niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 4

Marek zaparkował przed domem. Nie chciało mu się do niego wchodzić. Czekała go rozmowa z Paulą. Po raz pierwszy poczuł, że wolałby być teraz z Ulą, niż z narzeczoną. To było ciekawe uczucie.
- Gdzie byłeś? - przywitała go od progu Paula.
Marek zmierzył ją zabójczym wzrokiem. 
- Musimy porozmawiać.
- O tak, racja, kochanie - powiedziała Paulina kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Kochanie... - rzekł z ironią Marek - Trochę chyba z tym kochaniem przedobrzyłaś.
- Ja przedobrzyłam, albo ty kochasz za mało! Powiedz mi, kiedy ostatnio spędziliśmy jakiś miły wieczór we dwoje? No kiedy?! Nigdy cię nie ma!
- Bo ja pracuję! Ale nie o tym chciałem porozmawiać. Wiem, co robi dla ciebie Violetta. Wiem, że kazałaś jej mnie śledzić. Zapewne podejrzewasz że mam kochankę, co? Jak mi to wytłumaczysz?
- A co ja mam myśleć?! Zamorduję tę tanią kretynką! Jak mogła to wydać? Nigdy cię nie ma w domu! Ciągle jakieś spotkania, kursy, prezentacje i do tego jeszcze ta tajemnicza inwestorka! Ciekawe, co ty tam jej prezentujesz?!
- PAULINA, JAK ŚMIESZ?! Mam już tego dosyć, idę pod prysznic, a potem spać. Ale na pewno nie z tobą. Będę spał w innym pokoju, a ty w tym czasie zastanów się nad tym, co zrobiłaś i wyciągnij wnioski. Dobranoc!
Paulina chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Marek już wyszedł. Ostatnią rzeczą, jaką teraz chciał, to patrzeć na nią i wysłuchiwać jej pretensji.

15 minut później.
- Halo, Seba? Stary, słuchaj, jest sprawa!
- Teraz? Marek, jestem z Violą. Jemy kolację. Czy to jest naprawdę aż tak waż...
- Jest! I nie mów mi nic o Violi, jeszcze sobie z nią jutro porozmawiam.
- No dobra, co się stało? Plan B zawiódł?
- Nie będziemy o tym rozmawiać przez telefon. Jesteś w stanie zostawić laskę na godzinkę dla najlepszego przyjaciela?
- Ale...
- Proszę.
- Oj, no dobrze. Nie wiem, dlaczego to robię, ale dobrze.
- To przyjadę do parku, tam gdzie biegamy, za 15 minut. I mam nadzieję, że Paula nie zauważy jak wychodzę.

20 minut później.
- Spóźniłeś się.
- Viola nie chciała mnie wypuścić, a na koniec strzeliła focha.
- No to chyba taki dzień. Mam ci tyle do opowiedzenia.
Marek opowiedział wszystko Sebastianowi. O tym, co miało miejsce na biurku, wejściu Violi, o tym, co usłyszał, jak spędził popołudnie z Ulą i jak zgodziła się zostać dyrektorem finansowym i sfałszować raport.
- ...a na koniec pokłóciłem się z Paulą, nie wiem, co ona sobie wyobraża. Gubię się już w tym wszystkim, rozumiesz? Sam nie wiem co robić - skończył swą opowieść Marek.
Sebastian uśmiechnął się z politowaniem.
- Ale sobie grabisz... No cóż, jak ci już kiedyś powiedziałem, że Paula wybaczy ci wszystko. Nią się na razie nie przejmuj, po tym co jej powiedziałeś chyba sobie odpuści. Ale Ula? To wspaniała nowina! Jak jej podziękowałeś?
- No powiedziałem dziękuję, a co?
- I...?
- I... co?
- I to wszystko? Oszalałeś?
- Seba, o co ci chodzi?
- Nie sebuj mi tutaj! Zaproś ją gdzieś!
- Co? Gdzie? Teraz nie mam czasu, planowałem wyjechać na urlop.
- To weź ją ze sobą.
- Gdzie?
- No na urlop! Nie wiem, jakieś piękne miejsce: góry, morze, SPA... Przecież wiesz, jak zadowolić kobietę.
- Ale nie Ulę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)