- Maciek, przecież ci mówiłam, że nic się nie stało.
- To dlaczego płaczesz i opychasz się krówkami? Powiedz mi, to przez niego?
- A co to da, że ci powiem?
- Powiedz!
- Tak, przez niego, pasuje?!
- Nie, nie pasuje! Co on ci zrobił?
Ula zamilkła.
- Ula... odpowiedz!
Ula pokrótce opowiedziała mu historię. Gdy skończyła Maciek bez słowa wybiegł z jej gabinetu. „Kurde blaszka!” - pomyślała dziewczyna i pobiegła za nim. Ten bez pukania wszedł do gabinetu Marka.
- Ty gnoju! - krzyknął Maciek. - Ostrzegałem cię!
Po tych słowach podbiegł do Marka siedzącego na biurku i szarpnął go sprawiając, że Marek się z owego biurka zsunął. W progu stanęła Ula.
- Maciek, co ty robisz?! - krzyknęła. - Zostaw go!
Marek już wyciągnął ręce by się bronić, gdy nagle je cofnął.
- Stary! Co ty robisz! Broń się! - wrzeszczał Seba.
- Zamknij się Seba! Maciek ma rację, należy mi się! - odkrzyknął Marek, po czym zwrócił się do Maćka. - No dalej, pokaż co potrafisz. Pokaż jak ci zależy na Uli!
Maciek, rozjuszony do granic możliwości zamachnął się i z całej siły uderzył Marka pięścią w okolice nerek. Marek stłumił krzyk i zwinął się z bólu. Ula podbiegła między nich krzycząc:
- Maciek!
Między nich rzucił się także Sebastian i razem z Ulą, wspólnymi siłami, odciągnęli od Marka Maćka, który ponownie się zamachnął. Marek powoli zaczął się prostować. Ula puściła Maćka i podbiegła do Marka. Już chciała go objąć, jednak w ostatniej chwili się cofnęła i zapytała tylko z przerażeniem.
- Nic ci nie jest?
Marek powoli podniósł wzrok na Ulę. Dziewczyna dostrzegła w jego zeszklonych oczach ból, cierpienie, smutek. Tymczasem Maciek wyrwał się Sebastianowi i ponownie ruszył w stronę Marka. Ula stanęła pomiędzy nimi z rozstawionymi rękoma.
- Maciek, zostaw go! - krzyknęła płacząc.
Podeszła do Maćka i razem z Sebastianem wyprowadziła go z gabinetu prezesa. Po chwili Maćka nie było już w siedzibie firmy, a Ula płakała w swoim gabinecie.
- Stary, nic ci nie jest?
Seba ponownie wpadł do gabinetu Marka. Zobaczył, że jego przyjaciel jedną ręką nadal trzyma się w boku, a w drugiej trzyma karafkę z whisky, która po dłuższej chwili była już pusta.
- Po cholerę się wtrącaliście?!
- A ty co? Życie ci zbrzydło?!
- Żebyś wiedział!
- Załatw to inaczej.
- Co, tabletkami czy żyletkami?
„Tak źle to jeszcze nigdy nie było” - pomyślał Sebastian.
- Stary, nie o to mi chodziło.
- A o co? O Ulę? - zapytał Marek.
- No tak. Jeżeli...
- Ja już nie mam w tym temacie nic do powiedzenia. Zresztą sam stwierdziłeś, że mi nigdy nie wybaczy.
- Na kacu byłem. Zresztą od kiedy ty mnie się słuchasz?
- Od czasu jak przestałem panować nad swoim życiem.
- Weź się w garść! Co ty w ogóle robisz?! O samobójstwie myślisz?! Może zadzwoń po Maćka i niech dokończy to, co zaczął, co?!
Marek zaczął przeglądać wizytówki.
- Co ty robisz?!
- Szukam jego wizytówki. O, mam!
Sebastian wyrwał mu ją i wrzasnął:
- Odjebało ci do reszty?!
Marek podszedł do barku, sięgnął kolejną butelkę i nalał sobie do pełna.
- Przecież masz jeszcze u niej szansę.
- Ona mnie nienawidzi - wypił duszkiem zawartość szklanki.
- Przecież gdyby jej na tobie nie zależało, to by nie powstrzymywała Maćka.
Marek podniósł wzrok na przyjaciela.
- Stary, walcz! Nigdy się nie poddawałeś. Wtedy dałeś radę, teraz też dasz. Wymyślimy coś!
Po dłuższej chwili.
- A gdyby... Nie... A może? Nie... nie. Marek...
- Cicho, myślę!
