Anita była w mieszkaniu Brutusa,
przyjechała po kilka rzeczy, które przeoczył, gdy pakował ją po jej powrocie do
rodziców. Teraz pozbierała je już do niewielkiego plecaka i siedziała na
kanapie obserwując, jak chłopak krząta się po domu z kwaśną miną.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Ja na
twoim miejscu chętnie pojechałbym gdzieś bratem.
- Tak, zwłaszcza, gdy brat zabiera ze
sobą dziewczynę. Będę jak przyzwoitka.
- Nieprawda. Sam mówiłeś, że jedzie też
Angela. Oni będą chodzili swoimi drogami, wy swoimi.
- O nie. Co to, to nie – zaznaczył. –
Nie będę nigdzie za Rudzielcem chodził, nie jadę jej niańczyć.
- Myślałam, że o to właśnie chodziło
Sławkowi, gdy zaproponował ci ten wyjazd, żeby Angelika nie czuła się w ich
towarzystwie nieswojo i miała z kim porozmawiać jak oni się obściskują –
zaśmiała się.
- Nie obchodzi mnie, co miał na myśli
mój przemądrzały braciszek. Po cholerę Angelika z nimi jedzie, skoro nie chce
być sama? Jakby chcieli zamieszkać razem to też by się do nich wprowadziła?
- Wyolbrzymiasz. Po prostu chce jechać
na wakacje. Ty też jedź i baw się dobrze. Zobaczysz, że jeszcze będziesz
zadowolony z tego wyjazdu.
- Jasne – ze złością szarpał się z
zamkiem od swojej torby podróżnej. – Dwa tygodnie nad morzem z wiecznie
przyklejoną do siebie parą i przemądrzałym Rudzielcem.
- Dawid, proszę, nie bądź dla niej taki
opryskliwy. To naprawdę nie jest dla niej miłe, a ona jest w porządku i nie
zasługuje na takie traktowanie.
„I na dodatek cię kocha...” – dodała w
myślach.
Domyślała się, że Kinga wie o uczuciu
siostry i zapewne ten cały wyjazd nad morze miał także ukryty cel, ale przecież
nie mogła powiedzieć o tym Brutusowi, wtedy pewnie zamknąłby się wściekły w pokoju
i nikt nie byłby w stanie go stamtąd wyciągnąć na jakiekolwiek wakacje.
Pięć dni później.
Dawid miał już serdecznie dosyć tego
całego wyjazdu. Snuł się z kąta w kąt. Krynicę Morską przeszedł już wzdłuż i
wszerz, zwiedził okoliczne puby, popływał w morzu, nabawił się poparzenia
słonecznego od ciągłego przebywania na słońcu i przeżył kilka niezbyt
fascynujących wakacyjnych przygód. Wyjazd marzeń. Tak jak wspominał Anicie, nie
przebywał niemalże w ogóle z resztą swojej grupy. Kinga i Sławek chodzili
swoimi drogami i w ich domku pojawiali się raczej sporadycznie. Z Angeliką
również nie spędzał czasu, a gdy już spotkali się gdzieś przypadkiem, rzucali w
swoim kierunku jakiś ironiczny komentarz (głównie inicjował to Dawid).
Teraz właśnie wracał z niedalekiej
knajpki, którą zdążył przez ten tydzień polubić. Można tam było obejrzeć mecz,
porozmawiać z innymi urlopowiczami lub po prostu napić się piwa w samotności.
Tak bywało właśnie dzisiejszego popołudnia. Dawid wypił kilka piw i stwierdził,
że pójdzie do domku letniskowego położyć się spać. Był pewien, że o tej porze
jeszcze nikogo tam nie zastanie. Nie było nawet dziewiątej. Szedł i rozkoszował
się ciepłym, nie upalnym już wieczorem. Na ulicach nie było tłumów, a na dodatek
przyjemnie szumiało mu w głowie.
