poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 45

Odsunął się od niej na kilka milimetrów. Pomyślał, że dziewczyna nie odwzajemniła pocałunku, ale też go nie odepchnęła, więc pocałował ją ponownie, bardziej intensywnie, ale też z większą czułością. Chciał jej tym pocałunkiem powiedzieć wszystko to, czego nie potrafił ubrać w słowa.
Tymczasem Anita była w stanie głębokiego szoku. Całe ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Stała jak wmurowana w ziemię. Odwzajemniła pocałunek, choć sama nie wiedziała dlaczego.
W końcu Dawid odsunął się od niej. W pierwszej chwili poczuł jakby kamień spadł mu z serca. Po chwili jednak jego miejsce zastąpił nowy, chyba jeszcze większy i cięższy. Gdy spojrzał na nią zobaczył tylko przerażenie i jej oczy. Przerażone oczy pełne łez.
Przez chwilę oboje stali w ciszy patrząc na siebie z poważnymi minami.
- Ja... idę się wykąpać – powiedziała w końcu Anita, po czym chwyciła leżący obok łóżka plecak jedną ręką, drugą otarła łzy i szybko poszła w kierunku łazienki. 
Sekundę później zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Od razu, gdy tylko je zamknęła, oparła się o drzwi plecami i osunęła się na podłogę, chowając twarz w dłoniach i pozwalając łzom swobodnie płynąć po jej twarzy. „Nie! Nie, nie, NIE!” – krzyczała w myślach. – „Błagam, tylko nie on, proszę!”. Przez moment szlochała cicho, nie myśląc o niczym. W końcu się uspokoiła. Podeszła do zlewu i zimną wodą umyła twarz. Patrząc w lustro myślała: „Dlaczego akurat ja? Zawsze mi się wszystko pieprzy! Kocham go... jak brata. I tyle. Dlaczego on pomyślał, że może być coś... no tak” – zezłoszczona przykucnęła i zaczęła wyciągać z torby rzeczy potrzebne do mycia. – „Sama jestem sobie winna! Po cholerę chodziłam z nim za rękę?! Po co tak czule się z nim witałam?! Po co przytulałam go przy każdej okazji?! Fuck! Co ja mam teraz zrobić?!” – rozebrała się i weszła pod prysznic. – „Jak... co?... Mam teraz tak wyjść i powiedzieć... no właśnie, co? Że nic z tego nie będzie? Zranię go, a tak bardzo tego nie chcę... A poza tym wtedy by odszedł. A co ja zrobię bez niego? Teraz jest najważniejszą osobą w moim życiu! Tylko on mnie tak naprawdę rozumie...” – bezmyślnie wcierała szampon we włosy. Znów płakała, lecz woda spływająca po jej twarzy to tuszowała. – „Z drugiej strony... przecież nie będę udawać, że chcę z nim być... w tym sensie. Wtedy byłby szczęśliwy... ale okłamywany. I ja też czułabym się okropnie. To nie jego kocham. Osoba, którą kocham się na mnie wypięła. Marcin... wszystko, kurwa, przez niego! To też! Co robić?!”
Dawid też nie wiedział jak się teraz zachować. Żałował tego co zrobił. Ale czy do końca? Tak naprawdę już dawno nic nie sprawiło mu takiej radości i przyjemności jak ten pocałunek. Leżał na swoim łóżku z rękoma pod głową i rozmyślał patrząc w sufit: „I po cholerę mi to było?! Za wcześnie! Sławek, debilu, tłumaczyłem ci, że ona jest świeżo po rozstaniu! To nie, już o nim zapomniała! Cholera jasna, w dupę z takim doradcą!” – po chwili jednak uświadomił sobie, że oskarża złą osobę. – „Zresztą to tylko i wyłącznie moja wina. Sławek mnie nie zmuszał, żebym się na nią rzucał jak wariat! Spłoszyłem ją tylko i tyle. Pewnie była szczęśliwa, że ma przyjaciela, że może do mnie zawsze i ze wszystkim przyjść... A teraz nie dość, że jej się pewnie wszystko zawaliło, to jeszcze na sto procent ucieknie. I nie będę jej widywał w ogóle. A co ja bez niej zrobię?!”
Po czterdziestu minutach zaczął się już poważnie denerwować, ponieważ dziewczyna nadal nie wychodziła. „Może uciekła? Nie, to nie powieść kryminalna. Może zamierza tam siedzieć całą noc? Albo coś jej się stało?” Kiedy tak myślał, drzwi od łazienki się otworzyły. Wyszła Anita w spodniach od dresu, koszulce bez rękawków, z mokrymi włosami. Na jej twarzy nie było choćby najmniejszego śladu, że płakała.
Zabolało go to, że nawet na niego nie spojrzała. Odłożyła tylko plecak na podłogę i weszła do swojego łóżka. Przykryła się kołdrą, mruknęła „Dobranoc” bezbarwnym głosem i poszła spać. Nie pozostało mu więc nic innego jak również poczłapać do łazienki. Gdy po kilku minutach wrócił, pomyślał, że Anita chyba już śpi. Poza tym i tak nie przychodziło mu do głowy nic sensownego, co mógłby powiedzieć.
Mylił się jednak, ponieważ odwrócona do niego tyłem Anita leżała z szeroko otwartymi oczami i nadal zastanawiała się na temat tego, co wydarzyło się dzisiaj wieczorem. „A może coś przegapiłam? Może dawał mi do zrozumienia, że coś jest na rzeczy, a ja głupia tego nie zauważałam?”. Przez moment grzebała w pamięci szukając jakichś dwuznacznych sytuacji, do których doszło w trakcie ich trzymiesięcznej znajomości. I ku jej zmartwieniu, kilka takich znalazła.

