wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 69

Anita i Wojtek właśnie przeszli obok Marcina i Michała. Anita nawet nie odwróciła głowy w jego stronę, ale za to jej towarzysz patrzył na Marcina z nieskrywaną niechęcią.
Michał zauważył to i gdy jego siostra zniknęła w domu zwrócił się do kumpla:
- Wiesz, stary – poklepał go po ramieniu. – Chyba jesteś znany.
- Bardzo śmieszne – żachnął się Marcin. – Idź już lepiej na te twoje błogosławieństwo.
Po ponad godzinnej uroczystości część gości pojechała do domu Michała i Violi. Zgodnie z planami impreza nie była duża: muzyka nie grała głośno, goście też musieli zachowywać się w miarę spokojnie – w domu zasypiało już malutkie dziecko, którym opiekowała się przez czas wesela jego chrzestna.
Wojtek siedział obok Anity i razem patrzyli na leżącego w łóżeczku Maćka. Nie miał nawet kiedy z nią porozmawiać – w samochodzie panowała przez większość czasu cisza, bo żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć, a później Anita była zajęta opieką nad Maćkiem i przebieraniem go na mszę. Do kościoła pojechała z Markiem, ponieważ miał w aucie fotelik do małego, no i dziecko nie mieściło się w samochodzie pary młodej. Teraz znów było cicho. Wojtek w końcu postanowił przemówić.
- Anita, przepraszam.
- Ech, tak tylko czekałam kiedy z tym wyskoczysz.
- No bo...
- Słuchaj mnie – przeniosła na niego wzrok. – Całowaliśmy się, stało się i czasu się nie cofnie bez względu na to, czy chcesz, czy nie. I uważam, że nie ma co tego rozpamiętywać ani roztkliwiać się nad tym. Ale muszę zaznaczyć, że mam chłopaka i nie mam najmniejszego zamiaru umawiać się z nikim innym. Wiesz, że go kocham. Nie mam do ciebie żalu, nie byłeś tam sam i po części jest to też moja wina, więc nie masz mnie za co przepraszać, ale to już nigdy nie może się powtórzyć – zakończyła stanowczo swój wywód.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
- Anita... – zaczął niepewnie Wojtek. – Czy.. czy gdybyś nie była z Dawidem dałabyś mi szansę?
Dziewczyna chwila pomyślała.
- Pewnie tak – powiedziała powoli.
Wojtek westchnął ciężko.
- Oj Anita, Anita...
- Co?
- Znowu to samo.
- Co „to samo”? O co ci chodzi?
- Naprawdę tego nie widzisz? Mogę się założyć o wszystko, że z Brutusem było dokładnie tak samo! Też obiecałaś mu, że dasz mu szansę i zrobiłaś to w końcu, by go dłużej nie ranić. Wmawiasz sobie, że go kochasz tylko po to, żeby on nie cierpiał, a jesteś tak dobrą kłamczuchą, że sama zaczynasz w to wierzyć.
- Wojtek! – upomniała go.
Dziecko poruszyło się niespokojnie i otworzyło oczy, więc poderwała się z miejsca by je z powrotem uśpić. Gdy Maciej znów ucichł, Wojtek odpowiedział:
- No co? Kiedy w końcu się do tego przyznasz? Pomyślmy czysto hipotetycznie: załóżmy, że teraz z jakiegoś powodu rozstajesz się z Dawidem. Ty masz świadomość, że obiecałaś mi dać szansę, więc, czy chcesz tego czy nie, zaczynasz się ze mną spotykać, żeby mnie nie ranić! I absolutnie nie zwracasz uwagi na to, że nic do mnie nie czujesz. I jak uważasz? Nie byłoby tak?
Anita spuściła głowę.
- Byłoby – powiedziała cicho.
Wojtek uśmiechnął się triumfalnie.

Tymczasem na dole.
- Muszę tam iść, rozumiesz? Michał, oni tam są SAMI! Kiedy mnie nie było, to nic nie mogłem zrobić, ale teraz, jak już jestem, to nie pozwolę...
