sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 11

Poniedziałek rano
- Monia, tej... tej... no tej od polaka znowu nie ma – rzekła Anita patrząc na kartkę z zastępstwami.
- Pani Mazur?
- Tak... Mamy z II b w szesnastce. Szesnastka. Gdzie jest szesnastka?
- Nie mam zielonego pojęcia.
Po dłuższej chwili w klasie. Nauczyciel skończył sprawdzać obecność w obu klasach i zatrzasnął oba dzienniki lekcyjne.
- Jak wiecie – zaczął – ani pani Mazur, ani pani Nowak nie ma, więc dzisiaj ja poprowadzę zajęcia. Co prawda nie uczę ani języka polskiego, ani historii, ale jakoś sobie razem poradzimy, prawda? – czekał na odpowiedź. Cisza. – A więc przedstawię się, bo klasa druga mnie zna, ale pierwszaki jeszcze nie. Nazywam się Artur Bieniek, jestem nauczycielem muzyki. A może raczej byłem, bo ten przedmiot nie jest lekcją wpisaną w plan lekcji. Jednakże nadal można brać udział w zajęciach, jakie prowadzę w ramach kółka zainteresowań. A więc teraz może sobie pośpiewamy? Renata, rozdaj teksty – zrezygnowana uczennica wzięła je od nauczyciela i zaczęła rozdawać je reszcie uczniów. – Piosenka mniej lub bardziej znana. Bardzo lubię zespół, który ją wykonuje – TGD. Trzecia Godzina Dnia. Nie klną ani nie namawiają do agresji. Piosenka bardzo radosna i stosunkowo łatwa do wykonywania.
Anita spojrzała na kartkę. „Otwórz okna?” – zapytała sama siebie w myślach widząc tytuł.
- Najpierw zaśpiewam ją sam. Jak ktoś będzie się czuł na siłach niech do mnie dołączy. Renia i Ania na środek.
Dziewczyny wyszły z ławek, ustały koło nauczyciela i czekały na dalsze polecenia.
- Proszę się nie bać. Śpiewać każdy może...
- TROCHĘ LEPIEJ LUB TROCHĘ GORZEJ! – dokończyła chórem klasa II b.
- Masakra... – dodała cicho Monia siedząca obok Andzi.
Nauczyciel włączył odtwarzacz. Po chwili razem z dziewczynami obok zaczął śpiewać. Mniej więcej w połowie piosenki dołączyli się chłopacy z II b. Zaskoczona Monika spojrzała na rząd pod drzwiami – tłum wydzierających się wniebogłosy chłopaków. Po chwili ukryła twarz w dłoniach i kiwając głową na „nie” powiedziała:
- Chcę do trzeciego...
Nieoczekiwanie nauczyciel wyłączył radio i powiedział:
- Teraz włączam jeszcze raz i wszyscy mają śpiewać, jasne?
Włączył ponownie piosenkę i zaczął chodzić po klasie, co chwilę przystając przy każdej z ławek i przysłuchując się wyczynom poszczególnych uczniów. W końcu dotarł do ławki Andzi i Moniki. Zaciekawiony przystanął na dość długą chwilę. Monika przestała śpiewać i wbiła wzrok w ławkę, a Anita śpiewała coraz ciszej nie odrywając oczu od kartki. W końcu nauczyciel ustąpił i udał się pod tablicę. Piosenka się skończyła. Po krótkiej chwili rozległ się dzwonek ogłaszający koniec zajęć.
- Idźcie już – Bieniek rozejrzał się po klasie. – Wszyscy z wyjątkiem ciebie – Jego wzrok zatrzymał się na Anicie.
Obie klasy spojrzał na zaskoczoną blondynkę.
- Mnie? – zapytała dla pewności.
- Tak, ciebie.
Po chwili w sali została już tylko Anita i nauczyciel od muzyki.
- Jesteś tu nowa, tak?
- No.
- Wiesz, że masz dość spore zdolności muzyczne? Śpiewasz czysto, masz dość szeroką skalę głosową i nietypową barwę...
- Co mam?
- To znaczy, że masz... - zauważył jej minę. -  Nieważne. O której kończysz zajęcia w czwartki?
- O 13.30, a o co chodzi?
- To świetnie się składa. Będziesz chodzić na kółko muzyczne.
Chwila ciszy. Do Anity powoli docierało co usłyszała.
- Nie. Nie. Nie będę. Nie chcę.
- Bez dyskusji! Nie będziesz się marnować.
- JA NIE CHCĘ – powiedziała dobitniej.
Nieoczekiwanie do klasy weszła wysoka, czarnowłosa nauczycielka, rozejrzała się i już miała wychodzić gdy:
- O! Pani dyrektor! Dobrze się składa.
- Coś się stało? – zapytała podchodząc bliżej.
- Uczennica... – spojrzał na nią.
- Anita – powiedziała blondynka przez zaciśnięte zęby.
- Tak. Anita z klasy... – spojrzał na dziennik leżący na biurku. – z klasy I c ma ogromny...
- Taa... – wtrąciła Andzia, ale widząc miny dorosłych powiedziała – Przepraszam.
- ...talent – dokończył. – Muzyczny oczywiście i nie chce go ani wykorzystywać ani co gorsza rozwijać. Po prostu nie chce chodzić na zespół wokalny. A ma potencjał. Może pani dyrektor przetłumaczy jej, że powinna się zapisać na te zajęcia? – zapytał pan Bieniek.
- Tak. Anitko, to jest szkoła. Uczniowie przychodzą tu, aby się rozwijać nie tylko w przedmiotach ścisłych, ale też pogłębiać swoje zainteresowania.
