Dni mijały szybko. Za szybko.
Noc przed wyjazdem.
- Znowu grają tak głośno tę muzykę. Wczoraj tak samo, nawet się wyspać nie idzie! - marudził Marek.
- Oj, nie przesadzaj, jutro nas tu nie będzie.
- Ula... A może wypożyczymy jakiś film?
- Coś w stylu „Klątwy”? Nie, zapomnij... Dobrze wiem o co ci chodzi.
- Nie to nie - powiedział jednocześnie się od niej odwracając.
- Znowu się obraził... - mruknęła Ula wzdychając.
- Wcale nie.
Ula już miała odpowiedzieć, gdy...
PUK PUK!!
Dziewczyna podeszła do drzwi i je otworzyła:
- Dobry wieczór - rzekł pracownik obsługi.
- Dobry wieczór - odparła Ula.
- Cześć maleńka - powiedział wysoki blondyn ubrany w dres. - Fajna piżamka - dodał uśmiechając się na widok różowej koszulki na ramiączkach z kotkiem.
- Dzięki!
Marek zza drzwi przysłuchiwał się rozmowie.
- Coś się stało? - zapytała Ula.
- Tak. Widzi pani, osoby wynajmujące pokoje na tym piętrze skarżą się na głośną muzykę. Od pani zdania zależy, czy ten oto pan - wskazał ręką na blondyna. - będzie mógł słuchać dalej, czy będzie musiał wyłączyć.
- A dlaczego ja mam decydować?
- Bo nikt oficjalnie przy tym panu nie wyraził swojego zdania.
- Mi osobiście nie przeszkadza - rzekła jednocześnie uśmiechając się do blondyna.
- Dzięki - rzekł blondyn.
- Dobrze. W takim razie dobranoc - rzekł pracownik obsługi, po czym oddalił się.
- Nie ma za co.
- Jestem Marcin, dla przyjaciół Blady.
- To jak mam mówić?
- Blady, złotko.
- Ula. Po prostu Ula.
Podali sobie ręce, po czym Marcin zapytał z zalotnym uśmieszkiem:
- Może wpadniesz naprzeciwko?
„Spróbuj tylko iść!” - pomyślał Marek.
- Nie, raczej nie.
- Szkoda. Ale jakbyś się zdecydowała, to pokój naprzeciwko otwarty 24 na dobę.
- 24 na dobę?
- Dla ciebie, złotko? Jasne. Chcesz mój numer?
Ula się uśmiechnęła. Chłopak ściągnął z szyi nieśmiertelnik ze swoimi danymi i podał jej mówiąc:
- Masz.
- Ale...
- Bez gadania. Blademu się nie odmawia.
- Dzięki.
- Nie ma za co. No to cześć.
- Cześć.
Ula zamknęła drzwi. Zobaczyła za nimi wkurzonego Marka. Zastanawiając się, jaka będzie jego reakcja, zawiesiła nieśmiertelnik na szyi. Marek, wyprowadzony z równowagi, krzyknął:
- Co to miało być?!
Ula aż podskoczyła.
- Nie tym tonem!
- Nie zmieniaj tematu!
- O co ci chodzi?!
- Dobrze wiesz o co! - powiedział do niej, zerwał jej z szyi nieśmiertelnik i spojrzał na niego. - Szczeniak 23 lata, a to co? Flirtujesz z nim!
- A ja co? 26!
- To nie zmienia faktu żebyś tak robiła!
- Za kogo ty mnie masz?! I jak zaraz nie przestaniesz wrzeszczeć, to sobie pójdę!
- Gdzie?! Naprzeciwko?!
Ula posmutniała.
- Mówisz do mnie jakbym była zwykłą szmatą - powiedziała cichym głosem przez łzy, po czym udała się w stronę drzwi.
Do Marka dopiero teraz dotarło, co Ula wywnioskowała z jego słów.
- Ula... - rzekł łapiąc ją za rękę.
Przyciągnął ją do siebie, przytulił i rzekł:
- Ja... ja nie chciałem... nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało...
Ula jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Ulka, zrozum, byłem zły, znaczy jestem zły, znaczy jak go zobaczę to go rozszarpię, ale Ula, nigdy w życiu bym tak o tobie nie pomyślał.
- Ale to tak zabrzmiało - powiedziała wyrywając się z ramion Marka.
- Ula... No Uluś... Nie gniewaj się już.
Ula nie odpowiedziała, tylko usiadła na łóżku i wtuliła się w poduszkę.
- Ulka...
Ula nadal nie odpowiadała.
- Co mam zrobić, żebyś się już nie gniewała? - zapytał. - A może... wiem! Zaraz wracam!
Wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z torbą.
- Masz - powiedział jednocześnie podając dziewczynie torbę.
- Co to? - zapytała przez łzy.
- Otwórz to zobaczysz.
Ula otworzyła torbę i wybuchnęła śmiechem na widok truskawek i bitej śmietany.
- A widzisz? Mówiłem, że ci się humor poprawi - rzekł z uśmiechem. - Ale to nie jest żadna aluzja. Po prostu zjedz sobie.
- A szkoda - powiedziała Ula, jednocześnie wkładając owoc do ust.
Marka zatkało.
- Ale, że niby ty i że niby ja... że niby my...?
Ula zgłupiała.
- Marek, o co ci chodzi?
- Nie, no muszę zapisać to w kalendarzu! Naprawdę nie rozumiesz o co mi chodzi? Przecież TY zawsze mnie rozumiesz.
- Wiem o co ci chodzi. Już wiem. Ale zastanawiam się, dlaczego mnie uprzedziłeś, że to nie aluzja.
Marek nagle spoważniał.
- Bo nie chciałem, żebyś pomyślała... no wiesz. Że... no najpierw powiedziałem, co powiedziałem, a później miałbym cię potraktować jak... nie zrozum mnie źle... jak panienkę do zaspokajania potrzeb... Kocham cię i nie chcę żebyś tak to rozumiała. Jeśli mamy się kochać, to wiedz, że zawsze będzie to z mojej strony tylko i wyłącznie dowód miłości.
Ulę bardzo wzruszyło to, co jej powiedział Marek. Powiedział jej, że nie jest dla niego jedną z wielu! Odłożyła truskawkę, którą akurat trzymała w dłoniach, przybliżyła się do niego i pocałowała. Najpierw delikatnie, później coraz mocniej. Całowali się tak chwilę, po czym Ula na moment odrobinę się od niego odsunęła i patrząc mu prosto w oczy zdjęła z niego t-shirt. Marek szeroko się uśmiechnął. Ula ponownie zaczęła go całować. Położyli się na łóżku tak, że tym razem to Ula przejęła inicjatywę. Szybko pozbawiła go reszty odzieży i sama zdjęła z siebie koszulkę i bieliznę. Gdy później Marek wspominał to, co działo się w czasie ich ostatniej nocy w SPA, był w szoku, że Ula - na co dzień delikatna, czuła i odrobinę nieśmiała dziewczyna - potrafiła nagle zmienić się w kobietę, która go zdominowała i - tylko dla niego - pokonała swoje zawstydzenie i nieśmiałość. I miał nadzieję, że Blady, mimo głośniej muzyki, wszystko słyszał i zazdrościł mu tej przepięknej kobiety. Jego kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)