13 luty. Studniówka. I mina Dawida, gdy zobaczył ją w sukience, umalowaną i uczesaną na imprezę. Patrzył tak, jakby... No właśnie. Jakby widział w niej kobietę, a nie przyjaciółkę.

Jakoś... koniec stycznia? Albo początek lutego. Tak, jakoś tak. I to, kiedy Dawid pokazywał jak bardzo zazdrosny jest o to, że całowała się z Jokerem. Jak się wściekał, że udaje jego dziewczynę, by spławić Emilkę.

No i... ostatni tydzień. Jak Sławek i Kryspin cały czas po cichu podśmiewali się z niego, a ona nie wiedziała, o co chodzi.

Znowu tylko ona nie wiedziała. Znowu dowiedziała się ostatnia. I znowu wszystko było wynikiem durnych pomysłów facetów!
„Tylko że...” – pomyślała. – „...z drugiej strony to nie do końca jest wina Dawida. Na jego miejscu też bym nie wiedziała jak się przyznać. Marcin szukał sposobu, jak mnie okłamać, a Dawid po prostu nie potrafił sam znaleźć sposobu na powiedzenie prawdy... Cholera, faktycznie, znalazł. Zabrał mnie na koncert Liroya” – mimowolnie się uśmiechnęła. Po chwili jednak uśmiech zszedł jej z twarzy, a zastąpiło go zatroskanie. – „I jeszcze nigdy nikt mnie tak nie całował... Nawet Marcin. Tak... inaczej. Tak delikatnie, ale jednocześnie trochę łapczywie, czule, ale gwałtownie. Tak, jakby to miała być ostatnia rzecz w jego życiu. Jakby spełniało się jego marzenie...”. Łzy znów napłynęły jej do oczu, a ona całą siłą woli starała się je powstrzymać. Czuła, że Brutus nie śpi i wiedziała, że gdyby zaczęła płakać, wyszłoby na jaw, że udaje sen, no i przede wszystkim wzbudziłaby w nim poczucie winy. „Które pewnie i tak ma” – dodała w myślach. I wciąż zastanawiała się nad rozwiązaniem. W końcu wzejdzie słońce i będzie musiała wstać, spojrzeć mu w oczy i porozmawiać z nim.
I nagle, nie wiadomo skąd, wpadł jej do głowy pewien pomysł. Może nie genialny i nie rozwiązujący wszystkich problemów, ale dający jej czas. Nie krzywdzący ani jej, ani jego.

***

Gdy Anita rano się obudziła, przez chwilę w ogóle nie otwierała oczu, gdyż i bez tego oślepiał ją ogromny ból głowy. „Mogłaś więcej ryczeć” – przemknęło jej przez myśl. W końcu jednak postanowiła wstać. „Przecież nie mogę tak leżeć wiecznie”. Usiadła na łóżku, rozejrzała się i zobaczyła, że Dawid także nie śpi.
- Zjedz śniadanie i wracamy – powiedział chłopak, spoglądając na nią smutno.
- Dlaczego? Skoro już tutaj jesteśmy to możemy trochę pozwiedzać. Mi... mi się nie spieszy.
- Wiesz, myślałem, że masz mnie dosyć, że chcesz jak najszybciej wracać do Warszawy.
- Bo ja... ja sobie wszystko przemyślałam i... – dziewczyna spojrzała mu w oczy. – Dawid, ja nie chcę cię stracić. I mam pewną propozycję – przerwała na chwilę. – Spróbuj mnie do siebie jakoś przekonać. Ja... – przygryzła dolą wargę, nie wiedząc, jak ubrać w słowa to, o czym myślała prawie całą noc. – Walcz o mnie. Nie poddawaj się. Brutus, ja nie mówię ci nie. Ja... Kurde! Będę szczera. Nadal go kocham, ale jeśli sprawisz, że o nim zapomnę, to... – ponownie przerwała na chwilę. – Chodź już na to śniadanie.
Jednak on nadal zrezygnowany siedział na łóżku.
- Wiesz? Myślałam, że choć trochę się ucieszysz. W końcu...
- Mam się cieszyć z tego, że wczoraj przeze mnie płakałaś? – przerwał.
Dziewczyna westchnęła. Wstała, podeszła do łóżka chłopaka, przysiadła naprzeciwko niego i odparła:
- Nie płakałam przez to, że mnie pocałowałeś. Płakałam, bo pomyślałam, że mogę cię stracić – widząc, że i to nie pomogło, dodała szczerze – Dlaczego nie poznaliśmy się wcześniej? Byłbyś wtedy dla mnie na pierwszym miejscu.
Dawid parsknął śmiechem.
- Całkiem niedawno pomyślałem dokładnie to samo – odparł z uśmiechem.
Dziewczyna także się uśmiechnęła.
- To ubieraj się i idziemy na to śniadanie. Kielce na nas czekają – zażartował Brutus.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)