poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 30

Nazajutrz, chwilę przed ósmą na boisku VI liceum.
„Co ja tu robię? Ostatni raz dałem mu się namówić!” – myślał Joker. – „Nie pojawi się do ósmej, to idę w pizdu! Co mnie obchodzi jakaś tam jego lalunia?!”.
- Witoń, czekamy do ósmej – rzekł w końcu.
Ten spojrzał na niego wkurzony i odparł:
- A czy ja chciałem tu w ogóle przychodzić? Nie! Mogę iść choćby teraz!
Mierzyli się chwilę wzrokiem, po czym Joker wyciągnął telefon, chwilę w nim pogrzebał i przyłożył go do ucha.
- Czarny, słuchaj, mam dosyć! Pizga niemożliwie, wstałem wcześnie rano, te dzieciaki patrzą na mnie jak na obiekt muzealny i szczerze mam w dupie tę twoją...
- A dziwisz im się?! Jak ty wyglądasz?! – przerwał mu rozmówca. – Była umowa, do ósmej i sobie idziecie. A widzisz żeby była ósma? Nie! To stój tam i mi nie stękaj! – warknął i rozłączył się.
Wkurzony Joker spojrzał na wyświetlacz, bezgłośnie rzekł „Fuck” i włożył go z powrotem do kieszeni.
- Dziesięć minut – mruknął do kumpla.
Nagle rozległ się dzwonek jego telefonu. „Czarny”. Odebrał.
- Co?
- ...
Joker odruchowo rozejrzał się po boisku i rzekł:
- Która to?
- ...
- Wiesz, ile tu jest blondynek?!
- ...
- No idę – i ruszył.
Najpierw prosto, później razem z kumplem odbili kawałek w lewo. 
- To ta w czarnej kurtce i glanach?
- ...
- Dobra. Na razie – i nie czekając na odpowiedź rozłączył się i zwrócił się do Witonia stojącego obok niego – To ta.
Razem podeszli do Anity. Joker zaczął:
- Siema.
Dziewczyna odwróciła się do nich przodem. Przyjrzała się im dokładnie i odparła:
- Fajna fryzurka.
- Dzięki. A wracając do tematu. Słyszałem... – dostał sójkę w bok, więc się poprawił. – Słyszeliśmy, od kogoś, że chcesz się wyżyć.
- Ja... Jebany konfident – warknęła. – Niech ja go tylko dorwę! – nie zwracając uwagi na towarzyszy ruszyła w stronę szkoły.
Zaskoczony Joker dogonił ją i złapał za rękę zmuszając by się zatrzymała. Dziewczyna odwróciła się, zmierzyła go morderczym wzrokiem i syknęła w jego stronę:
- Nie dotykaj mnie.
- No dobra – puścił ją. – Posłuchasz mnie czy nie?
Założyła sobie ręce na brzuchu i czekała.
- A więc mamy dla ciebie pewną propozycję.
- No?
- Chodź z nami – Joker wraz z Witoniem ruszyli w stronę wyjścia z boiska.
Za chwilę jednak ponownie się zatrzymali i odwrócili się z powrotem.
- Chyba się nas nie boisz? – zakpił z uśmiechem Joker.
Dziewczyna po chwili wahania ruszyła za nimi.
- A tak w ogóle to Joker jestem – rzucił mężczyzna na rozluźnienie.
- Aha - Anita odparła obojętnie, w ogóle na niego nie spoglądając.
- A to Witoń.
- Mhm – jego również nie zaszczyciła swoim spojrzeniem.
Wyszli poza teren szkoły, nie zwracając uwagi na wszystkich obserwujących ich uczniów i nauczycieli. 
- I co teraz? – zapytała Anita.
- Widzisz go? – Joker wskazał głową na wysokiego, dosyć napakowanego mężczyznę stojącego kawałek od nich.
- No. I?
- Do dzieła.
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie, ale bez słowa ruszyła w stronę faceta stojącego tyłem.
- Hej – rzekła do niego.
Ciemny blondyn odwrócił się i...
- To ona?! – zapytał kumpli, po czym wybuchnął śmiechem. – Chyba sobie ze mnie żartujecie! Wy nie widzicie, jak ona wygląda? Przecież to jeszcze dzieciak! I w dodatku dziewczyna! Jeszcze ma mleko pod nosem! I na bank nie może wytrzymać bez mamy! Przecież ona by muchy nie skrzywdziła!
Anita z każdym słowem blondyna robiła się na twarzy coraz bardziej czerwona ze złości. A Anita wyprowadzona z równowagi to niebezpieczna Anita. Nikt się tego nie spodziewał. Dziewczyna obróciła się w miejscu, zamierzyła i kopnęła go z nogi, z glana, między nogi, w czuły punkt. Joker wraz z Witoniem równo się skrzywili, a po chwili roześmiali. Natomiast mężczyzna padł na kolana trzymając się w ów miejscu i piszcząc sopranem. Anita jednak nie skończyła. Złapała go za idealnie wymodelowane włoski i z całej siły uderzyła jego głową o swoje kolano. Tym razem już całkowicie położył się na ziemi jęcząc. Natomiast nastolatka otrzepała ręce, odwróciła się i ruszyła w kierunku szkoły.
- I właśnie dlatego nie chciałem w grupie dziewczyn – mruknął Witoń.
- Anita! – zawołał Joker.
Dziewczyna przystanęła.
