środa, 10 lipca 2013

Rozdział 98

Cała reszta patrzyła na nią zdumiona z uśmiechami od ucha do ucha.
W tym samym czasie Ula wraz z Kaśką wyszły z toalety. Kasia wyglądała już dużo lepiej: przestała płakać, a stary, rozmazany makijaż został zastąpiony przez nowy. Obie skierowały się w stronę socjalu mijając bez słowa grupkę przyjaciół.
- Ula się obraziła? – zapytał zaskoczony Michał.
- Chyba się polubiły z moją „siostrzyczką” – powiedział z ironią Marek akcentując ostatnie słowo.
- To ona?
Marek kiwnął głową. Natomiast Ula zostawiła na chwilę Kaśkę w socjalu i szybkim krokiem podeszła do swojego narzeczonego.
- Marek! Jak możesz?! – zapytała podniesionym głosem.
- Że niby ja? – zapytał zaskoczony.
- Nie, Michał, wiesz? A właśnie, cześć!
- Ula, o co ci chodzi?
Ula przewróciła oczami.
- O Kasię! Myślisz, że jej jest z tym łatwo? Dzisiaj się dowiedziała, że ma brata i ojca, o którym myślała, że nie żyje. A ty co? Obrażasz ją i ignorujesz! Masz z nią porozmawiać, i to w tej chwili!
Wszyscy patrzyli na Ulę zaskoczeni jej wybuchem.
- To ty jeszcze z nią nie rozmawiałeś? – zapytał zdziwiony Marcin.
- O, cześć, Marcin. Nie zauważyłam cię, przepraszam – powiedziała z uśmiechem Ula.
- Cześć – również się do niej uśmiechnął.
- Marek! – Ula wróciła do swojego poprzedniego tonu. – Idź!
- Nigdzie nie idę! – zaprzeczył natychmiast.
- Marek! Obiecuję ci, że jeśli za pięć sekund tam do niej nie pójdziesz i nie porozmawiasz z nią, to tego pożałujesz!
Marek spojrzał na nią zdziwiony i śmiejąc się z niej w duchu zapytał:
- Niby jak? Co ty mi możesz zrobić?
Ula ponownie zaczęła krzyczeć; tym razem tak, że słyszało ją całe piętro:
- MOGĘ ZDRADZIĆ RODZICOM CYGANA KIEDY PRZEŻYŁ ON SWÓJ PIERWSZY RAZ!
- No dalej... – podjudzał ją Marek, po czym krzyknął patrząc w jakimś kierunku. – O, mamo, możesz podejść?! Ula ma ci coś do powiedzenia!
Helena słysząc krzyki syna i przyszłej synowej podeszła do nich z zaciekawieniem i rozbawieniem, na chwilę zapominając o kłopotach. Ulę zamurowało, stała zaskoczona otwartością Marka i nie wiedziała co powiedzieć, więc narzeczony ją wyręczył:
- No, mamo, to było jak miałem 15 lat, wtedy w Bieszczadach – po czym zwrócił się do Ulki. – Jakiś inny pomysł?
Ula zastanawiała się jak mu dopiec, oburzona obojętnością jego matki, aż nagle:
- Wiem! Powiem wszystkim o Horacym!
- Uuuu... – chłopacy zaczęli wyć i śmiać się jeden przez drugiego.
Marek zrobił przerażoną minę. Ula uśmiechnęła się triumfalnie. Tymczasem Viola zrobiła zdziwioną minę i zapytała:
- Ula, to ty wiesz?
Marek chwilę bezgłośnie poruszał ustami, po czym krzyknął patrząc na Violę:
- A ona skąd wie?!
- Nie krzycz na nią! – wrzasnął w odwecie Michał. – Ona jest w ciąży!
- Powiedziałeś jej?! – Marek nie mógł pohamować wściekłości na kumpla.
Michał już miał odpowiedzieć, gdy wtrąciła się Ula:
- Violka, naprawdę jesteś w ciąży?
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. Ula ją uściskała i rzekła:
- Gratuluję!
- Stary, jak ona komuś powie, to ja pójdę siedzieć! – Marek nie dawał za wygraną.
