sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 7

Nazajutrz, chwilę przed ósmą.
- Nawet nie wiesz jakiego mam pietra – rzekła cicho Monika.
- Ty? A co ja mam powiedzieć? – zapytała Anita przystając na zaśnieżonym boisku przed liceum.
- Anita! On tu idzie! – krzyknęła cicho przerażona dziewczyna.
- Spokojnie. Przecież tu nam nic nie zrobi – próbowała uspokoić sama siebie.
- Witam – przywitał się brunet, przystając obok przestraszonych dziewczyn. – To ty wzięłaś mój plecak, prawda? – spojrzał w stronę Anity.
Przerażona pokiwała głową na „tak”, po czym odchrząknęła i powiedziała:
- Tak. Ale nie chciałam, naprawdę – zapewniła
- Złotko. A czy ktokolwiek powiedział, że coś się stało? Oczywiście, że nie. To tylko plecak, tak? Oddasz mi go i będzie po sprawie.
Obie patrzyły na niego zaskoczone.
- Ale... To nic mi nie zrobisz? – zapytała głupio Anita.
- Przecież wzięłaś go przez przypadek, tak?
- Mhm.
- Nasz wspólny przyjaciel zapewnił mnie, że nie zrobiłaś tego celowo, a więc o co chodzi? A tak w ogóle to Brutus jestem – wyciągnął rękę w stronę zszokowanej dziewczyny.
- Anita – powiedziała cicho odwzajemniając gest.
- Wspólny znajomy? – zapytała zdezorientowana Monika.
Brutus spojrzał znacząco na Anitę i zapytał:
- Mogę? – wyciągnął rękę po plecak.
- Tak, jasne. Już.
Podała mu plecak i odebrała swój.
- To ja będę leciał. Jak będziesz czegoś potrzebowała, albo będziesz miała jakieś problemy, to wal od razu. Jak to mówią, przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi – zakończył z uśmiechem i odszedł w kierunku grupki swoich kumpli, którzy stali nieopodal.
- Okej, zapamiętam – zawołała za nim Andzia.
Brutus odwrócił się do niej, uśmiechnął się ponownie, po czym mrugnął do niej i z powrotem odwrócił głowę.
- Wspólny znajomy? – zapytała ponownie Monika. – O czym on gadał?!
Anita nie zwróciła na nią uwagi, tylko w pośpiechu wyciągnęła telefon, napisała smsa „Dziękuję.” i wysłała do Marcina. Po chwili obie ruszyły w kierunku budynku szkoły. W przerwie między dwoma wf-ami w damskiej szatni wszystkie dziewczyny plotkowały na temat corocznego styczniowego balu karnawałowego.
„To nie moja działka” – pomyślała Endi siadając na ławce i sięgając telefon.
1 nowa wiadomość.
Odblokowała i wyświetliła.

„Dlaczego mi to zrobiłaś?
Nadawca:
Marcin ;*
+48669378119
Odebrano 11:34 Dzisiaj”

Zawahała się przez chwilę.
„Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję” – odpisała.
Cisza.
Po chwili jednak przyszła odpowiedź.
„Powiedz mi szczerze. W szpitalu mówiłaś prawdę?”
„Co?” – odpisała zdezorientowana.
„Wtedy jak przyszłaś pierwszy raz”
„Słyszałeś to?!” – zapytała zaniepokojona.
„Odpowiedz” – nalegał.
„Tak”
„Nawet to ostatnie?”
Musiała chwilę pogrzebać w pamięci.
„Pytasz o to jak mówiłam, że nie da się Ciebie tak po prostu wymazać z pamięci? Tak. To w szczególności była prawda”
Znów nastała długa przerwa.
„Proszę, odpisz coś!” – wysłała załamana.
„Co teraz robisz?”
„Czekam na drugi wf”
„Przebierz się. Zaraz podjadę i pogadamy”
Dziewczyna natychmiast ściągnęła adidasy i zaczęła przebierać się ze stroju na wf w normalne ciuchy.
- Gdzie ty idziesz? – zapytała Monika.
- Wychodzę.
- Gdzie? W trakcie lekcji?
- Monia, nie teraz – rzekła wkładając białą koszulkę byle jak do plecaka i niemalże wybiegając z szatni.
Wyszła z budynku sali gimnastycznej na boisko i ruszyła w kierunku bramy wejściowej. Wyszła na ulicę i wyczekiwała taksówki domyślając się, że jego Audi nie nadaje się do jeżdżenia. Nieoczekiwanie podjechało BMW. Trójka. Niebieskie, tuningowane.
„To niemożliwe” – pomyślała. – „Już by sobie sprawił nowe auto?”
