poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 28

W zaskakującym tempie przemierzali ulice Warszawy.
- Łuchuł! – zawołała Anita lekko odrywając się od Brutusa.
Ten w duchu się uśmiechnął. „Chyba jej się spodobało. Mamy nawet wspólne hobby. Może jakoś odreaguje” – pomyślał dumny z siebie. Po chwili zatrzymał motor przed lokalem.
- Łeee... Już? – jęknęła zdziwiona dziewczyna.
Dawid wybuchnął śmiechem, po czym ściągając swój kask powiedział:
- Widzę, że komuś się spodobało.
- A żebyś wiedział! Za dwa lata kupię sobie taki. Ach, Suzuki... – westchnęła rozmarzona, również ściągając kask.
Oboje weszli do lokalu. Anita z naburmuszoną miną poszła zająć stolik, podczas gdy Dawid poszedł zamówić pizzę („Dlaczego nie mogę się dołożyć?!”) Po chwili chłopak wrócił z dwoma piwami i podał jej jedno. Anita z uśmiechem to skomentowała:
- No, no. Dobrze zaczynasz. Słucham, o czym chciałeś pogadać?
- O tobie.
- "Ja" to bardzo obszerny temat.
- Nie dziwię ci się, że tak się zachowujesz. Przegięli na całej linii. Nie powinni byli tak zrobić – wyznał szczerze. – Ja to normalnie bym ich rozszarpał.
Anita upiła łyk piwa, po czym smutno spojrzała na niego. Tymczasem Brutus kontynuował:
- Jak się czujesz? Nie, to głupie pytanie. Fatalnie – przerwał na chwilę. – Nie rozumiem tylko, dlaczego odwróciłaś się od wszystkich.
- Bo Marcin i Michał to wszystko wymyślili. A matka? Matka o wszystkim wiedziała i trzymała ich stronę.
- A Monika? Ona nie jest niczemu winna – dodał Dawid.
Anita to przemilczała.
- Ze mną rozmawiasz, a z nią nie. Nie czaję.
- Ja też nie – odparła wbijając wzrok w stół.
Chwila ciszy.
- To dlatego bierzesz? – zapytał przyglądając się jej uważnie.
- Nie biorę – warknęła w jego stronę.
- Okej. To dlatego wzięłaś? – sprostował.
Mierzyli się wzrokiem. Anita w końcu opuściła głowę.
- Anita, to nic nie pomoże. Chwilowe otumanienie. Wciągniesz się i co?
- Nie wciągnę się – rzekła nie patrząc na niego.
- Każdy tak mówi. A mi to akurat możesz uwierzyć. Nawet nie wiesz, jak to niszczy człowieka. Chcesz się przekonać? Mogę ci pokazać. Zaprowadzę cię do...
- Nie chcę – przerwała mu cicho, ale stanowczo. – Wiem, że to było głupie.
Teraz już na niego patrzyła.
- W rękę? – zapytał po chwili.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- Boże, Anita... – rzekł, jednocześnie mierzwiąc sobie włosy.
Nagle zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go i zobaczył na wyświetlaczu „Blady”. Bez zastanowienia zakończył nieodebrane jeszcze połączenie.
- Dlaczego? – zapytała.
- Bo tak. Rozmawiam teraz z tobą, a nie z nim.
- Zadzwoń do niego – powiedziała wstając. – A ja... ja do toalety pójdę.
- No okej. Anita, tylko mi tam... wiesz – pogroził jej palcem, na co ona pokazała mu język i ruszyła w stronę wc.
Lekko uśmiechnięty Brutus wyciągnął ponownie telefon i wyszukał numer kumpla.
- Co chciałeś? – zapytał, radykalnie zmieniając ton głosu.
- Yyy... no ten. Co tam? – zapytał trochę zbity z tropu Marcin.
Dawid wiedział, o co pyta Marcin.
- Przejebaliście sprawę z Michałem.
- Co u niej?
- Wiem tylko tyle, ile zdążyła mi opowiedzieć Monika. Podobno zanim się dowiedziała ryczała non stop.
- Jak to się dowiedziała? – zapytał zdziwiony.
- Widziała twojego Zdzisia u brata no i musiał powiedzieć.
- I jak? Jak zareagowała?
- Kompletny atak furii. Totalna masakra. Nie było mnie przy tym, ale słyszałem, że dosłownie wpadła w amok. Porozrzucała swoje rzeczy, wyrzuciła wszystkie kolorowe, zostawiła same ciemne. Monia coś mi mówiła, że wróciła do dawnego stylu czy coś. Coś o glanach wspominała i w ogóle. W szkole też przegina. Nawet ja taki nie jestem.
- Gorzej niż ty to chyba się zachowywać nie może. Narkotyków chyba nie rozprowadza – dodał siląc się na śmiech.
- Nie, nie rozprowadza. Wystarczy, że je bierze. Wczoraj wróciła naćpana do domu. Swojego domu.
Cisza. 
- Jaja sobie chyba ze mnie robisz? – zapytał z nadzieją Marcin.
- Nam tu wcale nie jest do śmiechu. Dała sobie w żyłę. Nie rozmawia z nikim, z wszystkimi ucięła kontakt. Chociaż nie, nie wiem dlaczego, ale ze mną jeszcze jako tako gada. Ale o Monice to ja już nie wspomnę, mało co jej w pysk nie dała. I Michałowi też się podobno nieźle oberwało... – przerwał na chwilę. – Wiesz co? Kończę już, bo zaraz wróci.
