poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 53

Po chwili zza drzwi wyłonił się Brutus. Gdy zobaczył Anitę szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
- Ale...
Dziewczyna wrzuciła do przedpokoju swoje torby i bez skrępowania weszła w głąb mieszkania.
- Sam tego chciałeś – powiedziała zrzucając z ramion plecak. – Jestem pewna, że jeszcze będziesz tego żałował i że jeszcze mnie stąd wywalisz, ale... jestem.
- Ale, że... ty... wprowadzasz się do mnie?
- Nie, no rekreacyjnie przywiozłam tu te klamoty – zakpiła. – Tak, wprowadzam się. Chyba, że zmieniłeś zdanie? Bo Joker jeszcze w razie czego czeka, więc...
- Naprawdę chcesz ze mną zamieszkać? – Brutus miał taką minę, jakby miał zaraz zacząć tańczyć i śpiewać z radości.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to...
- Pewnie, że nie mam! – znów jej przerwał. – Super! Wow... Nie wierzę.
Anita parsknęła śmiechem.
- Jesteś niesamowity – powiedziała wesoło.

Po dwóch dniach.
Anita stała na boisku szkolnym i czekała na Dawida. Było chwilę po dzwonku i z budynku liceum powoli wychodziła już młodzież zadowolona z zakończenia zajęć. Razem z nimi wyszedł Wojtek. Od razu zauważył Anitę i podszedł do niej.
- Cześć – przywitał się. - Co tu robisz?
- Czekam na Dawida.
- Ach tak, szanowny pan...
- Wojtek! – przerwała mu ostro.
- No dobra. Jak ci się z nim mieszka? Na pewno nie chcesz wrócić?
- Nie. Jest okej – zapewniła.
- Mam nadzieję – odparł.
Na chwilę zaległa cisza. Anita zauważyła, że Wojtek przygląda się jednej z uczennic przechodzącej samotnie przez boisko.
- Ej... – zaczęła. – Czemu tak na nią patrzysz? Kto to jest?
Wojtek oderwał wzrok od tajemniczej licealistki i spojrzał na Anitę. Widząc jej minę zaprotestował od razu. 
- Nic z tych rzeczy!
- Serio? – zapytała z ironią.
- Serio – odrzekł poważnie. – To nowa uczennica drugiej klasy. Daria? Chyba tak. Dzisiaj była pierwszy raz z szkole. Wiesz jak wymiata z angielskim? Jak zaczęła nawijać, to mi szczęka opadła.
- Aha – odparła Anita obojętnie. – Eee... A już myślałam.
- Ty to już lepiej za dużo nie myśl – powiedział. – Dobra, będę leciał. To widzimy się niedługo?
- Jasne – odparła z uśmiechem.
- To hej.
- Narka – odwróciła się z powrotem w stronę wejścia do szkoły i zauważyła Brutusa.
Uśmiechnęła się szeroko. Dawid odwzajemnił uśmiech.
- A ty co tu robisz? – zapytał pogodnie.
- Stęskniłam się za szkołą – zażartowała. – Teraz, jak mnie tu nie chcą, inaczej na nią patrzę.
- Tak, jasne – powiedział z ironią. – Chcesz się gdzieś przejść?
- Niee... chodźmy do domu. Trochę się spieszę.
Brutus spojrzał na nią pytająco.
- Umówiłam się ze znajomymi.
Chłopak spochmurniał.
- Znowu tam idziesz? Anita, błagam cię...
- Przestań! – przerwała mu stanowczo. – To...
- Twoje życie i możesz robić co chcesz – tym razem to on jej przerwał. – Tylko uważaj, proszę.
- Spoko. To tylko zabawa.
Dawida to jednak nie przekonało.

