poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 51

Rano Ulka obudziła się pierwsza. Zobaczyła obok siebie Marka, który ją obejmował jedną ręką. Na ten widok uśmiechnęła się.
- I jak, wyspałaś się? - zapytał zaspanym głosem Marek.
- Tak - rzekła z uśmiechem.
- No widzisz. Słuchaj się mnie, a zawsze dobrze na tym wyjdziesz.
- Chyba dobrze się wyśpisz... - rzekła wybuchając śmiechem.
- No co?
- Nic. Idę się ubrać.
Ula wstała i udała się do pokoju obok. Założyła na siebie czarną, dopasowaną sukienkę, buty na korkach i bolerko. Spięła włosy i wyszła. Marek akurat wlewał wodę do czajnika. Widząc Ulę zaniemówił. „O Boże... Jaka ona piękna. I w dodatku tylko moja” - pomyślał. Nagle z rozmyślań wyrwał go głos:
- Marek? Marek?! Marek?!
- Co, co? - zapytał zdezorientowany, jednak nadal nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Marek, woda. Przelałeś.
- Co? A... - zakręcił wodę.
- Coś nie tak? - zapytała Ula.
- Nie. Wszystko tak - rzekł.
- Zamyśliłeś się?
- W pewnym sensie - powiedział, po czym odchrząknął. „Ale wpadka. No, stary, jeszcze się przyznaj” - pomyślał.
- Marek, na pewno wszystko w porządku?
- No... - „W jak najlepszym” - dodał w myślach.
Ula spojrzała na niego podejrzliwie, po czym odwróciła się i zaczęła szukać teczki z fakturami. „Jak ona cudownie wygląda. Boże, że też ja tego wcześniej nie widziałem. Nie dość, że mądra, inteligentna, zabawna, to jeszcze piękna. Ja jej się dziwię, że jest z takim idiotą jak ja. Jeden jej ruch i miałaby dwudziestu takich jak ja” - myślał Marek.
- Marek, czajnik!
Marek szybko wyłączył czajnik. „Stary, weź się w garść!” - pomyślał.
- Marek, na pewno wszystko w porządku? O czym tak myślisz? Coś się stało? - pytała zaniepokojona dziewczyna.
- Nie, po prostu...
- Co po prostu?
- Ula, wyglądasz dziś po prostu zniewalająco. Zastanawiam się, dlaczego jesteś ze mną... Wystarczy jeden twój ruch, a masz dwudziestu takich jak ja. A ty jesteś ze mną... Z idiotą, kretynem, który przez swoją głupotę mógł cię stracić.
- Marek, naprawdę tak myślisz?
- Tak.
Ula podeszła do niego, zawiesiła mu się na szyję, pocałowała go w usta i rzekła:
- Bo cię kocham. Teraz już wiesz?
Marek się uśmiechnął.
- Ja ciebie też.
- No, Marek, chodź już do pracy!
- Tak. Praca. Już idę.
Po dłuższej chwili byli już na miejscu. Marek poszedł z Ulą do jej gabinetu i otworzył jej drzwi.
- Panie przodem.
- Dziękuję.
Weszli do środka.
- Idę dzisiaj po samochód.
- O, po jaki?
- Nie wiem. 
- Fajny był ten twój ognisty rumak - odparła z uśmiechem Ula.
- Lexus? Podobał ci się? - zapytał, uśmiechając się do niej.
- Tak.
- Może pójdziesz ze mną i mi doradzisz?
- Nie znam się.
- Oj, Ulka. Sam mam kupić?
- No dobrze. To przyjdź po mnie.
- Okej. To pa, kochanie - powiedział podchodząc do niej i pocałował ją namiętnie.
- Pa.
Ula wzięła się do pracy. Natomiast w gabinecie Marka:
- Cześć, mogę? - zapytał Sebastian.
- No, wejdź.
Sebastian wszedł i powiedział:
- No i jak, pogodziliście się?
- Noo, już dawno.
- I widzisz. Widziałem dzisiaj Ulkę. Nie poznaję jej. Wygląda po prostu...
- Cudownie - dokończył Marek.
- No - Seba się rozmarzył.
Marek widząc jego minę natychmiast zareagował.
- Ej! Trzymaj się od niej z daleka!
- No co?
- A Dorota?
- Oj. No nawet pomyśleć nie można. Ty naprawdę jesteś zazdrosny.
- Seba, ja cię uprzedzam, spróbuj się zbliżyć do Ulki, to ja ci...
- Co mu zrobisz? - zapytała Ula, wchodząc do gabinetu Marka.
- Widzisz? Chce mnie pobić! - rzekł Seba.
- Marek...
- No co, niech się trzyma Doroty - powiedział zazdrosny Marek.
- A właśnie, jak tam Dorota? - zapytała Ula.
- A dobrze. Wpadniemy niedługo do was.
- O, to fajnie - rzekła Ula. - Dobra, to ja lecę. Przyszłam tylko ci to przynieść - podała Markowi teczkę.
- Co to jest?
- Raport za ten miesiąc.
- Już? Szybko się uwinęłaś. To co? Najpierw samochód, a później film?
- Taki jak wczoraj?
- Tak - powiedział Marek uśmiechając się do Ulki.
- To nie - rzekła stanowczo.
- A co? Nie podobało ci się?
- Chodzi ci o film, czy o to co było później? - zapytała Ula.
Sebastian przyglądał się im uważnie.
- O to co było później.
- No to mi się podobało.
- To wypożyczyć film?
- Możesz.
- Ha! Wiedziałem.
Ula się uśmiechnęła i wyszła z gabinetu.
- Seba, znasz jakiś mocny horror?
- Po co ci?
- No znasz?
- No nie wiem... „Klątwa” japońska, „Krąg”...
- „Klątwa”. Dzięki.
- Po co ci?
Marek się uśmiechnął, po czym dodał:
- Nieważne.
- Chyba już się domyślam. Cwaniak.
- A co?
- Może ja też tak spróbuję...
Marek zaczął się śmiać.
- Spróbuj.
- To idę.
- Siema.
- Cześć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)