niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 21

W mieszkaniu:
- Jak tu ładnie.
- Dzięki. To jak, jutro idziemy na zakupy, a od czwartku szukamy ci pracy.
- Zakupy? Po co mi?
- Ulka, nie przesadzaj. Zrobimy ci coś z włosami. Pocieniujemy? Tak. U dentysty zdejmiemy aparat. Kupimy kilka rzeczy, tu jest inna moda.
- Ale ja nie chcę.
- W ogóle bez dyskusji!
- Ale... - nie dokończyła, bo przyjaciółka jej przerwała.
- Ula, daj spokój. A teraz opowiadaj, co z tym Markiem, że tak bardzo chciałaś się wyrwać z Polski?
Ulka opowiedziała jej wszystko ze szczegółami, pod koniec się rozpłakała i dodała:
- A on mnie nadal męczy SMS-ami i dzwoni do mnie.
Dorota przytuliła Ulkę i powiedziała:
- Nie płacz. Ula, a odpowiesz mi szczerze? - zapytała.
- Tak.
- Ty go nadal kochasz, prawda?
- Tak - powiedziała przez łzy.
Nagle zadzwonił telefon Uli. Zobaczyły na wyświetlaczu imię „Marek”.
- Ja odbiorę, dobrze? Pogadam z nim - powiedziała Dorota, po czym odebrała telefon. - Tak, słucham.
- Ulka?
- Nie, Dorota.
- Aha, a mogę porozmawiać z Ulą?
- Nie, raczej nie. Mogę w czymś pomóc? Coś przekazać?
- Nie, chociaż... tak. Może ją pani przeprosić ode mnie? Niech wróci do pracy...
- Przekazać mogę, ale do pracy raczej nie wróci.
- Dlaczego?
- Nie ma jej w Polsce.
Chwila ciszy.
- A gdzie jest?
- Tego nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
- Po tym co jej zrobiłeś?! - Dorota nagle przeszła na „ty”.
- naprawdę bardzo tego żałuję.
- To nic nie zmienia. Złamane serce nie goi się tak szybko.
- Kocham ją. Naprawdę.
- Tak, Bartek też tak mówił.
- Ale ja to nie Bartek, może zrobiłem podobnie jak on, nie!, Zrobiłem dokładnie tak samo, ale bardzo tego żałuję. Proszę niech pani ją przeprosi i powie, że ja ją naprawdę kocham i będę czekać tu na nią.
- Przekażę.
- Dziękuję. Do usłyszenia - powiedział Marek.
- Do usłyszenia - odpowiedziała, po czym rozłączyła się.
- I co chciał? - zapytała Ula.
- Jestem pod wrażeniem.
- Co?! - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Przyznał się, że zrobił tak samo, jak kiedyś Bartek, ale powiedział, że żałuje i że cię kocha i będzie czekał na ciebie. Ula, mi się wydaje, że on nie kłamał.
- Ale z czym nie kłamał?
- Że przeprasza. I że kocha.
- Co ja mam zrobić? - zapytała Ula.
- Zostań tu na jakiś czas. Przemyślisz i zobaczymy, co dalej.
- Dobrze.
Rano Dorota zrobiła Ulce śniadanie i obudziła ją.
- Ulka, Londyn czeka.
- Co? A, już wstaję.
Po chwili Cieplakówna wstała z łóżka i powiedziała, jednocześnie się ubierając:
- To niemożliwe, że jest ktoś na tym świecie, kto wstaje wcześniej ode mnie.
- No to już wiesz, że jest taka osoba.
Dziewczyny zjadły śniadanie i poszły do dentysty. (We wszystkich dialogach oczywiście rozmawiali w języku angielskim, ale my będziemy pisać w języku polskim)
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- W czym mogę pomóc? - zapytał dentysta.
- Chciałybyśmy zlikwidować aparat - odpowiedziała Dorota.
- Zapraszam na fotel - powiedział z uśmiechem.
- Ula, idź - powiedziała Dorota, jednocześnie popychając ją w kierunku fotela.
Ula niepewnie usiadła na fotelu i otworzyła usta. Po pięciu minutach nie miała już aparatu. Miała piękny, biały uśmiech. Zapłaciła stomatologowi i obie z Dorotą wyszły z gabinetu.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Po kilkudziesięciu minutach były u fryzjera.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- W czym mogę służyć?
- Chcemy coś zrobić z jej włosami - powiedziała Dorota.
- Zapraszam na fotel.
Ula usiadła na fotel.
- Najpierw zmoczymy włosy, później pocieniujemy i może jeszcze rozjaśnimy?
- Ale... - „Raz kozie śmierć!” - pomyślała - oddaję się w pana ręce. Niech pan robi co pan uważa za najlepsze. Zgadzam się na wszystko.
- To dobrze - powiedział z uśmiechem fryzjer.
Dorota była pod wrażeniem, że Ula się zgodziła bez wahania. Po godzinie fryzura była gotowa. Ula miała troszkę krótsze, pocieniowane i rozjaśnione włosy.
- I jak? Podoba się? - zapytał fryzjer.
- Wow. To na pewno ja? - zapytała z niedowierzaniem Ula.
- Tak, to pani.
- Super! Bardzo dziękuję.
Ula zapłaciła i poszły poszaleć po butikach. W kolejnym z odwiedzanych sklepów podeszła do dziewczyn pani ekspedientka.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie ładnie ubrana kobieta.
- Dzień dobry. Chcę kupić trochę ubrań.
- Oczywiście. Zaraz coś pani znajdziemy. Do pani będzie idealnie pasowała ta tunika i te spodnie. Nie jest pani wysoką osobą, więc szpilki. A! I oczywiście dodatki.
Po dwóch godzinach Ulka wyszła obkupiona na każdą, ale to naprawdę każdą okazję.
- No to teraz muszę znaleźć pracę, bo wszystkie pieniądze już straciłam - rzekła.
- Ale było warto. Jak wrócimy do mieszkania to pozbędziemy się tych twoich starych rzeczy. Tak?
- Tak - powiedziała z uśmiechem Ula.
- Ulka, nie poznaję cię - powiedziała zdumiona Dorota.
- Nie przejmuj się. Ja siebie też nie poznaję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)