- Jak to wróci?
- Jestem z nią w pizzerii.
- Ale... ty? Z nią?
- Tak, a co? To trzymaj się. Na razie – i nie czekając na odpowiedź się rozłączył.
Chwilę później przy stoliku pojawiła się Anita.
- Dalej, Nitka, pizzę przynieśli, a ciebie nie ma i nie ma...
- Oj no. Kobietą jestem, prawda? – rzekła wesoło. – Mi wolno.
- Wolno, wolno – odparł z uśmiechem, nakładając jej pierwszy kawałek.
Po godzinie wyszli z lokalu. Podeszli do motoru. Dawid oparł się o niego śmiejąc się.
- I tak byś nie przejechała więcej niż dziesięć metrów.
- No weź... – poprosiła robiąc maślane oczka.
- Ale jak się przewrócisz... zrobisz sobie krzywdę... zarysujesz mi motor... – to ostatnie dodał płaczliwym głosem.
- Ale przecież będziesz z tyłu.
- Warunki są niesprzyjające na naukę jazdy jednośladem. Moim jednośladem.
- Dawid, nie bądź Żyd...
- A może jestem!
- Świnia...
Brutus popatrzył chwilę na obrażoną Anitę i rzekł zrezygnowany:
- Wsiadaj, pojedziemy gdzie indziej. Tu przecież nie będziesz się uczyć.
- Aaaaaa! – krzyknęła radośnie rzucając mu się na szyję z taką siłą, że oboje przewrócili motor.
Teraz Anita z przerażeniem w oczach leżała na oniemiałym chłopaku.
- Ups – powiedziała podnosząc się.
- Spokojnie. Nic mu się nie stało. Nic mu się nie stało – Brutus próbował przekonać sam siebie. – Mój niuniuś... – dodał oglądając uważnie bok maszyny, na który się przewróciła. Po chwili zwrócił się do Anity – Masz szczęście.
- Wiem. To... to mam jeszcze szansę na lekcję? – zapytała słodko z nadzieją w głosie.
Ten oderwał wzrok od motoru, spojrzał na nią i rzucił jej z uśmiechem kask mówiąc przy tym:
- Wsiadaj.
Uradowana usiadła na miejscu za Dawidem i pomknęli przez miasto. Siedzieli razem do samego wieczora. Dopiero wtedy Brutus odwiózł ją do internatu. Tam Anita oddała mu kask i poszła do swojego pokoju. Następnie, nie zwracając uwagi na Monikę, przebrała się i położyła się do łóżka z myślą o obietnicy, którą złożyła Brutusowi. Tak zasnęła.

Nazajutrz, południe.
PUK, PUK, PUK!
Zaspany Brutus podszedł do drzwi i:
- Anita?! – zapytał na widok zmarzniętej blondynki. Przetarł oczy i ziewając kontynuował – Co ty tu robisz?
- Yyy... obudziłam? To może ja przyjdę później... – rzekła odwracając się i już miała sobie pójść, gdy została wciągnięta do pokoju.
Na widok drugiego chłopaka, równie zaspanego, na dodatek leżącego w łóżku powiedziała:
- Ja chyba na serio przyjdę później...
- Nie, co ty. Już się ubieram – zaoponował Brutus szukając na podłodze spodni. – A tamten to Kamil.
- Aha. Cześć.
- Mhm – zamruczał do poduszki.
Skrępowana dziewczyna przysiadła na brzegu łóżka Dawida.
- Co tak wcześnie człowieka budzisz? – zapytał Brutus zakładając koszulkę.
- Wcześnie? Dawid, jest wpół do pierwszej.
- Pierdolisz... – rzucił się na łóżko w poszukiwaniu telefonu. – Jaaa... Kamil! Wstawaj! Pierwsza jest! Matka cię zabije jak się spóźnisz na te poprawiny.
- No... no... już...
Po chwili Brutus był już ubrany i wręcz wyganiał kumpla z pokoju. Wreszcie udało mu się zostać z Anitą sam na sam.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Próbuję dotrzymać danej obietnicy, więc... zorganizuj mi czas – wyjaśniła,  jednocześnie całkowicie rozwalając się na jego łóżku.
- Yyy... no... ten... a co chcesz robić? – zapytał rozwalając się na łóżku Kamila.
- Jestem otwarta na propozycje – odparła z uśmiechem.
- Dzięki, wiesz... dopiero się obudziłem. Daj mi chwilę – na dłuższą chwilę zaległa cisza. – O! Pójdziemy do kina – rzucił w końcu.
Anita spojrzała na niego dziwnie.
- My? Razem? We dwoje?
Dawid parsknął śmiechem.
- Wczoraj przytulałaś się do mnie prawie cały czas, a teraz nie chcesz iść ze mną do kina?
Dziewczyna patrzyła na niego nieco skrępowana.
- No co... – odparła w końcu.
Brutus wybuchnął śmiechem.
- To na jaki film idziemy? – zapytała, właściwie tylko po to, by przestał się z niej śmiać.
- Eee... Alvin i... nie. To głupi pomysł. Avatar? Kumple polecali.
- Okej.
- To chodź – rzekł wstając z łóżka. – Jedziemy czy idziemy?
- Jedziemy! – zawołała radośnie, jednocześnie podrywając się z miejsca.
Ten uśmiechnął się szeroko, po czym rzucił jej kask, sam założył kurtkę i wyszedł ciągnąc Anitę za rękę za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)