poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 52

- Co?! – zapytał zszokowany Dawid, ruszając za nią, najprawdopodobniej w stronę szatni przy sali gimnastycznej.
- To znaczy nie do końca. Po prostu zawiesili mnie do końca tego miesiąca.
- Żartujesz... – Brutus był w szoku.
- Dyrektorka stwierdziła, że za często wszczynam bójki i kłótnie z różnymi osobami i mam zawieszenie do końca marca. A ta suka tylko do końca przyszłego tygodnia! Grzeczna dziewczynka się znalazła! – blondynka była wyraźnie sfrustrowana.
Otworzyła drzwi do damskiej szatni i ruszyła do środka. Trochę się zdziwiła, gdy Dawid wszedł za nią.
- O co poszło? – zapytał, opierając się o ścianę naprzeciwko niej.
Jednak Anita w milczeniu zdjęła koszulkę od wf-u, zmieniła ją na zwykłą bluzkę, dając do zrozumienia, że nie chce udzielać odpowiedzi na to pytanie.
- Anita! – nalegał.
- O nic – mruknęła zarzucając torbę na plecy i wychodząc z szatni.
W drzwiach minęła się z dziewczynami z innej klasy, trochę zaskoczonymi widokiem chłopaka w damskiej szatni. Brutus nie przejął się jednak zdziwionymi minami koleżanek, tylko dogonił Anitę i ponownie zaczął:
- Nitka, myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic.
Ten argument zawsze działał.
- Bo nie mamy – odparła, trochę mniej pewnie.
- Serio? – zapytał ironicznie.
Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła się do niego przodem mówiąc:
- Nigdy nic przed tobą nie ukrywałam, nie ukrywam i nie będę ukrywać.
- To o co się pobiłyście? – ponowił pytanie zakładając sobie ręce na brzuch.
- O ciebie – odparła po krótkiej przerwie patrząc na niego.
Z początku nie dotarło do niego to, co dziewczyna przed chwilą powiedziała, lecz gdy tylko to zrozumiał, z wrażenia opuścił ręce wzdłuż ciała i spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.
- Twoja mina: bezcenna – zaśmiała się, po czym podeszła do niego bliżej, wspięła się na palce i cmoknęła go w usta.
Następnie ruszyła w kierunku wyjścia z budynku zostawiając osłupiałego chłopaka na środku korytarza.
Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stał tak jeszcze przez chwilę myśląc, czy iść za nią, czy też wrócić na lekcje. Ostatecznie stwierdził, że i tak opuścił już jedną godzinę zajęć i radośnie ruszył w stronę wyjścia ze szkoły. Wyciągnął telefon i szybko odszukał numer przyjaciółki. Odebrała po chwili.
- A ty nie na lekcjach? – zapytała na wstępie.
- Wiesz, i tak nie mógłbym się skupić. Gdzie jesteś?
- Idę do brata. A co?
- Aaa – Dawid wyraźnie zmarkotniał.
- Ale wiesz, nie będę tam siedzieć wiecznie. Możemy się spotkać za jakieś... dwie godzinki. Co ty na to?
- Super! To jeszcze zadzwonię. Pa!
- Pa.
Dawid po zakończeniu połączenia stanął na środku chodnika myśląc, co dalej. W końcu z powrotem wyciągnął telefon i wybrał numer Jokera.
- Jesteś u siebie? – zapytał po chwili.
- Nie. Pracuję.
- Aha. A mogę wpaść?

