wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 76

Kilka dni później Grabowscy odbierali córkę ze szpitala. Byli akurat w gabinecie lekarskim, gdzie rozmawiali z lekarzem prowadzącym Anity – Devilem. Nadal nie mieli pojęcia, że ten przemiły doktor Radek jest jej kolegą.
- Ogólnie rzecz biorąc córka jest już w stanie dobrym – po krótkiej pauzie kontynuował. – Mówię tu o jej zdrowiu fizycznym. Jednak musicie państwo bardzo o nią dbać. Musi dużo leżeć, najlepiej by było, jakby przez kilka dni w ogóle nie wstawała wtedy, kiedy nie jest to konieczne. Anita musi także przestrzegać diety – podał im kartkę. – Powinna dużo pić. I uważać przy kąpielach na szwy. Umówimy się jeszcze na ich zdjęcie i na kontrolne badania, bo trochę będzie musiała ich przejść. Zalecałbym także konsultację z psychologiem, wydaje mi się, że bez tego się nie obędzie. Ta kobieta jest specjalistką w tego typu przypadkach – podał Malwinie wizytówkę. – Proszę powołać się na mnie. Wstępnie rozmawiałem już z doktor Walentowicz i zapoznałem ją z przypadkiem Anity. Warunkiem jest jednak to, że ona sama musi tego chcieć. A tu jest wypis. Możecie ją państwo zabrać do domu. Zaprowadzę was.

W tym samym czasie w pokoju szpitalnym.
- Kiedy oni wszyscy się ode mnie odczepią? – zapytała Anita ocierając łzy. – Ja już nie chcę o tym mówić. Chcę o tym zapomnieć.
- Podejrzewam, że na dwóch przesłuchaniach się nie skończy – odparł Wojtek siedzący obok niej na jednym ze szpitalnych łóżek. – To jest dla nich zbyt dziwna sprawa. Tajemnicze wciągnięcie nastolatki do bramy... ty nie pamiętasz napastnika... no i nikt tak naprawdę nie wie, co się z tobą ostatnio działo. Anitka, powinnaś powiedzieć prawdę, byłoby ci łatwiej. Nie musiałabyś kłamać.
- Nie, nie mogę wam wszystkim tego zrobić. Zwłaszcza tobie. Wojtek, to, co cię spotkało tam, w piwnicy, to przeze mnie.
- Przestań – zrugał ją.
- Ale taka jest prawda – podniosła głowę wyżej, by na niego spojrzeć.
Po jej policzkach płynęły łzy.
- Anita... – powiedział łagodnie. – To się nie liczy – dodał, ścierając jej kciukiem łzy z policzka.
Wtedy też drzwi od pokoju otworzyły się.
- ...a... – Devil przerwał w połowie zdania.
Anita spojrzała w ich stronę, po czym przeniosła wzrok z powrotem na Wojtka, by w ostateczności sięgnąć po chusteczki higieniczne.
Malwina wydawała się być zaskoczona. Po chwili spojrzała oskarżycielsko na Wojtka. Mirek natomiast zdawał się nie zauważyć całej sytuacji – wczytywał się w dietę córki myśląc „Kabaczek? Co to jest ten cały kabaczek?”.
Wojtek spuścił wzrok na swoje dłonie, które teraz grzecznie leżały na jego kolanach i nieznacznie odsunął się od blondynki.
- To może jednak ten psycholog wcale nie będzie potrzebny – powiedział wesoło Radek patrząc z uśmiechem na parę siedzącą na łóżku.
Oburzona Malwina natychmiast przeniosła wzrok na lekarza, który momentalnie spoważniał.
- Pójdę już – mruknął speszony Wojtek.
- A może pojechałby pan z nami? – zapytał nagle ni stąd ni zowąd Mirek. – Anita czułaby się lepiej.
- Właśnie. Powiedziałeś, że ze mną pojedziesz – przypomniała mu blondynka.
- A... ten... no okej – odpowiedział, niepewnie spoglądając na wyraźnie niezadowoloną matkę przyjaciółki.

***

Kilka dni później Wojtek znów udał się do Anity. Wszedł właśnie do jej pokoju. Zobaczył, że dziewczyna leży na łóżku pogrążona w swoich myślach. Na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna po raz kolejny nie przespała nocy, a na dodatek miała czerwone, zapuchnięte oczy – znów płakała.
