- No Uleńko, jak po urlopie? - zapytał na powitanie Krzysztof.
- To może chodźmy do gabinetu Uli, nie będziemy tak stać na korytarzu - zaproponował Marek.
Po chwili byli już w gabinecie.
- Słucham. Jak to pilna sprawa? - zapytała Ula próbując ukryć swoje złe samopoczucie.
- Wcale nie taka pilna.
Ula uniosła brwi. Krzysztof kontynuował.
- Przez telefon Marek by się nie zgodził, a tak wiem, że go przekonasz, dlatego przyszedłem osobiście.
„O co mu chodzi?” - myślał Marek.
- Wpadniecie w poniedziałek, prawda? - zapytał beztrosko Krzysztof.
Ula wybuchnęła śmiechem, jednak za chwilę złapała się za głowę jęcząc „Ała...”. Marek z trudem powstrzymywał śmiech. Krzysztof przyglądaj się im podejrzliwie.
- Co z wami? - zapytał.
- Nic... - odpowiedziała Ula. - Jasne, że przyjdziemy.
„Znowu” - pomyślał Marek.
- To dobrze. No to, dzieciaki, będę się żegnał.
Odwrócił się i już miał wychodzić, gdy ponownie się odwrócił i powiedział:
- Uleńko, na kaca jest dobry sok pomidorowy z tabasco.
- Już jej zrobiłem - odparł z uśmiechem Marek.
Ula się zarumieniła. „Ale wstyd!” - pomyślała. Krzysztof ostatni raz się uśmiechnął, mruknął „Do zobaczenia” i wyszedł.
- Ula, nie przejmuj się. Przed nim tego nie ukryjesz. Ja też zawsze wpadałem - pocieszał Ulę Marek.
Usiadł przy biurku Uli i zaczął rozmowę.
- A pamiętasz, co wczoraj mi powiedziałaś?
- Nie, a co? - zapytała trochę zdenerwowana.
Marek opowiedział jej wczorajszą rozmowę ze szczegółami. Nie zwracał uwagi na to, że z każdym jego słowem Ula robiła się coraz bardziej zawstydzona. Na koniec dodał niezbyt skromnym tonem:
- Nie wiedziałem, że aż tak ci się podobam.
Ula nie odpowiedziała.
- Ula, a co ci się tak podoba w moim uśmiechu? - zapytał zaczepnie.
- Ala mnie chyba wołała - rzekła podchodząc do drzwi.
Marek szybko zastawił jej wyjście.
- Nikt cię nie wołał. Odpowiedz - nalegał.
Ula bardzo cichym i nieśmiałym głosem rzekła:
- Dołeczki.
- Co? Mów głośniej.
- Dołeczki - zarumieniła się do reszty.
Marek się uśmiechnął, natomiast Ula rzekła:
- No te... - wskazała na nie.
Marek do końca dnia siedział w gabinecie Uli, śmiał się z jej kaca i w kółko przypominał jej wczorajszą rozmowę. Aż nagle Ula zaczęła drażliwy temat.
- Marek...
- Hmm...
- Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale kojarzą mi się twoje i chyba Sebastiana zdjęcia.
- To nie miałaś czego zapamiętać, tylko akurat to?
- Czyli dobrze pamiętam?
Marek nie odpowiedział.
- A czy mi się wydaje czy widziałam gdzieś na nich jakąś blondynkę?
- Zmieńmy temat.
- Ty mnie wypytywałeś, ja też mam prawo.
Nagle...
ŁUP!
Wpadł Maciek.
- Maciek, jak to dobrze, że jesteś! - krzyknął Marek.
Maciek spojrzał na niego jak na idiotę.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Świetnie. To ja was zostawiam.
Już miał wychodzić, gdy nagle się odwrócił.
- A może wpadniesz dzisiaj do nas?
Maciek zrobił zszokowaną minę, a Ula zbierała szczękę z podłogi.
- Nie, raczej nie - odpowiedział zdziwiony.
- Marek, i tak cię wypytam, nawet jak ktoś będzie.
„Do reszty im odbiło” - pomyślał Maciek. - „Jak ona mogła się związać z takim błaznem?!”
- Idź już - powiedziała Ula do Marka. - Weź się do roboty! Cały dzień tu siedzisz! Maciek, co chciałeś?
Marek spojrzał na Ulę zabójczym wzrokiem i wyszedł.
- Co on tu robił? - zapytał Maciek.
- Miał do mnie sprawę więc przyszedł.
- Jasne. Zawsze ma do ciebie jakieś sprawy.
- Maciek, proszę cię. Dlaczego się tak nie lubicie?
- Bo to frajer!
- Maciek!
- No dobrze już. Przyszedłem, bo mam dwie sprawy. Pierwsza - faktury z Pro-S za ten miesiąc. Druga - wpadnij do Rysiowa w poniedziałek.
- Nie mogę. Jestem już umówiona. Idziemy z Markiem do jego rodziców.
- Marek, Marek, Marek... Tylko o nim ciągle słyszę!
- Ma...
- Najpierw spotkania rodzinne, a później co?! Oświadczyny? Ślub? Dziecko? Dziewczyno, co się z tobą dzieje?!
- Wyolbrzymiasz to. Wpadnę do Rysiowa, ale nie w poniedziałek.
- Jak uważasz. To twoja sprawa. Już dawno ci powiedziałem, co o nim myślę. Do zobaczenia.
- Cześć.
***
Koniec lipca minął bardzo szybko. Ula i Marek kilkakrotnie odwiedzali domy Dobrzańskich i Cieplaków. Poprawiła się sytuacja finansowa firmy. Na jaw wyszedł romans Pauliny i Lwa. Ala i Józef coraz bardziej mieli się ku sobie. Ela zaczęła umawiać się z Władkiem i doszła do wniosku, że jednak mogłaby go pokochać. Iza miała coraz większy brzuszek. Pshemko zaprojektował dla jej dziecka kilka ubranek. Maciek coraz częściej pojawiał się w firmie, co wkrótce się wyjaśniło; okazało się, że bardzo dużo czasu spędza w recepcji z Anią. Seba i Dorota wrócili z urlopu i oficjalnie zamieszkali razem u Sebastiana. Violetta pogodziła się z odejściem Sebastiana i zaczęła kręcić z (uwaga!) Adamem. Aleks nadal knuł, ale to u niego była norma.
Nazajutrz miała odbyć się premiera kolekcji Lato-Jesień F&D Sportivo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)