W końcu dotarł do ośrodka, w którym
przebywali. Podszedł do ich domku i zauważył, że ich drzwi są uchylone. „Ktoś
już jest?” – pomyślał zdziwiony, wchodząc do środka. Od razu zobaczył w małej
kuchence Angelikę, która przeglądała jakieś kolorowe czasopismo i gdy tylko go
zauważyła, rzekła:
- O, któż to zaszczycił domek swoją
obecnością?
- O co ci chodzi, Rudzielcu?
- Och, o nic – odparła wyniośle
podnosząc się z miejsca. – Jak ci minął dzień? – stanęła naprzeciwko niego i
spojrzała w jego zamglone oczy. Zaśmiała się lekko. – Widzę, że owocnie.
- Na pewno lepiej niż tobie. Co ty
dzisiaj robiłaś, co? Stałaś przy grill barze przy plaży i namawiałaś ludzi do zrezygnowania
z potraw mięsnych i przerzucenia się na płody ziemi?
- Bardzo zabawne, naprawdę. Ja, w
przeciwieństwie do niektórych, przebywam z ludźmi, a nie spijam w samotności
kolejne browary.
- Każdy browar jest lepszym towarzystwem
niż jakaś ruda wariatka!
- Ruda wariatka?! – podeszła bliżej
niego i gestykulując mu z wściekłością przed oczami, powiedziała przez zęby. –
Jeszcze raz... jeszcze jeden raz nazwiesz mnie rudą... rudzielcem... albo w
jakikolwiek inny sposób spróbujesz mnie obrazić, to...
- Ruda! – zawołał z łobuzerskim
uśmiechem. – Rudzielec, haha!
Dziewczyna zacisnęła pięści i krzyknęła
z wściekłości tupiąc przy tym nogami.
- Nienawidzę cię!
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w
kierunku wyjścia z kuchni, jednakże w drzwiach zatrzymała się i chwilę później
zawróciła.
- Nie – powiedziała, ponownie podchodząc
do śmiejącego się w głos chłopaka. – Ty wychodzisz. Byłam tu pierwsza i
czytałam czasopismo.
- O proszę, Rudzielec potrafi czytać?
Ciekawe, w co tak się wczytujesz – nie czekając na jej reakcję sięgnął gazetę
ze stołu.
Dziewczyna próbowała mu ją odebrać („Oddawaj
kretynie!”), jednakże Dawid uniósł rękę wysoko w górę i przeczytał nad jej
głową.
- „99 trików aby on nie mógł oderwać od
ciebie oczu”. No proszę, haha, zaraz się dowiemy... Może sobie podstaw krzesło,
jak chcesz dosięgnąć tą gazetę, a nie skaczesz.
Dziewczyna stanęła zarumieniona
zaciskając zęby z wściekłości i starając się na niego nie patrzeć.
- Trik pierwszy – kontynuował. –
„Przyjmij godną postawę, wyprostuj się i wysuń piersi do przodu”. No,
Rudzielcu, nie garb się! – zwrócił się do teraz już kompletnie czerwonej na
twarzy dziewczyny, uderzając ją w plecy.
- Ała! Pieprz się, idioto!
- Rudzielcu, co to za słownictwo? –
oburzył się. – W ten sposób nie sprawisz, że... eee... – zerknął jeszcze raz na
tytuł artykułu. -... że on nie będzie mógł oderwać od ciebie oczu. Trik drugi!
„Zakładaj szpilki! Dzięki nim twoja pupa będzie miała ładniejszy kształt i twój
facet z przyjemnością będzie na nią patrzył”.
Przeniósł wzrok z gazety na jej stopy,
parsknął śmiechem na widok jej ukochanych, poprzedzieranych trampek.
- Trik trzeci! „Noś stanik z push–up’em,
dzięki czemu twoje piersi optycznie staną się większe” – spojrzał krytycznie na
jej biust i rzekł wzruszając ramionami. – Tobie już nawet stanik nie pomoże.
Dziewczyna nie wytrzymała.
- Przegiąłeś! – wrzasnęła, po czym
zamachnęła się z zamiarem spoliczkowania go, jednakże chłopak chwycił jej rękę
w nadgarstku nawet nie odrywając oczu od gazety.
