wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 72

Pierwszą myślą Marcina było to, że Anita usuwa z życia ślady jego obecności i wysłała mu to po złości. Ale od razu stwierdził, że dziewczyna nie bawiłaby się w wysyłanie takich drobnostek do niego. Prędzej spaliłaby je lub po prostu wrzuciła do śmietnika. Więc kto?
Przez chwilę zastanawiał się co zrobić, aż w końcu zdecydował się zadzwonić do Dawida.
- Halo? – odebrał chłopak.
- Siema. Co masz taki głos jakbyś jakiś maraton przebiegł?
- Ja... nieważne. Co chcesz?
Marcin uniósł ze zdziwieniem brwi, ale zapytał:
- Co Anita za cyrki odstawia? Właśnie dostałem pocztą fragment jej zeszytu.
- Dostałeś jej zeszyt? – zapytał Brutus diametralnie zmieniając głos na śmiertelnie poważny i przerażony.
- No tak.
- Boże drogi... – jęknął Brutus.
Marcinowi serce podeszło do gardła.
- Dawid, co się stało? – zapytał drżącym głosem.
- Ktoś ją porwał! Marcin, ktoś ją porwał, rozumiesz?! – krzyczał Brutus tak, jakby zaraz miał się rozpłakać.
Blondyn zerwał się na równe nogi.
- Co ty gadasz?! Skąd wiesz?! Jesteś pewien?! Kiedy?!
- Joker dzwonił do brata, bo nie mógł go znaleźć i odebrał jakiś facet i okazało się, że Wojtek jest porwany, a Anita razem z nim!
- Ale... jaki facet?! Brutus, gadaj w tej chwili, co wiesz! – rzucił się w stronę drzwi. W pośpiechu założył buty i wybiegł z mieszkania. Wsiadał już do samochodu, gdy Brutus odpowiedział:
- Skąd mam wiedzieć jaki facet? Robert do mnie dzwonił, też niewiele wiem! Właśnie do niego jadę!
- A ja jadę do ciebie. Dołączę do was. Gdzie to jest?

Wojtek otworzył oczy. Wszystko go bolało – zwłaszcza ścierpnięte mięśnie. Rozejrzał się wokoło. Anita siedziała tak jak ostatnio, bezsilnie oparta o filar, do którego była przywiązana. Oprócz nich dwoje nie było tu nikogo – był jednak święcie przekonany, że w jakiś sposób są pilnowani.
- Anita – zwrócił się do swej towarzyszki.
Dziewczyna drgnęła i spojrzała na niego. 
- Jak się czujesz? – zapytała.
- Żyję – odparł. Chwilę milczał, po czym dodał: - Nic z tego nie rozumiem. Co my tu w ogóle robimy?
Anita westchnęła.
- Niedługo zaczną nas szukać, skoro Robert już wie, co się stało.
- Co to za jeden? Ten Siwy?
- To... to bardzo długa i skomplikowana historia.
Wojtek pokiwał głową:
- I z tego co zrozumiałem ma bardzo dużo wspólnego z twoim eks.
- Tak. To o Marcina tu chodzi. Siwy chce go tu przeze mnie ściągnąć. Ty trafiłeś tu przypadkiem.
- Zdążyłem się zorientować – uśmiechnął się, choć wcale nie było mu do śmiechu.
Znów na chwilę zaległa cisza, którą ponownie przerwał Wojtek.
- Więc? Opowiesz mi tę historię?
- Nie powinnam – zaczęła powoli Anita. – Obiecywałam mu. Ale w tej sytuacji obietnice chyba nie mają znaczenia. Poza tym on też mi wiele obiecywał. – Wojtek uniósł brwi. – Więc... No cóż. Kiedy poznałam Marcina na ślubie znajomych, zdawał się być idealny. Przystojny, sympatyczny, czarujący, błyskotliwy i naprawdę... przestałam widzieć świat poza nim. Michał, mój brat, od początku był przeciwny temu związkowi. Nie wiedziałam dlaczego. Ale on po prostu wiedział. Przyjaźnili się od wojska i Marcin mu powiedział – przerwała.
- O czym? – dopytywał Wojtek.
- Ech... Marcin... Nie wiem od czego zacząć.
