poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 25

Marcin stał chwilę zdezorientowany i walczył sam ze sobą. „Marcin, nie! Nie! NIE!” – krzyczał w myślach
W tym samym czasie zapłakana Anita, idąc w bliżej nieokreślonym kierunku, myślała: „Co zrobiłam nie tak?”

Dwie godziny później na obrzeżach Warszawy. Marcin wszedł bez pukania do domu przyjaciela, ominął Violę i Michała pytających go o coś, po czym udał się do salonu, wyciągnął pierwszą z brzegu butelkę z barku, przykucnął i upił kilka łyków.
-          Stary, zabij mnie... – rzekł łamiącym się głosem, po czym wypił przeźroczysty trunek prawie do dna.
Po wypiciu drugiej butelki wódki na spółkę z Michałem, Marcin miał na tyle odwagi, żeby otworzyć prezent. Wyciągnął ofoliowany jeszcze kartonik z telefonem komórkowym. W paczce znalazł jeszcze kopertę z kartką. Otworzył ją i przeczytał:

„Michaś mi mówił, że zalałeś telefon. Kupiłam Ci nowy ;) Żebyśmy już nigdy nie stracili kontaktu.
Kocham Cię.
Twoja Endi ;*”

Marcin schował twarz w dłoniach.
-          Co ja zrobiłem? – powiedział łamiącym się głosem.
Po chwili milczenia podniósł się z miejsca.
-          Gdzie idziesz? – zapytał Michał.
-          Odkręcić to, co zepsułem.
Ruszył chwiejnym krokiem w stronę drzwi.
-          Hej! Wracaj! – Bulterier ruszył za nim. – Będzie jeszcze gorzej!
-          Nie!
Michał rzucił się na kumpla, by go zatrzymać. Marcin zbyt niestabilnie trzymał się na nogach, by utrzymać równowagę pod ciężarem przyjaciela. Razem z hukiem upadli na podłogę.
-          Co tu się dzieje?! – przerażona Viola wpadła do pomieszczenia.
Zastała ich w niecodziennym, dość dwuznacznym położeniu.
-          Eee... Co wy tu robicie?
-          Puść mnie! Ja chcę do niej iść! – wrzeszczał Marcin.
-          Nigdzie nie idziesz! Zapomnij!
-          Złaź ze mnie!
-          Nie!
-          No złaź!
-          Nie!
-          Złaź z niego! – Viola włączyła się do konwersacji.
-          Nie!
-          Michał!
Marcinowi udało się przeturlać tak, że leżeli teraz twarzą w twarz.
-          O co ci chodzi? Dlaczego nie mogę tam jechać?!
-          Bo pogorszysz sprawę!
-          Nieprawda!
W tym samym czasie, w akademiku, Anita płakała już drugą godzinę. Monika nie dość, że nie mogła jej uspokoić, to jeszcze nawet nie wiedziała o co chodzi, bo Endi płakała zbyt mocno, by cokolwiek powiedzieć.

Rano na Okęciu.
-          To trzymaj się stary – Michał żegnał kumpla.
-          Mhm.
-          Uważaj tam na siebie, bo sam wiesz, że tam sami maniacy są. Nigdy nie wiadomo co takim do łba strzeli.
-          Mhm.
-          Głowa do góry. Jutro będzie lepiej. Te kilka miesięcy minie jak z bicza strzelił.
-          Jasne.
Marcin czuł się okropnie. Do wyrzutów sumienia, że skrzywdził swoją najdroższą Endi, do coraz większej tęsknoty za nią dołączył ogromny ból głowy i zmęczenie. Michał patrzył na niego z troską.
-          Marcin, ona da sobie radę. Jest twarda. W końcu to moja siostra, nie?
-          Tak – Cinek próbował przekonać sam siebie. „Weź się w garść!” – pomyślał. – „Powiedziałeś A to teraz powiedz B!” – To ja już idę. Dzięki za wszystko. I... i opiekuj się nią.
-          Jak zawsze. Trzymaj się – Michał poklepał do po ramieniu.
-          Na razie.
Marcin odwrócił się i z bolącym sercem dołączył się do grupy mężczyzn czekających na wyjazd.