- Marcin. MARCIN! – Michał powstrzymywał przyjaciela przed wtargnięciem do pokoju syna. – Słuchaj, ja rozumiem, że jesteś zdenerwowany...
- Zdenerwowany?! Michał, mnie aż ŚCISKA! 
- No to opanuj tę swoją zazdrość! Nic tam się nie dzieje, Anita nie jest głupia! A przynajmniej nie aż tak. Poza tym tam śpi mój syn i nie pozwolę ci robić tam teraz rozróby! Ogarnij się!
- Łatwo powiedzieć! Ja ją kocham, a ona tam sobie siedzi z jakimś tam pseudo-profesorkiem, który obściskuje się z nią przy każdej możliwej okazji...
- No bez przesady – przerwał Michał. – Dużo mogę nawymyślać na jego temat, ale jakoś nie zwróciłem uwagi, żeby się do niej lepił.
Marcin spojrzał na niego oczami szaleńca.
- Ale ja zwróciłem uwagę. Na środku miasta, jak się całowali!
Michała zamurowało. Przez chwilę wpatrywał się w kumpla w milczeniu, a następnie rzekł z rezygnacją:
- To ich sprawdzę. Ale... – dodał, gdy Marcin ruszył na schody. - ...ty zostajesz tutaj. Żadnych afer – i ruszył do góry.
Chwilę niepewnie pokręcił się pod drzwiami pokoju, w którym była Anita ze swoim towarzyszem i bez pukania wszedł do pomieszczenia. Zobaczył Anitę siedzącą na podłodze nieopodal łóżeczka i bruneta siedzącego w pobliżu niej. Oboje spojrzeli na niego.
- Coś się stało?
- Tak tylko sprawdzam jak sobie radzicie... – powiedział dziwnie spoglądając na Wojtka.
- Mały śpi jak aniołek, nie wiem, braciszku, czemu na niego narzekasz – odparła Anita.
- Aha, to ten... ja pójdę – powoli wyszedł z pokoju. Widząc Marcina dodał: - Wszystko jest okej.
- Ale miałeś ją stamtąd wyciągnąć!
- Nie dramatyzuj.

***

Był sobotni wieczór. Anita, Brutus, Angelika, jej siostra Kinga, a także namówieni na imprezę przez Anitę Joker ze swoją dziewczyną Dorotą, brat Brutusa, Sławek oraz Wojtek byli razem w jednym z warszawskich klubów.
Było już sporo po dwudziestej drugiej, gdy wszyscy zaczęli się dobrze bawić. Anita z Brutusem wręcz nie schodzili z parkietu i wcale nie przeszkadzała im muzyka klubowa, podobnie jak i Jokerowi i jego partnerce. Natomiast Wojtek zniknął gdzieś w tłumie, lecz nikt się tym nie przejmował. Niespodziewanie do Anity podeszła spanikowana Angela i zapytała:
- Widziałaś gdzieś moją siostrę?
- Nie.
- A ty? – tym razem swoje pytanie skierowała do Dawida.
- Nie. A ona nie była z tobą?
- No tak, siedzieliśmy w trójkę przy stoliku z twoim bratem i ja poszłam do toalety i jak wróciłam, to już nikogo nie było. Szukałam jej wszędzie i nie mogę jej znaleźć. Pytałam już wszystkich, Dorotę, Roberta, profesorka macającego się z jakąś laską, barmana... i nic. Już nie wiem co robić! Zniknęła ponad godzinę temu!
- Poczekaj, spokojnie, nie wolno panikować – rzekła uspokajająco Anita. – Na pewno gdzieś tutaj jest. Po prostu zapoznała kogoś i pewnie gdzieś tańczy.
- Nie panikować?! Co ty w ogóle mówisz?! Nie wiesz, kto się po takich lokalach szlaja? – Brutus wyraźnie przejął się zaistniałą sytuacja. – A może ktoś jej czegoś dosypał do drinka? I wyprowadził z lokalu i teraz pewnie wywozi samochodem gdzie...
- Przestań! – uciszyła go Anita widząc przerażenie przyjaciółki. – Chodź, Angela, jeszcze raz jej poszukamy.