- Od początku? – zasugerował uśmiechając się zachęcająco.
- No więc pewnego dnia, jakieś dwa tygodnie po tym, jak się poznaliśmy, umówiliśmy się na którąś z kolei randkę. Marcin podjechał po mnie popołudniu i mieliśmy jechać do niego na obiad. Bo wiesz, Marcin kocha gotować. To jego pasja. I wychodzi mu to naprawdę świetnie. Ale nieważne, wróćmy do rzeczy. Byliśmy już w drodze do jego mieszkania, jak ktoś do niego zadzwonił. Strasznie się pokłócili. Marcin jak odłożył słuchawkę stwierdził, że obiad odwołany i odwozi mnie do domu, bo ma coś ważnego do załatwienia. Ale znasz mnie, nie byłabym sobą, gdybym nie wywalczyła, żeby z nim pojechać. I mówiąc w wielkim skrócie dojechaliśmy w jedną z najbardziej szemranych dzielnic miasta. On wszedł do jednej z kamienic, a ja... ja zaczęłam urządzać sobie tam spacery i... można powiedzieć, że zostałam napadnięta. Na szczęście Marcin wyszedł w odpowiednim momencie. Okazało się, że napadli mnie jego... powiedzmy, że koledzy. Później zjawił się Siwy, zaprosił nas do środka... Nic nie rozumiałam. Siwy przekonał Marcina, żeby opowiedział mi, co się dokładnie dzieje. I tak poznałam prawdę – Anita wzięła głęboki oddech i kontynuowała – Marcin pochodzi z niezbyt ciekawej rodziny. Jego ojciec to tyran, a matka i siostra, jak to zwykle bywa, były zbyt zastraszone, by zareagować. Marcin próbował jakoś odreagować i przypadkiem poznał Siwego... Ten wciągnął go do swojej ekipy. Nie wiem jak nazwać to ich zgromadzenie. Gang? Mafia? – zaśmiała się nerwowo. – Marcinowi to się spodobało. Wiesz, ja to odbieram w taki sposób, chociaż nigdy tego nie mówiłam, że tyle napatrzył się na przemoc w domu, że tam wydawało mu się to normalne i nieszkodliwe. Był, że tak powiem, zastępcą Siwego, jego prawą ręką. Odwalał całą brudną robotę. Trwało to bardzo długo. Do czasu, aż jego siostra i matka postanowiły go z tego wyciągnąć. Ania, w sensie ta jego siostra, poszła do ich... siedziby, ale nie zastała tam Marcina. Był za to brat Siwego, który... próbował ją zgwałcić. Marcin mu przeszkodził. Przesadził. Brat Siwego już się nie obudził – znów przerwała.
Wojtkowi tymczasem opadła szczęka.
- Ściemniasz – powiedział z niedowierzaniem.
- Nie, mówię jak było.
- I to dlatego Siwy się mści? Za brata?
- Nie, nie dlatego. To dopiero początek historii.
Wojtek pokiwał głową z niedowierzaniem.
- To co to w ogóle za typ był, ten Marcin?
- Mogę nie opowiadać, jak ci się nie podoba – warknęła Anita.
- Nie, mów dalej.
- No więc – potrzebowała chwili by znaleźć wątek. – Siwy, można powiedzieć, że puścił mu zabicie brata płazem. Ale Marcin zrozumiał, do czego go ten gang doprowadził i postanowił zrezygnować. Ale, jak zapewne się domyślasz, stamtąd nie można uciec. Więc poszedł do wojska. I tam już został. Odtąd przestał pomagać Siwemu, a jechał tam tylko od czasu do czasu, kiedy kazali mu przyjechać. I było okej, do czasu, aż Siwy dowiedział się, że Marcin opowiedział wszystko mojemu bratu. A mają tam zasady, z których jedna głosi, podobnie jak w Trójce, że członkowie są objęci tajemnicą. Marcin miał zostać ukarany. Walczył z Siwym. I wygrał, pokonał go. Wtedy też Brutus, wraz z innymi kolegami, raczyli przypomnieć mu następną mądrą zasadę, zgodnie z którą jeśli pokona się przywódcę, włazi się na jego miejsce.
- To Brutus też należy do tej siwej bandy?
