poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 40

W tym samym czasie za miastem w domu państwa Dobrzańskich.
- Stary, weź się uspokój, to jeszcze nie koniec świata – Marek pocieszał Michała, który przed chwilą skończył mu opowiadać o tym, czego dowiedział się na temat swojej ukochanej młodszej siostry.
- Nie koniec świata?! Ty w ogóle słyszysz, co mówisz?! Ona bije się z jakimiś popaprańcami i to dla zabawy!
- Ale...
- Robi sobie tatuaże, ćpa, prowadza się najpierw z bossem mafii, a później z dealerem! I ja mam być spokojny, bo to nie koniec świata?!
Marek zamilkł. Ula nagle wyłoniła się z pokoju i patrzyła na Michała zszokowana. W końcu ciszę przerwał Marek.
- Ale że... o kim ty mówisz?
Michał zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo. Nie wiedział jak z tego wybrnąć.
- Ja... tak ogólnie mówię. Sami bandyci!
- Taaa... – Marek intensywnie nad czymś myślał. – bandyci...
- A skąd ty w ogóle to wszystko wiesz? Przecież Anita z tobą nie rozmawia – zapytała Ulka.
Michał ucieszył się ze zmiany tematu.
- Marcin do mnie dzwonił.
- A on skąd wie?
- Wspólny kumpel jego i Anity do niego dzwonił i mu opowiadał.
- To ona się tym chwali? Niby to tajne, a tu nagle wszyscy wiedzą – odparła Ula.
- Nie, to jakaś grubsza sprawa, mówiłem, że to sami bandyci. Bo ten kumpel zobaczył ten tatuaż i wiedział co to znaczy, bo jego braszka w tym siedzi i w ogóle to jakaś recydywa.
Ula westchnęła i usiadła obok Michała. Położyła mu rękę na ramieniu i rzekła:
- Anita ma swój rozum. Może to wcale nie jest takie złe na jakie wygląda? Przecież Marek z nią gadał i wszystko było okej, nie zachowywała się jak kryminalistka.
- Co? – Michał spojrzał na kumpla. – Gadałeś z nią? Kiedy?
- Aaa... to był przypadek. Wtedy, co mniej więcej tydzień temu z Violką na zakupy poszła.
- Pierwsze słyszę. Viola nic mi nie mówiła.
- Nie? Na jakąś studniówkę z kolegą szła czy jakoś tak.
- Jaką studniówkę? Przecież ona nienawidzi imprez, zwłaszcza jak trzeba tańczyć. A tam jest jakiś polonez chyba, nie?
- No nieważne. Bynajmniej przyszła do F&D i poprosiła Violę, żeby z nią poszła po kieckę, a jak ją poprosiłem, żeby ze mną porozmawiała, to bez problemu przyszła i normalnie ze mną gadała, bez żadnych fochów – wytłumaczył Marek.
- A o czym gadaliście?
- Tak ogólnie, co u niej, jak sobie radzi... i muszę cię uspokoić. Wcale nie ćpa.
- Wierzysz jej?
- A zostaje nam coś innego? Poza tym nie wyglądało jakby kłamała. Zresztą jakby brała, to chyba byłoby po niej widać, nie?
- No mam nadzieję, że jest tak, jak mówisz. Naprawdę chciałbym znowu z nią normalnie pogadać.
- Spróbuj.
Michał pokiwał głową na nie.
- Próbowałem. To zawsze kończy się awanturą. Ja krzyczę, ona krzyczy i ci jej kumple też. Nigdy nam nie wybaczy. Ani Marcinowi, ani mi.
- A Marcin z nią gadał?
- A nie mówiłem wam? W ogóle go do słowa nie dopuściła, zezwała go od najgorszych i rzuciła słuchawką.
- Aha. To faktycznie – skwitowała to Ula.