W swoje poszukiwania zaangażowali także Jokera i Dorotę. Po kilku minutach spotkali się w swojej loży zrezygnowani i jeszcze bardziej spanikowani.
- A dzwoniłaś do niej? – zapytał Robert Angelę?
- Tak, ze trzydzieści razy, nie odbiera – chwyciła pierwszego lepszego drinka, wypiła go do dna i opadła na kanapę. – Matka mnie zabije. Zresztą jak jej się coś stanie, to sama sobie coś zrobię.
- Nic jej się nie stało, na pewno – odezwał się Joker. – A byliście przed lokalem?
- Nie! – powiedziała Angela, równocześnie zrywając się z miejsca i ruszając w kierunku wyjścia.
Wszyscy podążyli za nią.
- Zobaczysz, na pewno tam będzie – Anita próbowała podbudować jakoś swoją przyjaciółkę.
Po chwili wyszli z lokalu, a Angela stanęła jak wmurowana. Zobaczyła swoją siostrę rozmawiającą ze Sławkiem – bratem Brutusa. Razem, blisko siebie... Widać było, że coś jest na rzeczy. Rozjuszona do granic możliwości Angela wyminęła dziwnie uśmiechających się przyjaciół i ruszyła w stronę Kingi i Sławka, by po chwili z całej siły uderzyć chłopaka w twarz z otwartej dłoni i szarpnąć za rękę swoją siostrę, jak najdalej od owego osobnika.
- Co ty robisz?! – krzyknęła oburzona zachowaniem siostry Kinga.
- Porozmawiamy w domu – warknęła w jej stronę i wciągnęła ją do lokalu.
Sławek stał w miejscu, oniemiały, jednocześnie trzymając się za obolały policzek, wpatrzony w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła Kinga.
- A mogłem to nagrać – zaśmiał się Joker.
- Odbiło ci?! – Brutus podszedł do brata. – Wiesz jak my się o nią martwiliśmy?! A ty co?! Pomyślałeś choć przez chwilę, co przeżywała jej siostra?! Już zapomniałeś, co nie tak dawno stało się z Pauliną?! – Brutus był wyraźnie wzburzony.
- Ale ja przecież nic nie zrobiłem – Sławek zaczął się tłumaczyć.
- To chociaż trzeba było powiedzieć nam, że razem gdzieś idziecie, a nie żeby Angela szukała jej przez półtora godziny. Jeszcze to dokończymy – zapowiedział mu i ruszył śladem sióstr bliźniaczek.
Po chwili dogonił kłócące się siostry i zapytał:
- Jak się czujesz?
- Dobrze – odparła Kinga. – Przecież on by mi nic nie zrobił. To twój brat!
- Wiem, nie ciebie pytałem – chłopak spojrzał na Angelikę. – Wszystko w porządku?
Rudowłosa przystanęła i zszokowana popatrzyła na chłopaka.
- Ty... ty się o mnie martwisz? To jakiś żart?
- Nie, pytam poważnie. Wszystko okej?
Dziewczyna spojrzała na chwilę w bok jakby się nad czymś zastanawiała, po czym z powrotem przeniosła wzrok na Brutusa.
- Tak, teraz już jest okej.
- To dobrze. Obiecuję ci z mojej strony, że jak tylko wyjdziemy, ostro sobie porozmawiam z moim braciszkiem.
- Ale... – Kinga próbowała zaoponować, lecz chłopak nawet nie dopuścił jej do słowa.
- A ty, gówniaro, w ogóle się nie odzywaj! I powinnaś za to wszystko siostrę przeprosić – powiedział z wściekłością i nie reagując na oniemiałe miny dziewczyn odszedł.
Przedzierał się przez tłum tańczących, gdy nagle stanął zszokowany. Jego wzrok przypadkiem padł na kogoś, kogo by się tu nigdy nie spodziewał. Kogoś, kto był nieźle wkurzony i na dodatek bardzo pijany. Kogoś, kto z całej siły wyrywał się kumplom w stronę nic nie spodziewającej się blondynki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)