***

- Jak to cię pocałował?! – Michał mówił podniesionym głosem i krążył w tą i z powrotem. Znów powróciła jego chorobliwa zazdrość o młodszą siostrę.
- Normalnie. Na początku byłam zdołowana, ale jak teraz o tym myślę, to... Jest fajnie – uśmiechnęła się. – Brat, a wiesz, że wywalili mnie z szóstego?
Michał opadł na kanapę.
- Co? – skrajne oburzenie pozwoliło mu powiedzieć tylko to jedno słowo.
- To znaczy, zawiesili mnie na miesiąc za bójkę.
Michał schował twarz w dłoniach.
- Coś ty znowu nawywijała? O co się pobiłaś? Z kim?
- Właśnie o Dawida. Z Moniką. Wkurwiła mnie.
Stoicki spokój Anity jeszcze bardziej drażnił jej brata. Czy naprawdę ona nic nie rozumie?
- Słucham?! – spojrzał na nią ostro.
Jednak ona nie zwróciła na to uwagi, tylko dodała:
- A może naprawdę się do niego wprowadzę? Nie wiem...
Zszokowany mężczyzna tylko bezgłośnie poruszał ustami.
- Dobra, ja lecę – Anita nie przejmowała się dziwnym zachowaniem brata. – Umówiłam się z nim za... – spojrzała na wyświetlacz telefonu – O matko! Już jestem spóźniona! Mykam! – podbiegła to osłupiałego Michała, pocałowała go w policzek i po chwili już jej nie było.
Szybkim krokiem przemierzała ulicę w kierunku umówionego miejsca próbując dodzwonić się do przyjaciela.
- Przepraszam – powiedziała, gdy tylko odebrał. - Zasiedziałam się. Za pół godziny będę. Nie gniewasz się?

***

Kilka dni później na ulicę Ligocką podjechało auto Jokera.
- Anita, jesteś tego pewna? Wiesz, tak zwalać się mu na głowę bez uprzedzenia... Może dziwnie zareagować – powiedział Robert po raz setny podczas tej podróży.
- Uwierz mi, na pewno się zgodzi.
- W to, to ja akurat nie wątpię. Chodzi mi o to, czy nie będziesz tego żałować.
Dziewczyna spojrzała na niego rozbawiona.
- A od kiedy ty się o mnie martwisz?
- Wcale się nie martwię – zaprotestował od razu.
Młodszy Czołgowski był typem Człowieka, który nie lubił w żaden sposób okazywać uczuć ani sympatii w stosunku do innych, na co dzień kochał drwić, szydzić, tępić i wyśmiewać. Dlatego też miał mało przyjaciół.
- Taak... Nie bój się, wiem, co robię. A poza tym ile wam mogę siedzieć na głowie? – zapytała wychodząc z auta.
Chłopak uczynił podobnie.
- Ile tylko chcesz. Chodź, zwijamy się do domu.
- Otwórz bagażnik.
- Anita...
- Joker, przerabiałam to już z Wojtkiem. Chociaż ty mi odpuść.
- Dobra. Ale wiesz, jak...
- Tak, wiem – przerwała mu. – Będziesz pierwszym, który się o tym dowie.
Robert się uśmiechnął.
- To otworzysz czy nie? – ponowiła pytanie.
Chłopak spełnił jej prośbę.
- Ale wiesz, jak już cię zawiesili, to wpadnij czasem do mnie do studia. Jeśli chcesz.
- Spoko. Akurat ty to się mnie za szybko nie pozbędziesz. Komu ja się będę zwierzać jak nie tobie? – zapytała, wyciągając jedną z dwóch toreb z bagażnika.
Joker z uśmiechem wyciągnął drugą torbę i zabrał Anicie tę, którą trzymała w ręku.
- To jak już decydujesz się nas opuścić, to chociaż pozwól mi ją wnieść na górę.
- Jak chcesz – wzruszyła ramionami zatrzaskując bagażnik. 
Razem ruszyli w stronę odpowiedniej klatki schodowej.
- A wiesz, za czym będę najbardziej tęsknić? – zagadnął ponownie.
- No?
- Za tymi twoimi fochami. Będzie mi ich naprawdę brakować. I komu Czarny będzie prawił pedagogiczne gadki?
Udało im się wejść na klatkę bez uprzedzania o wizycie domofonem. Zaczęli wspinać się po schodach. Joker kontynuował:
- W ogóle będzie tak cicho... Nikt nie będzie wrzeszczał ani rzucał w Wojtka jego śmieciami...
Zatrzymali się pod odpowiednimi drzwiami.
- Dobra – Anita przerwała Robertowi jego wywód. – Może jeszcze wieniec żałobny mi kupisz? Przecież nie umieram. Spadaj już.
- Nie! Chcę zobaczyć jego minę!
Popchnęła kumpla w stronę schodów.
- Ale już! – pogroziła mu.
Mężczyzna z rezygnacją ruszył na dół, mówiąc przy tym:
- Ale poczekam jeszcze kilka minut. Na wszelki wypadek.
Anita przewróciła oczami i zadzwoniła do drzwi przyjaciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)