Następnego dnia pod koniec godziny wychowawczej w trzeciej klasie.
Wojtek siedział na biurku i komentował ze swoją klasą studniówkę.
- Darek, to twoja partnerka wymiotowała przed restauracją?
Chłopak zarumienił się.
- No co? Młoda jest, nie potrafi ocenić ile może.
Wychowawca uśmiechnął się.
- To następnym razem nie baluj z taką młodą.
Dawid spojrzał na nauczyciela ze zgorszeniem i złośliwie rzekł:
- Nie tylko on w tej sali lubi zapraszać młode w różne miejsca.
Wojtek ugryzł się w język, aby tego nie zripostować.
- Tej, a ta twoja to ile miała lat? – zapytał Dawida ktoś z tyłu.
- Ważne, że nie rzygała – odpowiedział z uśmiechem, po czym znów utkwił wzrok w nauczycielu.
Wojtek również na niego spojrzał myśląc: „Muszę wieczorem pogadać z Anitą, żeby zrobiła coś, żeby ten mądrala zamknął jadaczkę”. W końcu zadzwonił dzwonek. Dawid wstał, zarzucił torbę na plecy i już miał wyjść, gdy usłyszał:
- Brutus! Czekaj chwilę!
Podeszła do niego jedna z dziewcząt. Razem opuścili klasę.
- Coś ty dzisiaj taki złośliwy? – zaśmiała się. – Zły dzień?
- No trochę – odparł obojętnie Dawid.
- Tak do wszystkiego miałeś komentarz. Chyba nie lubisz tego nowego profesora, co? Myślałby kto, że to jego się czepiałeś – jeszcze raz obdarzyła go ciepłym uśmiechem i odeszła w stronę koleżanek.

Nazajutrz popołudniu.
- Cześć, leniu. Wybierasz się jeszcze w tym roku szkolnym do budy? – powitał przyjaciółkę Dawid.
- Haha. Bardzo śmieszne. Wczoraj byłam.
- Bo cię Joker zaprowadził. Furorę na boisku zrobił.
- Eee... Powiedziałam mu, że jest ślepy, bo laska z jego roboty się w nim buja, a on tego nie widzi i stwierdził, że go wkurzam i mam, cytuję, wypierdalać do budy, a jak nie chciałam, to mnie zaciągnął siłą. Nawet długopisu nie miałam.
- I co dalej?
- Nic. Nie wpuścili mnie, bo nie miałam ani identyfikatora, ani legitymacji. I tyle.
- To faktycznie byłaś w szkole – zaśmiał się.
- Wcale mnie nie bawi. Jak szukał debila, który spławi tę całą Emilkę, to mnie znalazł, a tak to go wkurzam i mi się uczyć każe. A muszę ci się pochwalić, że Emilka wczoraj pudła z domu wynosiła. Chyba się wynosi, bo nie może wytrzymać, że jej Romeo ma kogoś innego.
- Mam ci gratulować?
- Nie, już ci daruję. Nie daruję ci czegoś innego – nagle spoważniała.
- Oj, przestraszyłem się.
Zmrużyła groźnie oczy.
- Nie żartuję – powiedziała chłodno.
- Co znowu zrobiłem? – zapytał udając znudzonego.
- Odczep się od niego w końcu.
- A co, poskarżył się?
- Brutus, proszę cię. To był mój wybór. Jakbym nie chciała tam iść, to bym nie poszła. Miałam wybór i ani on, ani nikt inny mnie nie zmuszał.
- Ale...
- Nie skończyłam jeszcze. Ja nie robię ci wyrzutów z tego, czym się zajmujesz. Nie mówię ci żebyś skończył dilować, ani nie obrażam tych twoich kumpli z tej cholernej mafii.
- To nie to samo.
- Nie? A czym to się różni? Daj mu święty spokój, bo znowu się pokłócimy, a tym razem już nie będę taka łaskawa, obiecuję.
- Ło... Zrobiło się groźnie.
- Nabijasz się ze mnie? – zapytała zakładając ręce na biodra.
- Nie, no coś ty. Nie gniewaj się – uśmiechnął się do niej przyjaźnie, po czym podszedł do niej i złapał ją za rękę pytając – To gdzie idziemy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)