- Tak, wiem, wyglądam koszmarnie – powiedziała blondynka powoli podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie jest tak źle – odparł, przysiadając obok niej na łóżku, po czym zapytał: - Pogadamy?
Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Słyszałem od Mirka, że nie chcesz jeść. Masz zamiar...
- To nie tak – przerwała mu. – Ja po prostu... to wszystko jest takie... – jej twarz wykrzywił grymas. – Tego nie idzie przełknąć.
Brunet roześmiał się.
- A co każą ci jeść?
- Ryż, makaron, gotowane warzywa, oczywiście te najohydniejsze. Wszystko lekkostrawne. Nic smażonego. Zero przypraw. To jest jakaś masakra – pożaliła się.
- Nie wątpię. Zwłaszcza biorąc pod uwagę twoje stare nawyki żywieniowe. Ale to nie zmienia faktu, że musisz jeść. Jakby się Devil dowiedział, to by ci porządnie skórę przetrzepał.
- Ha, ha, ha. Leć do niego na skargę.
- Rozmawiałem z nim dzisiaj. Powiedział, że jakoś pod koniec tygodnia wpadnie do ciebie zobaczyć jak się czujesz.
- Wizyta domowa? Bez przesady. U matki to nie przejdzie. Żaden chirurg nie chodzi do dzieciaków na wizyty domowe. Co on wyprawia?
- Powiedz rodzicom, że to twój kolega i że poznałaś go jak mieszkałaś u mnie.
- A...
- Radek też się martwi i przyjdzie sprawdzić, jak się czuje nasza maskotka – uśmiechnął się głupio, jednak gdy zobaczył jej oburzoną minę, przestał drążyć temat jej jako pupilka Trójki i wrócił do poprzedniego. – Więc i tak nie masz nic do gadania. A co do twoich posiłków, to może udałoby się coś z tych twoich warzywek wykombinować, co?
- A weź daj mi spokój – naburmuszona Anita z powrotem opadła na łóżko. – Nie będę tego jeść i tyle.
Jednak po dłuższej chwili oboje byli w kuchni i zastanawiali się, co można zrobić z cukini, marchewki i innych warzyw, których blondynka najwyraźniej nie cierpiała.
- Po prostu je ugotujemy, pokroimy, ty je szybciutko zjesz i będzie po krzyku.
- A... – dziewczyna próbowała się wtrącić.
- I do tego jeszcze będzie ryż. I nie marudź.
- Nie zjem tego – powiedziała buntowniczo, siadając na krześle przy stole.
- Zjesz.
- Nie.
- Owszem, zjesz.
- A co, zmusisz mnie?
- A żebyś wiedziała – powiedział złowieszczo mrożąc ją wzrokiem.
- Świnia.
- Miło mi, Wojtek – odparł rozbawiony.
- Ej! – rzuciła w niego marchewką.
- No co? – zapytał, po czym dodał wesoło podając jej kilka marchewek. – Pokrój je.
- Ale zjesz ze mną? – zapytała. – Nie chcę się męczyć sama.
- Zjem – obiecał siadając obok niej i zabierając się za krojenie cukini.
- Jeny, może byś to chociaż umył, co? – zapytała Anita z irytacją podrywając się z miejsca i zabierając mu warzywo.
Podeszła do zlewu, podciągnęła rękawy i starannie opłukała cukinię.
- A co ty taki czyścioszek? – zapytał, a gdy zobaczył, że Anita pokazuje mu język, ponownie się roześmiał. – Przecież wiesz, jaki jestem. Nie łatwo mnie nauczyć czystości.
- Bo brak ci dziewczyny. Ona by cię ustawiła – odgryzła się, jednocześnie podchodząc z powrotem do stołu. – Jak ja mieszkałam z wami, to jakoś umiałeś zapanować nad swoim bałaganem – położyła mu warzywo na desce i powróciła do obierania swoich marchewek.
- Dzięki, wiesz? – spojrzał na nią oburzony. – To, że nie mam dziewczyny w żaden sposób nie wpływa na to, że mam bałagan w mieszkaniu.
- Bałagan? – Anita uniosła brwi do góry. – To mało powiedziane! Trzeba ci kogoś znaleźć – od razu zaczęła intensywnie się zastanawiać, kogo można by zeswatać ze starszym Czołgowskim.
