poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 29

Środa. Anita przyszła na trzecią lekcję (robiła tak od tygodnia, choć dziś jej klasa faktycznie dopiero zaczynała zajęcia). W drodze do sali lingwistycznej złapała ją koleżanka z klasy.
- Hej, wiesz, że teraz mamy mieć lekcję z tym nowym anglistą?
- No i? – spojrzała na nią jak na idiotkę.
- Nic. Tak tylko mówię – rzekła tamta, odchodząc do grupki dziewczyn stojących obok.
Chwilę później.
- A idę w pizdu – rzekła znudzona Anita odwracając się i wpadając na coś, hmm, kogoś dużego. – Kurwa, jak łazisz?! – warknęła spoglądając w górę.
Ujrzała oniemiałego, wysokiego mężczyznę stojącego z dziennikiem lekcyjnym podpisanym „I c” w ręku.
- A może tak „dzień dobry”? Jak się nazywasz?
- Anita – odpowiedziała trochę zakłopotana.
- A więc, Anita, udajmy, że tego nie było – odparł uśmiechając się zachęcająco i nie czekając na jej reakcję wyminął ją i ruszył w kierunku sali nr 27. 
Anita zrezygnowana poczłapała za nim.
Chwilę później w klasie.
- Na początku się przedstawię. Jestem Wojtek Czołgowski, będę was uczył przez pewien czas. Jestem świeżo po filologii angielskiej, w sensie po studiach. Jesteście moją pierwszą klasą i liczę na waszą pomoc.
Damska część klasy patrzyła na niego jak na greckiego boga. Dziewczyny były po prostu wpatrzone w niego jak w obrazek. I miały rację. Był wysokim, szczupłym, ale dość muskularnym brunetem o brązowych oczach. Chłopakom niezbyt podobało się zachowanie koleżanek.
- Może teraz każdy z was coś powie o sobie – kontynuował nauczyciel spoglądając na pierwszą ławkę i rozanielone dziewczyny. – In English, of course.
Po dłuższej chwili Anita stwierdziła, że ma dosyć i że jej się nudzi. „Następną mamy chyba religię. Zaczekam na korytarzu. Może ten wielki ksiądz znalazł wreszcie odpowiedź na moje pytanie” – pomyślała wstając z miejsca i zarzucając plecak na ramię. Anglista spojrzał na nią zdziwiony.
- Słucham.
- Nic nie mówiłam – odparła kierując się w stronę drzwi.
- A gdzie się wybierasz?
- Po prostu wychodzę – rzekła opuszczając klasę.
- Ale... – przerwało mu trzaśnięcie drzwi.
Zdezorientowany mężczyzna rozejrzał się po klasie.
- Pan się nie martwi, ona tak zawsze.
Tymczasem Anita usiadła na schodach nieopodal klasy. „Ale miał minę...”.
Pół godziny później zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Uczniowie w pośpiechu opuszczali salę. Anita miała chyba dzisiaj pecha, ponieważ nagle ni stąd ni zowąd stanął przed nią zaskoczony nauczyciel.
- Myślałem, że sobie poszłaś do domu, czy gdzieś, a nie blaukujesz pod salą. Aż tak przynudzam?
- To nie o to chodzi.
- Nie będę pytał o co chodzi, bo i tak mi nie powiesz. A przyjdziesz chociaż na drugi angielski?
- My nie mamy dzisiaj drugiego angielskiego.
- Jakbyś chodziła częściej do szkoły, to byś wiedziała, że zmienił się wam plan.
- To teraz mamy angielski? – zapytała zdruzgotana.
- Niestety... – powiedział pocieszającym głosem, z trudem powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem z jej miny.
- Ale przypał... No to przyjdę... – odparła wzruszając ramionami.
- A wysiedzisz do końca?
- To już od pana zależy – odpowiedziała podnosząc się i ruszając w stronę klasy, w której za chwilę miała rozpocząć się lekcja.
Pięć minut później.
- No dobra, siadajcie i wracamy do tego, co robiliśmy przed przerwą.
Ku zdziwieniu nauczyciela znaczna część klasy perfidnie olała jego prośbę. Dziewczyny siedziały i nadal wpatrywały się w niego jak w obrazek nie ogarniając, co się wokół nich dzieje, natomiast chłopcy oburzeni zachowaniem koleżanek obrali nową taktykę i zebrali się w kącie klasy rozmawiając ze sobą („Widzą go dziesięć minut, a już za nim jęczą!”). Tak więc anglista, widząc, że nic nie wskóra, zrezygnowany usiadł przy biurku myśląc: „Świetnie. Po prostu fantastycznie! Teraz brakuje tylko kontroli ze strony dyrekcji i dyscyplinarka gotowa!”. Nagle Anita wstała, wzięła plecak i ku zdziwieniu nauczyciela przesiadła się do pierwszej ławki mówiąc:
- What did you do before break?
Spojrzał na nią zaskoczony.
- We had revision of the tenses.
Patrzyła na niego wyczekująco, więc kontynuował:
- We finished on Present Perfect.
- I don’t like grammar. I don’t understand it.
Więc resztę lekcji spędzili na tłumaczeniu czasów. W końcu dobiegła ona końca. Nagle w stronę Anity poleciała zmięta kartka. Zaciekawiona dziewczyna odwinęła ją i, nie zwracając uwagi na nauczyciela, który próbował ją przeczytać z pewnej odległości, zobaczyła:

„Jeden cię olał, to za drugiego się bierzesz? Jeszcze starszego? Jak tania dziwka!”

- Nie, będę siedziała i tak jak ty się podniecała jego widokiem – powiedziała w stronę autorki liściku, jednocześnie wrzucając kartkę do kosza.
Dziewczyna spłonęła rumieńcem, a nauczyciel się zmieszał i nagle znalazł coś interesującego w dzienniku. W końcu zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli wychodzić. Nieoczekiwanie do Anity podszedł chłopak.
- Nika ma rację – rzekł półgłosem. - W co ty w ogóle grasz? Na początku taka nie byłaś. Przyszłaś tutaj niedawno i myślisz, że jesteś niewiadomo jak ważna? Jesteś nikim w tej szkole.
- Zobaczymy po lekcjach – warknęła wrogo i zniknęła za zakrętem.
Anglista, który po kryjomu przysłuchiwał się ich rozmowie, podążył za nią wzrokiem z lekko rozchylonymi ustami, po czym szybko zajrzał w dziennik, by sprawdzić, o której ta klasa kończy lekcje.

Około piętnastej.
Anita zmierzała w kierunku placu za salą gimnastyczną. Chłopak, z którym po angielskim „się umówiła” już tam czekał. Gdy tylko ją zobaczył powiedział pewnie:
- Dobrze to przemyślałaś? Zostanie z ciebie krwawa miazga.
- Serio? – zapytała z uśmiechem zrzucając plecak.
- Jak chcesz – ruszył w jej stronę.
Żadne z nich nie zwróciło uwagi na to, iż tuż za rogiem całej sytuacji przygląda się Wojtek – nowy nauczyciel. I co najdziwniejsze wcale nie reagował. Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy leżący chłopak błagał, by przestała kopać go po nerkach. Jednak Anita zareagowała inaczej, niż życzyłaby sobie tego jej ofiara: wskoczyła chłopakowi na plecy, szarpnęła go za włosy i mocno uderzyła jego głową o podłoże sprawiając, że jego nawet ładna twarz stała się dość poharatana. Chłopak resztką sił uderzając ręką w ziemię, płaczliwym głosem rzekł:
- Przestań...
Tym razem dziewczyna ustąpiła i zeszła z jego pleców. Nastolatek z trudem przeturlał się na plecy. Wyglądał strasznie. Zmrużył oczy. 
- Jak ty się tego nauczyłaś? – zapytał zszokowany słabym głosem.
- Zabronili mi ćpać... – zaczęła podając mu rękę - ...to muszę znaleźć sobie inny sposób na rozładowanie napięcia.
Pomogła mu wstać i zaczęła otrzepywać się ze śniegu.
- Zwracam honor – odparł podając jej czapkę.
Zabrali plecaki i ruszyli w stronę głównej części boiska, mijając po drodze zszokowanego nauczyciela. Anita niepewnie spojrzała na kolegę idącego obok niej.
- Jutro będziemy mieli przejebane... – powiedział.
- Wiem.

Wieczorem.
- Ale ona naprawdę jest dobra! – zarzekał się brunet.
- Ale to laska! Szesnastolatka! My się tu nie bawimy w niańki! Czarny, daj spokój. Odpuść...
- Nie widziałeś jej!
- Co, wpadła ci w oko? – mężczyzna zakpił z niego.
Brunet pozostawił to bez komentarza.
- Dobra, pogadam z Devilem – odparł wysoki mężczyzna, Joker.
Joker dosyć wyróżniał się w tłumie. Miał dużego, czerwonego, idealnie wymodelowanego irokeza. Spod koszulki wystawał mu tatuaż – smok, który oplatał mu całą szyję i tors. Właśnie przyglądał się ciemnowłosemu koledze kiwając z dezaprobatą głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)