- Trik czwarty! „Maluj usta czerwoną
szminką, która rozbudzi jego gorące fantazje” No, powiedzmy, że to możesz sobie
odpuścić, ta część twojej twarzy jest nawet niczego sobie.
Dziewczyna prychnęła.
- Nie dąsaj się, Rudzielcu, tylko
słuchaj mądrych rad. I przestań wyrywać tą rękę i tak cię nie puszczę, jesteś
zbyt agresywna – powrócił do artykułu. – Trik numer pięć! „Bądź subtelna”. O!
Słyszałaś? Nie szarp się jak jakiś strongman. Trik szósty. „Zaskocz go! Zrób
coś, co sprawi mu przyjemność i dzięki czemu pozna cię z innej strony”.
Już miał coś dodać, ale nie zdążył,
ponieważ ni stąd ni zowąd mocno wpiła się w jego usta, kompletnie go tym
zaskakując i niemalże zwalając go z nóg. Chłopak był oszołomiony, jednak
odwzajemnił pocałunek z taką samą energią jak ona. Puścił jej rękę i wplótł
dłonie w jej rozpuszczone, długie włosy, przyciągając ją bliżej i pogłębiając
pocałunek. Angelika zanim się obejrzała była już przyciśnięta do lodówki. Dawid
błądził ustami po jej szyi, a ona próbowała złapać oddech mrużąc oczy z
przyjemności. Wreszcie miała go blisko i chciała, by ta chwila trwała wiecznie.
Przyciągnęła jego głowę w górę ponownie go pocałowała delektując się smakiem
jego ust, jego zapachem, dotykiem jego dłoni na swoim ciele... Była
przytłoczona mnóstwem uczuć, które teraz ją przepełniały, a których wcześniej
nie znała: miłością, pożądaniem, pragnieniem, oddaniem, przyjemnością...
Kilka godzin później.
Obudził go potworny ból głowy. Z jękiem
przewrócił się na brzuch próbując jakoś ten ból zmniejszyć. Ostatnio często
imprezował i kończyło się to kolejną „przygodą” zaliczoną w klubowej toalecie, więc
teraz zrozumiał, że i tym razem było podobnie. Wciągnął powietrze głęboko do
płuc, siadając. Zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, po pierwsze był w nie
swoim pokoju, nie w swoim łóżku, a na dodatek słyszał jak za drzwiami, w
łazience, jakaś dziewczyna bierze prysznic podśpiewując sobie. Z przerażeniem
stwierdził, że jest to głos Angeliki. Wziął poduszkę w dłonie, położył ją na
kolanach, następnie krzyknął bezgłośnie „Fuck!” i jak najszybciej mógł, wstał.
Nie przemyślając tego, co robi, jakie konsekwencje będzie miało jego
zachowanie, pozbierał swoje rzeczy z podłogi, po czym jak najciszej
mógł, wyszedł. Wszedł do swojego pokoju i pierwsze co zrobił, to poszedł wziąć
prysznic. Ubrał się i wyszedł do kuchni coś zjeść, a przede wszystkim czegoś
się napić. Spotkał tam brata obściskującego się ze swoją drugą połówką, który
kompletnie nie zwracał uwagi na to, że oprócz nich jest tam jeszcze on i (o
zgrozo!) Angelika. Przełknął ślinę i spuścił wzrok na kuchenny blat w
poszukiwaniu butelki z wodą.
- Hej – przywitała się Angelika.
Spojrzał na nią. Widać było, że
dziewczyna jest zadowolona, by nie rzec rozpromieniona. Jej oczy ciepło na
niego spoglądały.
- Cześć – odparł zachrypniętym głosem
sięgając po butelkę, by po chwili, bez słowa, wyjść z domku.
Popołudnie. Dawid właśnie wszedł do ich
wspólnego domku. Ruszył w kierunku swojego pokoju, by zabrać ze sobą bluzę. O
dziwo, w tym miejscu, w środku lata, nocami bywało dość chłodno i wolał choć
raz być na to przygotowanym. Zdziwiony przystanął progu swojego tymczasowego
pokoju, gdyż ujrzał siedzącą na jego łóżku Angelikę wyraźnie czekającą na
niego. Już miał jej coś uszczypliwego powiedzieć, jednak uprzedziła go.
