poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 60

Z salonu dobiegła ich głośna muzyka i głos Doroty.
- Zobacz! Tu Sebulek... i tu Sebulek... i tu też! - mówiła wskazując na zdjęcia z wojska. - O! I tu! - teraz pokazała na „żywego” Sebastiana.
- Marek, co to są za zdjęcia? - zapytał Seba.
- Nie wiem. Chyba z wojska - rzekł przestraszony Marek.
Nagle w pokoju zabrzmiała piosenka „Don't stop the music”. Dziewczyny zaczęły śpiewać. Chłopcy wybuchnęli śmiechem na widok doszczętnie pijanych, tańczących i śpiewających dziewczyn. Nagle Dorota się potknęła i wpadła na ławę.
- Uważaj! - zawołała Ula. - Zbijesz ławę!
- Seba, ja nic nie mówię, ale ta ława jest z drewna - powiedział zszokowany Marek.
- Widzę. Za to one nas jeszcze nie zauważyły.
- Dorka, a pamiętasz co ci mówiłam o Bladym? Mam gdzieś jego numer - powiedziała Ula.
- Zadzwoń! - zawołała z entuzjazmem Dorota.
- Kto to jest Blady? - zapytał Seba Marka.
- Nieważne - odpowiedział przez zaciśnięte zęby. Następnie zwrócił się do ukochanej. - Ula! Ty piłaś!
- O! Marek! Cześć kochanie! - ruszyła w jego stronę potykając się o misia Doroty. - Kurde blaszka! To krzesło zawsze tu stało?!
- Ula! - powiedział ze śmiechem Seba. - To pluszak!
- Ooo... No patrz.
Seba i Marek spojrzeli na siebie.
- Czas zakończyć tę imprezę, nie?
- Oj tak.
- To do dzieła. No dziewczyny, późno już, koniec imprezy!!
- Nie! - krzyknęły jednocześnie.
- Tak! - powiedział Seba.
- Ile wypiłyście? - zapytał Marek.
- Czekaj, czekaj... - zaczęła Ula. - Ja miałam dwie, Dorotka dwie, a to razem... sześć.
- Miałeś gdzieś jeszcze dwie, czy ja już nie umiem liczyć?
- Nie miałem.
- Aha. No Dorotka, idziemy do domu.
- Idziemy? Ale bierzemy misia. Bez niego nie idę.
- A co to za miś?
- Dostałam - powiedziała rzucając w niego misiem.
Sebastian westchnął głęboko, wziął misia i powiedział do Marka.
- Zaraz po nią wrócę.
- Czekaj! - zawołała Dorota i podeszła do Seby. - A buzi?
Seba chciał ją pocałować, ale ona nachyliła się i ucałowała misia. Sebastian zrobił dziwną minę i znowu się odwrócił.
- Czekaj! - usłyszał ponownie.
- O Boże. - jęknął.
- Idę z tobą - Dorota wzięła torebkę, pokiwała Uli mówiąc „Pa, pa!" i wyszła przed Sebą.
- No to Marek, życzę spokojnej nocy.
- Haha. Ale śmieszne. Wzajemnie.
Drzwi się zamknęły. Marek wyłączył telewizor.
- Dosyć zabawy! - powiedział zdecydowanie.
- Ale dlaczego? Pobaw się ze mną... - poprosiła Ula, po czym podeszła do niego chwiejnym krokiem i uwiesiła mu się na szyi.
Marek uśmiechnął się pod nosem lecz szybko się opamiętał.
- Ula. Nie - odsunął ją od siebie.
Ula zrobiła smutną minkę i usiadła na kanapie.
- No ładnie - powiedział Marek rozglądając się po salonie. - Cztery na dwie? Niezłe jesteście.
- Wiem - odpowiedziała.
Marek zebrał butelki i poszedł do kuchni je wyrzucić, tymczasem Ula rozpoczęła swój monolog.
- A wiesz Marek? Ty to mi się od pierwszego dnia podobałeś! Nawet gadałam dzisiaj z Dorotą, który z was jest ładniejszy, ty czy Seba i po burzliwej naradzie i kilku głębszych doszłyśmy do wniosku, że jednak ty.
