poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 31

Tymczasem w klasie.
Anita właśnie usiadła naprzeciwko nauczyciela, który siedział na krawędzi biurka.
- Więc... co to jest Trójka?
Wojtek już otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy usłyszeli, że ktoś szarpie się z drzwiami od klasy. Przez moment oboje wpatrywali się w drzwi, gdyż te wyraźnie nie chciały ustąpić. W końcu do sali wpadł (dosłownie) Brutus.
- O! – rzekł, gdy ich zobaczył. – Czyli jednak miał rację. Jak możesz ją w coś takiego wciągać?!
Oniemiały wychowawca nawet nie zwrócił uwagi na te nagłe przejście na „ty”, tylko spojrzał zszokowany na Anitę:
- Powiedziałaś mu?
- Nie! – zaoponowała od razu. – On nie...
Ale Wojtek przerwał jej zwracając się bezpośrednio do Dawida.
- Chodź, siadaj... Musimy poważnie porozmawiać.
- Ale... – Anita nadal próbowała się wtrącić, ale znów jej to nie wyszło.
- Ona jest za młoda na takie rzeczy! – zaczął burzyć się Brutus.
- Wiem, już mi to mówili, ale...
- Ale co?!
- Ty nie rozumiesz! Bo w tym chodzi o to, że...
- CISZA! – wydarła się Anita wstając. Następnie zwróciła się do przyjaciela. – Dlaczego wierzysz Chudemu a nie mi? Nie zakochałam się w nim! – rzekła, znacząco spoglądając na nauczyciela. – On po prostu to sobie uroił! To ja już nie mogę normalnie rozmawiać z moim nauczycielem na lekcji?!
Zszokowany Wojtek spojrzał na nią pytającym wzrokiem, jednak ta nie chciała, żeby Brutus zwrócił na to uwagę, więc nadal wpatrywała się w niego intensywnie.
- Ale...
- Dawid, dasz mi wreszcie porozmawiać z panem? Bo tak się składa, że jestem zagrożona z anglika.
- To... eee... dobra. To ja już idę – i po chwili już go nie było.
- Ale... to on nie wie? – zapytał nadal otępiały Wojtek, który najwyraźniej nie nadążał za biegiem wydarzeń.
- Obiecałam, że nic nie powiem, to nie powiem – Anita spojrzała uważnie na nauczyciela, po czym dodała – To co to jest Trójka?
Wojtek spojrzał na zegarek w telefonie i poważnie odparł:
- To nie ma sensu. Teraz nie zdążę, a jak przyjdziesz na kolejnej przerwie, to twój chłopak...
- To nie jest mój chłopak – zaoponowała. – To kolega... przyjaciel – sprostowała.
- Okej – rzekł nie rozumiejąc, po co ona mu się tłumaczy. – A więc twój przyjaciel znowu zrobi grandę. – zamilkł na chwilę intensywnie się nad czymś zastanawiając. Po chwili powiedział niepewnie – Wiem, że to głupio zabrzmi, ale... może popołudniu?
Dziewczyna przypatrywała się mu przez chwilę w milczeniu, po czym rzekła:
- Gdzie? I o której?
- A wiesz gdzie mamy spotkać się jutro?
- Yyy... no tak – zaczęła przeszukiwać kieszenie.
W końcu wyciągnęła starannie złożoną kartkę i podała mu ją. Wojtek odwinął ją i wybuchnął śmiechem.
- Co? – Anita poczuła się urażona, gdyż myślała, że to z niej się śmieje.
- Co za czubek. On to nie przepuści żadnej okazji, żeby poderwać laskę – wyjaśnił śmiejąc się, po czym spojrzał na Anitę. – Numer ci dał.
Dziewczyna zmieszała się lekko i zarumieniła zarazem.
- To pod tym adresem. O szóstej?
- Okej. To przyjdę – odpowiedziała, zabierając kartkę i kierując się w kierunku wyjścia. – See ya.
Nagle poczuła że jej telefon wibruje.
„Pójdziemy po szkole na pizzę?” – odczytała wiadomość od Brutusa.
- I tak nie odpuści – powiedziała sama do siebie i odpisała:
„Ale wieczorem jestem już umówiona. Jak się wyrobimy to ok”.
„No to o 15.30 ;)”

W tym samym czasie.
- Monika, o co ci chodzi? Mówiłem, że dzisiaj nie mogę. Jestem już umówiony – tłumaczył się Dawid.
- Niech zgadnę... Hmm... Z Anitką? – warknęła.
- Nie przesadzaj. Zachowujesz się taj jakbyś była zazdrosna o własną przyjaciółkę – odparł bardzo spokojnie.
- Ona już nie jest moją przyjaciółką – powiedziała chłodno wspominając felerny wieczór.
Monika cały czas z bolącym sercem wspominała chwilę, kiedy Anita wpadła do ich wspólnego pokoju i zaczęła szykować się do snu. Pamięta, jak wtedy nie wytrzymała i krzyknęła do niej:
- Jak możesz mi to robić?!
Blondynka wyrwana z rozmyślań spojrzała wtedy na wyprowadzoną z równowagi koleżankę i niechętnie zapytała:
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi?! – powtórzyła ironicznie Monika, po czym radykalnie zmieniła ton głosu. – O Dawida! To, że Marcin cię zostawił, to nie znaczy, że możesz dostawiać się do mojego chłopaka! – nawet nie zdążyła zareagować.
Nie spodziewała się, że Anita zrobi coś takiego. Poczuła silne uderzenie w twarz, którego siła sprawiła, że prawie upadłaby na stojące za nią łóżko. Później usłyszała już tylko trzaśnięcie drzwi.
- Przegięłaś wtedy. Pomyliłaś się. Jak mogłaś ją o coś takiego podejrzewać?
Monika wyrzuciła z głowy scenę, którą właśnie miała przed oczami.
- No fakt. Pomyliłam się. To nie ona się do ciebie dostawia, tylko ty do niej – zarzuciła mu oschle.
- Co?! – radykalnie zmienił ton głosu z ironii na niedowierzanie.
- Widziałam dzisiaj co wyprawiałeś na korytarzu.
Dawid nie odpowiedział. Sam nie wiedział dlaczego tak gwałtownie zareagował na wieść, że Anitę i jego wychowawcę łączą jakieś bliższe stosunki.
- Teraz to już naprawdę przegięłaś – odparł w końcu chłodno, po czym ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku zostawiając Monikę samą na środku korytarza.