W tym samym czasie Marcin wyszedł ze swojego nowego cacuszka i ruszył w kierunku dziewczyny mówiąc:
- Jakie masz lekcje po wfie?
- Godzinę wychowawczą, a co?
- To na nią wrócisz, jasne?
- Tak. Marcin, ja... chciałam ci jeszcze raz podziękować. A przede wszystkim to przeprosić. Naprawdę nie powinnam była....
- Czekaj – przerwał jej podchodząc bliżej. – Chcę coś wiedzieć.
- No?
- Wyznajesz zasadę, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi?
- Chodzi ci o nas? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zaczęła dostrzegać światełko w tunelu.
- Nie. O Michała i Violę – powiedział ironicznie.
- A zerwali?
Marcin przymknął powieki i powoli wciągnął powietrze, by się uspokoić.
- Ach... Czyli chodzi o nas – powiedziała od razu dziewczyna.
- No a inaczej po co bym cię pytał?
- Jeśli chodzi o nas to nie uznaję.
- Ale jak chodzi o innych to tak? Zresztą nieważne. Czyli mam rozumieć, że chciałabyś spróbować to naprawić, tak?
- A jest jakaś szansa? – zapytała podchodząc bliżej i spoglądając mu w oczy.
Milczał chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Zróbmy tak. Wyzerujmy sobie konta. Ja zapomnę o tym... no, a ty o sytuacji w szpitalu. I o Sandrze. Co ty na to?
- Czyli wy jednak jeste...
- Nie – znowu jej przerwał. – Byłem nieprzytomny, więc... A ta sytuacja z tego co słyszałem nie była przyjemna.
- No nie.
- Więc jak? Umowa stoi?
- Mhm.
- I mam nadzieję, że okażesz się tym aniołem, o którym wspominałaś – rzekł z uśmiechem.
- Naprawdę wszystko słyszałeś? – zapytała rumieniąc się.
Marcin lekko dotknął dłonią jej zaczerwienionego policzka. Endi przymknęła powieki.
„...wciąż wrażliwa na mój dotyk...” – Marcinowi przemknął przez myśl fragment piosenki. Przytulił dziewczynę do siebie. Andzia wtuliła się w jego ramiona, jednocześnie próbując nie sprawić mu tym samym bólu. Pamiętała o połamanych żebrach.
- A powiedz mi jak tam Brutus? – zagadnął nadal trzymając ją w objęciach i wcale nie mając zamiaru jej puścić.
- Nie, no nie powiem, masz bardzo sympatycznego kumpla. Nie dość, że zrujnował mi pokój, zastraszył moją przyjaciółkę, to później powiedział mi, że jestem w porządku i że zawsze mogę na niego liczyć. Że jak będę miała jakieś problemy, to do niego jak w dym.
- Ty już lepiej od niego nic nie bierz – rzekł spoglądając jej prosto w oczy.
- I jeszcze stwierdził, że twoi przyjaciele są jego przyjaciółmi... Co ty mu powiedziałeś?
- Nieważne co, ważne, że poskutkowało – zapewnił ją.
Rozległ się dzwonek na przerwę.
- Wracaj na lekcje.
- Powiedz mi, dlaczego matma nie mija tak szybko? – zapytała, ale widząc jego minę dodała – Idę już.
- Będziemy w kontakcie.
- Okej – rzekła, po czym cmoknęła go w policzek.
Już miała odchodzić, gdy ten przyciągnął ją z powrotem i wpił się w jej usta.
- Pa – powiedziała po chwili, odchodząc.
- Na razie – rzekł z szerokim uśmiechem, odprowadzając ją wzrokiem.
Poczekał, aż dziewczyna wejdzie na boisko, po czym wsiadł do auta i odjechał spod szóstego liceum. Uradowana Endi ruszyła w stronę budynku. W pewnym momencie podeszła do niej Monika mówiąc:
- Gdzie ty byłaś?
- Ja...
- I do tego podobno masz usprawiedliwioną tę godzinę. Nauczyciel o wszystkim wiedział.
- Wiedział? – zapytała zaskoczona, ale widząc oburzoną minę przyjaciółki dopowiedziała – Pewnie, że wiedział.
„On to naprawdę ma wszędzie znajomości” – pomyślała z uśmiechem, wchodząc do szkoły.

Wieczorem
- Monia, chcesz coś ze sklepu? – zapytała Anita ubierając kurtkę.
- A idziesz?
- Tak.
- To kup mi coś słodkiego. Muszę odreagować.
- A co się stało?
- Nie wiem, co zrobić. Bartek przeprosił mnie za tamto zerwanie i chce, żebyśmy znowu byli razem.
- A ty co na to?
- Powiedziałam, że muszę to wszystko przemyśleć.
- No i dobrze. Dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi!
- Taa... A ty i Marcin?
