Rano, w firmie
- Cześć Ula - powiedział zdyszany Marek wchodząc do biura. - Cholera, znowu zaspałem!
- No widzę. Jak wczoraj?
- Mogło być gorzej. Może zmieńmy temat na jakiś przyjemniejszy.
- Na przykład?
- Na przykład co robisz w ten weekend?
- Nic szczególnego. Dlaczego pytasz?
- A może...
- Co może? - wtrąciła się Viola, która właśnie nie wiadomo skąd pojawiła się przy swoim biurku.
- A może to nie twoja sprawa? - powiedział rozeźlony Marek.
- No ale... - zaczęła Violetta.
- Nie tłumacz się. Ula, mogę prosić cię do mojego gabinetu?
- Tak, już idę.
W gabinecie
- To na początek może... - Marek zbliżył się do Uli.
BUM!
Nagle weszła Viola.
- Marek, nie przeszkadzam?
- Tak, przeszkadzasz! Viola, naucz się pukać! - krzyknął Marek.
- No ale to jest sprawa wagi kosmicznej! - powiedziała Viola.
- Nie interesuje mnie to! Przyjdź jak skończę z Ulą - rzekł do reszty wkurzony Marek.
- Co skończysz? - spytała zaciekawiona Viola.
- Co skończę? - Marek spojrzał na Ulę. - Rozmawiać. Rozmawiać skończę.
- Aha. To ja przyjdę później.
Marek zamknął drzwi i podszedł do Uli.
- To na czym skończyliśmy? - uśmiechnął się - Aha, już wiem.
Przysunął się do niej i ją namiętnie pocałował. Ula odwzajemniła pocałunek. Po chwili Marek powiedział:
- A co robisz jutro po pracy?
- Jadę do domu, jak zawsze, a co?
- A chciałabyś pojechać ze mną do SPA?
Ulę zatkało. Nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili wyjąkała:
- Ja? Z Tobą? Do SPA?
- A dlaczego nie? Więc?
- No...
- No? - Marek uśmiechnął się do niej.
- No... dobrze. Zaskoczyłeś mnie.
- To w piątek po pracy wyjeżdżamy, dobrze?
- Dobrze, to ja wracam do papierów. Aaa! Powiedzieć Violi, że skończyliśmy rozmawiać? - zapytała Ula wychodząc.
- Co? Aaa to... Niech mi się lepiej na oczy nie pokazuje, aż mi nie przejdzie, dobrze?
- Dobrze, przekażę, panie prezesie.
Marek się uśmiechnął, a Ulka wychodząc natknęła się na rozwścieczoną jak osa Paulinę.
„No to, Marek, współczuję ci” - pomyślała Ula.
Paulina weszła do gabinetu.
- Marek, musimy porozmawiać.
- Nie teraz.
- A kiedy?
- Paula, nie mam teraz czasu ani głowy do tego typu rozmów.
- Jak to nie masz?!
- Nie mam.
- Ale Marek!
„Nie markuj mi tu teraz!” - pomyślał Marek.
W tym samym czasie.
- Ala, jadę z Markiem na weekend do SPA!
- Ula...
- Proszę, chociaż raz ciesz się razem ze mną i nie praw mi kazań. Jestem taka szczęśliwa!
- No dobrze. Wiesz, co o tym myślę, ale skoro prosisz... to cieszę się razem z tobą.
- Super! Mam jeszcze jedną prośbę. Poszłabyś ze mną do kilku sklepów? Muszę sobie przygotować wyprawkę - powiedziała Ula błagalnym głosem.
- Pewnie kochanie, z ogromną przyjemnością.
Wieczorem
Ula przebierała się w łazience i co chwilę pokazywała się ojcu w nowych fatałaszkach w kuchni.
- Ulcia, nie poznaję cię! Najpierw te soczewki, teraz ubrania... Z dnia na dzień wyglądasz jakoś tak... piękniej! Kto cię tak zmienia?
„Nie kto, ale co - miłość!” - pomyślała Ula.
- Wydaje ci się, tato. Po prostu tak jakoś wszystko się potoczyło, że to wyszło samo z siebie. W ogóle chciałam cię, tato, powiadomić, że wyjeżdżam na weekend.
- O! To wspaniale! Gdzie?
- Do SPA na Mazury. Z Markiem.
Panu Józefowi zrzedła mina.
- Ulcia, to jest twój szef, a ty robisz sobie z nim wakacje?
- To wyjazd służbowy. Ale przy okazji mogę skorzystać z uroków SPA. I tylko to!
„Boże, ja kłamię! Tacie! Wyjazd służbowy - co ja sobie myślę? Bardziej nie - służbowo to jeszcze nigdy nie wyjeżdżałam” - pomyślała Ula.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)