niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 39

Wieczorem w mieszkaniu Marka.
- Kurde blaszka. Nie wzięłam - powiedziała Ula.
Marek się uśmiechnął i rzekł:
- Jak miło widzieć starą Ulkę.
- Co? Możesz powtórzyć? Nie słyszałam. Coś chcesz? - zapytała z troską.
- Nie. Czego nie wzięłaś? - zapytał.
- Nie, nic. Muszę pojechać do mieszkania Doroty. Za pół godzinki wrócę. Kupić ci coś?
- Ula... - powiedział wstając - Nie opłaca ci się jechać po jedną rzecz. Może byś wzięła wszystkie swoje rzeczy i została tu na stałe? - zapytał z nadzieją Marek.
- Haha. Żartujesz? - zapytała.
- Nie, mówię całkiem poważnie. Jesteśmy parą, więc chyba możemy.
- Ale...
- Ale nie ma sensu, żebyś siedziała Dorocie na głowie. Wystarczy, że Seba tak robi.
- Mówisz, że nie ma sensu, żebym siedział Dorocie na głowie, a tobie mogę?
- Ale nie będziesz mi siedziała na głowie. Przecież wiesz, że sobie nie dam rady bez ciebie.
Ula się uśmiechnęła.
- To się zgadzasz?
- Na razie. Dopóki nie wyzdrowiejesz. Później sobie coś znajdę.
- Ulka...
- Marek, bo wcale... - nie dokończyła, bo jej przerwał.
- Dobrze. Na razie, a później i tak cię przekonam, żebyś została.
- Zobaczymy. To ja idę po rzeczy.
- Po WSZYSTKIE rzeczy - powiedział Marek kładąc nacisk na wyraz „wszystkie”.
Ula się uśmiechnęła i rzekła:
- Co ja robię? Tak, po wszystkie.
- Jak to co robisz? Wprowadzasz się do mnie - powiedział, po czym podszedł do niej i pocałował czule.
Dziewczyna uśmiechnęła się ponownie i trochę zaczerwieniła. Marek widząc zakłopotaną Ulę uśmiechnął się, a na jego twarzy pojawiły się te uwielbiane przez Cieplakównę dołeczki. Ula zapytała:
- Coś ci kupić?
- Nie, dzięki. Albo... truskawki? I bitą śmietanę?
- A ty nadal tylko o jednym.
Marek się uśmiechnął, po czym dodał:
- A dlaczego nie?
Ula wyszła. Po godzinie była już z powrotem. Weszła, wciągając za sobą torby.
- Pomóc ci? - zapytał, powoli wstając.
- Nie. Poradzę sobie.
- Ale...
- Marek! - powiedziała, stanowczo zamykając drzwi za sobą. - Proszę, daj spokój.
Podeszła do Marka podając mu torbę.
- Co to jest? - zapytał.
- Chciałeś - odpowiedziała krótko.
Marek otworzył torbę i zobaczył truskawki i bitą śmietanę.
- Czyli się zgadzasz?
- O nie! Zjedz sobie. A ja się rozpakuję.
- Ale to może poczekać.
- Nie - powiedziała spoglądając na Marka. On tez na nią patrzył. Uśmiechnął się zalotnie i włożył truskawkę do ust. - Marek, nie rób tak!
- Ale jak? - zapytał.
- No wiesz... To kusi!
- Wiem. Dlatego to robię.
- Marek...
- Ula...
Dziewczyna stwierdziła, że rozpakuje się później, a teraz zrobi kolację.
- Co chcesz?
- Wiesz, co chcę - powiedział Marek.
- Ale ty jesteś dzisiaj męczący. Ja pytam, co chcesz dzisiaj na kolację.
- Aaaa... - powiedział smutnym głosem.
- Co się stało?
- Nie, nic. Po prostu liczyłem na... No wiesz.
- Mareczku ty mój kochany. Odpoczywaj sobie teraz, a ja zrobię pyszną kolację - powiedziała udając, że wcześniejszej rozmowy nie było.
- Ula...
- No co?
- Mówiłem ci, że nie lubię jak tak się do mnie mówi.
- Zapomniałam - powiedziała jednocześnie się uśmiechając. - Chyba się nie obrazisz?
- Nie, ale żeby mi to było ostatni raz.
- Tak jest! - zasalutowała.
- No i to rozumiem - zaśmiał się Marek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)