środa, 10 lipca 2013

Rozdział 97

- C… co? –zapytał zachrypniętym głosem Marek.
- Mamo, co ty w ogóle za głupoty opowiadasz?! – wkurzona Kaśka poderwała się z miejsca i podeszła bliżej matki.
- Jakie głupoty? – rzekła do córki, po czym zwróciła się do Marka. – Młody Dobrzański, tak?
- Yyy… nie widzę związku – odparł zdziwiony tą sytuacją.
- Twój ojciec to Krzysiek, prawda? – dopytywała dalej Małgosia (matka Kasi).
- Tak – odpowiedział nadal nieświadomy Marek.
- No, to wszystko się zgadza.
- Ale… co? Że niby pani i mój… Nie. To niemożliwe.
- To niemożliwe? Tu… - wskazała na córkę. - …masz dowód.
- Mamo, mówiłaś, że mój ojciec nie żyje!
- A co miałam powiedzieć? Że odszedł od nas, to znaczy ode mnie i ożenił się z „prawdziwą miłością swojego życia”? – ostatnie słowa rzekła z ironią wyczuwalną w głosie. – Nawet nie wiedział o twoim istnieniu, w sumie ja też nie, ale to nie ma znaczenia.
- Nie ma znaczenia? – powtórzyła ironicznie Kasia. – Jeżeli mówisz prawdę, to mam brata! – rzekła spoglądając na zszokowanego szatyna.
- Brata? Ja nie jestem niczyim bratem! – zaprzeczył Marek.
- Przyrodnim, owszem, jesteś – stwierdziła Małgosia.
- Nie…nie…nie! – spojrzał na ową szatynkę.
„I to niby moja siostra?” – pomyślał.
- Przepraszam – wtrąciła się Ula.
Wszyscy na nią spojrzeli.
- Mogę zapytać, ile ma pani lat? – zwróciła się do Kasi.
- Ja?
Ula kiwnęła głową.
- Dwadzieścia dziewięć.
- Aha – Ula chwilę pomyślała, po czym zwróciła się do narzeczonego. – Marek, kiedy twoi rodzice się pobrali?
- Yyy… Na początku 81, a co?
Ula przypomniała sobie rozmowę z Heleną, z której wynikało, że tuż przed ślubem Krzysztof ją zdradził. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy i bezradnie usiadła na oparciu od fotela, po czym rzekła:
- Marek, to może być prawda.
- Nie, Ula, nie.
Ni stąd, ni zowąd odezwała się Kaśka:
- Mam brata - było to stwierdzenie bardziej skierowane do niej samej.
Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony i powiedział:
- Chciałabyś.
Ta spojrzała na niego z wściekłością. Natomiast matka powiedziała:
- Nie wierzysz? Zadzwoń do ojca.
Marek bez większego namysłu sięgnął po telefon i wykręcił numer. Kobiety będące w tym gabinecie zaczęły przysłuchiwać się rozmowie Marka.
- Tato?
-
- Możesz przyjechać do firmy?
-
- To jest ważna sprawa!
-
- Czekam. 
I rozłączył się.
- Mój ojciec będzie za pół godziny. Może panie usiądą? – zaproponował wskazując na kanapę.
Te bezzwłocznie usiadły na niej.
- Pójdę zrobić kawy – rzekła Ula.
- Pomogę ci – odparł Dobrzański.
Narzeczeni wyszli z gabinetu zostawiając w nim Kaśkę z matką.
- Mamo, to prawda?
- Mhm.
- Czyli ta praca to był tylko pretekst?
- Niezupełnie.

Natomiast w socjalu.
- Ula, o co ci chodziło, gdy mówiłaś, że to może być prawda?
- No bo… - urwała.
- Ula, ty coś wiesz, mów!
- Ale… Pamiętasz historię z tą całą Martą?
- Oczywiście.
- Wtedy rozmawiałam z twoją matką i ona mi powiedziała, że… - dziewczyna znowu urwała.
- Że? – dopytywał dalej.
- Że twój ojciec ją zdradził tuż przed ślubem.
- Ale… Ona nie może być moją siostrą!
- Nie wiem. Twój ojciec na pewno nam, to znaczy wam wszystkim wytłumaczy.
- Jak to „wam”?
- No tobie, twojej siostrze i jej matce.
- A ty?
- Noo… To są wasze wewnętrzne sprawy.
- Ula! Nawet nie zaczynaj! Chodź!
Weszli do gabinetu. Położyli kawę na stole i usiedli. Zapadła niezręczna cisza. Trwała dość długo, gdy nagle:
- Synu, co to za… - spojrzał na jedną z kobiet siedzących w gabinecie. – Co ty tu robisz?
Krzysztof wraz z Heleną weszli do środka.
- To ty?! – zapytała zszokowana Dobrzańska.
- Też mi miło was widzieć – rzekła Małgosia z ironią w głosie.
- Co ty tu robisz?! – Krzysztof prawie krzyknął.
Małgosia wstała i rzekła bardzo wyraźnie:
- Krzysiu, to jest twoja córka, Kasia. Ma 29 lat i stara się o pracę – uśmiechnęła się drwiąco.
Krzysztof zrobił wielkie oczy. Nie wiedział co powiedzieć. Natomiast Helena spojrzała na niego z niechęcią i bez słowa wyszła z gabinetu.
- Mamo! – zawołał Marek.
Ula zmierzyła Krzysztofa zabójczym wzrokiem i wyszła za kobietą. Marek nie panował nad swoimi nerwami.
- I TY miałeś czelność mówić MI, co mam robić?! Wytykać mi błędy?! A sam co?! DZIECKO NA BOKU! Co ty zrobiłeś?! – wykrzyczał Marek, po czym ruszył śladami matki i Uli.
Po drodze minął Violę, która bacznie przysłuchiwała się całej rozmowie.