- Co?! – zaniepokoiła się Helena dotychczas tylko przysłuchująca się rozmowie.
Ula zaczęła powoli realizować swój plan.
- Bo widzi pani... bo Marek jak był w wojsku...
- Ula, już idę. Gdzie jest ta cała Kaśka? – przerwał jej zrezygnowany Marek.
„Ha!” – pomyślała, po czym rzekła z uśmiechem:
- W socjalu.
Marek bez słowa odszedł ze spuszczoną głową.
- Ula, o co chodzi, co chciałaś mi powiedzieć? – dopytywała Dobrzańska.
- Nie ważne – rzekła wymijająco Ula.
- Ulka!
„Co teraz?!” – myślała gorączkowo Ula. „Obiecał mi pomagać...” – przeszło jej przez myśl, gdy wejrzała na Bulteriera. Ich spojrzenia się spotkały. Michał zrozumiał nieme błaganie Uli o pomoc i szybko rzekł obejmując Violę ramieniem:
- A słyszała pani? Będę ojcem!
- O! Gratuluję, Michałku!
Rozmowa szybko ich pochłonęła do tego stopnia, że nie zauważyli zniknięcia Uli. Ta natomiast szła w stronę socjalu. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła Marka i Kasię rozmawiających i śmiejących się do siebie.
- O, Ulka! – Kasia ją zauważyła. – Chodź!
- No chodź do nas! – zawtórował Marek siostrze.
Ula do nich podeszła.
- Ulka, zaprosiłem Kasię do nas na jutro na kolację. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie, no co ty.
- Wiesz, że ona też uwielbia krówki? – zapytał Marek narzeczoną.
- Serio? Super. Jakie najbardziej? – tym razem Ula zwróciła się do Kasi.
- Anyżkowe.
Ula wybuchnęła śmiechem.
- No co? – oburzyła się Kasia.
Ula powstrzymała śmiech i powiedziała:
- Ja też!
Obie wybuchnęły śmiechem.
Gadałyby tak pewnie jeszcze długo, gdyby nie przerwał im Marek zastanawiający się nad pewnym istotnym faktem:
- Ula, nie powiedziałaś mamie, prawda?
- Nie, ja nie, no co ty – nagle zrobiła przerażoną minę. – Viola wie! – i już jej nie było.
Marek i Kaśka spojrzeli na siebie i razem poszli za nią w kierunku holu. Na szczęście Helena nie wypytywała o wojsko, ale nadal rozmawiała z Michałem o ciąży Violki. Chłopak był coraz bardziej przerażony („Zmiany nastrojów? Zachcianki? Mdłości? Będzie ciężko!”). Kiedy Marek wraz z Kaśką podeszli do grupki zapadła niezręczna cisza. Helena patrzyła dziwnie na dziewczynę, która czuła się z każdą sekundą coraz bardziej skrępowana.
- Yyy... To jest Kasia, moja siostra – przedstawił ją Marek. – Kasiu, to jest Seba, Michał i jego dziewczyna Viola i Marcin. A moją mamę i Ulkę już znasz.
- Cześć – palnęła Kaśka.
Viola do niej podeszła, wyciągnęła rękę i powiedziała:
- Violetta Kubasińska przez „v” i dwa „t”. Fajne buty, gdzie kupiłaś?
Dziewczyny przełamały pierwsze lody. Po chwili wszyscy rozmawiali już na pełnym luzie. W międzyczasie Helena postanowiła zostawić młodych samych i udała się do gabinetu Marka, gdzie Krzysztof nadal rozmawiał z  Małgosią. Wzięła głęboki wdech na odwagę i niepewnie weszła do środka.
- Helenko, ja nie wiedziałem, naprawdę, uwierz mi! – skruszony Dobrzański od razu zaczął ją przepraszać.
Ta nie zwróciła na niego uwagi i bez słowa usiadła w fotelu, założyła nogę na nogę i zwróciła się do Małgorzaty.
- Czego od nas oczekujesz?
- Chciałam tylko zapoznać moją córkę z rodziną, bo jak by nie patrzeć, to nią dla niej jesteście.
- I tylko tyle?