- To co innego. A w ogóle nie zmieniaj tematu. Mówimy o tobie i Bartku. Przecież mi mówiłaś, że go nienawidzisz! Co z tobą?
- Bo tak jest! Znaczy, że... No bo... Nieważne.
- Monia! No mów!
- Oj nic.
- To zróbmy inaczej. Podoba ci się jeszcze?
- Nie on – odpowiedziała Monika, po czym szybko ugryzła się w język.
Anita otworzyła szeroko oczy.
- A kto?
- Odpada. Za wysokie progi – odparła zrezygnowana.
- Skądś to znam – rzekła Andzia z uśmiechem – Powiedz, znam go? – dziewczyna widząc jej minę wręcz zażądała – No mów! Kto to? Ktoś z klasy? Tomek... Adam... yyy... Wiktor? Monika, no!
- T... to... Brutus – wyjawiła nieśmiało.
- Co?! – zaskoczona prawie krzyknęła.
- No co ja na to poradzę? Boże on jest... on jest... cudowny! I do tego brunet. I taki jest miły...
- Miły? Wczoraj się go bałaś!
Monika to przemilczała.
- To o co chodzi? – Anita postanowiła nie drążyć tego tematu. – Dlaczego w takim razie nie spławiłaś tego frajera, Bartusia?
- Bo chcę iść na bal!
- To zagadaj z Brutusem, wydaje się być nawet fajny. Może nie ma dziewczyny.
- Taa... i zgodzi się żebym to ja była jego towarzyszką. Jeśli w ogóle wybiera się na tę imprezę. Marzenia ściętej głowy.
- Na pewno się wybiera. Takiej okazji by nie przepuścił. No ale jak chcesz. Ja bym spróbowała. Dobra, lecę już – rzekła wychodząc.
Po chwili była już przy drzwiach wyjściowych. Otworzyła je i wyszła na zewnątrz. Szła chwilę chodnikiem, aż jej wzrok przykuło niebieskie BMW.
„Marcina? Nie... Po co by tu przyjeżdżał?” – pomyślała przyglądając się uważnie. Obok niebieskiej M3 stał wysoki blondyn, a obok niego brunet. Oboje dobrze znała. „Marcin i Brutus” – pomyślała kierując się w ich stronę.
- Hej – rzekła przystając obok nich
- Endi? – zapytał zdziwiony Marcin.
- Siema – dodał Brutus.
- Mogę ci zadać pytanie? – Anita pewnie zwróciła się do nowego znajomego.
„Ona nie chce, to ja się dowiem” – pomyślała.
- Noo... – rzekł przyglądając się jej podejrzliwie.
- Uprzedzam, ze zabrzmi to trochę dziwnie.
Marcin spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Natomiast ta kontynuowała.
- To oczywiście nie jest pytanie kierowane ode mnie. Kumpela z klasy pytała.
- Ta... jak ona miała... Monika? – zapytał brunet.
- Nie! – zaprzeczyła od razu. – Ale do rzeczy. Masz dziewczynę? – zapytała prosto z mostu.
Brutusa zatkało.
- Nie, nie ma – odpowiedział za niego Marcin, po czym żartobliwie dodał – A która by go chciała?
Brunet odchrząknął, po czym powiedział:
- Tak, nie mam – spojrzał wrogo na kumpla.
- Marcin, o co ci chodzi? – zapytała ostro, po czym zwróciła się o wiele milszym tonem do Brutusa – A powiesz mi dlaczego nie masz? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć.
- Tak jakoś wyszło. Żadna fajna laska się nie nawinęła, a jeśli już tak, to wiesz... Nie każda chciałaby być z Brutusem...
- Chodzi ci o to kim jesteś?
- No, może gdybym był tylko Dawidem, to byłoby inaczej. Wiesz, nie każda dziewczyna jest taka, jak ty czy Iwona.. W sensie, że nie boi się być z kimś takim jak ja, Blady czy Siwy.
- Wiecie co, wy to jesteście jacyś przewrażliwieni na tym punkcie! A powiem ci jeszcze tyle, że gdybyś tylko chciał znaleźć sobie laskę to wystarczyłoby się trochę porozglądać. Ja znam już jedną, a jestem w tej szkole dopiero tydzień! A zresztą nieważne – zakończyła swój wywód w obawie, że wszystko wygada.
Natomiast Brutus podchwycił temat.
- A mogę wiedzieć o kim rozmawiamy? – zapytał z uśmiechem.
- Idę do sklepu – powiedziała wymijająco Anita kierując się w bok. 
Jednak Dawid nie dał za wygraną. Złapał blondynkę za rękę i zmusił, żeby przystanęła.
- Dokończ. Jestem bardzo ciekawy.
- Po pierwsze mnie puść, a po drugie nie mam czasu na pogaduszki!
