niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 33

- To co teraz robimy? - zapytała Dorota stając na lotnisku. - Tak jak rozmawiałyśmy w samolocie? Jedziemy do mojego starego mieszkania?
- Jeśli się zgadzasz.
- Tak, jasne.
- No to jedziemy.
Po pół godzinie były już w dawnym mieszkaniu Doroty. Zadzwonił telefon Uli.
- Cześć Ula.
- Cześć Marek.
- Możemy się spotkać?
- Nie, raczej nie.
- Dlaczego?
- Jestem w Polsce.
- Co?!
- No, tak jakoś wyszło.
- Ula, mogłaś mi powiedzieć.
- Co to by zmieniło?
- Wróciłbym razem z tobą.
- Nie przesadzaj.
- Gdzie jesteś?
- W starym mieszkaniu Doroty.
- Aha. A ona jest z tobą?
- Tak. Ja już muszę kończyć. Cześć.
- Ale…Cześć.

W Londynie
- Seba, one wróciły.
- Co?!
- Obie.
- Jak to?!
- Są w Polsce.
- Aha! Nawet nie zadzwoniła!
- Ale która?
- No moja, oczywiście.
- Twoja?
- Oj no wiesz, tak się powiedziało.
Marek zrobił głupią minę.
- To co, my też wracamy? - zmienił temat Seba.
- Tak. Chyba, że chcesz zostać.
- Teraz już nie mam po co.
- No właśnie.
Sebastian i Marek w pośpiechu się spakowali. Uregulowali rachunek i udali się do samochodu. Po godzinie jazdy wyjechali z miasta. Nagle zadzwonił telefon Sebastiana.
- Dorotka?
- Tak.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz?
- Tak jakoś wyszło. Gdzie teraz jesteście?
- W korku.
- Dlaczego?
- Bo do Polski jedziemy samochodem. Dlaczego wyjechałyście?
- Ula odeszła z pracy i stwierdziła, że wraca z powrotem do kraju, a ja wróciłam z nią. A wy dlaczego wyjechaliście?
- Przyjechaliśmy tu do was, co możemy tu robić jak już was nie ma.
- No fakt. Dobrze, to ja kończę.
- Cześć.
- Cześć i pozdrów Marka.
- Dobrze.
Dorota się rozłączyła.
- I co u nich? - zapytała Ula.
- Wracają.
- Aha. To kiedy przylecą?
- Nie przylecą, przyjadą. Marek był samochodem.
- To będą za jakieś 30 godzin! Dopiero jutro będą w kraju!
- To wy w końcu jesteście razem czy nie, bo ja już nie wiem.
- Nie jesteśmy.
- Dlaczego?
- Bo zrobiłam coś głupiego.
- Co?
- Powiedziałam mu, że jeśli mnie kocha to niech da mi święty spokój, a on bez słowa się odwrócił i odszedł.
- I nawet za nim nie pobiegłaś?
- Krzyczałam, dzwoniłam, ale mnie odrzucał, a jak do niego poszłam, to zemdlałam i później stwierdził, że to jego wina. A jak odprowadził mnie do domu i chciał przytulić, to uciekłam.
- To ty sama nie wiesz, czego chcesz!
- Teraz już wiem, ale to i tak nic nie zmieni.
- Jak to nic nie zmieni, porozmawiaj z nim.
Ula miała już dosyć tego tematu, więc powiedziała tylko:
- Zobaczymy jak wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)