- Nie zgadniesz, co dzisiaj zobaczyłam na
mieście – zaczęła. Na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna jest
rozeźlona. – Możesz mi wyjaśnić, czemu zobaczyłam cię w tej piekielnej knajpie
flirtującego z jakąś lafiryndą?
Brutus uniósł brwi.
- Śledzisz mnie, Rudzielcu? - odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym
wszedł do pokoju.
Zaczął przeszukiwać torbę poszukiwaniu
czystej bluzy.
- Nie Rudzielcu! Powiedziałam ci coś
wczoraj na ten temat.
- Serio? – spojrzał na nią. – Wiesz, nie
za wiele pamiętam z wczorajszego wieczoru.
Dziewczyna spojrzała na niego
zszokowana, po czym zapytała cicho.
- Jak to?
- Normalnie, Ruda. Jak się człowiek
napije i porobi kilka głupot… – na to ostatnie położył szczególny nacisk. – …to
z reguły na drugi dzień tego nie pamięta. Nie miałaś tak nigdy? – zakończył
pytaniem.
- Nie. Ale...
- Natomiast ja mam tak przez cały ten
pieprzony wyjazd – przerwał jej zabierając bluzę i już miał wyjść, gdy w
ostatniej chwili dziewczyna złapała go za przedramię i zapytała.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
Chłopak spojrzał na nią unosząc brwi.
- Bo... – Angelika przerwała. Nie
wiedziała jak ma mu powiedzieć to, co wczoraj się między nimi wydarzyło. –
Dawid, my...
- Spaliśmy ze sobą, wiem – przerwał jej.
- To znaczy, że to pamiętasz? –
spojrzała na niego uśmiechając się.
- Nie. Domyśliłem się. Przecież obudziłem
się u ciebie, Rudzielcu. Na pewno było świetnie, ale to już się nigdy nie
powtórzy.
- Aha, czyli tak traktujesz to, co
wydarzyło się między nami?
- A co ty myślałaś? Że od teraz będziemy
razem? Wrzuć na luz, dziewczyno. Stało się.
- Nie, no spoko – odparła chłodno. –
Udanej imprezy czy gdzie ty tam idziesz – dodała wychodząc.
„Jak on mógł tak się zachować?” –
myślała. – „Nie wiedziałam, że z niego taki dupek. Boże, jaka ja byłam
głupia...”
Następnego dnia.
Angelika właśnie weszła do kuchni i
zobaczyła znowu obściskującą się parę i na wpół przytomnego Brutusa robiącego
sobie kawę.
- A wy kiedy wreszcie przestaniecie się
do siebie kleić? – zapytała zgryźliwie.
Po tym co ostatnio przeszła, alergicznie
reagowała na takie sytuacje.
- A ty może byś wreszcie sobie kogoś
znalazła, a nie marudzisz? – odezwał się Sławek. – Nawet nie wiesz, co tracisz.
- Przestań Sławek, ona czeka na tego
jedynego – rzekła jej bliźniaczka.
- Nie przesadzaj – odparł. – Dziewczyna
ma osiemnaście lat, to ile ma czekać? Zresztą ty nie czekałaś – zakończył
śmiejąc się.
Kinga szturchnęła swojego chłopaka z
zamiarem uciszenia go. Zszokowany Dawid przeniósł wzrok z nad kubka na
Angelikę, która wściekle powiedziała:
- Jak możesz mu mówić takie rzeczy?!
Dziękuję za taką siostrzyczkę, której buzia się nie zamyka! – przeniosła swój
wzrok z siostry na starszego Budzyńskiego. – A to, co z kim robię, to nie jest
akurat twoja sprawa, więc się odpieprz! – zakończyła, po czym pośpiesznie
wyszła z domku nie zwracając uwagi na wołającą i przepraszającą ją siostrę.
