niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 18

Po kilkudziesięciu minutach Marek powiedział sam do siebie:
- Co ja zrobiłem?! Straciłem kogoś takiego i na dodatek tak zraniłem. Muszę być i jestem skończonym idiotą!
Nagle do mieszkania wszedł Sebastian.
- Już jesteś? - zapytał Marek.
- Jak widać jestem - powiedział z uśmiechem Seba, po czym dodał - I jak głowa?
- Boli jak cholera.
- Trzeba było... - nie dokończył, bo przyjaciel mu przerwał.
- Wiem. Była Ula w biurze?
- Nie, ale był Maciek po jej rzeczy. Szukał dość długo jakiegoś zeszytu.
- Tego?
- No, co to jest?
- Jej pamiętnik.
- Aha.
- Muszę sobie coś znaleźć.
- Co? - zapytał Sebastian.
- Na przykład mieszkanie.
- Aha.
Oboje usiedli przy laptopie i zaczęli szukać mieszkania do wynajęcia.
- Idziesz jutro do pracy?
- Tak, chyba tak.
- To uważaj na Paulinę.
- Mi już nie zależy.
- Wiem, ale i tak będziesz musiał z nią o tym porozmawiać.
- Wiem.
- I...?
- I co?
- Boisz się?
- Ja? Nie, ślubu nie będzie, ojciec już wie, więc co mam do stracenia?
- No w sumie nic. A jak z Brzyd... to znaczy z Ulą?
- Nie odbiera moich telefonów.
- Aha, no to masz przerąbane.
- Wiem.
Po dwóch godzinach znaleźli mieszkanie.
- Co ty na to? - zapytał Marek.
- No fajne. Może pojedziemy je zobaczyć?
- No możemy.
Po kilkudziesięciu minutach byli na miejscu. Ładne mieszkanie na czwartym piętrze, urządzone w nowoczesnym stylu, dwa pokoje, salon, kuchnia i łazienka.
- I jak?
- No to jest fajnie.
- Bierzesz?
- No.
Marek podpisał umowę po czym wziął klucze i pojechał po swoje rzeczy do mieszkania Sebastiana. Pod wieczór był już rozpakowany. Stwierdził, że jutro pojedzie po brakujące rzeczy, a teraz spróbuje jeszcze raz zadzwonić do Uli. Wykręcił numer, pierwszy sygnał, drugi, nagle:
- Czego chcesz?!
- Ulka?
- Tak, czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
- Ja... mam twój pamiętnik.
- Świetnie.
- Mogę ci go przywieźć?
- Nie, weź go sobie.
- Chciałem ci powiedzieć, że... nie jestem już Pauliną. Chcę być z tobą.
- Ja nie chcę tego słuchać i nie chcę cię znać!
- Ale Ula...
Ula się rozłączyła, po czym pod wpływem chwili podjęła decyzję. Wyjedzie do Londynu. Wyszła z pokoju i powiedziała:
- Tato, jadę na jakiś czas do Anglii.
- Ulka, a po co?
- Do pracy.
- A twoja firma? Właśnie awansowałaś.
- Ale, tato, muszę zmienić pracę.
- Coś się stało?
- Tak. Nie.
- To tak czy nie?
- Nie, nic.
- Aha - pan Józef spojrzał na Ulę podejrzliwie. - A kiedy wyjeżdżasz?
- Mam nadzieję, że uda mi się zarezerwować bilet na pojutrze.
- Aha.
- Jutro pojadę na zakupy, kupię sobie torbę, pożegnam się z dziewczynami. I zacznę się pakować.
- Jak uważasz. Jeśli sądzisz, że tak będzie lepiej, to jedź.
- Tak tato, tak będzie lepiej.
Po czym poszła do Maćka. Powiedziała mu, że wyjeżdża i dodała:
- Jutro jadę się pożegnać z dziewczynami.
- A Marek?
- Wiem, że też tam będzie. Postanowiłam, że w ogóle nie będę się do niego odzywać. Postaram się go unikać.
- Może cię podwieźć?
- Nie, dam sobie radę - pożegnali się, po czym Ulka poszła do swojego pokoju, zarezerwowała telefonicznie bilet i postanowiła spróbować zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)