- Mówiłam to już Krzyśkowi. Nie chcę, żebyście myśleli, że zrobiłam to dla waszych pieniędzy, czy coś. Nie chcemy od was niczego.

Grupka w holu powiększyła się o Dorotę, która akurat przechodziła obok i przyłączyła się do rozmowy. W pewnym momencie Ulka zaproponowała:
- Może pójdziemy na jakąś kawę?
- Świetny pomysł! To jak, bufet? – zapytała Dorota.
- Nie... Myślałam raczej o tym, żeby wyrwać się z firmy.
- Okej – odparł Marek. – No to idziemy.
Po drodze dziwnym trafem zagarnęli także Paulinę i Aleksa, którzy przed chwilą wrócili z lunchu. O dziwo, bardzo ciepło przywitali Kaśkę. Ta z kolei czuła się coraz swobodniej w ich licznym towarzystwie. Dowiedziała się kilku ciekawych rzeczy o swoim bracie i jego kolegach, o wojsku i o innych rzeczach. Obiecała, że nic nikomu nie powie (wynik małego szantażu ze strony Marka). Tymczasem Marek polubił ową szatynkę, a nawet przeprosił za wcześniejsze zachowanie i obojętność. Ona także go przeprosiła, rumieniąc się przy tym okropnie, za „przystawianie” się do niego, tłumacząc, że tak jej radziły inne modelki. Marek tego nie skomentował, ponieważ Aleks go wyprzedził:
- Cóż, taką sobie opinię wyrobiłeś, to teraz cierp.
Rozmawiało im się bardzo dobrze. Marek wraz z Ulą zaprosili Kaśkę na swój ślub. Dziewczyna bardzo się ucieszyła i od razu zaczęła namawiać Dorotę, Ulę, Paulę i oczywiście (co najważniejsze) Violę, aby pomogły jej wybrać sukienkę na wesele. Kobiety zgodziły się bez wahania twierdząc, że też muszą nabyć jakieś kreacje (z wyjątkiem Uli, której suknię projektował niezastąpiony mistrz Pshemko). Tymczasem panowie zaczęli mówić jakimś szyfrem (o dziwo Aleks też). Pytali o coś Marka, ten natomiast „prężył się” i uśmiechał w tajemniczy sposób. Dziewczyny dopytywały o co chodzi (żadna z nich w najmniejszym stopniu się tego nie domyślała), ale mężczyźni byli nieugięci. W pewnym momencie wstali od stołu, przeprosili panie i odeszli kawałek. Widać było, że zasypywali Marka masą pytań. Dziewczyny próbowały  usłyszeć choć strzępek ich rozmowy, jednak szum w lokalu na to nie pozwalał (wybrali ten klub celowo?). W pewnej chwili Marek zaczął coś opowiadać (gestykulował przy tym zawzięcie). W końcu usiedli przy stoliku. Nie zwracając uwagi na dopytujące z oburzeniem dziewczyny, Marek zmienił temat.
- Kaśka, naprawdę chcesz u nas pracować?
- Serio? Jako kto? – wtrąciła się Dorota. 
- Jako modelka, chyba – rzekła speszona Kaśka.
- Nie, no co ty! Nie marnuj sobie życia! – zaprotestowała Paulina. – Wiesz co, ja szukam asystentki...
- Od roku – wtrącił cicho Marek. 
Seba parsknął śmiechem. Paulina spojrzała na niego zgorszona i dokończyła:
- ...więc może jesteś zainteresowana?
- Ja? Chyba się nie nadaję...
- Nie przesadzaj. Dasz sobie radę. To jak?
Dziewczyna spojrzała na resztę. Każdy gestykulował na „tak”.
- No... okej – rzekła z uśmiechem.
- W takim razie Sebastian, przygotuj papiery, a my jutro podpiszemy umowę i umówimy się jaki będzie twój zakres obowiązków – powiedziała Paula z uśmiechem.
Po godzinie wszyscy wrócili do firmy, niektórzy wrócili do swoich obowiązków, a reszta poszła do gabinetu Marka (Heleny, Małgosi i Krzysztofa już nie było). Po dłuższej chwili Michał i Marcin wstali, pożegnali się i udali z powrotem do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)