Wieczorem.
Dawid siedział przed telewizorem i bezmyślnie przerzucał kanały. Co chwilę łapał się na tym, że spogląda niecierpliwie na zegarek. Nie lubił, gdy Anita chodziła na spotkania Trójki. Za bardzo się bał.
W końcu usłyszał, że dziewczyna wchodzi do mieszkania.
- Hej – powiedziała przechodząc obok niego i kierując się do łazienki.
- Mhm – mruknął.
Gdy Anita zniknęła w toalecie wyłączył telewizor i zapalił światło. Nawet nie zauważył kiedy się ściemniło. Dziewczyna siedziała tam dłuższą chwilę. Dawid zaczął się niepokoić – podszedł do drzwi od łazienki i zapukał.
- Nic ci nie jest? Mogę wejść? – zapytał.
Jednak ona nie odpowiedziała. Dawid nacisnął klamkę i popchnął drzwi. Od razu zobaczył zlew i zakrwawiony ręcznik na nim.
Dziewczyna stała do niego tyłem. Jeszcze bardziej zaniepokojony złapał ją za rękę. Pierwszą rzeczą, którą dostrzegł były odnowione ślady po zadrapaniach powstałych w trakcie walki z Moniką. Gdy stanęła do niego przodem zobaczył coś, co sprawiło, że zamarł. Anita miała zszyty łuk brwiowy, mocno zasiniony policzek i rozciętą wargę. Brutus nie mógł w to uwierzyć. Delikatnie dotknął opuszkami palców jej policzka, jednak szybko cofnął dłoń, gdy Nitka zmrużyła oczy.
- Który to?! – wybuchł.
- Nic mi nie jest. Przejdzie – odparła, jednocześnie próbując go wyminąć.
Jednak ten się nie poddał. Szybko ruszył za nią i objął ją ramieniem w pasie chcą sprawić, by się z powrotem odwróciła. Anita głośno jęknęła i gwałtownie odskoczyła od niego. Przerażony Dawid ruszył w jej kierunku mówiąc przy tym:
- Anita, tobie potrzebny jest lekarz.
- Byłam, myślisz, że sama sobie wydziergałam to coś na czole?
- Pokaż brzuch!
- Spadaj.
- Pokaż, do jasnej cholery! – teraz już krzyknął.
Zdeterminowany podszedł do niej szybko i nim zdążyła zareagować, podciągnął jej koszulkę do góry. Zobaczył zasinione żebra.
- Są połamane? – zapytał spoglądając jej w oczy.
- Tylko obite. Nie przejmuj się, minie raz-dwa.
Nie czekając ani chwili dłużej złapał ją za rękę i delikatnie pociągnął w stronę kanapy, z której zrzucił wszystko drugą ręką.
- Połóż się – mruknął, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę kuchni.
Dziewczyna posłusznie bardzo powoli się położyła i zamknęła oczy. Chwilę później poczuła jak Dawid ponownie podciąga jej koszulkę i kładzie coś lodowatego w obolałe, coraz bardziej sine miejsce.
- Powiesz mi, który to? – ponowił pytanie.
Na twarzy również poczuła zimny okład. Zbolałym głosem odparła:
- Kuba. Nie znasz go.
- Potrzymaj – przekazał jej okład, który przykładał jej do policzka. 
Anita usłyszała jak chłopak podnosi się z podłogi i rusza w jakimś nieznanym kierunku.
- Gdzie idziesz? – zapytała nie otwierając oczu.
- Muszę porozmawiać z kilkoma osobami.
- Poczekaj! – szybko podniosła się z miejsca.
Za szybko. Z powrotem usiadła na kanapie kuląc się z bólu. Zaniepokojony Dawid podszedł do niej i powiedział:
- Leż spokojnie.
- Dawid, proszę, odpuść.
- Nie potrafię. Zobacz jak ty wyglądasz!
- Dawid... Wiedziałam w co się pakuję. Każdy wychodzi stamtąd poobijany. Przejdzie mi. Przecież nie umieram. Poboli i przestanie.
- Co przestanie? A jak on ci coś tam złamał, albo uszkodził w środku? – powoli zaczynał panikować.
- Sam się uszkodziłeś! – zripostowała.
Chłopak wziął głęboki, uspokajający oddech. Gdy przemówił, głos miał o wiele spokojniejszy.
- Martwię się o ciebie. Zrobili ci chociaż jakieś prześwietlenie?
- Noo... – obszerny siniak dobrze tuszował jej zarumienienie. – Tak właściwie to ja tylko z tą brwią byłam u lekarza.
W stu procentach przeczuła jego reakcję – na jego twarzy malowało się niedowierzanie i zimna furia.
- Nie-powiedziałaś-mu-o-połamanych-żebrach – wycedził przez zęby.
- Nie!
- Czyś ty zgłupiała?! – krzyknął, aż się wzdrygnęła. – Może masz coś złamane, albo Bóg wie co!
- Nie mam nic złamane! – ta kłótnia ją wykańczała.
- W ogóle się tym nie przejęłaś?! Życie ci nie miłe?!
- To jest moja sprawa, co robię z MOIM WŁASNYM życiem! Moje życie...
- Taak – przerwał jej. – Twoje życie, twoja sprawa. Tylko że ja cię kocham i nie mam siły patrzeć jak przychodzisz do domu połamana i jeszcze stajesz po stronie tych popaprańców!
Zaległa cisza. Do Dawida właśnie dotarło, co powiedział w przypływie emocji. Wiedział, że Anita nie tego oczekiwała, że ten krok uczynił za szybko.
- Dawid, nie... – powiedziała w końcu. – Ja...
- Obiecaj mi – przerwał jej twardo. – Obiecaj, że pójdziesz z tymi żebrami do lekarza.
- Mi naprawdę nic nie jest – Anita widząc jego smutną twarz złapała go za rękę i dodała – Obiecuję zwolnić, co ty na to?
Chłopak spojrzał na nią. Mimowolnie się uśmiechnął, a ona odpowiedziała tym samym.
- Pójdę się położyć – rzekła powoli się podnosząc.
- Na pewno nie chcesz iść do lekarza?
- Daj spokój – z lekkim uśmiechem podeszła do drzwi swojego pokoju. – Dobranoc – dodała i weszła do środka.
Ostrożnie zmieniła bluzkę i jeansy na wygodną piżamę, po czym ostrożnie położyła się na łóżku myśląc: „Dlaczego teraz? Dlaczego tak nagle? Dlaczego akurat teraz musiał mi to powiedzieć?” - ostrożnie przewróciła się na mniej obolały bok i z trudem sięgnęła po telefon, który leżał oddalony o niecały metr od jej łóżka. – „Joker, dlaczego nie ma cię jak jesteś potrzebny?”. Szybko wystukała do niego wiadomość:

„Powiedział, że mnie kocha.”

Modliła się w duchu, by nie spał, ani nie był z Dorotą. Odpowiedź przyszła bardzo szybko.

„Ale żeś Amerykę odkryła. Na pierwszy rzut oka to widać”
„Może” – odpisała. – „Ale on mi to powiedział prosto w oczy! Co ja mam teraz zrobić?”

Teraz czekała chwilę dłużej.

„W sumie masz 3 wyjścia. A – powiedzieć mu to samo, ale to jest niedorzeczne, skoro tego nie czujesz. Jeszcze ;) B – nic nie robić, ale to bez sensu, bo tak zachowują się tchórze, a poza tym obojętność go zrani. I C – spróbuj z nim pogadać. Ale tak wiesz, spokojnie.”
„Ale jak? Joker, proszę, POMÓŻ MI!”

Kolejna dłuższa przerwa i długi sms.

„Jak od razu mu powiesz, że go nie kochasz, to wtedy zaboli... Wiosłuj raczej w kierunku, że się starasz i że i tak po tych Kielcach się już dużo zmieniło na lepsze. I nawet nie wspominaj o tym swoim Marcinie, bo pogrzebiesz wszystko.”
„Ja nie chcę żeby było rano;( Boję się. Nie chcę go zranić.”
„Będziesz miała to za sobą, to poczujesz się lepiej. Przyjdź po tym do mnie i mi opowiedz co z tego wyszło.”
„Taa... O ile się doczołgam. Z moimi żebrami?”
„Podjadę po ciebie, ok.?”
„Dobra, będę czekać”
„Dobranoc i powodzenia xD”
„Dobranoc. I nie-dziękuję ;)”

Nazajutrz Anita obudziła się jeszcze przed ósmą, ale nie wstała, lecz cały czas leżała bez ruchu. Obolałe miejsca bolały jeszcze bardziej. Słyszała jak Dawid kręci się po mieszkaniu. Pomyślała, że pewnie zaraz wyjdzie do szkoły – to znaczyło, że jeśli chce z nim porozmawiać, musi się spieszyć. Spróbowała wstać, ale bolało zbyt mocno. Zdołała tylko usiąść. Wzięła głęboki oddech i myśląc, że niedługo Dawid znienawidzi ją za jej filozoficzne gadki, zawołała go.
Przyszedł niemal od razu.
- Cześć. Myślałem, że jeszcze śpisz – powiedział z uśmiechem.
- Nie śpię.
- Jak się czujesz? Przynieść ci coś?
- Jest okej. Możesz koło mnie na chwilę usiąść?
Chłopak zmarkotniał i przeczuwając, o co jej chodzi, przysiadł na brzegu jej łóżka.
- Tak?
- Bo... Wczoraj... Posłuchaj, ja....
- Nie, to ty posłuchaj – przerwał jej stanowczo. – Wiem, że nie powinienem z tym wyskakiwać. Przerabialiśmy już ten temat. Nie oczekuję od ciebie, że rzucisz mi się na szyję i też zaczniesz mówić, że... że mnie kochasz i tak dalej. Obiecałem ci, że nie będę nalegał i słowa dotrzymam. Wczoraj to był taki mały wypadek przy pracy, zdarza się nawet najlepszym – uśmiechnął się.
Dziewczyna również się uśmiechnęła i zapytała:
- Jak ty to robisz?
- Co?
- Zawsze wiesz, o co mi chodzi.
Chłopak wybuchnął śmiechem i wstał.
- No widzisz... Chyba za dobrze cię znam.

