Marka zamurowało.
- Kogo?!
- No, pracuje z Ulą, jest chyba jej szefem. Nazywa się Martin... Martin... Moment, muszę sobie przypomnieć nazwisko...
- Martin Price - dokończył za nią Marek, po czym odszedł na chwilę i wrzasnął jednocześnie uderzając pięścią w skrzynkę na prasę - Kurwa!! Zabiję gnoja!!
Przez chwilę mamrotał coś niezrozumiale pod nosem, po czym wrócił do Doroty i Seby, który rzekł:
- A myślałem, że to twój przyjaciel. I mówisz, że ja nie kumpel.
- Nie denerwuj mnie - powiedział Marek przez zaciśnięte zęby.
- Panowie, uspokójcie się. Marek, nie spodziewałam się tego po tobie - powiedział z uśmiechem Dorota.
- To ty go jeszcze nie znasz - powiedział Seba - Idź z nim rano na jogging i spróbuj go namówić do zejścia z ławki po przerwie.
Marek spojrzał na Sebę zabójczym wzrokiem, więc ten zamilkł. Dorota natomiast powiedziała:
- Marek, nie mówię, że Ula ma chęć na swojego szefa, ale po tym, co dzisiaj zdarzyło się w biurze, spiesz się.
- A co się zdarzyło? - zapytał Marek jeszcze bardziej wkurzony niż wcześniej.
- Z tego co mówiła Ula wynika, że w zamian za to, że jej przed tobą nie wydał, zaczął się do niej dobierać.
Marek do reszty wyprowadzony z równowagi krzyknął:
- Ja go jutro załatwię!
- Co? Go? - zapytała Dorota z lekko przestraszoną miną.
- To znaczy... sprawę! - znacząco spojrzał na Sebastiana.
Sebastian natomiast uderzył pięścią w otwartą dłoń. Marek widząc ten gest pokiwał głową. Dorota zdezorientowana spojrzała na Sebę, jednak nic już nie zobaczyła. Rozmawiali jeszcze chwilę, po czym pożegnali się i rozeszli w różnych kierunkach. Nagle Seba odwrócił się i krzyknął:
- Dorota! A co robisz jutro wieczorem?
Nazajutrz w firmie.
Ula siedziała przy biurku i kończyła rozliczenia. Z gabinetu wyszedł prezes, podszedł do niej z tyłu i patrząc na nią przez ramię zapytał:
- I jak ci idzie?
- Nieźle! Już kończę - rzekła Ula myśląc, że szef wpatruje się w rozliczenia.
- Ula, nie przeszkadzają ci rozpuszczone włosy?
- Nie - odpowiedziała, zaskoczona nagłą zmianą tematu.
„Znów to samo”- pomyślała - „Jest stanowczo za blisko” Przysunęła się do biurka i chrząknęła znacząco. Ten odgarnął jej włosy z szyi i przesunął koniuszkami palców wzdłuż jej ramienia. Ula ponownie chrząknęła. Martin odszedł od niej, okrążył biurko i powiedział:
- Jak skończysz to przyjdź do mnie.
Ani on, ani Ula nie wiedzieli, że całej scenie przyglądali się Marek i Sebastian. Pierwszy wszedł Olszański.
- Dzień dobry.
Marek nie był tak uprzejmy. Przesunął przyjaciela, który zagradzał mu drogę i podszedł szybkim krokiem do Martina popychając go z całej siły do gabinetu. Siła uderzenia była tak duża, że drzwi się otworzyły.
- Marek, co ty robisz?! - wrzasnęła Ula chcąc do niego podbiec, ale Sebastian ją powstrzymał mówiąc:
- Nie wtrącaj się. Marek chce porozmawiać ze swoim przyjacielem.
- Marek, to nie tak, jak myślisz! - zaczął tłumaczyć się Martin.
- Przestańcie! Co wy robicie?! - krzyknęła Ula, szarpiąc się z Sebą.
- Ula, to naprawdę nie twoja sprawa! - powiedział Sebastian trzymając Ulę.
- Seba, weź ją stąd! - powiedział Marek.
Sebastian bez wahania pociągnął Ulę w kierunku wyjścia, następnie wepchnął ją do toalety, jednocześnie zamykając drzwi na klucz, który był w zamku. Nie zwracając uwagi na głośne protesty dziewczyny udał się z powrotem przed gabinet prezesa.
- Przecież wiedziałeś, że mi na niej zależy! - krzyczał Marek. - Dlaczego to zrobiłeś?!
- Daj spokój! Czy kiedykolwiek ci na kimkolwiek zależało?! Przecież to twoja następna panienka! Nie ta, to inna!
Marek nie wytrzymał napięcia i uderzył przyjaciela. Zaczęli się bić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)