poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 47

Warszawa, około południa.
Brutus właśnie wrócił do swojego mieszkania tuż po odwiezieniu przyjaciółki. Ściągnął kurtkę i rozłożył się na kanapie w salonie. Wyciągnął swój telefon i zaczął przeglądać książkę telefoniczną. Zatrzymał się na numerze Michała Grabowskiego. Wpatrywał się przez dłuższą chwilę w wyświetlacz, aż w końcu podjął ostateczną decyzję. Jeden sygnał, drugi...
- Tak?
- Hej. Tu Dawid.
- Jaki Da... Aa... Ten diler? Pamiętam. O co chodzi? Coś z Anitą?! Nie mów, że znowu wzięła!
- Nie, nie. Spokojnie. Słuchaj, możemy się spotkać? I pogadać chwilę?
- Yyy... no... jasne. To może... wpadnij do mnie. Kolady 27a. Czekam – Michał się rozłączył.
Pół godziny później Dawid był już na miejscu. Zsiadł ze swojego niuniusia, przeszedł przez prowizoryczny ogródek i zapukał w drzwi. Otworzył mu Michał.
- O co chodzi? – zapytał bez zbędnych wstępów.
Dawid przekroczył próg domu i zaczął:
- Posłuchaj. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak wiele znaczysz dla Anity – również przeszedł od razu do rzeczy. – I jak bardzo jesteś jej bliski.
Bulterier spojrzał na niego dziwnie.
- I próbuję zrozumieć, że razem z Marcinem zrobiliście to dla jej dobra, ale chyba najwyższy czas się pogodzić.
- Co? Ona cię tu przysłała?
- Nie, sam się przysłałem. Po prostu nie lubię patrzeć jak ona się męczy i udaje, że wszystko jest okej, kiedy tak nie jest. A ty, jako ten, który najbardziej zawsze ją rozumiał, powinieneś odpuścić, przyznać się do błędu i spróbować to naprawić.
- Próbowałem.
- Tak. I na każdym kroku ripostujesz to, co ona robi. Brawo. Człowieku, odpuść! To jej życie, jej sprawa i jej błędy. Jak tak dalej będziesz robił, to ona ci już nigdy nie zaufa.
- Ale to co ja mam zrobić?
- Zrobimy tak...

W tym samym czasie Anita opowiadała Jokerowi, jak wygląda sytuacja między nią a Dawidem.
- I co ja mam teraz zrobić? – zapytała w bezsilności, kończąc swoją opowieść.
- Szczerze? – zapytał przysiadując naprzeciwko niej na łóżku.
- Jasne.
- Daj mu szansę. To fajny chłopak, a po drugie, związki budowane na przyjaźni są trwalsze – dodał ze śmiechem.
- Dzięki – miała już wstać i wyjść z jego pokoju z wielkim fochem, gdy:
- Nie no, ja się nie śmieję, mówię prawdę. Po prostu nie zamykaj się na niego, pozwól mu działać. Niech wszystko samo się toczy, a teraz przepraszam, ale się spieszę. Pogadamy jeszcze wieczorem – powiedział, zmieniając koszulkę na inną.
Dziewczyna przyglądała mu się w zamyśleniu.
- A gdzie ty się szykujesz?
- Wychodzę.
- Widzę. A gdzie?
- Wychodzę... z Dorotą.
- Z kim? Z... ach. To twoja ciemnowłosa koleżanka po fachu ma na imię Dorota? A mówiłam, że się coś kroi.
Robert zmierzył ją zabójczym wzrokiem.
- Nic się nie kroi. Po prostu idziemy sobie pogadać. Poza pracą.
- Taak... A więc tak się teraz mówi o randkach?
- Spieprzaj. Zajmij się sobą. Oceny popoprawiaj.
- Eee tam... – wstała i podeszła do jego szafy z ubraniami. Nie zwracając uwagi na jego zdziwione spojrzenie pogrzebała w niej chwilę i wyciągnęła jakiś T-shirt. – Ten – rzuciła mu go. – Bardziej pasuje i... i w ogóle fajniej w nim wyglądasz.
- Dzięki. A teraz spadaj.

