niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 49

Rano w kuchni:
- Marek, mogę się dzisiaj trochę wcześniej urwać?
- A dlaczego?
- Bo bym chciała pojechać do Rysiowa. Pojedziesz ze mną?
- No to może teraz?
- A praca?
- Praca nie ucieknie.
Po godzinie dotarli do Rysiowa. Wysiadając z taksówki Ula natknęła się na Maćka.
- Ula, no nareszcie, z kim przyjechałaś? - zapytał Maciek.
- Ze mną - rzekł Marek wychodząc z taksówki.
Maćka zatkało.
- Co on tu robi? - zapytał Maciek Ulę.
- To on nic nie wie o nas? - specjalnie zapytał Marek.
- To wy jesteście razem? Ula, co ty robisz?
- Może porozmawiamy na osobności?! - zapytał Maćka Marek.
- Wiesz co? Tak chyba będzie lepiej.
- Ej! Przestańcie! O co wam chodzi?
- To on zaczął.
- Tak jasne. A kto...
- Dobra, koniec! Marek, my już musimy iść. Maciek, wejdziesz?
- Wiesz co, raczej nie. Kiedyś wpadnę do ciebie i Doroty.
- Oj stary, to masz mały problem - powiedział dumny Marek.
- Jaki?! - zapytał Maciek.
- Ula mieszka ze mną - oznajmił.
- Co?! Znowu cię omamił. Ula, co ty robisz?
- Masz coś do mnie? To powiedz mi to prosto w twarz, a nie tu jakieś aluzje dajesz! - powiedział trochę wyprowadzony z równowagi Marek.
- Tak, mam.
- No, słucham.
- Przestańcie! Marek, chodź!
- Tak, Marek, idź, bo jeszcze drugą rączkę ci ktoś złamie.
- Ty...! - Marek podszedł bliżej. - Nie pozwalaj sobie!
- Bo co?!
Ula weszła między nich i powiedziała przez zęby ciągnąc Marka za rękę:
- Marek, my już idziemy.
Oboje weszli do domu.
- Cześć tato, już jesteśmy!
- O, witajcie! Wejdźcie. Witam, panie Marku. Może nalewki?
- Dzień dobry panie Józefie. Tak, jeśli można.
- O, Ala! - powiedziała zdziwiona Ula.
- Cześć Ulka, witam panie Marku - rzekła Ala.
- Dzień dobry.
Wszyscy usiedli przy stole. Po godzinie rozmów dość krępujących dla Uli, Ala stwierdziła, że musi już jechać do pracy. Pożegnali się, po czym Ala opuściła dom Cieplaków.
- To co panie Marku, jeszcze nalewki?
- Tak, z chęcią - rzekł Marek, po czym zwrócił się do Uli. - To co, mały rewanżyk? Teraz kolej na twój album.
- Dobry pomysł - powiedział Józef.
- Tato, nalej mi też - rzekła Ula.
- Ulka, a ty nie za dużo wypiłaś?
- Nie. Proszę.
Józef nalał córce trochę nalewki i zaczął pokazywać zdjęcia.
- To jest dzień po narodzinach.
Marek się uśmiechnął. Natomiast Ula szybko opróżniła swój kieliszek.
- A tu roczek.
- O, Ulka, wybrałaś kieliszek? - uśmiechnął się Marek.
- No co, fajnie się błyszczał... - powiedziała zawstydzona Ula.
Marek się uśmiechnął.
- A tu Ula na kolanach u swojej mamy.
Tego tematu Marek nie drążył.
- A tu u Mikołaja na kolanach. Śpiewała wtedy „Dzisiaj w Betlejem” - pan Józef wybuchnął śmiechem. - Oto dzień, w którym Ula poznała Maćka. Przy okazji kończyła wtedy 4 latka.
Marek wybuchnął śmiechem na widok zdjęcia (Ula płakała, a Maciek akurat dmuchał świeczki na jej urodzinowym torcie.).
- A to Ulka na swojej pierwszej komunii. Tutaj wakacje u cioci.
Marek się uśmiechnął widząc dziewczynkę w warkoczykach.
- Tu pierwszy dzień w liceum.
- A tu co jest? - zapytał Marek widząc zdjęcie, które przedstawiało trochę nieprzytomną Ulę siedzącą obok taty, Betty i Maćka.
- To było dzień po osiemnastce Uli - rzekł Józef.
- A zdjęcia z osiemnastki? Gdzie są?
- Nie ma - powiedziała speszona Ula.
- To koniec szkoły. A tu Ulka zaczyna studia... Jeszcze mam zdjęcia jak Ulka była całkiem malutka.
- To może kiedy indziej? - zapytała Ula.
- Dobrze - rzekł Marek.
- My już pójdziemy - powiedziała Ula wstając.
- No tak, my już pójdziemy - powiedział Marek.
- Szkoda, wpadnijcie jeszcze kiedyś - powiedział Józef.
- Tak, oczywiście.
Para wyszła z domu i udała się do taksówki. Po godzinie byli już w mieszkaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)