Po dwóch godzinach rozmyślań, obróceniu jednej butelki whisky zasnęli. Marek na fotelu, Seba na kanapie. Nagle Marek się zerwał i krzyknął:
- Mam, stary mam!
Seba poderwał się z miejsca.
- Co?
- Wiem jak zmusić Ulę, żeby mnie wysłuchała!
Następnego dnia Marek nie pojawił się w pracy. W firmie powoli zaczęły rozchodzić się plotki na jego temat. Jedni twierdzili, że pokłócił się z Ulą, inni, że ma kolejną kochankę, jeszcze inni, że wpakował firmę w jakieś problemy i teraz zamierza podać się do dymisji. Ani Ula, ani Ala, ani Sebastian nie udzielali komentarzy na ten temat.
Dochodziła siedemnasta. Sebastian stał pod windą i przyglądał się Uli rozmawiającej z Anią, gdy nagle zadzwonił jego telefon.
- I jak tam? - zapytał Marek.
- Okej. Na razie jeszcze jest w firmie, ale już zbiera się do wyjścia. A ty już na miejscu?
- Właśnie dojeżdżam. Masz kartkę?
- Tak, mam.
- Pamiętaj, cena nie gra roli, wszystko ci oddam.
- Dobra. Ona już wychodzi, muszę kończyć, żeby wyjść przed nią.
- Dobra. Na razie.
Po krótkiej chwili Seba był już na dole. Obserwował Ulkę. Ta wsiadła do taksówki.
- Dzień dobry. Proszę na Wilkońskiego 10.
Taksówkarz już miał ruszać, gdy do taksówki nagle wsiadł Sebastian. Podał zszokowanemu kierowcy małą kartkę i powiedział:
- Zmiana planów, tu proszę.
- Ale... To w końcu gdzie? - taksówkarz zerkał na Ulę i na Sebę.
- Panie, dam panu trzy razy więcej niż ona.
- Sebastian, co ty robisz?
- Cicho Ula!
- Nie, no ja wysiadam! - powiedziała rozzłoszczona.
Sebastian wyciągnął z kieszeni 100 zł i podając kierowcy rzekł:
- Proszę zamknąć drzwi.
- Ale to porwanie! - zaprotestował taksówkarz.
Sebastian wyciągnął z kieszeni drugą stówę.
- Chyba że tak - kierowca odpalił silnik.
Ula krzyknęła do Seby.
- Co ty wyprawiasz?! Zaraz zadzwonię na policję! - zaczęła grzebać w torebce.
- Tego szukasz? - zapytał z uśmiechem Sebastian pokazując jej telefon.
- Skąd masz?! Oddawaj!
- Nieważne. Ważne że mam.
- Gdzie ty mnie w ogóle wieziesz?
- Zobaczysz.
Wściekła Ula spojrzała w bok przez okno. Równolegle z nimi jechał radiowóz. Ula zaczęła wymachiwać rękoma w kierunku policjantów. Sebastian się przestraszył i pomyślał: „A jak nas zatrzymają?”. Tymczasem policjanci z uśmiechem pokiwali Uli. Ta usiadła ze zwieszoną głową, a Seba z ulgą wybuchnął śmiechem i powiedział:
- Widzisz? Musisz mnie wysłuchać.
Zamilkł na chwilę czekając na odpowiedź Uli, ale ta milczała, więc kontynuował.
- Powiedz mi, kochasz go jeszcze?
Ula parsknęła śmiechem.
- Odpowiedz! - nalegał Seba.
- A co ci tak zależy?!
- Wiedziałabyś, gdybyś była na moim miejscu.
Ula spojrzała na niego zaskoczona. Sebastian mówił dalej.
- No wiesz, nie jest łatwo być przyjacielem faceta, który nadal cię kocha, jest załamany tym co zrobił, poważnie myśli o samobójstwie i pije, żeby zapomnieć o tym, co zrobił.
Ula miała przerażoną minę. Nagle wybuchnęła.
- Dlaczego wszyscy mi mówią jak on się czuje, a nikt nie zapyta o mnie?! Mnie też to boli!
- Ale on cię nie zdradził! Nawet jej nie pocałował!
- No bo weszłam!
- On naprawdę tego żałuje! Nie słyszałaś jak o sobie mówił, jak się za to gnębił!
- A ty myślisz, że to tak łatwo wybaczyć, zapomnieć o wszystkim? Chociaż nie, wybaczyć to może bym wybaczyła, ale zaufanie?! To podstawa związku! A ja nie potrafię mu zaufać!
- A kochasz?
- Kocham.
- To zaufasz! - nagle zwrócił się do kierowcy. - To tu! Niech pan otworzy drzwi.