- Ale to nie jest moje zainteresowanie! – przerwała dyrektorce.
Dyrektorka puściła to mimo uszu.
- W naszej szkole od wielu lat realizujemy program, który ma za zadanie sprawić, że młodzież będzie jeszcze bardziej uzdolniona po ukończeniu naszej szkoły. Zgodnie z jego zasadami każdy uczeń musi należeć do minimum jednego koła zainteresowań. Należysz już do jakiegoś?
- Nie, ale...
- Więc młoda damo nie rozumiem na jakiej podstawie się sprzeciwiasz. W obecnej chwili, a przypominam, że kończy się pierwszy semestr nauki, nasza szkoła może ci zaoferować zajęcia w zespole wokalnym, lub ewentualnie zajęcia w zespole tanecznym, który reprezentuje naszą szkołę na zawodach sportowych, bo jedynie tam przystało w tym roku tak mało uczniów jak na zajęcia z wokalu.
- Pomponiara?! – krzyknęła Anita.
„Nigdy w życiu!” – pomyślała.
Nieoczekiwanie nauczyciel wręczył jej płytę TGD i rzekł:
- Zastanów się. Posłuchaj sobie i oddasz mi po świętach.
Dziewczyna bez słowa wzięła płytę.
- A może tak „dziękuję”? – zwróciła jej uwagę dyrektorka.
- Nie ma za co – powiedziała Anita wychodząc z sali i zatrzaskując drzwi, zanim ktokolwiek zwrócił jej uwagę. 
Wyszła na zewnątrz i zirytowana ruszyła w kierunku wyjścia ze szkoły. Po drodze dołączyła do niej Monika.
- Co chciał?
Cisza.
- Andzia, gdzie ty idziesz? – zapytała widząc, że dziewczyna kieruje się do wyjścia.
- Opuszczam lokal! Może być?! – odpowiedziała wkurzona.
- Ale... uważaj! – zawołała do odwróconej Endi.
Blondynka wpadła w bramie na dwóch wysokich chłopaków.
- Kurwa! Jak łazicie?! – zarzuciła im i klnąc pod nosem ruszyła w bliżej nieokreślonym kierunku. 
Chłopacy zmierzyli ją od góry do dołu i ruszyli dalej.

Po pół godzinie w mieszkaniu Marcina.
Chłopak właśnie jadł śniadanie i studiował prezent od Anity, gdy nieoczekiwanie z hukiem otworzyły się drzwi do jego mieszkania i do przedpokoju wpadła wściekła nastolatka. Nawet nie zdążył przełknąć tego co miał w buzi, gdy dziewczyna zaczęła krzyczeć:
- Kurwa! Nienawidzę tej budy! Chyba go pojebało! A ta dyrektorka od siedmiu boleści! „Anitko, posłuchaj...” – tu zmieniła ton głosu. Cytowała. – Grrr! – dziewczyna chodziła to w prawo, to w lewo. – Ja im dam wybór! Ja im, kurwa, dam wybór!
Zaskoczony Marcin siedział na fotelu trzymając łyżkę z płatkami w połowie drogi do ust i nie mógł oderwać od niej oczu. Takiej wkurzonej jeszcze jej nie widział.
- „Posłuchaj sobie i oddasz mi po świętach” – znowu zmieniła ton głosu – Ja mu, kurwa, posłucham! Fuck!
Dopiero teraz Marcinowi przypomniało się, że posiada tak narząd jak struny głosowe i że umie mówić. Odłożył łyżkę.
- Coś się stało? – zapytał, ale widząc jej wściekłą minę dodał – Okej. Cofam pytanie. CO się stało?
- Dzisiaj znowu mieliśmy zastępstwo na polskim. Z... Bieńkiem? Tak, chyba z Bieńkiem.
- To on jeszcze uczy? – zapytał.
- Uczy!
- Okej, już nie przerywam.
- Najpierw 10 minut się przedstawiał, a potem sobie wymyślił, że sobie trochę pośpiewamy! No i ten idiota zaczął chodzić po sali i przysłuchiwać się uczniom!
- On tak zawsze robił. Mów dalej.
- I w końcu doszedł do mojej i Moniki ławki. I stał, i stał przy nas. Następnie wyłączył radio i akurat zadzwonił dzwonek więc mogliśmy wyjść, ale mi kazał zostać. Wszyscy mnie zmierzyli jak jakąś idiotkę! W końcu sobie poszli, a ja zostałam! I wtedy zaczął coś pieprzyć o czystości czy tam o barwie głosu i o potencjale... Nic z tego nie zrozumiałam. Ale na koniec stwierdził, że mam chodzić na jego cholerne kółko muzyczne! A ja nie chcę! A później zaczął coś tam gadać dyrektorce i mam wybór: albo zespół wokalny, albo różowa pomponiara! Bo jest jakiś jebany program męczenia uczniów minimum jedna godzina tygodniowo! Ja pierdo...
- Za moich czasów też to było – przerwał jej. – Tyle, że nauczyciel od wfu wziął mnie na boks – dodał.
- Ale boks to co innego! – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
Chwila ciszy.
- Zaśpiewasz mi coś? – zapytał Marcin.
Dziewczyna popatrzyła na niego wściekła, po czym odwróciła się i już miała wyjść, gdy Cinek złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.
- Dobra, dobra. Okej. Sory. Nie było pytania – próbował ją uspokoić.
„Najlepiej by było jakbym zmienił temat” – pomyślał.
- Zostajesz? – zapytał beztrosko.
Dziewczyna odwróciła się do niego przodem i uważnie spojrzała na niego.
- Endi, no. Jak już przyszłaś i zwiałaś z lekcji to już zostań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)