niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 36

Ula położyła swoje rzeczy i spytała:
- To co, jesteś głodny? Co chcesz na kolację?
- Nie wiem, obojętne. Pójdę się umyć - Marek uśmiechnął się zalotnie, po czym dodał - Ula... Pomożesz mi?
- A masz prysznic, czy wannę?
- Prysznic.
- No to dasz sobie radę.
- Wannę.
- Haha. Idź już.
Marek zniknął na dłuższą chwilę. Ula powoli zaczęła się niepokoić.
- Marek, wszystko okej? - zawołała.
Drzwi od łazienki się otworzyły. Wyszedł Marek w mokrych włosach, ubrany w bokserki i czarny t-shirt. Ula zmierzyła go od góry do dołu.
- Coś nie tak? - zapytał Marek.
Ula wyrwana z rozmyślań rzekła:
- Co?... Aaa... Masz tu kolację.
Marek powoli zaczął iść w jej kierunku.
- Może ci pomóc? - zapytała z troską Ula, jednocześnie wstając i podchodząc do niego.
- Nie, dam sobie radę! - powiedział Marek zirytowany swoją nieudolnością.
- Marek, daj spokój! – odrzekła pomagając mu dostać się do kanapy.
Po chwili usiadł.
- Dzięki - powiedział speszony.
- Nie ma za co. Jutro nie będziesz musiał przychodzić, przyniosę ci do łóżka śniadanie.
Marek jeszcze bardziej się speszył.
- Nie musisz mi usługiwać.
- Ale chcę. Zasłużyłeś sobie.
- Czym? Chyba tym, co ci zrobiłem - powiedział smutno Marek, po czym dodał - Naprawdę cię za to przepraszam. Ula, ty wiesz, że ja naprawdę cię kocham?
- Tak. Wiem. Ja ciebie też - powiedziała. - A o tamtej sprawie już nie rozmawiajmy. Było, minęło. Chcę zapomnieć. Chcesz jeszcze herbaty?
Marek nie odpowiedział. Ula zorientowała się o co chodzi.
- Marek, nie wygłupiaj się. Lekarz kazał mi o ciebie dbać. Więc dbam. I nie czuj się urażony.
- Ale ja...
- Proszę! Bo znowu się pogniewamy!
- Dobrze.
Po dłuższej chwili Ula pomogła Markowi dojść do swojego łóżka. Przykryła go i powiedziała:
- Dobranoc.
- A buzi?
Ula uśmiechnęła się, po czym podeszła, nachyliła się i pocałowała go w policzek. Po cichu wyszła i udała się do łazienki. Zadzwonił jej telefon.
- Halo? - odebrała Ula.
- Gdzie ty jesteś? Martwimy się tutaj z Sebastianem o ciebie.
- Sebastian już wyszedł?
- Tak. A ty co? Nadal jesteś przy Marku?
- Nie. To znaczy tak.
- To w końcu jak?
- Marek się obudził i wyszedł na własne żądanie. Jestem u niego i nie wrócę dzisiaj na noc.
- Jak to wyszedł? Przecież był na OIOM-ie.
- No właśnie. Dlatego tu jestem i go pilnuję, bo jeszcze niezbyt sobie radzi.
- A byś zobaczyła Sebastiana... Gorzej niż dziecko!
- Ej! - odezwał się Sebastian.
- No, pogadamy kiedy indziej.
- No, cześć Ulka. Trzymaj się i pozdrów Marka.
- Ty też się trzymaj i pozdrów Sebę.
- Ok.
- Cześć.
- Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)