Noc.
Anita leżała wtulona w nowego pluszaka – słodkiego Reksia – przykryta kołdrą pod sam nos. Miała szeroko otwarte oczy.
„Nikogo tu nie ma, nikogo tu nie ma, to tylko głupi film i twoja popieprzona wyobraźnia. Nikogo tu nie ma!” – myślała gorączkowo, próbując pozbyć się okropnego wrażenia, że ktoś lub coś stoi obok niej i ją obserwuje. – „Dawid, horrorów ci się zachciało! Nikogo tu nie ma! Poza tym w domu są Wojtek... i Joker... cholerna klątwa!” – postanowiła jednak zaryzykować i się rozejrzeć. Dla pewności. – „Dobra, liczę do trzech” – złapała mocniej misia. – „Raz... dwa... TRZY!”. Gwałtownie przewróciła się na drugi bok. Upewniła się, że nic jej nie grozi, szybko wyskoczyła z łóżka i pognała do pokoju przyjaciela.
- Joker! – krzyknęła przerażona od progu.
Chłopak zdezorientowany usiadł na łóżku i zaczął rozglądać się dookoła.
- Co...? Co...? Coś się stało?... Co ci jest?
Podbiegła do niego, wgramoliła się obok niego pod kołdrę i rzekła:
- Boję się – i przykryła się pod sam nos.
Ten spojrzał na nią rozbawiony i zapytał:
- Czego?
- Bo my... oglądaliśmy tę „Klątwę”. I ja się boję, że ona mnie gdzieś wciągnie – spojrzała na rozbawionego do granic możliwości Jokera. – Mogę dzisiaj spać z tobą?
- No chyba żeś oszalała. Nie wymyślaj. Nic cię nie wciągnie.
Patrzyła na niego błagalnie.
- Ale co ci szkodzi?
Załamany Robert położył się obok niej i powiedział:
- Wojtek będzie nam to wypominał przez miesiąc.
- Nieważne – mruknęła, jednocześnie przybliżając się do niego.
Mężczyzna jęknął w duchu, przytulił ją i odparł:
- Nie wierć się i nie chrap.
„Nic mi się nie stanie. Nic mi się nie stanie... Joker jest ze mną i nic mi się nie stanie” – myślała Anita, jednocześnie mocniej przyciskając do siebie Reksia. Chłopak najwyraźniej to wyczuł, ponieważ objął ją jeszcze mocniej i wyszeptał:
- Spokojnie. Śpij. Jestem tu i nic ci się nie stanie. Nie pozwolę na to – wtulił twarz w jej włosy. – Dobranoc.
- Mhm... – mruknęła.
Dzięki temu z każdą upływającą chwilą czuła się bardziej pewnie. Czuła się bezpieczna. Gdy już w pełni się rozluźniła, a mroczne wyobrażenia i sceny z filmu odeszły w niepamięć, pomyślała: „Bądź co bądź jest chamski, zaczepny i bezczelny, ale i tak go lubię. Mogę na nim polegać i mu ufać... Dobrze mieć takich przyjaciół”. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy.

Rano około dziewiątej.
Dawidowi drzwi od mieszkania otworzył Wojtek.
- Jest A...
- Jest – przerwał mu. - Wejdź.
Brutus przyjrzał mu się badawczo – zdziwiła go nagła życzliwość w stosunku do jego osoby. Automatycznie ruszył w kierunku pokoju swojej przyjaciółki, lecz Czarny go zatrzymał.
- Anita jest u Jokera. Tam idź – powiedział, dziwnie zadowolony.
Dawid spojrzał na niego dziwnie. Nigdy go nie lubił i zawsze miał o nim negatywne zdanie, ale teraz już był pewien, że z nim jest coś nie tak. Nie rozumiał, co jest zabawnego w tym, że Anita jest u Jokera, ale cóż, może ma inne poglądy na rzeczywistość niż jego wychowawca. Niewiele myśląc ruszył w kierunku owych drzwi. Otworzył je i zszokowany stanął w progu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)