- Czekamy jutro o dwudziestej – podał jej dłoń.
Dziewczyna odwzajemniła gest. Poczuła w swojej dłoni kartkę. Zdziwiona spojrzała na niego.
- Nikomu nie mów. I przyjdź – dodał z uśmiechem, po czym podszedł do Witonia, który próbował pozbierać najwyraźniej podstawionego kumpla.
Anita ruszyła w kierunku szkoły. Odwinęła kartkę. Był tam dokładny adres i numer telefonu Jokera. Uśmiechnęła się do siebie i weszła do budynku, by pójść na spóźnioną lekcję.

Na następnej przerwie.
Anita wyszła z gabinetu dyrektorki (ach tam, granda!). Nieoczekiwanie podszedł do niej Brutus.
- Co to za jedni byli? – zapytał groźnie.
- Yyy... dyrektorka?
Spojrzał na nią wilkiem.
- Oj no – przewróciła oczami. – Joker i jeszcze takich dwóch – rzekła kierując się w stronę pokoju nauczycielskiego.
- Co to za Joker i tych dwóch? Skąd ich w ogóle znasz?! I po cholerę się z nim biłaś?!
- Niemiły był dla mnie – wyraźnie próbowała go zbyć.
Dawid, wyprowadzony z równowagi, zagrodził jej drogę.
- Nie denerwuj mnie! Pytam się, skąd ich znasz!
- Dopiero ich poznałam! Przesuń się! – i zapukała do drzwi.
Wyszła jej wychowawczyni.
- Grabowska, pobiłaś Budzyńskiego?! – krzyknęła z niedowierzaniem, przyglądając się Dawidowi.
- Nie – zaprzeczyła od razu.
- Pani profesor, ona? Mnie? – następnie zwrócił się do Anity. – Z tobą skończę później – i ruszył w kierunku wyjścia na boisko.
Anita kompletnie olewając minę nauczycielki zapytała:
- Czy jest może pan Czołgowski?
- Profesor. Przypominam ci, że w tej szkole używa się zwrotu „profesor” – poprawiła ją wychowawczyni.
- Okej. Czy jest może pan profesor Czołgowski?
- Jest w swojej sali – warknęła, po czym z powrotem weszła do pokoju.
Chwilę później Anita bez pukania weszła do sali numer 27. Anglista uniósł na chwilę wzrok znad sprawdzianów, spojrzał na nią krótko, po czym z powrotem spojrzał na sprawdziany mówiąc przy tym:
- Wiedziałem, że w końcu przyjdziesz.
- Co to za banda w ogóle? – zapytała zamykając drzwi.
- Tylko nie banda, okej? – odparł odkładając długopis i spoglądając na nią.
- Jak to jeden?! Przecież uczyłam się na ten sprawdzian! – uniosła się Anita spoglądając mu przez ramię.
- Uczyć się a nauczyć się to dwie różne rzeczy – sprostował. – Ale chyba nie po to tu przyszłaś?
- No tak. Po pierwsze, kto to był? Po drugie, skąd pan ich zna? Po trzecie, po cholerę oni są mi potrzebni?
- To byli Joker, Witoń i Żaba – to ten co go najwyraźniej poszarpałaś. Skąd ich znam? Też chodziłem do szkoły, na imprezy... te sprawy. A co do trzeciego pytania... No przecież chciałaś się wyładować?
- Ale po cholerę mam się z tą bandą spotykać?
- Nie bandą – powtórzył. – A wytłumaczyli ci co to jest Trójka?
Anita już miała odpowiedzieć, gdy przerwał jej dzwonek ogłaszający koniec przerwy.
- Dobra, widzę, że nie. Przyjdź na następnej przerwie. Pogadamy. A teraz wracaj na lekcje.
Dziewczyna zrezygnowana wyszła z sali. Jednak gdy godzinę później zamyślona zmierzała w stronę klasy 27, drogę ponownie zagrodził jej Brutus.
- Matko kochana, pojawiasz się znikąd! Chłop jak dąb, a zauważyć cię nie idzie! – zarzuciła mu wymijając go i kierując się w stronę schodów prowadzących na górę.
- Nie zmieniaj tematu! Kto to był?! – Dawid nie szczędził głosu. Nie zwracał też uwagi na otaczających ich uczniów.
Chudy, chłopak, który dzień wcześniej pobił się z Anitą, zwrócił się do niego:
- Na twoim miejscu i tak bym się nie wysilał. Ona kręci z nauczycielem.
Brutus, który wcześniej nie zwrócił na niego uwagi, odwrócił się powoli i zapytał oniemiały:
- Słucham?
- No przecież mówię. Nie startuj, bo i tak przegrasz.
- A mogę wiedzieć z kim? – Dawid tracił nad sobą kontrolę, sam nie wiedział dlaczego.
- Z tym nowym anglistą – wyjaśnił Chudy.
Wściekły chłopak ponownie odwrócił się mówiąc:
- Z moim wycho... – lecz przerwał, ponieważ za nim nikogo nie było. – Gdzie ona jest? – zapytał głośno sam siebie.
- Widzisz? – zaśmiał się Chudy. – Poleciała do niego.
Oniemiały Dawid ruszył w stronę sali swojego wychowawcy. Słysząc za sobą kroki nielubianego kolegi natychmiast się odwrócił.
- Weź spierdalaj, to nie twoja sprawa – popatrzył na niego wrogo i z powrotem ruszył w stronę sali 27.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)