wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 82

Wieczorem wszyscy z wyjątkiem Michała i Uli byli zalani w trupa. Gadali od rzeczy. Ula wstała i poszła nad brzeg jeziora. „I co teraz?” - myślała zrezygnowana. Nagle poczuła, że ktoś ją obejmuje w pasie i przytula do siebie. Ula rzekła bez zastanowienia:
- Michał...
- Skąd wiedziałaś?
Dziewczyna się odwróciła.
- Ja... ja...
- No? – zachęcił ją uśmiechem.
Ula się zaczerwieniła i rzekła speszona:
- Bo właśnie o tobie myślałam. To znaczy o nas... Coś się stało?
- Dlaczego?
- Że przyszedłeś.
- Chciałem skorzystać z okazji i porozmawiać – rzekł patrząc jej prosto w oczy. – A po drugie nie chciałem, żebyś była sama.
- Ale...
- Nie bój się, wszyscy śpią.
Wyjrzała zza Michała. „Faktycznie” – pomyślała na widok całej reszty leżącej wokół ogniska.
- Ja... – zaczął Michał.
Ula zwiesiła głowę unikając jego wzroku.
- Spójrz na mnie – powiedział podchodząc bliżej, podkładając jej palec pod podbródek i zmuszając ją w ten sposób, by podniosła głowę do góry. 
Kobieta spojrzała mu w oczy.
- Ula, ja... – przerwał.
Przybliżył się jeszcze bardziej i ją pocałował. Ula się nie opierała, wręcz przeciwnie, odwzajemniła pocałunek. Po chwili Michał delikatnie odsunął się od niej i spojrzał jej prosto w oczy. Nagle usłyszeli:
- Ale wy...?
Ula gwałtownie odsunęła się od Michała. Ten się odwrócił. Oboje ujrzeli zaskoczoną Dorotę.
- Dorota... – zaczęła Ula, ale nie wiedziała, co powiedzieć dalej.
Dorota natomiast stała zdezorientowana. „Przecież to niemożliwe!” – myślała.
- Co wy robicie?! Przecież Marek...
Zaległa cisza. Dorota spojrzała ze złością na Ulę i rzekła do Michała:
- Michał, możesz nas zostawić?
- Ale... Tak – odszedł.
- Co ty w ogóle wyprawiasz?
- Dorota, proszę, nie tutaj!
Dziewczyny poszły w kierunku lasu.
- Dorka, mówiłam ci, że sobie z tym nie radzę – wyznała Ula.
- Ale to nie powód, żeby całować się z najlepszym przyjacielem swojego narzeczonego!
- Spróbuj mnie zrozumieć.
- No właśnie nie za bardzo mogę. Dziewczyno, ty bierzesz ślub!
- Wiem!
- Kochasz go w ogóle?
- Kogo?
- No Marka!
Chwila ciszy.
- Ula, proszę, nie mów, że zostawisz go dla Michała!
- Nie wiem, którego z nich kocham.
- Jak to nie wiesz? Takie rzeczy się czuje!
- Wiem. Wiem, że zrobiłam źle. Co ja mam teraz z tym zrobić?
- Czasu nie cofniesz. Musisz powiedzieć Markowi. Ale najpierw zastanów się, którego z nich tak naprawdę kochasz.
- Ale kiedy tam wrócę, nie będę umiała spojrzeć mu w oczy. Zdradziłam go! Ja nie wytrzymam! Dorota... – Ula się rozpłakała.
- Spokojnie, na pewno wszystko się ułoży...
Ulka jeszcze bardziej się rozpłakała. Po dłuższej chwili:
- Wracamy?
- Mhm.
Dziewczyny udały się w kierunku obozowiska. Wszyscy spali. Michała nie było. Postanowiły także się położyć (Ula i tak nie zasnęła). Po kilku godzinach wszystkich obudził dzwonek telefonu Marka.
