niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 26

Ula zabrała się z powrotem do pracy. Wybiła piąta. Ula właśnie miała się zbierać do wyjścia, gdy weszła elegancko ubrana kobieta.
- Prezes jeszcze u siebie? - zapytała wyniośle.
- Tak - odpowiedziała Ula przeczuwając w duchu, kim owa kobieta jest.
- Jesteś jego nową asystentką?
- Tak, nazywam się...
- To nie ważne, bo za jakiś czas znudzisz mu się jak każda i tak wróci z podkulonym ogonem do mnie.
- Ale ja...
- Nie tłumacz się - powiedziała, po czym weszła do gabinetu.
Ula usłyszała tylko: „Cześć Kochanie!”. Nie zastanawiając się dłużej zjechała windą na dół. Dorota już na nią czekała.
- Drugi dzień, a ty już zostajesz po godzinach? - powiedziała z uśmiechem.
- Właśnie poznałam narzeczoną prezesa. Odnoszę wrażenie, że mój nowy szef jest łudząco podobny do poprzedniego. Przynajmniej z charakteru. I narzeczona też. A tak ogólnie to spotkałam dzisiaj Marka i nawet zamieniłam z nim kilka słów.
- Co? Co ty mówisz? O czym z nim rozmawiałaś?
- Nie poznał mnie. Przyszedł tu mnie szukać, ale prezes był na tyle miły, że nie powiedział mu prawdy. W ogóle ten prezes coś do mnie ma.
- Co masz na myśli?
- Dziwnie na mnie patrzy, zalotnie się uśmiecha i chce, bym spędzała dużo czasu w jego gabinecie...
- Uuu... Spodobałaś mu się!
- Dorota, to nie jest śmieszne!
- No dobrze, dobrze. Pójdziemy coś zjeść? Lodówka pusta, a poza tym nie chce mi się szykować kolacji.
- No dobra. Prowadź.
Ruszyły na miasto.
- Gdzie właściwie idziemy? - zapytała Ula.
- Do pizzerii.
- Aha.
Po kilkunastu minutach były już w lokalu. Ustały w kolejce. Ula nagle oniemiała.
- Coś się stało? - zapytała Dorota.
- To on, to on - powiedziała.
- Który? - zapytała zaciekawiona.
- Ten ładniejszy, oczywiście.
Nagle Marek podszedł do dziewczyn. Sebastian uczynił tak samo.
- I znowu się spotykamy - powiedział Marek do Uli.
W międzyczasie Sebastian przedstawił się Dorocie.
- Ja daję głowę, że cię skądś znam - rzekł Marek.
Dorota i Sebastian Zaczęli przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Nie, raczej nie. Zapamiętałabym cię.
- Aha.
Dorota z Ulą odwróciły się w stronę wyjścia, gdy nagle zadzwonił telefon Uli. Wyciągnęła go i zobaczyła na wyświetlaczu imię „Marek”. Pociągając za sobą Dorotę szybko wyszła z lokalu. Marek stał jak wryty. Sebastian zdziwiony zapytał:
- Co ci jest?
- To była Ula.
- To co ty tu jeszcze robisz?
- Co? A... tak... - powiedział, po czym szybko wybiegł na ulicę.
Jednak nie było już ani śladu dziewczyn. Seba wybiegł z lokalu.
- I co?
- Nie ma ich.
- Stary, możesz mi dziękować - powiedział dumny Seba, po czym dodał - Mam numer jej koleżanki.
- Co?! Ty tylko o jednym.
- Nie chcesz, to nie.
- Nie, no zadzwoń do niej.
- I co mam powiedzieć? „Cześć, to ja, Sebastian z lokalu. Gdzie uciekłaś?”
- Na przykład.
- Marek, do reszty ci odbiło.
- Miałeś mi pomóc, po to tu przyjechałeś.
- No ale...
- Co ale?
- Dobra!
Sebastian wykręcił numer Doroty. Po chwili usłyszał:
- Tak? Słucham?
- Cześć, tu Sebastian z lokalu.
Kobieta się rozłączyła. Seba powiedział:
- Stary, olała mnie. Rozłączyła się.
- No co ty? Myślałem że znudziła ci się rozmowa - odpowiedział Marek z kpiącym uśmiechem.
- Haha.
Marek jeszcze przez chwilę nabijał się z przyjaciela, gdy przerwał im dźwięk SMS-a w telefonie Seby. „Tu Dorota. Nie będziemy rozmawiać, kiedy Ula stoi obok. Odezwę się.” Sebastian pokazał SMS-a Markowi.
- Stary! Nie wszystko stracone! Dasz wiarę?!
Marek uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Za dużo przebywasz z Violą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)