Taksówkarz znacząco wystawił rękę w jego stronę. Seba westchnął i dał mu następną stówę. Kierowca otworzył drzwi.
- No, Ula, tak bardzo chciałaś wysiąść, to proszę.
- No ale...
- Wychodź! - rzekł wypychając ją z samochodu.
Taksówka z piskiem opon odjechała.
Ula patrzyła na odjeżdżającą taksówkę.
- Co ja mam teraz zrobić? Gdzie ja w ogóle jestem? - powiedziała sama do siebie jednocześnie się odwracając.
Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła Marka stojącego obok czarnego Lexusa.
- Cześć, Ula - powiedział.
Ula ponownie się odwróciła i ruszyła przed siebie. Marek dobiegł do niej i złapał za rękę mówiąc:
- Ula! Zaczekaj!
- Na co?
- Wysłuchaj mnie do końca, a później zawiozę cię, gdzie tylko będziesz chciała. Ula, chyba nie masz wyjścia, nawet nie wiesz, gdzie jesteś.
- Ale wiem, że tam jest dom mieszkalny.
- Nie ma szans, wyjechali.
- To będę szła, aż znajdę jakiś dom czy sklep...
- Sklep? Najbliższy jest piętnaście kilometrów stąd. A dom? Po drugiej stronie jeziora. Przepłyniesz?
Ula się poddała.
- Ula, nie chcę się usprawiedliwiać. Wiem, że źle zrobiłem. Ale ja naprawdę tego żałuję, nawet nie wiesz jak bardzo. Taki jestem, do pewnego stopnia potrafię się opanować, ale później tracę nad tym kontrolę. Jednak dla ciebie chcę się zmienić!
Po jego policzku popłynęła pojedyncza łza. Wtedy dodał:
- Ula, ja naprawdę cię kocham. Wybacz mi.
Ula pomyślała chwilę i zaczęła:
- Marek...
- Nie, nie chcę teraz odpowiedzi. Ula, proszę cię, przemyśl to, nie chcę pochopnej decyzji.
Ula kiwnęła głową. Marek rzekł:
- To gdzie cię zawieźć?
- Do Ali.
- Czyli?
- Wilkońskiego.
- Dobrze. Chodźmy.
Wsiedli auta i po chwili ruszyli. Przez cały czas panowała niezręczna cisza. Ula stwierdziła, że włączy radio. Już miała nacisnąć przycisk, gdy spojrzała na Marka i spytała:
- Mogę?
Ten kiwnął głową.
„Odchodzę, dłużej tak nie wytrzymam, chcę być znowu szczęśliwa, nie mam już sił udawać, że coś jest między nami. Wybacz, nie chcę cię ranić. Zapomnij mnie! Trochę szkoda nas...”
Marek słysząc słowa piosenki mocniej złapał kierownicę i gwałtownie przyspieszył, co nie umknęło uwadze Uli.
„...nam nie ma po co trwać w czymś co dawno się skończyło, już nie wróci tamten czas. Szczęście czeka gdzieś, może znów spotkamy je na swej drodze, więc bez słowa żegnam cię! Odchodzę...”
Marek nie wytrzymał i zmienił stację.
„Były prawdy, choć nie całe. Z nich już siebie nie poznaję. Między nami oszalałym, więc nie próbuj mnie już bardziej. Nie chcę czekać, kiedy na nic. To czekanie nie ma granic. Albo chodź, przytul mnie, albo odejdź i przebacz...”
Nieoczekiwanie Marek pogłośnił. Ula spojrzała na niego ze złością.
- Mogę przełączyć?
- Nie, nie przełączaj.
Ula dała spokój.
„...i niech stanie się to tu i teraz. Albo teraz i już, kiedy niebo cię zsyła, albo wszystko skończone i wybacz. Był inne, nawet łatwe. Łatwo przyszły, poszły z czasem. Między nami, popatrz na mnie, cierpliwości już nie znajdę. Choćbym wierzył w proste słowa życie więcej chce, chce dziś od nas. Albo odejdź i przebacz i niech stanie się to tu i teraz. Albo teraz i już, kiedy niebo cię zsyła, albo wszystko skończone i wybacz. Wybacz! Albo teraz i już, kiedy niebo cię zsyła, albo wszystko skończone i wybacz...”
Równo z końcem piosenki znaleźli się na miejscu. Ula już miała wysiąść, gdy Marek rzekł:
- Proszę cię, przemyśl to co ci powiedziałem.
Ula bez słowa wyszła. Marek stał jeszcze chwilę, po czym odjechał z piskiem opon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)