wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 71

Po niecałej godzinie samochód gwałtownie się zatrzymał. Drzwi od strony Wojtka otworzyły się z trzaskiem. Czarny poczuł silne szarpnięcie i już w następnej chwili leżał na ziemi obok transportowca. 
- A ten to co tu robi?! – powiedział zdziwiony, a zarazem wkurzony mężczyzna, który wyszedł właśnie z baru, i ruszył w stronę auta. 
Abdul – mężczyzna, który wcześniej wyciągnął Wojtka z samochodu, ruchem ręki nakazał wyjść także Anicie. 
- Siwy, to nie tak. Po prostu się napatoczył – odpowiedział. 
Na dźwięk tego przezwiska Anita podążyła wzrokiem w owym kierunku. Wpatrywała się w mężczyznę stojącego przed nią jak zahipnotyzowana. 
- Co się tak patrzysz? Zaskoczona? A kogo się spodziewałaś? 
Wojtek patrzył zdziwiony na milczącą dziewczynę – najwyraźniej znała tego gościa, którego nazywają Siwym. Tylko skąd? Zastanawiał się, jak wyjść z tej beznadziejnej sytuacji? Gdyby był sam, to mógłby zaryzykować ucieczkę, ale jest jeszcze Anita, a jej bezpieczeństwo było dla niego sprawą nadrzędną. A mężczyzna stojący obok niej ciągle trzymał broń. Gdyby tylko go obezwładnić... Ale co dalej? Chłopak nie miał jednak czasu na zastanowienie. Zerwał się na równe nogi i zaatakował napastnika wierząc, że dalej da radę działać spontanicznie. Nikt nie spodziewał się po nim takiego zachowania, więc porywacze dali się zaskoczyć. Wojtek jednym sprawnym ruchem obezwładnił uzbrojonego mężczyznę i wyrwał mu pistolet. Niecałą sekundę później to właśnie Wojtek przystawiał porywaczowi pistolet do głowy mówiąc:
- Wypuście nas, albo go zastrzelę. 
Siwy wybuchnął śmiechem zupełnie pozbawionym wesołości i rzekł:
- To strzelaj. Mam takich jak on dziesiątki, nie robi mi to różnicy. Dalej, czekamy. 
Anita widziała, że jej przyjaciel zwątpił. Błagała w duchu by nie zastał ukarany za to, co odważył się zrobić. Jednak już po chwili wszyscy porywacze z wyjątkiem ich szefa rzucili się na Wojtka. Odebrali mu broń i w trójkę zajęli się wymierzeniem mu kary. 

***

- Gdzie oni się podziali? Joker, dzwoniłeś do Czarnego? – zapytał Devil.
- Dzwoniłem, nie odbiera. 
- A do Anity?
- Też nie. 
- Anita pewnie się zasiedziała z moim braciszkiem – zaśmiał się Sławek.
Właśnie Trójka zakończyła swoje „spotkanie”. Anita i Wojtek nie zjawili się, pomimo iż byli umówieni – ich kumple zdziwili się, bo mieli w zwyczaju informować się o nieobecnościach. 
- Albo odwrotnie – uśmiechnął się Robert. 
- Co masz na myśli? – zapytał Devil znad komórki, na której pisał smsa. 
- Jak to co? Nie zauważyliście jak Wojtek reaguje na Anitę? Może w końcu jakąś ją przestawił na swoją stronę i teraz mają wolną chatę i... 
- Dobra, rozumiemy – warknął Sławek. – Jestem pewien, że jest z Dawidem. Zresztą zaraz się przekonamy. 
Wyciągnął telefon i po chwili już rozmawiał z młodszym bratem.
- Hej, i jak tam? Masz gdzieś tam pod ręką Anitę, bo nie mogę się do niej dodzwonić?
Brutus coś mu odpowiedział sprawiając, że Sławkowi zrzedła mina. Wysłuchał brata do końca i powiedział:
- Nie, będę dzwonił dalej, w końcu odbierze. Nara.
Schował telefon.
- Uuuuu... – zawyli Devil i Joker śmiejąc się.
- Walcie się – warknął Sławek i poszedł do samochodu. 

***

Anita siedziała w piwnicy baru przywiązana do filaru. Wojtek leżał związany spory kawałek od niej. Nie odzywał się, był nieprzytomny. Wyglądał okropnie. Nie ruszał się już kilka godzin, także Anita zaczęła obawiać się najgorszego. Ciągle dzwonił jego telefon, jednak dziewczyna nie miała jak odebrać. Sama zgubiła swój przed szkołą. 