- A nie wiedziałeś? Przecież Marcin i Dawid są dobrymi kumplami. A poznali się właśnie tam. Wiesz, Dawid podlega pod ich okręg, jeśli chodzi o handel.
- Dobra! Nie chcę słuchać o tym, jak Brutus wciska dzieciakom cukierki ze speedem. 
Anita przewróciła oczami i kontynuowała:
- Bynajmniej Marcin, chcąc-nie chcąc, wykurzył Siwego z tronu. I ten teraz się mści.
- Nie ogarniam gościa. Było okej, jak zabił mu braszkę, ale jak odebrał mu władzę, to robi aferę. I porywa niewinnych ludzi.
Anita się zaśmiała.
- No tak to już jest.
- Czyli Siwy założył, że zemści się na Marcinie jak cię porwie, tak?
- Chyba tak. Bo... wszyscy twierdzą, że Marcin nie przestał mnie jeszcze kochać
Wojtek popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Dlaczego z nim byłaś? Kiedy okazało się, że to gangster, że stosuje przemoc...
Anita ponownie wybuchnęła śmiechem.
- Mówisz, jakbyś nie stosował przemocy.
- To co innego. My trenujemy, to dla nas rozrywka. Nie bijemy innych dla własnej korzyści, albo bo tak nam się akurat chce.
Anita spojrzała w przestrzeń.
- Kochałam go. To, kim był i co robił... nic dla mnie nie znaczyło. W stosunku do mnie był inny. Czuły, delikatny, zawsze mi pomagał, mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji.
Wojtek przyglądał się jej w skupieniu.
- Jesteś pewna, że już ci przeszło?
- Co?
- Że przestałaś go kochać.
- A dlaczego myślisz, że nie przestałam?
- Bo widzę jak o tym mówisz. Jakbyś nadal go kochała.
- Nie. To po prostu wspomnienia. Spędziłam z nim naprawdę wspaniałe chwile. I chociaż to przeszłość, to jednak nie zapomnę o tym. Ale nie, nic już do niego nie czuję. Chyba nawet ta nienawiść za to, jak mnie oszukał, nie jest już taka ogromna. Jest mi po prostu obojętny. Jest dobrze, dopóki trzyma się ode mnie z daleka.
Chwilę panowała cisza.
- Jak myślisz, przyjdzie? – zapytał nagle Wojtek.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Myślę, że tak. Nawet jak kłamał i nic już do mnie nie czuje, wiem, że ma wyrzuty sumienia, że poznałam przez niego Siwego. Będzie chciał mnie przed nim obronić. Zresztą myślę, że sam się chętnie z nim rozprawi. Tym bardziej, że ich ostanie spotkanie nie było zbyt przyjazne. Szczerze, to Marcin był święcie przekonany, że wysłał Siwego na tamten świat.
- Nie opowiadałaś mi.
- Nie ma o czym. Siwy porwał Marcina jak ten wrócił z Zermatt, ale Marcinowi udało się uwolnić i załatwić Siwego. Jednak, jak widać, złego diabli nie biorą.
- To wszystko jest chore – skomentował Wojtek.
- Mówiłam.

***

Minął jeden dzień.
Anita właśnie wracała z łazienki, trzymana przez Siwego. Za chwilę znów miała zostać przywiązana to tego cholernego filaru. Spojrzała zbolałym wzrokiem na Wojtka. Chwilę później Siwy, ni stąd ni zowąd, popchnął ją na podłogę. Nim zdążyła choćby drgnąć, poczuła na sobie ciężar jego ciała, a na szyi jego usta. Spróbowała go odepchnąć, zrzucić z siebie, ale na marne. Słyszała krzyki Wojtka, ale nie rozróżniała słów. Wrzasnęła przerażona, gdy Siwy wsunął rękę pod jej bluzkę. Po policzkach zaczęły jej płynąć łzy. Nadal próbowała zrzucić z siebie mężczyznę, ale był on zbyt silny. Wierzgała się pod nim, lecz po chwili poczuła silne uderzenie w twarz i jego szept przy uchu:
- Uspokój się. Też tego chcesz.
- WOJTEK! – krzyknęła błagalnie przez łzy czując, jak mężczyzna zsuwa z niej spodnie.
Po chwili był już tylko ból.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)