować, lecz wyprzedził ją brat.
- Violetta, nie używaj związków frazeologicznych.
- O co ci chodzi? – odparła, nie rozumiejąc jego oburzenia, lecz Michał jedynie machnął ręką i ruszył w kierunku schodów prowadzących na górę.
- Czasami zastanawiam się, co też mnie w tym sklepie wtedy strzeliło, że się z nim umówiłam – burknęła Viola. – Ba, to na pewno nie mogła być miłość. Chociaż przecież mówią, że jest głucha... nie? – zapytała.
- Tak, tak – odparła Anita powstrzymując śmiech.
- Idę po Macieja.
Młoda Grabowska została w salonie sama. „Jak widać przyszłam nie w porę” – pomyślała. Porozglądała się po pomieszczeniu. Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Przeniosła na niego wzrok i zobaczyła migający wyświetlacz, na którym widniał napis „Marcin”. Przez krótką chwilę przypatrywała się wibrującemu przedmiotowi i już miała zawołać brata, by powiedzieć mu, że ktoś się do niego „dobija”, by w ostateczności zrezygnować. Przez głowę przeszedł jej irracjonalny pomysł, którego by się po sobie nie spodziewała. Podeszła bliżej i wzięła do rąk telefon Michała, który akurat przestał już  dzwonić. Pogrzebała w nim chwilę, po czym wyciągnęła swój telefon i spisała numer z którego przed chwilą dzwonił Marcin. Następnie, jak gdyby nigdy nic, odłożyła nowiutkiego Samsunga Michała na miejsce, wołając przy tym:
- Nie podrzucilibyście mnie do domu po drodze, jak będziecie już jechać? – i ruszyła w kierunku schodów na górę. 

W tym samym czasie w Krynicy Morskiej.
Angelika wraz z Kingą oraz bracia Budzyńscy wracali właśnie z dworca, na którym to tuż przed chwilą odebrali Paulinę, młodszą siostrę dwójki braci. Ich mama wpadła na genialny pomysł, iż przecież dziewczyna może do niech dojechać i także spędzić wakacje nad morzem. Szli właśnie przez jedną z głównych ulic miasta, gdy nieoczekiwanie Brutus przystanął na środku chodnika patrząc przed siebie z niedowierzaniem. Następnie zawołał do chłopaka stojącego nieopodal nich.
- Kryspin? Co ty tu robisz? – i ruszył w jego stronę.
- Brutus? – mężczyzna także nie spodziewał się tutaj takiego spotkania. – Spędzam wakacje, jak widać – odparł przenosząc swój wzrok z kolegi na jego znajomych. – Przedstawisz mnie?
Chwilę później szli już razem rozmawiając jak tu też spędzić wspólnie fajny wieczór.  
  
Anita siedziała przy biurku w swoim pokoju. Wokół było porozrzucanych mnóstwo zapisanych kartek. Pochylała się nad zbiorem zadań z fizyki. Jej wyniki były naprawdę żenujące i dziewczyna w pełni zdawała sobie z tego sprawę. A do egzaminu zostało dziesięć dni. Ukryła twarz w dłoniach i westchnęła ciężko. Był już wieczór, nawet nie wiedziała kiedy minął dzień. Była załamana, a jej motywacje zaczęły blednąć. Potrzebowała rozmowy, kogoś, kto podtrzymałby ją na duchu, a nie powiedział „A nie mówiłem?”, jak stwierdziłaby zapewne większość jej przyjaciół.
Spojrzała na swój telefon i przypomniało jej się, co zrobiła trzy dni temu w domu brata. Wzięła telefon do ręki i wyszukała w kontaktach numer Marcina. Przez moment chciała zadzwonić, ale zrezygnowała. Czy naprawdę tego chce?
Chciała. Dobrze im się rozmawiało, rozumiał ją i wiedziała, że zamiast prawić jej kazania,  będzie próbował ją wesprzeć. Postanowiła, że napisze do niego smsa, zanim znów dopadną ją wątpliwości.

„Na pewno się tego nie spodziewasz... Nie mam z kim pogadać. Anita”.

Te dwa zdania składała przez ponad pięć minut. Cały czas wydawało jej się, że brzmią banalnie. W końcu jednak wysłała. 