Po chwili w toalecie. 
Ula podała Helenie chusteczki higieniczne.
- Myślałam, że ten koszmar już minął… - rzekła Helena ocierając łzy.
W tej chwili do toalety wszedł Marek, bez słowa podszedł do matki i przytulił ją do siebie. Helena się jeszcze bardziej rozpłakała. Ze strony Uli to był impuls – podeszła do drzwi od kabin i sprawdziła czy ktoś oprócz nich znajdował się w tym pomieszczeniu. Nikogo nie było. Nagle z impetem weszła Domi. Marek odruchowo odwrócił się, żeby zobaczyć, kto wszedł. Podszedł do modelki i wypchnął ją z toalety, po czym zamknął pomieszczenie na klucz od wewnątrz. 

W tym samym czasie w gabinecie Marka.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Co by to zmieniło?
- Dużo! Pomógłbym ci!
- Ja nie potrzebowałam pomocy, świetnie sobie poradziłam bez ciebie!
- Ale przynajmniej twoja córka, NASZA córka, miałaby ojca.
Wtrąciła się Kaśka, która była pomijana w tej rozmowie.
- Nie potrzebowałam, nie potrzebuję i nie będę potrzebowała ojca! Już nigdy! Nie było cię przez te wszystkie lata… - dziewczyna zaniosła się płaczem -… poradziłam sobie! – wstała i wybiegła.
Pierwsze miejsce, o którym pomyślała to była toaleta. Natomiast Marek właśnie przekręcał klucz w zamku i już miał przekręcać klamkę, gdy ktoś go ubiegł. Do toalety wpadła Kaśka (była cała zapłakana, rozmazany makijaż itp.), znalazła się prosto w ramionach „brata”. Rozpłakała się na dobre. Natomiast ten nie wiedział co zrobić. Odwrócił głowę w kierunku matki i Uli, po czym spojrzał na nie błagalnym wzrokiem. Dziewczyna nadal tuliła się do niego, Helena miała łzy w oczach, spuściła głowę i wyszła. Natomiast Marek odsunął od siebie Kasię i wyszedł za matką. Dziewczyna  stała osłupiona. W jej głowie kłębiły się tysiące myśli.
„Mam ojca, mam brata i oboje mnie nienawidzą! Co ja zrobiłam?”
Znowu zaczęła płakać. Ula podała jej chusteczki mówiąc przy tym:
- Nie płacz. Wszystko się ułoży.
Natomiast Marek nieustannie szukał matki. Po drodze wpadł na Sebę.
- Stary, gdzie ona jest?
- Kto?
- No ta… ta cała twoja siostrzyczka. Ładna? Opowiadaj!
- Skąd wiesz?!
- Od Doroty, a ta od swojej sekretarki, z kolei ta od jakiejś tam modelki, która wie od Violi.
- Aha.
- No mów! Jak wygląda?! 
- Seba, zamknij się! Widziałeś moją matkę?
- Nie, a co?
- Nieważne.
Odwrócił się i ujrzał coś, czego by się tutaj nigdy nie spodziewał: z windy wyszedł Michał, a za nim Marcin, ubrani w mundury wojskowe. Podeszli do Marka i Seby. Wszyscy patrzyli na nich zaskoczeni, natomiast modelki zaczęły się im bacznie przyglądać i szeptać między sobą. 
- Cześć – rzekli równo panowie w mundurach.
- Cześć – odpowiedzieli zaskoczeni panowie w garniturach.
- Co wy tu robicie? – zapytał Marek.
- Viola dzwoniła, że masz siostrę, więc wsiedliśmy w samochód i prosto z jednostki przyjechaliśmy tutaj. No i jak? Gdzie ona jest? Jak wygląda?
Michał w oddali zobaczył Violkę, uśmiechnął się i rzekł:
- Zaraz wracam – i odszedł w jej kierunku. – Cześć kochanie – przywitał się.
- Cześć.
Złapał Violkę za rękę i razem udali się w stronę paczki kumpli. Bulterier przedstawił Marcinowi swoją dziewczynę i ponownie zaczęli rozmawiać o Kaście. Nagle ni z gruszki ni z pietruszki wtrąciła się Viola:
- A, Michał, zapomniałam ci powiedzieć. Była u mnie wrona i przywiozła mi ryjek sałaty. Dasz wiarę?!
- Yyy… Co?
- No wiesz.
- Nie!
Marek jako pierwszy zrozumiał, o co chodzi, i wybuchnął śmiechem, ale zaraz spoważniał.
- Viola, żartowałaś? – zapytał poważnie.    
- Nie – rzekła z uśmiechem.
- Ło, stary, ale wpadłeś – dodał Marek.
- Ale że niby... Wpadłeś – rzekł Seba.
- O co wam chodzi? – dopytywał Michał.
- On jeszcze się  nie domyśla. Stary ty będziesz… - zaczął Marek, ale przerwała mu Viola.
- Ojcem! Cieszysz się?!
Michał zbladł, następnie się zarumienił, później zrobił wielkie oczy. Podszedł do Violi i przytulił ją z całych sił. Trzymając ją w objęciach uradowany powiedział:
- Teraz już nie masz wyjścia, musisz się do mnie przeprowadzić.
- No chyba nie mam wyjścia i tak mi nie odpuścisz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)