Szła przez dłuższą chwilę próbując się
uspokoić. Nie mogła pojąc tego, jak jej siostra mogła opowiadać takie rzeczy
swojemu chłopakowi. Była wściekła. Na siebie, za to, że zawsze ufała siostrze
na tyle, aby nie mieć przed nią żadnych tajemnic, na nią, że w taki sposób
postąpiła i na Sławka, że był na tyle bezczelny, żeby powiedzieć to wszystko
głośno i to bezpośrednio do niej. Nie wiedziała, jak ma się teraz zachowywać
względem Dawida, który to słyszał i to po tym wszystkim, co się między nimi
wydarzyło. Przystanęła na brzegu skarpy i oparła się o barierkę patrząc na taflę
morza. Wiedziała, że to jedna z najgorszych wypraw jaką kiedykolwiek odbyła.
Byłaby bardziej zadowolona, gdyby została sama w domu, w Warszawie, albo
wybrała się tutaj zupełnie sama, niż z nimi wszystkimi. To był jeden z
najgłupszych pomysłów na jakie wpadła jej „ukochana” siostra i nadal zachodziła
w głowę, dlaczego zaproponowała jej ten wyjazd. Chciała być teraz sama.
Przemyśleć to, co wydarzyło się jej przez te ostatnie dni. Nagle poczuła jak
ktoś szturcha ją w ramię i przystaje przy niej. Dziewczyna przeniosła swój
wzrok na niechcianego towarzysza i ze zdumieniem stwierdziła, że to Dawid.
„Świetnie, jeszcze jego mi tutaj
brakowało...” – pomyślała odwracając wzrok mówiąc przy tym oschle:
- Chciałeś coś konkretnego?
- Tak, chciałem z tobą porozmawiać.
- Przykro mi, ale ja nie chcę – odparła,
po czym odwróciła się do niego plecami i ruszyła przez las, w górę skarpy.
- Ruda, zaczekaj – zawołał za nią
chłopak, jednak gdy zauważył, iż ta nie reaguje, podążył za nią. – Angela... –
złapał ją za przedramię i zmusił by przystanęła.
W pierwszej chwili próbowała oswobodzić
swoją rękę szarpiąc się z nim, jednak gdy zrozumiała, że to bezcelowe, ponieważ
nic tym nie wskórała, powiedziała wściekle:
- Czego ty jeszcze chcesz ode mnie?
Myślałam, że wczoraj wystarczająco dobitnie sobie wszystko wyjaśniliśmy –
przerwała na chwilę, ale gdy tylko ujrzała, że chłopak chce coś powiedzieć,
ponownie zaczęła. – Przepraszam. Ty wyjaśniłeś. Więc daj mi spokój, bo teraz
mam was wszystkich serdecznie dosyć – zakończyła wyrywając swoją rękę z jego
uścisku i ponownie ruszyła w górę.
Już po chwili zorientowała się, że mimo
wszystkiego, co mu powiedziała, chłopak podążył za nią. Przyspieszyła.
- Uspokój się, przecież nie będziemy się
gonić – skomentował zachowanie dziewczyny zrównując się z nią, lecz
odpowiedziała mu cisza.
Chłopak westchnął. Doskonale wiedział,
że wczoraj przegiął rozmawiając z nią w taki sposób, ale w życiu nie
przypuszczał, że to właśnie on był dla niej tym pierwszym. Przecież nawet tego
nie pamiętał, a przynajmniej nie tak dokładnie, jakby tego od siebie oczekiwał.
Chciał ją w jakiś sposób przeprosić, tylko kompletnie nie wiedział jak się za
to zabrać. Zastanawiał się, czy bardziej zależało mu na tym, aby dziewczyna
poczuła się lepiej, czy też, paradoksalnie, aby to on poczuł się lepiej, by
zdołał uspokoić swoje i tak już nadszarpane sumienie, bo w obecnej sytuacji
czuł się jak pospolity dupek, a przecież nigdy się tak nie zachowywał. Po
części chciał odreagować to wszystko co spotkało jego samego, jego przyjaciół w
ostatnich miesiącach, ale nie spodziewał się, że miało się to odbyć kosztem tej
dziewczyny.
„Nawet Rudzielec na to nie zasługuje...”
– pomyślał i ponownie spróbował dogadać się z Angeliką.