- Właśnie, Brutus, hamuj się! Puść ją! – dodał Marcin.
- Okej. Ale dokończ, proszę – zwrócił się ponownie do Anity puszczając jej dłoń.
- Sory, Brutus, ale nad maślanymi oczkami to ty musisz jeszcze popracować. Ja akurat coś o tym wiem. Można by nawet powiedzieć, że jestem w tym ekspertem, prawda, Marcin? – zapytała z uśmiechem.
- Haha  - Cinkowi trochę zrzedła mina.
- Dobra, chłopaki, ja naprawdę muszę już iść – rzekła, po czym cmoknęła Marcina w policzek i ruszyła w stronę sklepu.
- A mówiłeś, że...
- Brutus, zamknij się – przerwał mu Marcin.

Nazajutrz rano.
„Po pierwsze robię taki wjazd, że wszyscy robią hałas. Po drugie jak się komuś nie podoba niech...”
- Anita, wyłącz ten telefon, do jasnej cholery! Jeszcze nie ma siódmej! Ja śpię! – rzekła z wyrzutem Monika, po czym założyła sobie poduszkę na głowę.
- Już, już... – odebrała. – Słucham! Brutus? Skąd masz mój numer? – zapytała zdziwiona.
Monika, gdy tylko usłyszała wyraz „Brutus”, poderwała się z miejsca. Natomiast Anita kontynuowała rozmowę.
- Taa... masz swoje źródła. Marcin ci dał? Wiedziałam. To o co chodzi? No idę, a dlaczego miałabym nie iść? Na ósmą. No okej, to do zobaczenia – zakończyła, po czym rozłączyła się i położyła z powrotem na łóżko.
- Brutus?
- Monia, śpię.
- Ale...
- Boże! – rzekła podnosząc się z łóżka.

Godzinę później na boisku.
Dziewczyny dreptały w miejscu.
- Matko, jak zimno...
- No.
Chłód doskwierał niemiłosiernie. Nieoczekiwanie podszedł do nich Brutus, któremu najwyraźniej nie było zimno. Był w samej bluzie i jeansach.
- Oszalałeś?! Jest z minus dziesięć stopni, a ty w bluzie? Aż mnie ciarki przechodzą! – powiedziała głośno Anita szczękając zębami.
Dawid jednak nie zwrócił na to uwagi, tylko przeszedł od razu do sedna.
- Dobra, przyznaję, nie umiem robić maślanych oczek, ale nie myśl, że ci odpuszczę – rzekł stanowczo. – Trzeba było wczoraj nie zaczynać.
„Ona mnie zabije! Przecież ja jej nawet nie powiedziałam, że go wczoraj spotkałam, zapomniałam!” – pomyślała spanikowana Anita.
- Dawid, wrzuć na luz. I tak ci nie powiem.
- Ale chyba mam prawo wiedzieć, nie?
Monika patrzyła raz na Anitę, raz na Brutusa. Wreszcie krzyknęła oburzona:
- Powiedziałaś mu?! Obiecałaś!
Brutus stał zdezorientowany.
- Po pierwsze to nie powiedziałam, że to ty, a po drugie to się nie drzyj.
- Myślałam, że możemy sobie coś powiedzieć w sekrecie, zaufałam ci, a ty co?!
- Boże, Monia! Słuchaj! Poszłam wczoraj do tego cholernego sklepu i spotkałam po drodze Marcina i Brutusa! Stwierdziła, że ty nigdy nie odważysz się do niego zagadać, to zapytam się co nieco za ciebie! Powiedziałam, że koleżanka z klasy się pyta! A jak on zapytał, czy to ty, to zaprzeczyłam! No i wtedy powiedział, że szkoda, że to nie ty – to ostatnie wymyśliła na miejscu.
- Naprawdę tak powiedziałeś? – w Monice rozpalił się płomień nadziei.
Dawid trochę zaskoczony, ale bardziej chyba zadowolony z takiego obrotu sprawy odrzekł:
- Tak.
Anita uśmiechnęła się od ucha do ucha, po czym powiedziała bezgłośnie do Dawida „Spróbuj!”. Monika tego nie zauważyła.
- Co dzisiaj robisz? – zapytał od razu.
- Ja? – Monika musiała się upewnić.
- Może się gdzieś przejdziemy?
- Eee... Jasne!
- Wpadnę po ciebie o piątej, okej?
- Mhm.
- To cześć.
- Cześć – odpowiedziały równocześnie. 
Po chwili Brutus zniknął za drzwiami sali gimnastycznej. Anita poczuła wibracje w swoim telefonie. Była to wiadomość od Brutusa. „Dzięki ;)”
- Anita – Monika rzuciła się blondynce na szyję. – Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)