Wojtek już miał jej wygarnąć, jednak w ostatniej chwili zaniemówił. Zszokowany otworzył szeroko oczy i utkwił swój wzrok w przedramionach dziewczyny, na których widniały świeże cięte rany. Chwilę siedział z rozchylonymi ustami, by w końcu z niedowierzaniem zapytać:
- Tniesz się?
Zszokowana Anita spojrzała na niego. Momentalnie obciągnęła rękawy w dół i poderwała się z krzesła.
- To nie twoja sprawa.
- Nie moja?! – rozwścieczony Wojtek podniósł głos, także wstając.
- Zamknij się – powiedziała dziewczyna, rozglądając się na boki, czy aby nie nadchodzi jej przewrażliwiona matka.
Właśnie w tej chwili Malwina wkroczyła do kuchni. Uważnie przyglądała się nielubianemu gościowi.
- Czy wszystko w porządku? – zapytała córkę nie spuszczając wzroku z chłopaka.
Ten jednak nie zwracał na to uwagi, tylko nadal z wściekłością wpatrywał się w przyjaciółkę.
- Tak, mamo. Wszystko w porządku.
Wojtek już otwierał usta, aby zaprzeczyć, ale Anita spojrzała na niego błagalnie.
- Chodź, pogadamy na spokojnie.
Chłopak bez słowa ruszył z powrotem w kierunku jej pokoju. Gdy tylko Anita weszła za nim i zamknęła drzwi, powiedziała oskarżycielsko:
- Co ty wyprawiasz? Chcesz, żeby matka się dowiedziała i już w ogóle nie dała mi spokoju?
Jednak Wojtek nie odezwał się ani słowem. Dziewczyna kontynuowała, lecz on jej nie słuchał. Myślami był zupełnie gdzie indziej.
Dotychczas był święcie przekonany, że przejdą przez to razem, że oboje się nie poddadzą, że będą się nawzajem wspierać i że będą sobie o wszystkim mówić. Obiecali to sobie. Bolało go to, że dziewczyna specjalnie zadaje sobie ból. Jednak najgorsze było to, że uważała, iż jest to tylko i wyłącznie jej sprawa i że on nie ma prawa się w to wtrącać. Myślał, że po tym, co razem przeszli, nie usłyszy od niej czegoś takiego. Tak więc bez słowa ominął dziwnie przyglądającą mu się blondynkę i ruszył w kierunku wyjścia nic nie mówiąc. Po chwili szedł już ulicami Warszawy.
Nie miał z kim porozmawiać. Po tym, co wydarzyło się w tej piekielnej piwnicy, stał się bardziej nieufny w stosunku do ludzi i zamknięty w sobie. Tak naprawdę ufał tylko jednej osobie – Anicie – ponieważ go rozumiała. Ufał osobie, która przed chwilą wykrzyczała mu w twarz, że ma zająć się własnym życiem, tym, które właśnie się rozsypało. Koszmarne wizje ciągle powracały. To, jak zostali porwani, jak był katowany, jak osoba, którą kocha, została na jego oczach zbrukana i jak on w żaden sposób nie mógł jej pomóc. To, jak Anita w ostateczności została raniona i jak on znowu nie umiał jej pomóc. Wciąż tylko patrzył, siedział i przyglądał się temu wszystkiemu. I w końcu to, jak w przypływie furii, nie do końca zdając sobie sprawę ze swego postępowania, zabił człowieka gołymi rękoma. 
Starał się o tym nie myśleć. O tym, co zrobił. Kim się stał. Dusił to wszystko w sobie przez wiele dni. Chociaż Robert wielokrotnie próbował z nim rozmawiać o tamtych chwilach, o walce... nie ufał mu na tyle by się przed nim otworzyć. Nie był gotowy na taką rozmowę z bratem. Jeszcze nie teraz. Bał się, że mógłby się na nim zawieść.
Przy życiu trzymała go tylko i wyłącznie obietnica dana Anicie w piwnicy – że nigdy się nie poddadzą i przejdą przez to razem. Tyle że teraz obietnica ta najwyraźniej stała się nieaktualna.
Miał dosyć cierpienia. Nie chciał dłużej udawać, że wszystko jest dobrze. Nie radził sobie z wewnętrznym bólem. Zwłaszcza teraz, kiedy został z tym sam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)