Nagle do pomieszczenia wszedł Siwy – dotychczas wejścia strzegł jeden z jego goryli. Anita od razu naskoczyła na niego zachrypniętym głosem. 
- Coście mu zrobili?! Co on wam zawinił?! Jak się uwolnię to ci nogi z dupy powyrywam, rozumiesz?!
Siwy nie zwracał jednak na nią uwagi. Wziął jej plecak, który leżał obok niej i zaczął w nim grzebać. 
- Zostaw mój plecak, frajerze! To moje prywatne rzeczy, gdzie się wpierdalasz z tymi wielkimi łapami?! Puść to!
- Milcz, dziewczynko, bo cię gardziołko rozboli, a tabletek nie będę ci kupował – rzekł Siwy ze stoickim spokojem, nie przerywając przeglądania zawartości torby. 
W końcu zirytowany wysypał wszystko na podłogę. 
- I to by było na tyle jeśli chodzi o prywatność – westchnęła spektakularnie Anita.
- Milcz! – warknął Siwy. – Nic tu nie ma! 
- A czego szukasz, kota w butach? – rzekła.
Mężczyzna nie zareagował. Chwilę głęboko się nad czymś zastanawiał. Po chwili wytrzasnął skądś butelkę wody, podszedł do Wojtka i wylał jej zawartość na niego. Chłopak ocknął się gwałtownie.
- Proszę bardzo – rzekł Siwy do Anity. – Twój śpiący królewicz się obudził. Zadowolona? 
- Zostaw go!
Ten jednak gwałtownie szarpnął go do pozycji siedzącej. Wojtek jęknął głośno.
- Słuchaj mnie, mała! Masz minutę, żeby wymyślić sposób w jaki zawiadomić Bladego, że jesteś tutaj. Bo inaczej śpiący królewicz będzie musiał jeszcze trochę przejść! 
- Nie jestem już z Marcinem, on mnie gówno obchodzi! Jak chcesz możesz mu wysłać list polecony ze znaczkiem Pałacu Kultury! Zostaw Wojtka! 
Siwy szarpnął Wojtkiem tak, że ten uderzył w filar. Tym razem jednak stłumił w sobie jęk bólu.
- Nie pyskuj mi! Może on cię nie obchodzi, ale ty jego owszem. Masz jeszcze trzydzieści sekund!
- Możesz mu wysłać sweet focię! Puść Wojtka, idioto! Pożałujesz tego! Dlaczego w ogóle żyjesz, przecież Marcin cię zabił!
- Marcin? On nie ma odwagi, żeby zrobić coś takiego. Ale ja – owszem! – wyciągnął zza paska pistolet i skierował go na Wojtka.
- NIE! – wrzasnęła Anita. – Daj mi chwilę, zaraz coś wymyślę.
- Grzeczna dziewczynka – odparł Siwy chowając z powrotem broń.
Anita zastanawiała się intensywnie. 
- Może... Nie możesz do niego po prostu zadzwonić. Albo... wyślij mu mój nieśmiertelnik!
- O! Dobry pomysł! Jak chcesz to potrafisz! – podszedł do niej szybko i zerwał jej go z szyi. Mina mu zrzedła, gdy przeczytał napis – Ty głupia małpo... Mam nieśmiertelnik twojego brata i co? Bardzo kreatywne, naprawdę. 
- Jezu, a co ty, musisz zabłysnąć czymś oryginalnym? – jednak gdy spotkała jego morderczy wzrok, westchnęła i rozejrzała się dookoła. Jej wzrok spoczął na jej rozsypanych książkach. – A... a portfel z legitymacją?
- Eee... nuda. Pośpiesz się, on ma to jeszcze dzisiaj dostać. Jakoś chyba nie masz motywacji – podszedł do Wojtka. Tym razem wyciągnął nóż i zamachnął się nim nad chłopakiem. 
- Czekaj! Mój zeszyt od matmy! 
- Anita, nie podpowiadaj mu! – wtrącił się ni stąd ni zowąd Wojtek.
- Zamknij się! – zawołał Siwy.
- Jeśli ma mi coś zrobić i tak to zrobi, nie daj się szantażować!
- Powiedziałem: milcz!
- Nie pomagaj...
- Spalony, ucisz go! A ty mała mów dalej.
Anita zawahała się tylko chwilę. 
- Marcin rozwiązał mi zadania, możesz mu wysłać te kartki zapisane przez niego, będzie wiedział, o co chodzi – nawet nie wiedziała skąd wziął się jej ten pomysł. Po prostu nagle na to wpadła.
- Hmm... dobre! Brawo! – Siwy zaczął przeglądać jej rzeczy. – Który to?
- Ten z tą okładką w paski. To będzie gdzieś w połowie, znajdziesz.
Poszperał chwilę.
- To? – pokazał jej jakieś obliczenia.
- Tak.
- Cudownie. To ja zaraz wracam. Spalony, ją też ucisz. Lepiej, żeby za dużo nie kombinowali – zabrał zeszyt i wyszedł z pomieszczenia. 
Załatwienie tego co miał do załatwienia zajęło mu jakieś pięć minut. Wtedy też z powrotem wszedł do piwnicy.
- I jak tam?
Anita i Wojtek mieli usta zaklejone taśmą. Dziewczyna zmierzyła wroga morderczym wzrokiem, Wojtek natomiast sprawiał wrażenie niezbyt przytomnego. Siwy zaczął krążyć wokół nich nucąc coś pod nosem. Nagle po raz któryś rozdzwonił się telefon Wojtka.
- Co to za szajs! To gówno non stop dzwoni! – oburzył się porywacz. 
Podszedł do nauczyciela i wyszarpnął mu telefon z kieszeni. Zerknął na wyświetlacz i odebrał. 
- No?
Joker – bo to on był po drugiej stronie – nie zorientował się, że to nie jego brat odebrał telefon. 
- Nareszcie. Gdzie się podziewasz, złamasie? Ty zniknąłeś, Anita zniknęła, myślałem, że siedzicie w domu, ale tu was nie ma! Miałeś się od niej odwalić, a nie szlajać się z nią  po jakichś cichych zakątkach! Jesteś jej nauczycielem, debilu! Wszystko powiem Brutusowi, on już sobie z wami poradzi. I z Anitą też sobie pogadam, owszem, ktoś musi jej wygarnąć!
Siwy z zaskoczeniem spojrzał na Wojtka.
- Jesteś jej nauczycielem?
Wojtek i Anita spojrzeli na siebie. Już wiedzieli kto dzwoni.
- A... z kim rozmawiam? – zwątpił Robert.
- To nieistotne. Ale jak chcesz pogadać z Wojtkiem to proszę, dlaczego nie? – podszedł do Wojtka i zerwał mu taśmę z ust. – No, pogadaj z Robem – przytknął mu telefon do ucha, przy okazji ponownie uderzając nim o filar.
Anita zaczęła piszczeć, na tyle, na ile pozwalał jej knebel na ustach. Natomiast Wojtek warknął:
- Wal się, czubku.
- Zła odpowiedź – powiedział z udawanym żalem Siwy, po czym nie zwracając uwagi na płacz Anity kopnął Wojtka w brzuch i się rozłączył. 