Marcin siedział na kanapie w swoim mieszkaniu i razem z Michałem pili piwo oglądając mecz. Nagle zawibrował jego leżący na ławie telefon. Chwycił go nie odwracając oczu od telewizora.
- No, no, no! Cholera, taką akcję zepsuli – jęknął Michał.
Marcin zdegustowany zachowaniem zawodników swojej drużyny dopiero teraz spojrzał na telefon. Zobaczył wiadomość od nieznanego numeru. Odczytał ją.
I opadła mu szczęka.
Gdy jako tako się otrząsnął, nacisnął opcję odpowiedzi i... i nie miał pojęcia co napisać.
- Ty, stary, zawiesiłeś się czy co? – zapytał go Michał. Najwyraźniej coś do niego wcześniej mówił.
- Co? – Marcin spojrzał na niego nieprzytomnie. – Co? Nie. Muszę na chwilę wyjść, zaraz wrócę.
Podniósł się miejsca i ruszył do kuchni pisząc po drodze.

„Zaskoczyłaś mnie ;) Co się dzieje?”
„Lubię zaskakiwać ;) W sumie nic, ale wiesz, za tydzień komis, a ja nie ogarniam ;/ I się dołuję.”

Uśmiechnął się lekko. Cała ona, niby nic ją nie obchodzi, ale w rzeczywistości się przejmuje.

„Z czego msz w ogóle ten egzamin?”
„Z fizyki. A Amper mi nigdy na rękę nie pójdzie ;(”
„Z fizyką to chyba nie dam rady Ci pomóc, raczej kiepsko mi szła. A nie znasz kogoś kto by Ci pomógł?”

- Stary, przegapiłeś końcówkę pierwszej połowy, co ty tam robisz? – usłyszał głos Michała.
- Oglądaj, opowiesz mi – odkrzyknął.

„O nie, żadnych korków, założyłam się, że zdam sama.”

Roześmiał się, po czym odpisał:

„Co? ;D”
„Ej, to nie jest śmieszne. Jak zdam, obcinam Jokerowi włosy. Temu z irokezem ;p”

Ponownie się roześmiał. Michał zjawił się w kuchni.
- Z czego się cieszysz? – zapytał unosząc brwi.
- Nie oglądasz?
- Studio sport mam oglądać? – odparł, jednak Marcin go nie usłyszał, ponieważ pisał smsa.

„Wiem, który to Joker ;) Z taką motywacją to na pewno Ci się uda.”

- Panienkę jakąś w końcu poderwałeś? – zapytał Michał patrząc na uśmiechającego się przyjaciela.
- Co?
Bulterier pokręcił z dezaprobatą głową, machnął ręką i z powrotem poszedł usiąść przed telewizorem.

„No właśnie coraz bardziej w to wątpię ;/ Z początku byłam pewna, że wygram, ale chyba nie jestem w stanie tego ogarnąć. Ledwo sobie radzę z kinematyką, a jest najprostsza...”
„A o co się założyłaś?”
„Nie chcesz wiedzieć ;p Wolałabym jednak zdać do drugiej klasy.”
„Jeśli chcesz, to mogę spróbować do tego z Tobą usiąść. Może jednak na coś się przydam” – dla jednego spotkania z nią mógł nawet poświęcić dzień na przypomnienie sobie fizyki. Z nadzieją czekał na odpowiedź, która już za chwilę nadeszła. 

„Nie, jak sama to sama, nawet jak mam przegrać to z twarzą ;)”

Posmutniał, jednak niemalże od razu wpadł na kolejny genialny pomysł.

„Jak chcesz, jakbyś zmieniła zdanie to daj znać. A może chcesz, żebym pojechał z Tobą na ten egzamin, co? Podtrzymałbym Cię na duchu ;)”

Tym razem odpowiedź dość długo nie przychodziła. Przez moment nawet pomyślał, że może zbytnio się narzuca i skarcił się w duchu, że w ten sposób ją jeszcze bardziej do siebie zniechęci, jednak wtedy przyszła wiadomość.

„Mógłbyś?”

Ledwo powstrzymał się, żeby nie podskoczyć z radości i nie krzyknąć. Pewnie gdyby obok nie było Michała, właśnie tak by się zachował, ale póki co nie chciał go informować, że pisze z jego siostrą. Natychmiast odpisał.

„Oczywiście. Powiedz tylko kiedy dokładnie i o której”
„Siedemnastego sierpnia. Napiszę jeszcze do Ciebie wcześniej i się dogadamy. Dzięki ;)”

„Ok. Nie ma za co ;)” 

1 komentarz:

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)