Około siedemnastej w pizzerii.
- Nitka, no powiedz mi prawdę... – nalegał Brutus.
- Dawid... – jęknęła.
- Przecież możesz mi ufać!
- Pogadamy kiedy indziej. Muszę już iść – rzekła podnosząc się i biorąc w rękę szklankę z sokiem nie swoim, lecz Dawida, po czym upiła łyk i zarzuciła na siebie kurtkę. – To do jutra.
- Ale... Cześć – odparł zrezygnowany.

Dwie godziny później.
„Boże... jeszcze 5 minut i idę. Ile można czekać?! Miała być godzinę temu” – myślał mocno zirytowany Wojtek. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Odruchowo spojrzał w tamtą stronę. Po chwili zza rogu wyłoniła się Anita.
- Nie ma to jak umówić się na szóstą, prawda? – powitał ją podnosząc się z fotela na którym siedział.
- Co to za zadupie? Całą godzinę szukałam drogi!
Mężczyzna wziął uspokajający oddech.
- Dobra, mój błąd. Mogłem ci wytłumaczyć.
- Właśnie! – powiedziała z wyrzutem.
Ten zmroził ją wzrokiem.
- Dobra, to dowiem się wreszcie, co to jest w ogóle ta Trójka? – zapytała po raz kolejny tego dnia.
- Tak... a więc Trójka to taka grupa mężczyzn... znaczy się, no i ty. Tak więc grupa, która lubi się w nietypowy sposób odstresować.
- W jakim, to ja już się pewnie domyślam...
- Tak – odparł z dziwnym uśmiechem.
- A co pan profesor ma z tym wspólnego?
- Tylko nie profesor... Dziewczyno, ja ledwie magisterkę zrobiłem.
- Tak. A więc co pan ma z tym wspólnego?
- Dokładnie to samo co ty, jeśli tylko przyjdziesz.
Zmierzyła go od góry do dołu.
- Pan? Mój nauczyciel od angielskiego? – Anita nie kryła zdziwienia.
- A co cię tak zaskoczyło? Ty mnie jeszcze, dziewczynko, nie znasz.
- Tylko nie dziewczynko, he? – powiedziała, doskonale naśladując jego ton głosu, gdy upominał ją po nazwaniu Trójki bandą.
- Mała, nie przedrzeźniaj mnie – rzekł z udawaną złością.
- A dlaczego Trójka, a nie na przykład Piątka? – zapytała zaciekawiona, jednocześnie ściągając kurtkę.
- Bo założyło ją trzech mężczyzn, a nie pięcioro.
- Jakich? – dopytywała dalej.
- O Boże, jaka ty ciekawska jesteś...  Devil, Joker i Czarny. Ci dwaj ostatni to bracia. W trójkę znają się z liceum.
- Aha. A pan skąd ich zna?
Chwilę wahał się nad odpowiedzią, po czym rzekł:
- Dobra, powiem ci. I tak się dowiesz. To ja jestem Czarny – widząc jej zszokowaną minę dodał – Joker to mój brat, a Devil to najlepszy kumpel ze szkoły.
- Joker to twój brat? Znaczy pana? – zapytała rozbawiona.
- Rodziny się nie wybiera.
- Ale... tacy niepodobni do siebie jesteście. Znaczy pan do brata.
Wojtek puścił to mimo uszu.
- Mamy tu pewne zasady.
- No?
- Pierwsza: nie mówimy o Trójce. Druga: nie mówimy o Trójce. Trzecia: bijemy tylko do poddania przeciwnika i ani chwili dłużej. Czwarta i ostatnia zasada: wszystkie chwyty dozwolone – odczekał chwilę, po czym spytał dla pewności – Zrozumiałaś zasady?
- Nikomu nie mówimy, do poddania i wszystko dozwolone – powtórzyła. – Tak, załapałam. A mogę liczyć na szczerość?
Spojrzał na nią niepewnie i równie niepewnie odparł:
- Dawaj.
- Dlaczego ja? Dlaczego mnie pan wybrał?
- Widziałem twoją bójkę z tym chłopakiem – wyjaśnił. – No i szczerze powiedziawszy zaintrygowałaś mnie. To w jaki sposób go położyłaś na łopatki i to, że przestałaś kiedy o to poprosił. I ta twoja motywacja – odczekał chwilę. – Przyjdziesz jutro?
Dziewczyna popatrzyła na niego i odparła:
- Przyjdę. Tylko niech pan mi powie jak tu dojść jakimś skrótem, bo nie chcę wyjść o dwunastej żeby dojść tutaj na dwudziestą.
- Anita, tu prowadzi tylko jedna droga. Dobra. Dam ci swój numer i jak zabłądzisz to zadzwoń. Będziemy cię szukać.
- Ale wiocha... – skomentowała to, po czym wyciągnęła telefon i dodała – No?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)