- Wyłącz to! – krzyknęli równo.
Marek powolnym ruchem sięgnął telefon.
- Halo?
- Cześć, synu! Wiem, że masz wakacje, ale to jest ważna sprawa.
- Tata? – Marek wstał i odszedł kawałek.
W tym czasie Ula rozmyślała: „Mamo, proszę, doradź mi... O co mi chodzi? A może raczej o kogo? Pomóż mi zrozumieć, którego z nich tak naprawdę kocham. Ześlij mi jakiś znak, błagam!”. Słysząc hałas na zewnątrz otworzyła namiot i od razu zobaczyła... Marka! Poczuła ogromną miłość. Zapragnęła podejść do niego, przytulić ze wszystkich sił i nie puszczać, jednak była jedna sprawa, która jej na to nie pozwalała. „Co ja zrobiłam?” – pomyślała i znów się rozpłakała. Podeszła do niej Dorota.
- Co się stało?
- Ja go kocham! Co ja najlepszego zrobiłam?
- Mam nadzieję, że mówisz o Marku?
Ula jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Ulka, proponuję się przejść, bo jak Marek wróci, to będzie wypytywał dlaczego płaczesz.
Chwilę później już ich nie było. Marek skończył rozmawiać.
- Ula! Mam dobrą wiadomość! – zawołał. – Gdzie ona jest?
- Poszła się przejść z Dorotą – oznajmił Seba.
- Aha. To poczekam na nie.
Tymczasem Ula już zastanowiła się, co dalej. Powiedziała o tym Dorocie. Teraz pozostało jej tylko zrobić to, co postanowiła. Na razie jednak brakowało jej do tego odwagi. Po godzinnym spacerze dziewczyny wróciły do obozu.
- Ula, trzymaj się. Zrobisz, co uważasz za słuszne – powiedziała Dorota.
Ula kiwnęła głową.
- No nareszcie! – rzekł Marek. – Ile można czekać? Mam dla was dobrą wiadomość. Zwołali zebranie zarządu!
- Bez ciebie? – zapytała Ula.
- Tak jakoś wyszło. Ale to nie o to chodzi. Dorota, zgodzili się przyjąć twoją kandydaturę na stanowisko dyrektora finansowego.
- Naprawdę?
- Tak. Aleks miał przeciwwskazania, ale mój ojciec się za tobą wstawił. Więc jak, Ulka, znowu będziesz moją asystentką?
Ula otworzyła usta, ale nie wiedziała co powiedzieć. Łzy napłynęły jej do oczu. Dorota widząc jej reakcję i chcąc ją poratować zapytała:
- A możemy nie rozmawiać o pracy?
- Jasne. Jest tylko mały problem.
- Jaki? – dopytywała Dorota.
- Musimy się zbierać. Jutro masz być w firmie.
Po godzinie cała czwórka była już spakowana.
- No to my jedziemy. Trzymajcie się – rzekł Marek.
- Szerokiej drogi!
- Dzięki.
Po chwili już ich nie było.
Po czterech godzinach jazdy byli już w Warszawie. Właśnie odwozili Ulę. Byli pod jej (a w sumie Ali) blokiem.
- No to ja lecę. Cześć! – rzekła, po czym szybko wysiadła z auta i pobiegła w stronę klatki.
- Coś się stało? – zapytał Marek Dorotę.
- Nie wiem – rzekła wymijająco.
Tymczasem Ula otworzyła drzwi i od progu zawołała:
- Ala, już jestem!
Cisza. Zamknęła drzwi i ujrzała kartkę.