- Słuchaj, nie chcę, żebyś poczuła się
wykorzystana – przerwał mu jej histeryczny śmiech. Spojrzał na nią i
kontynuował. – Byłem pijany, choć to w żaden sposób mnie nie usprawiedliwia.
- Masz rację, w żaden sposób cię to nie
usprawiedliwia – powiedziała oschle.
Powoli zaczynała opuszczać go
cierpliwość.
- To nie jest tylko i wyłącznie moja
wina – naskoczył na nią chłopak. – Sam to robiłem? Po cholerę się na to
godziłaś? Przecież do niczego bym cię nie zmusił, o ile ja to w ogóle zacząłem!
- Czyli teraz to moja wina?! – Angelika
przystanęła na środku leśnej ścieżki. Nie wierzyła w to, co słyszy.
- Nie – odpowiedział głośno chłopak.
Zbyt głośno. Skrył twarz w dłoniach i wciągnął powietrze do płuc próbując się
uspokoić. – Nie... – powtórzył łagodniej i spojrzał na nią. – Czemu ja nie
potrafię z tobą normalnie porozmawiać? – zapytał, bardziej siebie, niż ją,
jednak odpowiedziała mu, choć nie do końca to chciał usłyszeć.
- Bo jesteś dupkiem, a ja nie potrafię
się z takimi porozumiewać.
Widząc jej wściekłą minę i przymrużone oczy, uśmiechnął się lekko. Uwielbiał wyprowadzać ją z równowagi.
Miała wtedy taką zabawną minę.
- Tylko względem ciebie, Rudzielcu –
odparł siląc się na powagę, po czym odchrząknął i zapytał już kompletnie
poważnie. – Ale tak szczerze, Ruda, czemu ty w ogóle mi na to pozwoliłaś?
Nie odpowiedziała, a do niego wreszcie
dotarło.
„Jakim ja muszę być idiotą, że wcześniej
tego nie zauważyłem?!” – zapytał sam siebie w myślach i dodał:
- Angelika, chciałem sobie zrobić
przerwę. Nie potrafiłbym się z nikim związać. Nie teraz...
Dziewczyna spuściła wzrok i odparła:
- Udajmy, że to w ogóle się nigdy nie
stało.
- Ale... – zaczął, jednak przerwała mu
spoglądając na niego.
- Proszę.
- Jeśli tak wolisz, to niech tak będzie.
Anita właśnie przekroczyła próg domu
swojego starszego brata. Weszła głębiej i dopiero została zauważona przez
domowników.
- O, cześć siostra, co tu robisz?
- To już nie wolno mi was odwiedzić? –
zapytała złośliwie, po czym dodała – A wy się gdzieś wybieracie? – wskazała na
Violę, która wyraźnie miała problem z zapięciem walizki.
- Ojciec Violi ma urodziny – wyjaśnił
ponuro Michał, patrząc na siostrę znacząco. – I jedziemy do Pomiechówka na
weekend.
- Cóż za entuzjazm, kochanie – wtrąciła
się Viola. – Prezent chociaż wziąłeś?
- Myślałem, że to ty go miałaś wziąć.
- Boże drogi, czy wszystko musi być na
mojej czaszce?!
Anita wybuchnęła śmiechem i już
otwierała usta, by to skomentować, lecz wyprzedził ją brat.
- Violetta, nie używaj związków
frazeologicznych.
- O co ci chodzi? – odparła, nie
rozumiejąc jego oburzenia, lecz Michał jedynie machnął ręką i ruszył w kierunku
schodów prowadzących na górę.
- Czasami zastanawiam się, co też mnie w
tym sklepie wtedy strzeliło, że się z nim umówiłam – burknęła Viola. – Ba, to
na pewno nie mogła być miłość. Chociaż przecież mówią, że jest głucha... nie? –
zapytała.
- Tak, tak – odparła Anita powstrzymując
śmiech.
- Idę po Macieja.
Młoda Grabowska została w salonie sama.
„Jak widać przyszłam nie w porę” – pomyślała. Porozglądała się po pomieszczeniu.
Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Przeniosła na niego wzrok i
zobaczyła migający wyświetlacz, na którym widniał napis „Marcin”. Przez krótką
chwilę przypatrywała się wibrującemu przedmiotowi i już miała zawołać brata, by
powiedzieć mu, że ktoś się do niego „dobija”, by w ostateczności zrezygnować.
Przez głowę przeszedł jej irracjonalny pomysł, którego by się po sobie nie
spodziewała. Podeszła bliżej i wzięła do rąk telefon Michała, który akurat przestał
już dzwonić. Pogrzebała w nim chwilę, po
czym wyciągnęła swój telefon i spisała numer z którego przed chwilą dzwonił
Marcin. Następnie, jak gdyby nigdy nic, odłożyła nowiutkiego Samsunga Michała
na miejsce, wołając przy tym:
- Nie podrzucilibyście mnie do domu po
drodze, jak będziecie już jechać? – i ruszyła w kierunku schodów na górę.
W tym samym czasie w Krynicy Morskiej.
Angelika wraz z Kingą oraz bracia
Budzyńscy wracali właśnie z dworca, na którym to tuż przed chwilą odebrali
Paulinę, młodszą siostrę dwójki braci. Ich mama wpadła na genialny pomysł, iż
przecież dziewczyna może do niech dojechać i także spędzić wakacje nad morzem.
Szli właśnie przez jedną z głównych ulic miasta, gdy nieoczekiwanie Brutus
przystanął na środku chodnika patrząc przed siebie z niedowierzaniem. Następnie
zawołał do chłopaka stojącego nieopodal nich.
- Kryspin? Co ty tu robisz? – i ruszył w
jego stronę.
- Brutus? – mężczyzna także nie
spodziewał się tutaj takiego spotkania. – Spędzam wakacje, jak widać – odparł
przenosząc swój wzrok z kolegi na jego znajomych. – Przedstawisz mnie?
Chwilę później szli już razem
rozmawiając jak tu też spędzić wspólnie fajny wieczór.
Anita siedziała przy biurku w swoim
pokoju. Wokół było porozrzucanych mnóstwo zapisanych kartek. Pochylała się nad
zbiorem zadań z fizyki. Jej wyniki były naprawdę żenujące i dziewczyna w pełni
zdawała sobie z tego sprawę. A do egzaminu zostało dziesięć dni. Ukryła twarz w
dłoniach i westchnęła ciężko. Był już wieczór, nawet nie wiedziała kiedy minął
dzień. Była załamana, a jej motywacje zaczęły blednąć. Potrzebowała rozmowy,
kogoś, kto podtrzymałby ją na duchu, a nie powiedział „A nie mówiłem?”, jak
stwierdziłaby zapewne większość jej przyjaciół.
Spojrzała na swój telefon i przypomniało
jej się, co zrobiła trzy dni temu w domu brata. Wzięła telefon do ręki i
wyszukała w kontaktach numer Marcina. Przez moment chciała zadzwonić, ale
zrezygnowała. Czy naprawdę tego chce?
Chciała. Dobrze im się rozmawiało,
rozumiał ją i wiedziała, że zamiast prawić jej kazania, będzie próbował ją wesprzeć. Postanowiła, że
napisze do niego smsa, zanim znów dopadną ją wątpliwości.
„Na pewno się tego nie spodziewasz...
Nie mam z kim pogadać. Anita”.
Te dwa zdania składała przez ponad pięć
minut. Cały czas wydawało jej się, że brzmią banalnie. W końcu jednak
wysłała.
Marcin siedział na kanapie w swoim
mieszkaniu i razem z Michałem pili piwo oglądając mecz. Nagle zawibrował jego
leżący na ławie telefon. Chwycił go nie odwracając oczu od telewizora.
- No, no, no! Cholera, taką akcję
zepsuli – jęknął Michał.
Marcin zdegustowany zachowaniem
zawodników swojej drużyny dopiero teraz spojrzał na telefon. Zobaczył wiadomość
od nieznanego numeru. Odczytał ją.
I opadła mu szczęka.