Dwa dni później.
Anita właśnie przekraczała próg domu swojego brata.
-          Bo widzisz... Chciałam z nim pogadać... Nie radzę już sobie...
-          Michaś niedługo powinien wrócić. A co się stało? – Viola udawała, że nic nie wie.
Obserwując twarz młodej blondynki zauważyła pojedyncze krople spływające po policzkach.
-          Marcin... on... my... Viola… - rzekła płaczliwym głosem rzucając się jej na szyję i wybuchając płaczem.
W tej chwili drzwi od domu się otworzyły i dziewczyny usłyszały radosny głos Michała:
-          Violuś, jestem już! – zobaczył siostrę. – O, Anita – powiedział już z mniejszym entuzjazmem.
Dziewczyna puściła Violę, zaczęła ocierać łzy i powiedziała słabym głosem :
-          Cześć.
-          Rozbierz się – rzekł Michał, jednocześnie także ściągając kurtkę i wchodząc dalej.
-          Michał, ja... co... Co on tu robi? – zapytała podniesionym głosem na widok Zdzisia, prezentu, który sprawiła Marcinowi na Gwiazdkę.
Michał spojrzał przerażonym na Violę, która dziwnym trafem zniknęła nagle gdzieś w głębi domu.
-          Eee... bo widzisz...
-          Michał, do jasnej cholery, mów prawdę! – zażądała Anita.
-          To nie tak jak myślisz...
-          A jak?! – wrzasnęła.
-          Bo on cię kocha! On nie chciał! – bronił Marcina, po czym dodał ciszej – Ale musiał.
-          Co?!
-          Dostał wezwanie na pół roku...
Anita spojrzała na niego przerażona. W tym momencie przestała go słuchać.
-          Nie chciał, żebyś czekała... nie wiedział co zrobić... nie chciał cię ranić, ale nie widzieliśmy innego wyjścia...
-          Zaraz! „Widzieliśmy”?!
Michał nic nie odpowiedział.
-          Ty to wymyśliłeś, prawda?!
-          Ale...
-          Nienawidzę cię! Jak mogłeś?! – krzyczała, jednocześnie kierując się do wyjścia.
-          Zaczekaj! Porozmawiajmy!
-          O czym?! O tym, jak zmarnowałeś moje życie?! O tym, jak w końcu dopiąłeś swego?! Nie mam o czym z tobą rozmawiać!
-          Anita... – Michał podbiegł do niej i chwycił jej dłoń. – To nie tak!
Wściekła dziewczyna odwróciła się do niego przodem i jak najmocniej potrafiła, uderzyła go w twarz.
-          A jak?!
-          Jestem twoim bratem, zależy mi na twoim szczęściu.
-          Ja już nie mam brata – powiedziała stanowczo z kamienną twarzą, po czym wyszarpnęła rękę z jego uścisku i wyszła z domu zatrzaskując za sobą drzwi.
Michał stał jak wryty. Jeszcze nigdy nie widział jej takiej. „Przegięliśmy...” – pomyślał nadal nie ruszając się z miejsca.
 Nieoczekiwanie poczuł na swoim ramieniu rękę ukochanej.
-          Przejdzie jej – pocieszyła go.
-          Nie. Nigdy nie widziałem jej takiej – powiedział przybity, jednocześnie wymijając Violę.
Po chwili zniknął za drzwiami „swego królestwa”.

Tymczasem w Anicie aż się gotowało. „Jak oni mogli mi to zrobić? Musiał mi to wszystko wtedy mówić, żebym co?! Żebym się pogodziła z tym, że nie jesteśmy już razem?! I to jeszcze wszystko jego wina! Dlaczego?! Praktycznie jedyna osoba, której zawsze na mnie zależało odwala mi taki numer?! Nienawidzę ich! Nienawidzę!” – krzyczała w myślach. Nagle z całej siły uderzyła ręką w tylną ścianę nieczynnego już dawno kiosku ruchu.. Po kilku minutach wpadła do swojego pokoju akademickiego i bez słowa zrzuciła kurtkę, a następnie, wcale nie zwracając uwagi na Monikę pytającą ją, dlaczego jej dłoń krwawi, zaczęła przeszukiwać swoją szafę. Po chwili wygrzebała to, o co jej chodziło: czarną bluzkę i czarne rurki. Natychmiast  ściągnęła swój kremowy sweterek i cisnęła nim w kąt zastępując go znalezioną przed chwilą bluzką. Podobnie uczyniła ze spodniami. Następnie podbiegła do biurka, wyciągnęła całą szufladę i wysypała jej zawartość na łóżko. W pośpiechu przeczesywała wszystkie drobiazgi, aż natrafiła na czarną frotkę na rękę. Dziewczyna działała jak w amoku. Założyła ją, a następnie w pośpiechu ściągnęła delikatne kolczyki i nimi również cisnęła przez cały pokój. Po tym ponownie podeszła do szafy i zaczęła z niej wyciągać wszystkie ubrania pozostawiając tylko te czarne i niektóre jeansy. Właśnie otwierała okno, by wyrzucić wyjęte ciuchy przez okno, gdy zszokowana przyjaciółka zagrodziła jej drogę.
-          Co ty robisz?!
-          Jak chcesz to sobie je weź! – krzyknęła odwracając się, w biegu zabierając kurtkę i wychodząc z pokoju.
Po dwóch godzinach Anita była już w swoim domu. Nie zwracając uwagi na nikogo powlokła się do swojego pokoju.
-          Jest chyba jeszcze gorzej niż mówiłeś Michałku – rzekła Malwina do słuchawki.

Dziewczyna wyszła dopiero po dłuższej chwili, w glanach, zarzucając na ramię plecak z czarnymi rzeczami, które miała do tej pory schowane głęboko w szafie. Udała się do wyjścia. Chwilę później nie było już po niej śladu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)