poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 49

- Żałuj, że cię tam nie było.
Sławek przekroczył właśnie próg mieszkania brata. Było chwilę przed ósmą.
- Gdzie? – zapytał Dawid.
- U Czołgowskich. Jak Anita powiedziała Wojtkowi, co o nim myśli.
- Żartujesz...
- Stary, od dawna ci to mówiłem, ale teraz to już jestem na sto procent pewien. Ona na ciebie perfidnie leci. A poza tym jest w porządku, więc wiesz...
- Popołudniu mówiłeś, że to suka jest – powiedział Brutus żartobliwie. – A poza tym to ty chyba nie widziałeś, jak ona na kogoś leci.
- Eee... A tamto to było nieporozumienie, zbyt pochopnie ją oceniłem.
- Dobra, nieważne. A co się tam konkretnie działo?
- Najpierw wpadła do mieszkania i od razu zaczęła się na niego drzeć, że jest idiotą, żeby się od niej odczepił i przestał wymyślać bzdury. Później on zaczął się tłumaczyć, stwierdził, że to z tobą jest coś nie tak. I wtedy to już dostała apopleksji, powiedziała, że on od samego początku się ciebie czepiał i że cię nie szanował... i że zrobił to specjalnie, a Wojtek zaczął mówić, że nie... I skończyło się tak, że opieprzyła Wojtka, opieprzyła Jokera, że się za nią nie wstawił i opieprzyła mnie, że się wtrącam. I do nikogo z nas się nie odzywa. Teraz widzisz? Walczy o ciebie jak lwica!
- Dobra, dobra, już nie wyjeżdżaj z tymi swoimi poezjami. Wiem swoje.
Gdy to powiedział, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To ona – Dawid od razu opuścił brata i pognał jej otworzyć.
Sławek tylko przewrócił oczami. Po chwili razem weszli do salonu.
- Ach tak, Sławek jest – rzekł Dawid.
- Widzę – powiedziała, mierząc starszego Budzyńskiego najchłodniejszym z chłodnych wzroków.
- Cześć – przywitał się ponownie Sławek.
Nie raczyła odpowiedzieć. Dawid postanowił interweniować.
- Weź odpuść. Mi wybaczyłaś.
- Ale ty jesteś moim przyjacielem. A to jest skończony idiota. Wiesz w ogóle, co on mi nawygadywał?
- Co?
- Nie widzę sensu, żeby to rozpamiętywać – wtrącił Sławek, nim Anita zdążyła odpowiedzieć. – To było nieporozumienie. Wkurzyłem się, bo myślałem, że sobie lecisz w kulki, ale się myliłem i przeprosiłem cię za to. To nie wystarczy?
- Coś ty o niej gadał? – Dawid nadal drążył temat.
- Dobra, już, panowie. Spokój – Anita postanowiła odpuścić dla większego dobra. – Było, minęło. Kompletna bzdura.
- Właśnie! – Sławek od razu się z nią zgodził. – A ty, braciszku, taki gościnny, że nawet nie zaproponujesz nic do picia?
- Ach tak – Brutus otrząsnął się i szybko poszedł do kuchni.
Sławek spojrzał w kierunku kuchni z uśmiechem i rzekł:
- Kompletny wariat się z niego ostatnio zrobił.
- Trudno nie zauważyć – odparła.
Po chwili Dawid przyniósł kubek z jakimś gorącym napojem.
- Co to jest za zielsko? – zapytał Sławek, spoglądając na zawartość kubka. Nagle na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie. – Zaparzyłeś jej zioło?
Anita wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, a Dawid sfrustrowany powiedział:
- Sam wyglądasz jak takie zioło. To zielona herbata, debilu.
- Aha... Nie pomyślałem. Wiesz, siedząc z tobą można mieć różne skojarzenia. Dobra, dzieciaki – mężczyzna wstał z kanapy. – Bawcie się tu grzecznie, jak coś to dzwońcie, tatuś będzie blisko. A ja już lecę. Anita – spojrzał na nią. – Odprowadzisz mnie do drzwi?
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie, ale wstała i ruszyła wraz z nim do wyjścia.
- Co chciałeś? – zapytała przy drzwiach.
Sławek spojrzał na nią z powagą.
- Nie skrzywdź go.
- Sławek, uwierz mi, że jestem ostatnią osobą, która by tego chciała.
Budzyński uśmiechnął się i wyszedł, mówiąc przy tym „Cześć”. Anita wróciła do salonu i dostrzegła pytający wzrok przyjaciela.
- A tam, nic ważnego – powiedziała.
- Anita...
- Chodziło o Trójkę – przerwała mu.
Zmarkotniał.