„Cześć Ulka.
Podczas twojego wyjazdu dużo się działo. Opowiem ci wszystko, gdy się spotkamy, ale chciałam powiedzieć, że załatwimy kilka formalności i mieszkanie będzie twoje! Wyprowadziłam się do Rysiowa...
                                                                                     Ala.”

- Przynajmniej jej się ułożyło – powiedziała Ula na głos.

***

Nazajutrz.
Po nieprzespanej nocy pełnej łez i po ciężkiej rozmowie z Michałem (wytłumaczeniu mu, że kocha tylko Marka) Ula wstała. Ubrała się, zabrała teczkę i torebkę i udała się do firmy, by do końca spełnić swoje postanowienie. Po dłuższej chwili była już pod gabinetem Marka. Zapukała i weszła.
- O, cześć, kochanie – rzekł Marek i nie pytając, po co przyszła, zaczął z uśmiechem. – Chociaż ty jedna mi się nie pytasz, co mi się stało, że taki poobijany jestem, wszystkim mówiłem, że mam bałagan i jak otworzyłem szafkę to się garnki na mnie...
- Marek, musimy porozmawiać – przerwała mu Ula.
Przeraził go jej poważny ton. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Słucham.
Ula położyła mu teczkę na biurku. Otworzył ją.
- Marek... – Ula ściągnęła pierścionek zaręczynowy i także położyła go na biurku.
- Co zrobiłem? – zapytał przerażony widząc jej wypowiedzenie.
- Nie, ty nic, to ja... Wyciągnęłam cię z zatoki świń, a sama w nią wpadłam... Marek, zdradziłam cię.
- Co? – na początku nie dotarł do niego sens tych słów.
- Pocałowałam innego. Marek, ty zasługujesz na kogoś lepszego niż ja! – po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. – Przepraszam – rzekła po cichu i wybiegła.
Marek siedział zaskoczony. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Sięgnął po karafkę z whisky. Nalał sobie pełną szklankę i wypił duszkiem. Nagle weszła Dorota.
- Marek, przyniosłam... – przerwała, gdy tylko go zobaczyła. – Więc już wiesz...
- A ty wiedziałaś?
- Wiem od dwóch dni. Marek, ona naprawdę tego żałuje, nadal cię kocha!
- Dorota, proszę cię, zostaw mnie!
- Dobrze – rzekła, po czym wyszła.
Szybko pobiegła do Sebastiana.
- Sebuś!
- O, kogo moje oczy widzą? Cud świata, najpiękniejsza osoba w tej firmie, moje złotko... – Sebastian akurat miał przypływ czułości.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Nie! Sebuś, słuchaj!
- Wszyscy mnie pytają, co mi się stało – przerwał jej chłopak. – Powiedziałem, że byłem na kursie karate i dałem się wkopać w walkę z gościem, który ma czarny pas.
- Super! Później mi opowiesz! Teraz idź do Marka!
- Po co?
- Ula przyznała się, że zdradziła go z innym. To znaczy, że pocałowała się z innym. Dała mu wypowiedzenie, zerwała zaręczyny i stwierdziła, że Marek zasługuje na kogoś lepszego niż ona. A przynajmniej myślę że tak zrobiła, bo tak to planowała. Sebuś, proszę, idź do niego nim coś sobie zrobi!
- Ale że... Ula z innym?
- Sebuś... To była pomyłka. Ona kocha Marka.
Sebastian wstał. Oboje udali się w kierunku gabinetu Marka.
Tymczasem Marek rozmyślał trzymając w ręce karafkę: „Jak ona mogła mi to zrobić?! Po tym wszystkim! Wczoraj pieprzyła mi o zaufaniu, a Dorota wie o tym od dwóch dni, więc po pierwsze kłamała mi prosto w oczy, a po drugie z tego wychodzi, że puściła się na wycieczce! Tylko Z KIM?!”. Nie wytrzymał. Wstał i z całej siły rzucił karafką w szybę oddzielającą gabinet od korytarza. Szyba stłukła się w drobny mak.
- Co to było?! – krzyknęła jakaś dziewczyna.
Dorota i Seba w tym czasie byli w holu. Widzieli to.
- I ja mam tam iść?
- Sebuś!
Sebastian wszedł do gabinetu Marka.
- Stary, przyznała ci się chociaż z kim to zrobiła? – zapytał na wstępie.
Marek spojrzał na niego podejrzliwie.
- Nie! To nie ze mną! – rzekł od razu Seba.
- To skąd wiesz?
- Dorota u mnie była. Jak myślisz, to było na wycieczce?
- Chyba. Ale niby z kim?! Jeżeli to nie ty...
- No wiesz. Najbardziej to się chyba trzymała z Michałem. Ale Marek, z tego co wiem, to tego kogoś tylko pocałowała!
- TYLKO?!
- Wiesz, ona jakoś zniosła twój związek z Paulą. Martę też ci wybaczyła.
- I że niby dlatego ja mam jej wybaczyć?!
- Nie denerwuj się tak.
- NIE DENERWUJ SIĘ ?! TY SIĘ W OGÓLE SŁYSZYSZ?!
Nagle weszła Viola.
- Marek, co się stało z tą szybą?
- Stłukła się! Nie widzisz?! – krzyknął Marek.
- A dlaczego Ula wybiegła z firmy z płaczem? – dopytywała dalej.
Wtrącił się Seba.
- Viola, wyjdź. Dla swojego dobra.
Dziewczyna spojrzała na nich podejrzliwie, odwróciła się i wyszła.
- Stary, może pojedziemy do mnie? – zaproponował Seba.
Marek kiwnął głową i oboje wyszli. W holu zaczepiła ich Ania.
- Marek, coś się stało? No bo wiesz, Ulka wybiegła z płaczem, a później ta szyba...
Marek nie odpowiedział. Wszedł do windy, Seba za nim. Po dłuższej chwili byli w mieszkaniu Sebastiana.
Tymczasem u Ulki zadzwonił domofon.
- Halo?
- To ja, Dorota. Ula, otwórz.
Dziewczyna otworzyła drzwi. Po chwili obie siedziały w salonie.
- Ulka, nie płacz.
- Co ja zrobiłam?
- Ulka...
- Dorota, czy ty tego nie rozumiesz, właśnie zniszczyłam sobie życie
- Ulka...
- Straciłam miłość swojego życia – narzeczonego, a zyskałam co? Kochanka – przyjaciela!
- Nie mów tak.
- To wszystko przez tę wycieczkę. To były najgorsze wakacje w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)