W mieszkaniu Marka.
Ula weszła do kuchni.
- Jesteś głodny?
- Nie.
- Marek, przestań. Dzisiaj miałeś taki dobry humor, a teraz znowu się obrażasz?
Marek nie odpowiedział.
- Oj Marek... Ja cię nie rozumiem. Inny na twoim miejscu by się cieszył.
- Czym?! Tym, że nie mogę nic robić i inni mi usługują? W szczególności ty?
- Tyle razy ci powtarzałam, żebyś się nie krępował, tylko jak coś chcesz, to masz mówić od razu. Ale z drugiej strony wcześniej, jak jeszcze nie byliśmy parą, to zawsze było: „Ula, zrobisz mi kawy?”. A teraz?
- A teraz jesteśmy parą - rzekł Marek.
- To tym bardziej - odparła Ula.
- Oglądamy film? - zapytał wymijająco.
- Marek... no dobrze.
Oboje usiedli na kanapie. Ula przytuliła się do Marka, ten uśmiechnął się pod nosem. Po prawie dwóch godzinach film się skończył.
- I jak? - zapytał Marek.
- Ostatni raz zgodziłam się na obejrzenie horroru.
- Co, nie podobał ci się? - zapytał z uśmiechem.
- Fajny był, tylko teraz będę się bała, że coś mi zza łóżka wylezie...
- I po to go wziąłem. Idziemy do mnie?
- Ty zrobiłeś to celowo?
- A mam być szczery?
- No to mam już odpowiedź.
- Oj, Ulka, nie gniewaj się... - rzekł uśmiechając się jednocześnie.
- Ale...
- Nie daj się prosić... - rzekł zachęcająco
- No... dobrze - odparła niepewnie.
Marek wstał i udał się do swojego pokoju.
- No chodź Ula - zachęcał.
- Ale ja najpierw muszę się umyć.
- A nie będziesz się bała?
- Haha. Zaraz wracam - rzekła udając się do łazienki.
Marek cierpliwie czekał. Po chwili, która dla Marka trwała wieczność, Ula niepewnym krokiem weszła do pokoju.
- No chodź - powiedział zniecierpliwiony Marek klepiąc ręką w łóżko.
Ula podeszła bliżej i usiadła na łóżku. Marek przysunął się do niej i szepnął do ucha:
- Ulka, chce ci się spać? Bo mi nie.
Po tych słowach pocałował ją w szyję. Ula się odwróciła. Marek pocałował ją namiętnie w usta, a ona odwzajemniła pocałunek. Mężczyzna delikatnie położył ją na łóżku i ponownie zaczął całować. Czuł pożądanie, a jednocześnie coś, co sprawiało, że gdy widział Ulę, uginały się pod nim kolana. Serce biło mu coraz szybciej. Nigdy wcześniej nie czuł się tak, jak teraz. Natomiast Ula była cała rozpalona. Choć już kilka razy się kochali, teraz było inaczej. Wyjątkowo. Oboje już nie panowali nad sobą. Czuli żar rozpalający ich ciała. Ula zachłannie ściągnęła mu t-shirt. Marek delikatnie odsunął się od niej. Wziął jej dłoń i przyłożył do swojego serca.
- Czujesz jak bije? - zapytał cały rozpalony.
- Tak - rzekła Ula.
- Wiedz, że ono bije tylko dla ciebie - rzekł, po czym wrócił do całowania swojej wybranki.
Ulę zaskoczyło wyznanie Marka. Nie była pewna, czy mówił to pod wpływem chwili, czy mówił to szczerze. Nurtowało ją to pytanie. Marek wyczuł, że jego partnerka stała się nieswoja.
- Coś nie tak? - zapytał zaniepokojony.
- Nie - rzekła wymijająco.
- Ulka, wiem, że coś jest nie tak. Powiedz - nalegał dalej, po czym odsunął się od niej.
- Marek, ty to co mówiłeś wcześniej... powiedziałeś to pod wpływem chwili, czy szczerze?
- Ale to chodzi ci o to, co powiedziałem...?
- Tak.
- Ulka, to było szczere. Wiem, że zabrzmiało to trochę dziwnie. Może wybrałem nieodpowiedni moment na tego typu wyznanie, ale tak naprawdę czuję - rzekł, patrząc jej głęboko w oczy.