- A już miałem nadzieję, że tam nie chodzisz – odparł, lecz gdy zobaczył jej minę dodał – Nieważne.
Przez chwilę oboje milczeli.
- Słyszałem, że zezwałaś Wojtka.
- Papla – mruknęła Anita.
- Wiem – uśmiechnął się do niej. Po chwili wahania dodał – Anita, nie chcę, żebyś ty tam mieszkała.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Chłopak kontynuował:
- Jak tam chodzę, to czuję się jak intruz, a poza tym boję się o ciebie. Ten Wojtek jest jakiś dziwny.
- Daj spokój. A co mam twoim zdaniem zrobić? Wrócić do internatu? Odpuść.
- Nie mówię, że masz wracać do internatu. Może wrócić na Moniuszki, albo gdzie bądź, byle nie tam. Możesz nawet przenieść się do mnie. Po prostu nie chcę, żebyś tam mieszkała.
- Do ciebie mówisz? – zapytała rozbawiona.
- Wiesz co? – oburzył się. – Dobrze wiesz, że nie jestem taki. Powinienem się obrazić.
- Powiedzmy, że się zastanowię.
- Powiedzmy?
- Okej, zastanowię się, pasuje? – odparła.
Znów zaległa cisza.
- Właśnie... – Brutusowi coś się przypomniało. Wstał i zniknął na moment w przedpokoju. Po chwili wrócił i pokazał Anicie swój portfel. – Co to jest?
- Nie wiesz?
Dawid się zezłościł.
- Wiesz, że nie o tym mówię. Dlaczego oddałaś mi kasę za wyjazd? To miał być prezent. I...
- Trochę drogi – przerwała mu. – Dawid no... Ogólnie głupio się czuję, jak ktoś mi coś funduje, a taki weekend? To już przesada. I tak nie oddałam ci wszystkiego.
- Ale ja nie chcę twoich pieniędzy – powiedział, jednocześnie otwierając portfel z zamiarem oddania jej tego, co mu po kryjomu tam włożyła.
- A mam się obrazić i wyjść? – zapytała wstając.
- Nie – powiedział szybko. Westchnął i dodał z lekkim uśmiechem – Wredna jesteś.
- Wiem – także się uśmiechnęła.

Dwa dni później, popołudnie.
- Gdzie idziemy? – Anita szła jedną z głównych ulic miasta trzymając Dawida za rękę.
- Zaraz będziemy. Właściwie to już prawie jesteśmy na miejscu – wskazał na małą knajpkę na uboczu.
- To po tu szliśmy taki kawał? Żeby chwilę sobie tu posiedzieć?
- Bo widzisz... – Dawid zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. – Chcę, żebyś spotkała się z bratem.
Anita przez chwilę przyglądała mu się w ciszy, po czym odwróciła się i chciała ruszyć z powrotem w kierunku domu.
- Czekaj! – Dawid złapał ją mocno za ramię i przytrzymał.
- Nie! Nie chcę z nim rozmawiać! To już nie jest mój brat!.
- Nitka... – powiedział łagodnie Brutus. – Przestań udawać, że on cię nie obchodzi, bo tak nie jest. Tęsknisz za nim, tylko nie chcesz się do tego przyznać. Nie może być inaczej, bo do stycznia był dla ciebie najbliższą osobą, a teraz nagle: nic?
- Dokładnie tak – powiedziała chłodno. – Zresztą skąd ty w ogóle możesz wiedzieć jak było przedtem?! I kto cię upoważnił, żebyś się w to wtrącał?!
- A przypomnij sobie tę naszą rozmowę w Kielcach! Tą, kiedy opowiadaliśmy sobie najsmutniejsze, najzabawniejsze i naj-jakieśtam sytuacje w naszym życiu! Zawsze tam pojawiał się on... Towarzyszył ci w najgorszych i najlepszych chwilach, zawsze cię wspierał...
- Aż do teraz – przerwała mu.
- Daj mu szansę. Jest tylko człowiekiem, ma prawo popełniać błędy.
- Nie powinien był stawać po jego stronie – powiedziała ze łzami w oczach.
- Wiem... – odparł. – Pozwól mu to wszystko wyjaśnić, pozwól, żeby przedstawił ci swój punkt widzenia. Tylko tyle. Sama zdecydujesz, co z tym dalej zrobisz.
Dziewczynie łzy popłynęły po policzkach.
- Nie chcę się z nim kłócić – powiedziała smutno.
- Wiem – rzekł, po czym cmoknął ją w czubek głowy i mocno przytulił.
Chwilę tak stali. W końcu dziewczyna odsunęła się od niego, otarła łzy, wzięła głęboki oddech i łapiąc go za rękę powiedziała:
- Chodźmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)