- Dzień dobry - rzekł Marek. - Albo raczej dobry wieczór.
- Dobry wieczór - odparła recepcjonistka.
- Dobry wieczór - dodała Ula, która właśnie wtedy podeszła.
- W czym mogę państwu pomóc?
- Chcemy wynająć... - Marek nie dokończył, tylko zwrócił się do Uli. - Właśnie, co chcemy wynająć?
- Pokój - rzekła z uśmiechem.
- Jeden? - zapytała recepcjonistka.
- Tak - odrzekła Ula.
- Dwuosobowy z dwoma łóżkami, czy z jednym.
- Dwuosobowy z dwoma - rzekł Marek i dodał w myślach: „Ja się postaram, żeby tylko jedno było w użytku”.
- Proszę, pokój numer 103. Na 3 piętrze.
- Dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia - odparła Ula.
- Do widzenia.
Para udała się do windy. Po chwili znaleźli się przed pokojem numer 103. Weszli do środka i zostawili bagaże.
- To co teraz? - zapytał Marek.
- Teraz... - Ula spojrzała na zegarek, który wskazywał 20:30. - Teraz przeszłabym się na spacer.
- No to chodź - powiedział, jednocześnie łapiąc Ulkę za rękę.
Wyszli z pokoju, po chwili zjechali windą na dół i wyszli na zewnątrz, nadal trzymając się za ręce.
- Jak tu ładnie... - rzekła Ula.
- Tak. A wiesz Ula, że niedaleko stąd jest jeziorko?
- Fajnie. Może...
- Tak, możemy tam iść.
Oboje się uśmiechnęli. Szli chwilę w milczeniu, gdy zadzwonił telefon Marka. Ten nie chciał go odebrać.
- Marek, telefon.
- Niech sobie dzwoni.
- Marek!
Z niechęcią odebrał telefon.
- Seba?
- No Marek, gdzie ty jesteś?
- Daleko.
- A konkretniej?
- Mów po co dzwonisz.
- Chciałem się pochwalić, że mi wyszło z tym filmem, a tobie? - zapytał z dumą.
Marek uśmiechnął się i rzekł:
- No mi też wyszło, nawet bardzo dobrze.
Ula spojrzała na Marka podejrzliwie.
- To fajnie. A gdzie ty jesteś? Będziesz jutro w firmie?
- Nie. Mam urlop. Pojechaliśmy sobie z Ulą na małe wakacje.
- Wakacje powiadasz...
- No, a co?
- Nic, nic. To ja wam nie przeszkadzam. A, i pozdrów Ulę.
- Masz pozdrowienia od Seby - zwrócił się Marek do Uli.
- Dzięki i pozdrów go też - rzekła z uśmiechem.
- Ty też masz pozdrowienia.
- Dzięki. To cześć i bawcie się dobrze.
- Dzięki.
Marek się rozłączył, schował telefon do kieszeni i ponownie razem ruszyli na spacer. Trzymali się za ręce i szli w ciszy, gdy nagle Ula zaczęła:
- Marek...
- Hmm...
- A możesz mi powiedzieć o co chodziło, gdy mówiłeś, że ci też wyszło i to nawet bardzo dobrze? - zapytała zaciekawiona.
Marek nie wiedział co ma odpowiedzieć. Po chwili namysłu rzekł:
- A mam być szczery?
- No tak.
- To chodziło o to, że... - Marek się zawahał.
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Oj, nieważne.
- Marek...
- Pamiętasz, jak przyszłaś mi przynieść raport za ten miesiąc?
- Tak.
- I był przy tym Seba.
- No tak. Ale ja nadal nie rozumiem.
- On się przysłuchiwał naszej rozmowie na temat filmu i kiedy wyszłaś, to zapytałem go, czy nie zna jakiegoś dobrego horroru... No i on się skapnął, o co chodzi i stwierdził, że zrobi tak samo.
- Ale Marek... Dorota nie boi się horrorów.
- Nie?
Oboje wybuchnęli śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)