Ula wiedziała, że mówił szczerze, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. O dziwo, Marek nie czuł się skrępowany, po raz pierwszy powiedział to, co tak naprawdę myśli i czuł się z tym świetnie. Ula splotła swoje ręce na jego szyi i uśmiechnęła się zalotnie. Marek bez żadnego zastanowienia znowu zaczął całować Ulkę. Ściągnął z niej koszulkę, po krótkiej chwili ich ubrania leżały porozrzucane po całym pokoju. Kochali się długo i bardzo namiętnie.
Rano pierwszy obudził się Marek z wielkim uśmiechem na twarzy. Wstał z łóżka na tyle cicho, że Ulka się nie obudziła. W pośpiechu znalazł swoje rzeczy i poszedł pod prysznic. Po chwili udał się do kuchni. Chciał zrobić swojej ukochanej niespodziankę zanosząc jej śniadanie do łóżka. Po długich staraniach wszedł z tacą do pokoju. Ula jeszcze spała. Położył tacę na stoliku, podszedł i złożył na jej policzku delikatny, ale za to bardzo czuły pocałunek. Dziewczyna obudziła się.
- Witam, kochanie - rzekł, z uśmiechem podając jej tacę.
- O, śniadanie! Jak miło...
Marek nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Zjedli śniadanie. Ula właśnie miała wstawać, gdy:
- Ula, a może pojedziemy gdzieś na tydzień? Taki mały urlop? Sami, bez żadnych telefonów, spotkań rodzinnych i ogólnie tylko ty i ja...
- A firma?
- Raport na koniec miesiąca już zrobiony, a ja i tak bym siedział u ciebie. No Ulka, takie małe wakacje... Zgódź się... - Marek zrobił słodką minkę.
- No dobrze. A gdzie?
Marek chwilę pomyślał, po czym powiedział:
- A może... nie, to zły pomysł.
- Dokończ.
- Myślałem nad SPA, tym co wtedy.
- Dlaczego uważasz, że to zły pomysł?
- No bo wiesz, Paula. Trochę złe wspomnienia.
- A żałujesz czegoś? Bo ja nie.
- Nie, nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą. To może jednak tam?
- Mhm, tam było naprawdę fajnie.
- A w sumie nie zdążyliśmy z niczego skorzystać... więc teraz by była okazja.
- Dobrze. To kiedy jedziemy? Dzisiaj?
- Co? Oj ty... Chociaż? W sumie dlaczego nie? Tylko potrzebuję chwilę, żeby się spakować.
Szybko wstała ale usiadła jeszcze szybciej gdy doszła do wniosku, że jest naga. Zarumieniła się po uszy.
- Marek...
- No... - rzekł z uśmiechem.
- Hm. Podasz mi... tę bluzkę? Leży obok ciebie.
- A po co ci?
- Głupie pytanie. To podasz czy nie?
Marek westchnął, wziął ją do ręki i wyciągnął dłoń z bluzką w stronę Uli, lecz gdy ta chciała po nią sięgnąć szybko wyrzucił ją za siebie tak, że wpadła do salonu.
- Haha, ale zabawne. Dawaj ją.
- Nie wolno mi się nadwerężać. Ulka, a może byś tak zrobiła jakąś herbatkę, niezbyt dobrze się czuję.
- Tak nagle? Więc jeśli się źle poczułeś, to musimy zostać w domu.
- Do wyjazdu mi przejdzie.
Westchnęła.
- Podasz mi tę bluzkę?
- Nie - powiedział zalotnie.
- Dzięki. A może chociaż to małe czarne koło twojej nogi... - Ula zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
- O to ci chodzi? - zapytał podnosząc jednym palcem czarne stringi Uli.
- Tak - dziewczyna się speszyła.
- A to natomiast zatrzymam na pamiątkę - rzekł z uśmiechem, wkładając stringi do swojej kieszeni od spodni.
- Dzięki - Ula się obraziła.
Owinęła się kołdrą i udała się w kierunku wyjścia. Natomiast Marek, nie chcąc dać za wygraną, od dołu złapał za kołdrę i pociągnął w swoją stronę. W nie w stu procentach sprawnej ręce miał większą siłę niż Ula. Dziewczyna wybiegła jak oparzona z pokoju i udała się do siebie. Rozpromieniony Marek trzymał w ręku kołdrę, w kieszeni miał jej stringi, przed sobą widział jej koszulkę na ramiączkach, a za nim leżały jej spodenki. Wściekła Ula ubierała się, gdy zapukał do drzwi od jej pokoju.
- Mogę?
- Nie.
- Ula, otwórz drzwi - nalegał.
- Nie - odpowiedziała stanowczo.
- Ula, pomogę ci się spakować.
Drzwi od pokoju się otworzyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)