Marek uznał, że robi się ciekawie, więc wrócił do salonu, usiadł naprzeciw Uli w fotelu i zaczął się jej przysłuchiwać.
- Doszłyśmy do wniosku, że masz dużo plusów, ale też minusów. Jesteś leń, nierób, casanova, leń, duży dzieciak, zazdrośnik, ale za to jesteś ładny, seksowny, przystojny, ładny - mówiłam to? - obłędnie całujesz, jesteś świetny w łóżku - chociaż nie mam porównania...
Westchnęła i położyła się na kanapie, po czym kontynuowała coraz cichszym głosem:
- Jesteś wysportowany - chociaż tego się nie spodziewałam, mądry, masz fajne auto, zajebiście się uśmiechasz... - Ula zawiesiła się na chwilę. - Świetnie całujesz...
I zasnęła.
Marek z szerokim uśmiechem wrócił do kuchni. Wkładał właśnie brudne naczynia do zmywarki, gdy Ula gwałtownie poderwała się z kanapy, sprawiając, że mężczyzna aż podskoczył i wypuścił szklankę.
- Masz genialne oczy, włosy i w ogóle... cały jesteś taki genialny!
Marek wybuchnął śmiechem i poszedł do salonu, ale Ula już z powrotem spała. Po dłuższej chwili skończył sprzątać w kuchni i wrócił do salonu. Zaczął się zastanawiać, czy przenieść Ulę, czy ją tu zostawić. Postanowił ją przenieść do swojej sypialni. Gdy wziął ją na ręce ona się ocknęła, złapała go za krawat i pocałowała. Po chwili niestabilnie siedziała na łóżku. Marek przyniósł jej koszulkę nocną, pomógł się przebrać i położyć. Gdy wiedział, że dziewczyna już śpi, wyszedł z pokoju i poszedł się umyć.
Nad ranem Ula obudziła się z wielkim bólem głowy. Marka w łóżku już nie było. Powolnym ruchem wstała i wyszła z pokoju.
- Moja głowa... - jęknęła.
- Dzień dobry, mały alkoholiku - rzekł rześko Marek.
- Marek, ciszej... - błagała Ula.
Nagle zadzwonił jej telefon.
- Odbierz, proszę... - powiedziała.
Marek z uśmiechem na ustach odebrał telefon.
- Halo? - zapytał.
- Ula? - zapytała Ania.
- Nie, Marek. Coś się stało?
- Tak. Pan Krzysztof jest w firmie i chce z nią rozmawiać.
- Tak? Aha. To zaraz będzie. Dzięki Aniu.
- Cześć.
- Cześć.
Odłożył telefon i rzekł:
- Ulka, mój ojciec jest w firmie i chce z tobą porozmawiać.
- Ze mną? - zapytała przerażona.
- Dasz radę! - zachęcał Marek.
- Ale jak ja wyglądam?
- Idź pod zimny prysznic, a ja ci zrobię coś na kaca.
- Ale... no dobra.
Ula zniknęła w łazience.
- Marek, ja nie wejdę... - krzyknęła. - Woda jest zimna!
Marek wybuchnął śmiechem, po czym wszedł do łazienki, odkręcił maksymalnie kurek z zimną wodą i popchnął Ulę do kabiny.
- Cholera! Marek, zabiję cię! Zimna! - protestowała Ula.
- Sama jesteś sobie winna.
- Ale...
- Ula, teraz się ubierz, a ja zrobię ci coś na tego kaca - rzekł, po czym udał się do kuchni.
Dziewczyna bez protestów udała się do swojego pokoju. Ubrała się i wyszła. Natomiast Marek już na nią czekał z szklanką o tajemniczej zawartości.
- Masz, wypij to.
- Ale co to jest? - zapytała zaniepokojona.
- Mi to zawsze pomaga - rzekł zachęcająco.
Ula wypiła zawartość szklanki.
- Blee, co to było?! - zapytała oddając mu szklankę.
- Oj Ula, nie chcesz widzieć.
- Masz rację. Nie chcę.
- To chodź - powiedział łapiąc ją za rękę i udając się w kierunku wyjścia.
Ula po drodze do firmy wzięła jeszcze dwie tabletki na ból głowy i popiła wodą nie zwracając uwagi na śmiejącego się z niej Marka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)