Robert przez chwilę stał sparaliżowany z telefonem przy uchu. Później gwałtownie jeszcze raz wybrał numer brata, ale dowiedział się, że „Abonent jest czasowo niedostępny”. Jego następną reakcją był atak paniki. Co robić?
Szybko zadzwonił do Dawida.
- No? – odebrał Brutus.
- Ktoś porwał Anitę i Wojtka! – nawet nie zdawał sobie sprawy, że krąży po mieszkaniu i wrzeszczy do słuchawki. – Rozumiesz?!
- Co?!
- Gadałem z gościem, odebrał telefon Wojtka! Dawid, słyszałem Anitę, ona krzyczała! I Wojtek tam był! Ona krzyczała, Brutus, ktoś ich porwał! – wykrzykiwał bezładnie zdania. 

***

Marcin usiadł na kanapie i przegryzając frytki otworzył kopertę, którą znalazł przed chwilą pod drzwiami. Zainteresowała go, bo po pierwsze leżała pod drzwiami, po drugie przyszła długo po wizycie listonosza, a po trzecie nie było na niej nic poza: Marcin Bojko. Przeczuwał, że nie znajdzie tam nic dobrego.
Gdy ją otworzył, ze środka wyciągnął trzy kartki wyrwane niedbale z zeszytu w kratkę, na dodatek zapisane jego pismem. Na kartkach był układ równań. Na końcu widniało wpisanie na czerwono „bdb” z grudniową datą. Marcin dobrze wiedział co to za kartka: pół roku temu liczył to zadanie za Anitę. A teraz dostał je w anonimowym liście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)