W recepcji.
- Dzień dobry. Mogę się dowiedzieć, który pokój zajmuje Marek Dobrzański? - zapytała wyniosłym tonem Paulina.
- Nie udzielamy takich informacji - odpowiedziała recepcjonistka.
- Ale to mój narzeczony!
- O! Oj. Ło - recepcjonistka zrobiła zdziwioną minę.
- Coś się stało?
- Hm, pan Dobrzański zwolnił przed chwilą pokój.
- Aha. Ale może mi pani powiedzieć dlaczego tak dziwnie zareagowała pani na wieść, że jestem jego narzeczoną?
- Otóż myślałam, że jego narzeczoną jest ta średniego wzrostu brunetka z którą dzielił pokój.
- Pani żartuje! Potrafi ją pani dokładniej opisać?
- Niestety, nie przyjrzałam się jej.
- No trudno. Dziękuję za pomoc - powiedziała Paulina, po czym odwróciła się i wyszła.
W samochodzie:
- Gdzie jedziemy? - zapytał Marek.
- Wracamy do Warszawy.
- Ale Ula? Dlaczego, nie chcesz gdzieś jeszcze pojechać?
- Z Pauliną za plecami? Nie.
- Ale sama powiedziałaś, że nie patrzyła w naszą stronę, więc nie widziała w jakim kierunku jedziemy.
- Chyba dosyć przeżyć jak na jeden weekend, co?
- Chyba nie żałujesz?
- Niczego nie żałuję. A ty?
- Ja też nie - odrzekł Marek po krótkim zastanowieniu – To jak, jedziemy jeszcze gdzieś?
- Naprawdę mam już dosyć, zawieź mnie do domu.
- Okej - odrzekł.
Po kilku godzinach dojechali na miejsce. Marek wyciągnął walizkę Uli, oddał ją jej i rzekł:
- Przepraszam, że tak wyszło. To moja wina.
- Nie, Marek to nie twoja wina.
- Ale i tak przepraszam - po czym pocałował ją czule i wszedł do auta.
Ula weszła do domu i bez słowa poszła do swojego pokoju.
Marek pojechał do Seby.
- Cześć - powiedział Marek.
- Cześć - odparł Sebastian.
Marek wszedł do środka.
- Jak tam było? Nie trafiliście na Paulę?
- Nie, na szczęście nie.
- No to opowiadaj.
- Stary muszę Ci powiedzieć że Ulka... a zresztą... nieważne - uciął.
- Co? No dokończ!
Marek rozmyślał dłuższą chwilę. Dobiegł go głos śmiejącego się Seby:
- Stary, co się tak rozmarzyłeś?
- Co, co? Jeszcze raz.
- No powiedz co tak mile wspominasz?
- Stary powiem ci tylko tyle, że Ula bardzo seksownie wygląda w mojej koszuli.
- Marek, ale ty chyba... - nie dokończył, ponieważ ten mu przerwał.
- Opinię zostaw dla siebie, ale ja i tak tego nie żałuję.
- Ej, ale ty chyba się nie zakochałeś?
- Nie, no pewnie, że nie!
- No to dobrze, bo już zaczynałem się martwić.
„Ale czy na pewno nie?” - pomyślał Marek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)