Gdy jako tako się otrząsnął, nacisnął
opcję odpowiedzi i... i nie miał pojęcia co napisać.
- Ty, stary, zawiesiłeś się czy co? –
zapytał go Michał. Najwyraźniej coś do niego wcześniej mówił.
- Co? – Marcin spojrzał na niego nieprzytomnie.
– Co? Nie. Muszę na chwilę wyjść, zaraz wrócę.
Podniósł się miejsca i ruszył do kuchni
pisząc po drodze.
„Zaskoczyłaś mnie ;) Co się dzieje?”
„Lubię zaskakiwać ;) W sumie nic, ale
wiesz, za tydzień komis, a ja nie ogarniam ;/ I się dołuję.”
Uśmiechnął się lekko. Cała ona, niby nic
ją nie obchodzi, ale w rzeczywistości się przejmuje.
„Z czego msz w ogóle ten egzamin?”
„Z fizyki. A Amper mi nigdy na rękę nie
pójdzie ;(”
„Z fizyką to chyba nie dam rady Ci
pomóc, raczej kiepsko mi szła. A nie znasz kogoś kto by Ci pomógł?”
- Stary, przegapiłeś końcówkę pierwszej
połowy, co ty tam robisz? – usłyszał głos Michała.
- Oglądaj, opowiesz mi – odkrzyknął.
„O nie, żadnych korków, założyłam się,
że zdam sama.”
Roześmiał się, po czym odpisał:
„Co? ;D”
„Ej, to nie jest śmieszne. Jak zdam,
obcinam Jokerowi włosy. Temu z irokezem ;p”
Ponownie się roześmiał. Michał zjawił
się w kuchni.
- Z czego się cieszysz? – zapytał
unosząc brwi.
- Nie oglądasz?
- Studio sport mam oglądać? – odparł,
jednak Marcin go nie usłyszał, ponieważ pisał smsa.
„Wiem, który to Joker ;) Z taką
motywacją to na pewno Ci się uda.”
- Panienkę jakąś w końcu poderwałeś? – zapytał
Michał patrząc na uśmiechającego się przyjaciela.
- Co?
Bulterier pokręcił z dezaprobatą głową,
machnął ręką i z powrotem poszedł usiąść przed telewizorem.
„No właśnie coraz bardziej w to wątpię ;/
Z początku byłam pewna, że wygram, ale chyba nie jestem w stanie tego ogarnąć.
Ledwo sobie radzę z kinematyką, a jest najprostsza...”
„A o co się założyłaś?”
„Nie chcesz wiedzieć ;p Wolałabym jednak
zdać do drugiej klasy.”
„Jeśli chcesz, to mogę spróbować do tego
z Tobą usiąść. Może jednak na coś się przydam” – dla jednego spotkania z nią
mógł nawet poświęcić dzień na przypomnienie sobie fizyki. Z nadzieją czekał na
odpowiedź, która już za chwilę nadeszła.
„Nie, jak sama to sama, nawet jak mam
przegrać to z twarzą ;)”
Posmutniał, jednak niemalże od razu
wpadł na kolejny genialny pomysł.
„Jak chcesz, jakbyś zmieniła zdanie to
daj znać. A może chcesz, żebym pojechał z Tobą na ten egzamin, co?
Podtrzymałbym Cię na duchu ;)”
Tym razem odpowiedź dość długo nie
przychodziła. Przez moment nawet pomyślał, że może zbytnio się narzuca i
skarcił się w duchu, że w ten sposób ją jeszcze bardziej do siebie zniechęci,
jednak wtedy przyszła wiadomość.
„Mógłbyś?”
Ledwo powstrzymał się, żeby nie
podskoczyć z radości i nie krzyknąć. Pewnie gdyby obok nie było Michała,
właśnie tak by się zachował, ale póki co nie chciał go informować, że pisze z
jego siostrą. Natychmiast odpisał.
„Oczywiście. Powiedz tylko kiedy
dokładnie i o której”
„Siedemnastego sierpnia. Napiszę jeszcze
do Ciebie wcześniej i się dogadamy. Dzięki ;)”
„Ok. Nie ma za co ;)”
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń