sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 19

- Marcin... – zaczęła niepewnie.
- Co? Niedobrze ci?
- Nie, ja...
Marcin patrzył na nią uważnie.
- Kurczę. Bo... Cholera, gdybym wiedziała, że tak się przejmiesz... Bo widzisz... No... To żart miał być.
Znowu odebrało mu mowę, więc ona kontynuowała.
- To znaczy... Nie zrozum mnie źle. Chciałam sprawdzić jak byś zareagował... Czy byłbyś nadal ze mną, czy byś mnie olał i zostawił... Ale... Przepraszam.
Marcin bez słowa odwrócił się w stronę jezdni i ponownie ruszył. Chwilę jechali w ciszy. Cinek zamknął na chwilę oczy i wciągnął powietrze. „Za wcześnie. To co, że ty byś chciał? Pomyśl o niej! O jej dobru. Weź się w garść! Ogarnij się, Bojko!” – myślał przybity.
- Marcin, no... Powiedz coś – powiedziała smutno – Ja... – przerwała widząc jak Marcin kiwa głową na „nie”.
Smutna opuściła głowę.
Po krótkiej chwili Marcin wjechał na jakieś podwórko za Sebą i Markiem. Bez słowa zgasił silnik i wyszedł z auta nie zabierając nawet bluzy.
- Stary, a tobie co? Co chwilę się zatrzymujecie! – rzekł Michał uważnie mu się przyglądając.
- Michał, odwal się – odparł Marcin oschle i ruszył w stronę Marka siłującego się z drzwiami.
Anita podążyła za nim smutnym wzrokiem.
- A tobie nie za gorąco? W krótkim rękawku? Chcesz być chory? – zapytała Ulka podchodząc do Marcina i męża.
- Jak widać nie – odparł, po czym zwrócił się do Cygana. – Długo jeszcze?
Po chwili usłyszeli szczęk zamka i wszyscy weszli do środka.
- Co mu jest? – zapytał cicho Michał siostrę.
- Nieważne – odparła tępo.
Marcin nie zwracając uwagi na nikogo, w jednej chwili zdjął buty i położył się na kanapie w salonie. Delikatnie obrócił się na prawy bok myśląc o złamanych żebrach i zamknął oczy.
- Nie za wygodny? – zapytał Seba, który też chciał gdzieś usiąść.
- Daj mu spokój – wtrącił Michał. – Niech śpi. A ty może do roboty byś się wziął.
- Co? – zapytał zszokowany.
- Po drewno – i pokazał palcem na drzwi.
Seba bał się chyba zaprotestować, bo razem z Aleksem ruszył do drzwi.
Po chwili Marcin już spał. Anita wygrzebała koc z jednej z szaf w pokoju, delikatnie przykryła pod sam nos śpiącego Cinka i podeszła do reszty zgromadzonej na piętrze.
- My śpimy tu – rzekł zaspany Cygan wskazując na jedne z drzwi.
- Marek... – zaczęła Anita.
- Co? – zapytał zrezygnowany.
- To toaleta.
- Ku... 
- Marek! – przerwała mu Ulka.
- Dobra! To ty tu... wy tam... my tu... wy tu... a... a reszta na dole, tak? – i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wszedł do jednego z pokoi i w ciuchach wgramolił się pod pościel.
Wszyscy uczynili podobnie, tylko Anita wierciła się na łóżku w swoim tymczasowym pokoju. „Zachowałaś się po chamsku! Czego ty teraz oczekujesz?! Dobrze ci tak!” – pomyślała, po raz setny przekręcając się na drugi bok.

Trzecia popołudniu.
Wszyscy byli już na nogach i rozpakowywali swoje rzeczy z walizek. Anita właśnie wyszła z pokoju i zeszła na dół. Marcin siedział na kanapie i z zaciekawieniem przyglądał się pościeli, która z niewiadomych przyczyn znalazła się na nim.
- To ty? – zapytał podchodzącą Anitę.
- Tak.
- Dzięki – rzekł, jednocześnie zakładając buty.
- Marcin, ja...
- Odpuść sobie – przerwał jej wstając i ruszając w kierunku drzwi wyjściowych.
- Nie gniewaj się... No sory... Wiem, mogłam to zrobić inaczej... Marcin... – rzekła przepraszającym głosem doganiając go.
Byli już na zewnątrz.
Marcin w milczeniu zmierzał w kierunku swojego BMW, najprawdopodobniej po torby, lub też by wsiąść i wracać z powrotem do Warszawy. Wyłączył alarm i otworzył drzwi. Już miał wejść do samochodu, gdy Anita z hukiem zatrzasnęła drzwi z powrotem. Ten spojrzał na nią zdziwiony.
- Będziemy tu stali tak długo, aż zaczniesz ze mną normalnie rozmawiać – powiedziała twardo, jednocześnie zasłaniając mu drzwi.
Marcin założył sobie ręce na brzuchu, ale już po chwili je opuścił. Połamane zebra bolały jeszcze bardziej. Włożył więc ręce do kieszeni i spojrzał na nią wyczekująco.
- Boli? – zapytała z troską.
- O tym chciałaś rozmawiać?
Jego oschłość bolała jeszcze bardziej.
- Marcin, przepraszam. Głupio zrobiłam, przyznaję, to było bezmyślne. Bardzo bezmyślne.
- To miło, że zdajesz sobie z tego sprawę.
- Marcin... Co mam zrobić?
- Nic – odparł.
- Ale...
- Nie jestem zły. Po prostu trochę mi smutno, że tak o mnie myślisz. Nigdy bym cię nie zostawił w takiej sytuacji, a poza tym, to przyznaję, że trochę się ucieszyłem na myśl, że ty i ja... że możemy mieć razem dziecko – zakończył nieśmiało.
Anita uśmiechnęła się do niego promiennie i zapytała dla pewności.
- Czyli między nami jest...
- Tak jak powinno być – dokończył za nią, jednocześnie przyciągając ją do siebie i przytulając mocno. 
Anita starała się nie sprawić mu tym bólu.
Cinek odsunął ją delikatnie od siebie i dotknął palcem jej podbródka sprawiając, jednocześnie, że spojrzała na niego. Uśmiechnął się do niej i delikatnie, lecz bardzo czule pocałował ją. Oboje nie zwrócili uwagi na to, że w ów chwili drzwi od domu się otworzyły, a zza nich wyłoniła się Ula.
- Marcin! – zawołała.
Jednak oni nic sobie z tego nie zrobili. Dopiero po chwili Marcin delikatnie przerwał pocałunek. Rozpromienieni spojrzeli sobie prosto w oczy. Trwaliby tak dłużej, gdyby nie wrzeszcząca Ula:
- No Marcin! Chodź, potrzebuję twojej pomocy!
Cinek machnął ręką w jej kierunku, chcąc pokazać, że zaraz przyjdzie, jednocześnie nawet ma moment nie odwracając wzroku od oczu Anity. Następnie zrobił krok do przodu - Endi nie miała innego wyjścia niż tylko oprzeć się o auto – i ponownie, nadal kompletnie ignorując obecność Uli, pocałował Anitę. Ta z radością zarzuciła mu ręce na szyję i palcami przeczesała mu włosy z tyłu głowy. Marcin delikatnie zaczął schodzić coraz niżej. Całował ją po szyi kierując się ku dekoltowi. Zgorszona Ulka weszła z powrotem do domu i szybkim krokiem podeszła do Michała, po czym odciągnęła go od Violi i rzekła:
- Michał, zrób coś!
- Ale co? Przecież wiesz , że ja mam dwie lewe do kuchni. Marcin miał ci pomóc.
- Kurde blaszka! Nie o to mi chodzi!
Michał spojrzał na nią wyczekująco. 
- Czy wiesz, że twoja siostra z twoim kumplem...
- A twoim nie? – przerwał jej.
- Nieważne! Czy wiesz, że oni... – znów jej przerwał.
- Nie wiem. I nie chcę wiedzieć. Matka mi truła przez trzy ostatnie dni.
- Żebyś ich pilnował?
- Nie, żebym dał im święty spokój. 
- Zamierzasz tak to zostawić?
- Ale o co ci konkretnie chodzi? – zapytał spokojnie.
- Stoją tam! Obściskują się! Na M3!
- Eee tam, gorsze rzeczy już robili – powiedział lekceważąco wracając do Violi i pozostawiając osłupiałą Ulkę samą.
Kilka minut później w kuchni. 
Ulka właśnie sięgała mąkę, gdy obok niej pojawił się Marcin.
- Chciałaś coś? – zapytał przymilnie.
- Co, już skończyliście? – zapytała słodko. 
- Ale o co ci chodzi? - oburzył się.
Ula wybuchnęła.
- Szesnaście lat!
Krzyki niosły się po całym domu. Anita szczerze współczuła Marcinowi. 
- Przeszkadza ci to?! – Blady także nie marnował głosu..
- A tobie nie?!
- Ulka, czy naprawdę jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?!
- Nie pozwalaj sobie!
- A co ty możesz mi zrobić?! Michał nic nie może zdziałać to uważasz, że tobie się uda?! Sory!
- Zachowujecie się jak banda rozwydrzonych szczeniaków!
- Nic ci do tego! Ja ci się w życie nie wpierdalam!
- Ale...
- Milcz, kobieto! – krzyknął Blady, jednocześnie podając jej ową mąkę, którą próbowała wcześniej sięgnąć z taką siłą, że Ulka musiała cofnąć się o kilka kroków do tyłu. 
- Bierz się za rybę! – dodała rzucając w niego reklamówką z jakimiś rybkami.
- Nigdy nie byłem dobry w rybach – powiedział, jednocześnie filetując ją jednym zwinnym ruchem. 
Ulka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, po czym skomentowała to:
- Taaa... 
Marcin spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Ty na serio jesteś taki dobry w kuchni? – zapytała zaciekawiona.
- A od kogo tak słyszałaś?
- Od paru osób.
- Nie – Marcin nie lubił się chwalić. W niektórych sprawach.
Cinek przyjrzał się pracy Ulki.
- Ulka, źle robisz. Po co tak? Nie lepiej... – przerwał widząc czerwoną ze złości Ulę.
Frustracja sięgnęła zenitu. Dobrzańska nie lubiła być krytykowana, ale czepiając się jej pierogów przesadził. A on doskonale o tym wiedział i cieszył się skrycie z tego, co miał za chwilę usłyszeć.
„..3...2...” – odliczał w myślach.
- WYJDŹ! – wrzasnęła tak, że Viola w łazience na piętrze podskoczyła i zaciekawiona wyszła sprawdzić, co się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)