wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 63

CHLUP!
Spokojny sen dziewczyn został przerwany, ponieważ ni stąd, ni zowąd ktoś wylał na nie duży garnek lodowatej wody. Anita gwałtownie usiadła w łóżku i gdy już otarła twarz z wody otworzyła oczy. Zobaczyła, że obok łóżka stoi rozeźlona Angelika, z wodą kapiącą jej z włosów, i że wpatruje się ona z wściekłością w stojącego przed nimi, roześmianego Dawida.
- Śmigus-dyngus – rzekł chłopak.
- Śmigus-dyngus? Śmigus-dyngus?! Jeszcze ci pokażę śmigus-dyngus!
Ruszyła w jego stronę, ale pośliznęła się na wodzie, która była rozlana obok łóżka. Upadła przed samym Dawidem.
- Wiesz – chłopak zanosił się śmiechem. – nie musisz mi padać do stóp, Rudzielcu.
Angelika była już bordowa na twarzy. Bez słowa poszła do łazienki, trzaskając przy tym drzwiami. Anita natomiast spojrzała na swojego chłopaka nieprzytomnie.
- Głupek – powiedziała, po czym wstała z łóżka i ruszyła za przyjaciółką. – Angela...
Jednak dziewczyna przebrała się, zjadła z nimi szybkie śniadanie i pożegnała się z Anitą obdarzając Dawida jedynie pogardliwym spojrzeniem.
Anita i Brutus od razu zaczęli szykować się do wyjazdu – już tydzień wcześniej postanowili w drugi dzień świąt odwiedzić rodzinę Budzyńskich.
Zostali tam przez kilka dni. Chodzili na długie spacery po lesie, godzinami siedzieli przed domem wygrzewając się w wiosennym słońcu i rozmawiając o wszystkim i o niczym. W końcu zdecydowali się wrócić do domu (szkoła). Dawid nie zdawał sobie jednak sprawy, że po niespełna tygodniu przyjdzie im wyruszać w następną podróż.

Był wczesny ranek, 10 kwietnia.
- Co? Gdzie? – zapytał zszokowany Dawid. Była sobota, powinni jeszcze spać. Co ta dziewczyna znowu wymyśliła?!
- Pokażę ci na mapie. Jedyna co musisz zrobić to nas tam zawieźć. Pokrywam koszty podróży – powiedziała zadowolona z siebie Anita. – Tylko decyduj się trochę szybciej, nie mamy za dużo czasu.
- Ale... Anita, litości. Co ty znowu kombinujesz?
Lecz ona tylko uśmiechnęła się tajemniczo.
- To ma jakiś związek z moimi urodzinami, tak? – dopytywał chłopak z rezygnacją.
- Domyśl się.
Dawid westchnął głęboko.
I pojechali...

Po kilkugodzinnej podróży.
- I co my tu robimy? – Brutus zdjął kask i zaczął się rozglądać.
- No bo masz urodziny – zaczęła Anita.
- Serio? – zapytał rozbawiony.
- Tak. I długo myślałam nad prezentem dla ciebie i... oto jest.
- Aha – odparł, jeszcze raz się rozglądając. – Dziękuję. To możemy już wracać?
- A co ty taki zniechęcony? – uwiesiła się jego ramienia i pokazała palcem przed siebie. – Tam jest twój prezent.
- To bydło? – Brutus jednym słowem nazwał zmierzający w jednym kierunku tłum ludzi.
- Nie, to gdzie to bydło idzie.
Spojrzał na nią pytająco. Dziewczyna westchnęła i powiedziała:
- Tak sobie pomyślałam, że motory to twoja największa pasja i wyszukałam, że dzisiaj są jakieś pokazy – mówiła ze zmartwioną miną, ponieważ pomyślała, że prezent się nie udał. – I miałam nadzieję, że cię to zainteresuje. A wieczorem jest jakiś koncert...
Przerwał jej krótki, czuły całus.
- Dziękuję – szepnął chłopak z uśmiechem.
Anita, lekko zarumieniona zapytała:
- To podoba się? Idziemy?
- Jasne.
Tak więc dołączyli do „bydła”, by na cały dzień odłączyć się od rzeczywistości i podziwiać dwukołowe piękna.

***

- To jak, chcesz jeszcze pochodzić? – zapytała Anita.
- Nie, no ile można oglądać te cacka? Jeszcze trochę i zacznę boleć nad tym, że mam tylko niuniusia, a to by było już niedopuszczalne!
Dziewczyna zaśmiała się krótko i rzekła:
- To może pójdziemy na jakiś obiad? Bo już dobrze po trzeciej jest, no i szczerze przyznaję, że jestem cholernie głodna. A później jak będzie ci się jeszcze chciało, to możemy pójść na ten koncert.
- Co? Ty i rock? Nie zniosłabyś tego!
- Ty też się kiedyś dla mnie poświęciłeś.
- Oj, Nitka... Zobaczymy, okej?
- No okej.
- A gdzie jest tu jakaś knajpa?
- Tam widziałam jak szliśmy. Zjemy sobie jakąś pizzę... albo może chociaż raz coś innego dla odmiany.
- To idziemy.
Ruszyli we wskazanym przez nią kierunku, trzymając się za ręce. W pizzerii były tłumy. Jakimś cudem udało im się zająć stolik w połowie sali. W końcu, po długim staniu w kolejce do kasy i długim oczekiwaniu na zamówienie, podano im dwa kebaby. Od razu zabrali się za jedzenie.
- Wiesz – zaczęła Anita. – Dużo ostatnio myślałam. Nad tym co do ciebie czuję i co w ogóle nas łączy i... kocham cię.
Dawid, który akurat przełykał sok, zakrztusił się nim. Gdy wreszcie odetchnął odparł:
- Kotku, nie chcę, żebyś mi to mówiła, ponieważ mam urodziny. Ja...
- Ale ja nie mówię tego dlatego! – przerwała mu sprawiając, że ludzie przy pobliskich stolikach spojrzeli w ich stronę. – Mówię co czuję, nie po to, żeby cię uszczęśliwić. Zrozum.
- Ale ja naprawdę mogę poczekać...
- Boże... – znów mu przerwała. – Uroiłeś sobie, że się do czegoś zmuszam, a tak nie jest. Kocham cię! Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył?
Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu.
- Proszę, powiedz coś... – nadal nie zwracali uwagi na to, że co poniektórzy im się przyglądają.
W końcu chłopak uśmiechnął się do niej czule i bezgłośnie wyszeptał: „Ja ciebie też”.

Wieczorem.
Oboje zdecydowali, że nie pójdą na koncert, bo występujący zespół nie zapowiada się ciekawie. Tak więc udali się do hotelu. Razem podeszli do recepcji.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? – zagadnęła recepcjonistka.
- Dobry wieczór – rzekła uprzejmie Anita. – Rezerwowałam pokój na nazwisko Dawid Budzyński.
- Mogę prosić o dowód osobisty?
- Dawid, podaj pani swój dowód – powiedziała pogodnie Anita do zaskoczonego chłopaka.
- Ale ja... – Dawid był pod wrażeniem jej przebiegłości. – No okej – sięgnął do portfela i wyciągnął mały dokument.
Recepcjonistka spojrzała na niego, oddała mu go i podała Anicie klucz mówiąc:
- Pokój 106. Trzecie piętro. Życzę miłej nocy.
- Dziękuję – dziewczyna odebrała klucz i pociągnęła chłopaka w kierunku wind.
- No wiesz? – zagadnął Dawid. – A skąd wiedziałaś, że zgodzę się użyczyć ci dowód?
- Bo mnie kochasz – odpowiedziała krótko, uśmiechając się delikatnie. – A kto by wynajął pokój nastolatce?
Wjechali na trzecie piętro. Ruszyli w poszukiwaniu pokoju 106.
- Jesteś wredna – rzekł wesoło Dawid. – Poczułem się wykorzystany.
Anita tylko uśmiechnęła się chytrze i włożyła klucz do zamka. Przekręciła go i otworzyła drzwi. Oboje przekroczyli próg i rozejrzeli się po swoim pokoju. Brutus od samego początku wiedział, że coś się zmieniło, ale nie bardzo wiedział co. Dotarł to do niego dopiero po chwili.
Było tu tylko jedno łóżko.
Chłopak zrzucił na podłogę plecak, który miał na plecach.
- Ale... co jest? – zapytał, nagle spięty.
- O co ci chodzi?
- Bo... Jest inaczej. Chodzi o... – przerwał.
Anita spojrzała w kierunku, w którym on patrzył i wybuchnęła śmiechem.
- Eee... drobiazg.
- Jakiś czas temu to jeszcze nie był drobiazg – odparł.
Anita westchnęła i podeszła do niego. Rozpięła mu kurtkę i ściągnęła ją z niego, dopiero gdy to zrobiła odpowiedziała:
- Ale teraz jest.
I zanim chłopak w jakikolwiek sposób zdążył zareagować, wpiła się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek, nie myśląc o intencjach Anity. Dopiero, gdy oderwali się od siebie i dziewczyna zaczęła powoli rozpinać zamek od jego bluzy, złapał ją za nadgarstki i zapytał:
- Co ty robisz?
Dziewczyna po raz kolejny westchnęła i z ironią w głosie zaczęła:
- Mam ci tłumaczyć? No okej. Bo widzisz, kiedy dwoje...
- Nie – przerwał jej. – Nie o to mi chodzi. Hmm... Pomyślmy, co dwoje zakochanych w sobie młodych ludzi może robić w pokoju hotelowym i na dodatek w jednym łóżku?! – również mówił z ironią.
- Dawid, o co ci chodzi? Myślałam, że chcesz być ze mną, że mnie kochasz, że...
- Tak – znów jej przerwał, jednocześnie przykładając jej palec do ust. – I właśnie dlatego lepiej będzie, jeśli wyjdę i wrócę gdy trochę ochłoniesz – cmoknął ją w czubek głowy i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć wyszedł z pokoju.
Anita stała chwilę bez ruchu, myśląc o tym co przed chwilą się stało.
- Uciekł – wyszeptała prawie bezgłośnie. – Ale dlaczego?
Rozmyślała nad tym blisko godzinę, ale zdeterminowana postanowiła dopiąć swego.
W czasie, gdy ona obmyślała jakąś strategię, Dawid siedział w barze na dole przy piwie.
„Co jej strzeliło do głowy? Dlaczego tak nagle?” – myślał. – „A ja też, skończony kretyn. Każdy na moim miejscu skorzystałby z okazji, ale ja oczywiście nie! Zawsze muszę być inny!”
- Podać coś jeszcze? – głos barmana wyrwał go z rozmyślań.
- Co? Nie... – powiedział, po czym dopił w końcu piwo, które kupił już prawie godzinę temu.
Barman przyglądał mu się z zaciekawieniem.
- Mogę jakoś pomóc?
Brutus spojrzał na niego wrogo i mruknął:
- Nie.
Wstał i ruszył w kierunku wyjścia z lokalu. „Oby się już uspokoiła” – myślał pełen nadziei wychodząc z windy i zmierzając w kierunku pokoju. Jednak gdy tylko tam wszedł, przekonał się, że Anita nie dała za wygraną. Siedziała w dość kusej piżamce na ich wspólnym łóżku. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie, nie mogąc oderwać od niej wzroku.
- Rozumiem – wstała i ruszyła w jego stronę. – Ja też kiedyś uciekłam. Ale jest dobrze, już jesteś – zalotnie przesunęła palcami po jego klatce piersiowej. Drugą ręką przekręciła klucz w zamku i wyrzuciła go w przeciwległy kąt pokoju. – A teraz zaczniemy wszystko jeszcze raz – rzekła, rozpinając powoli jego bluzę. 
Zrzuciła ją na podłogę i razem z nim odsunęła się od drzwi.
- Nitka, poczekaj – powiedział spanikowany. W głębi duszy jednak wcale nie chciał jej powstrzymywać. – Ja... ja tak nie mogę. Ja...
- Ćśśś...
Właśnie stracił koszulkę. Dziewczyna namiętnie go pocałowała i przytrzymując blisko siebie powoli prowadziła w stronę łóżka. Mniej więcej w połowie drogi, nie przerywając pocałunku,  zaczęła rozpinać pasek, a następnie spodnie chłopaka. Pociągnęła go za sobą na łóżko sprawiając, że upadł na nią. Na chwilę oderwał się od jej ust, podparł się na łokciu i wydyszał:
- Skarbie, nie zdajesz sobie sprawy z tego co robisz.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę – wyszeptała, po czym przeturlała się tak, że leżała na nim.
Nie czekając na jego odpowiedź po raz ostatni pocałowała go w usta i zaczęła powoli schodzić w dół, całując go przy tym po torsie. Z każdą upływającą sekundą chłopka był coraz bardziej zniewolony. Lekko rozchylił wargi i przymknął powieki oddając się w całości chwilom rozkoszy. 
Chwilę później dziewczyna oderwała się od niego, teatralnym ruchem ściągnęła z siebie koszulkę i z powrotem wróciła do jego ust. Tym razem jednak to on przejął inicjatywę. Przyciągnął ją blisko siebie i razem z nią obrócił się tak, że znalazł się nad nią. Nie odrywając od niej ust zjechał swoją ręką wzdłuż jej talii i zatrzymał się na wysokości jej skąpych bokserek. Delikatnie zsunął je w dół. Podobnie jak ona wcześniej zszedł ustami w dół po jej szyi i dekolcie. Wolną ręką delikatnie dotknął jej piersi, tam też po chwili dotarły jego usta. Jego pocałunki sprawiały, że dziewczyna zaczęła szybciej oddychać. Wkrótce poczuła jego dłoń przesuwającą się wzdłuż nogi ku górze. Na moment zastygła w oczekiwaniu, po chwili jednak zacisnęła palce na prześcieradle i jęknęła głośno, gdy jego dłoń dotarła do najwrażliwszego miejsca w jej ciele. Po krótkim czasie Anita poczuła dłoń Dawida na swoim biodrze, a na szyi jego usta.
- Nituś... – szepnął chłopak wprost w jej usta, po czym delikatnie ją pocałował wchodząc w nią.
Oboje westchnęli głęboko.
Po kilku jego ruchach Anita wtuliła się w niego mocniej i po raz kolejny sprawiła, że zamienili się miejscami. Ogarnięty ekstazą chłopak westchnął. Natomiast ona przejechała palcami w górę po jego brzuchu i klatce piersiowej. Dawid mruknął z rozkoszy. Wtedy Nitka położyła swoje dłonie na jego dłoniach i splotła ich palce. Niemal w tym samym momencie równocześnie osiągnęli szczyt swojej rozkoszy. Dawid wodził palcami po plecach rozpalonej dziewczyny, potęgując rozkosz, którą przeżywała. W końcu Anita zsunęła się z niego i położyła obok, kładąc swoją głowę na jego sercu i z zamkniętymi oczami wsłuchując się, jak stopniowo przestaje bić jak oszalałe i wraca do swojego codziennego rytmu. Dawid również miał zamknięte oczy i delikatnie głaskał ją po włosach.
- Dawid... – zaczęła po chwili.
- Hmm?
- Dlaczego uciekłeś?
Chłopak uśmiechnął się i odparł:
- Nie chciałem, żebyś robiła coś wbrew sobie, żebyś specjalnie dla mnie się do czegoś zmuszała.
- Ale ja nie chciałam tego tylko dla...
- Wiem – przerwał jej. – Teraz już to wiem.
- Wiesz co? – zapytała z udawaną złością. – Swoją ucieczką popsułeś mój misterny plan, tak starannie obmyślony. Przez ciebie musiałam działać na spontana!
- I bardzo dobrze ci to wyszło, skarbie – cmoknął ją w czubek głowy. – Możesz być pewna, że nigdy nie zapomnę tych urodzin. Dziękuję.
- Nie ma za co – odparła wesoło. – W końcu nie codziennie kończy się dwadzieścia lat. A... jak już wrócimy do Warszawy... to mogę się przenieść do twojego pokoju? Bo... raźniej mi będzie i w ogóle...
Dawid wybuchnął śmiechem.
- Diablica – rzekł, gdy się uspokoił.
Objął ją mocniej.
- Kocham cię – powiedział.
- Ja ciebie też – odparła sennie i zamknęła oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)