***

„Nowa” szła korytarzem szóstego LO i zmierzała w kierunku stojących nieopodal, poznanych wczoraj koleżanek.
- Cześć – przywitała się.
- O cze... Wow, Daria... Wiesz, znam cię drugi dzień, ale... chyba masz bardzo zróżnicowane style... – powiedziała jedna z jej kumpelek.
Daria zaskoczyła nową znajomą, ponieważ miała na sobie szerokie poprzedzierane spodnie i t-shirt z napisem „SOAD”*. Niby nic dziwnego – wielu nastolatków ubiera się zgodnie ze swoim stylem muzyki, ale Daria zszokowała koleżanki, ponieważ wczoraj miała na sobie ładny, dopasowany sweterek, rurki i kozaczki na szpilce. I na dodatek chwaliła się, że jest fanką Verby. 
Daria już miała odpowiedzieć, ale wyprzedziła ją druga dziewczyna.
- Niee... coś mi się wydaje, że nasza nowa koleżanka chce, żeby ktoś na nią zwrócił uwagę – i zwróciła się bezpośrednio do Darii. – Nie licz, że uda ci się zabałamucić Brutusa. To, że założyłaś koszulkę z nazwą zespołu, który lubi, nie znaczy, że zaraz do ciebie przybiegnie i zacznie błagać o numer. To nie ten typ.
Daria jednak absolutnie się tym nie przejęła. Wzruszyła ramionami i złowieszczo powiedziała:
- Zobaczymy.

Godzinę później Brutus siedział samotnie na ławce pod oknem i czekał na koniec przerwy. Nieoczekiwanie dosiadła się do niego jakaś dziewczyna, której nigdy wcześniej nie zauważał i, co najdziwniejsze, zwróciła się do niego:
- Cześć, Brutus.
- Eee... Znamy się?
- Nie. Ale to nie ważne. Przyszłam tu, bo chcę cię ostrzec.
- Ty? – Dawid wyglądał na rozbawionego. – Mnie?
- Tak. Ktoś na ciebie poluje.
Dawid ledwie powstrzymywał się od śmiechu.
- I zaraz wyskoczy z łukiem i strzałą, tak? – zapytał, siląc się na powagę.
- Przestań sobie robić ze mnie jaja! – wzburzyła się nastolatka. – Chcę ci pomóc!
- No dobra – nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. – To gdzie ten myśliwy?
- Biega po szkole w koszulce System of a Down.
- Łoo... To straszne!
Dziewczyna obraziła się i wstała chcąc odejść, ale Dawid pociągnął ją z powrotem na miejsce.
- Siedź! Dobrze się bawię – powiedział.
Spojrzała na niego wilkiem
- No dobra, już okej! – Dawid podniósł ręce w geście kapitulacji. – Mów. I co z tą koszulką?
- Nic! Tyle tylko, że ta dziewczyna słucha Verby!
Dawid zmarszczył czoło.
- Nie rozumiem.
Dziewczyna przewróciła oczami i powiedziała:
- A mówią, że masz swój rozum. To chwyt marketingowy, nie łapiesz?
Patrzył na nią tępo.
- Nie – odparł po chwili.
- Słuchaj – westchnęła. – Wczoraj laska jest fanką Verby, a dzisiaj nagle słucha takiej muzyki jak ty. Teraz rozumiesz?
- Aaa... Chce mnie poderwać? To po co mi chrzanisz o jakichś strzałach?

***

Wreszcie lekcje dobiegły końca. Brutus wyszedł ze szkoły. Nie zdążył jeszcze zejść po schodach, gdy dogoniła go jakaś obca dziewczyna. Miała rozpiętą kurtkę, więc Dawid od razu dostrzegł t-shirt SOAD. Zaśmiał się w duchu.
- Cześć – odezwała się pewnie dziewczyna.
- Mhm – ruszył w dół.
Nie poddała się.
- Jestem Daria.
- Spoko.
- A ty? Dawid?
- Jak wiesz, to po co pytasz?
- Tak tylko. Słyszałeś, że w wakacje ma być koncert Metallici?
Chłopak z trudem utrzymał powagę.
- Słyszałem. I co?
- Idziesz?
- Nie wiem. Może.
- Ja idę na pewno – rzekła. – Nie mogę tego przegapić! Usłyszeć na żywo „Whiskey in the year”... To moja ulubiona piosenka.
- The jar – poprawił ją. – „Whiskey in the jar”. Wiesz, spieszę się. Siema!
Wyprzedził ją i szybko podszedł do swojego Suzuki.

*SOAD – System of a Down, amerykański zespół muzyczny wykonujący metal alternatywny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)