- To co, ja już będę się zbierał – rzekł Marek.
- Nie, zostań jeszcze. Proszę – odparła Ula oplatając swoje ręce na jego szyi.
- No nie wiem, nie wiem...
Dziewczyna przybliżyła się do niego i go pocałowała.
- Ewentualnie...
Ula przybliżyła się jeszcze bardziej i ponownie go pocałowała, tym razem namiętniej. Następnie wyszeptała mu do ucha:
- A co mam zrobić, żeby umilić ci ten pobyt?
- No... Jest wiele takich rzeczy – rzekł zakładając swoje ręce na jej talii.
- Tak? Podaj przykłady.
- A mogę zademonstrować? – zapytał z uśmiechem.
Ula pokiwała głową. Marek przyparł ją do ściany i zaczął ją całować. Natomiast dziewczyna objęła go nogami w pasie. Chłopak nadal nie przestając jej całować przeniósł ją do jednego z pokoi. Delikatnie położył na łóżku i ponownie zaczął całować. Ula jednym ruchem zdjęła z niego bluzę i zabrała się za ściąganie z niego koszulki. Marek także zaczął ją rozbierać. Po chwili oboje byli już w samej bieliźnie. Ich ciuchy były porozrzucane po pokoju, a część jakimś dziwnym trafem także znalazła się w salonie. Marek całował narzeczoną po szyi schodząc powoli w dół. Nagle Ula go odepchnęła i rzekła:
- Marek, ja tak nie mogę.
- Coś nie tak? – zapytał zdziwiony.
- Marek, ten pies... On mnie gryzie.
Marek westchnął, wstał, wziął psa, wrzucił go do salonu i zamknął drzwi.
- To na czym skończyliśmy? – zapytał z uśmiechem.
Dziewczyna przyciągnęła go do siebie i zaczęła namiętnie całować. Marek zębami zsunął jej jedno z ramiączek od stanika i czule pocałował w usta. Nagle dobiegł ich dźwięk domofonu.
- Marek... ktoś dzwoni...
- Daj spokój – rzekł, po czym powrócił do całowania jej.
Dziewczyna uległa, jednak gdy drugi raz zadzwonił domofon, lekko odepchnęła go od siebie i wydyszała:
- Ktoś dzwoni!
Chłopak westchnął i zszedł z niej. Ula wstała, zarzuciła na siebie jego t-shirt i wyszła z pokoju. Po drodze minęła szorty narzeczonego i uśmiechnęła się pod nosem. Nagle usłyszała dźwięk przekręcania klucza w drzwiach, a po chwili:
- Cześć, córciu! – zawołał Józef.
- Cześć, Ulka! Jednak dzisiaj wpadłam po tego fikusa! – dodała Ala.
Weszli do salonu.
- Cześć – powiedziała speszona Ula rumieniąc się lekko.
Do salonu wszedł Marek (w samych bokserkach) i jak gdyby nigdy nic się przywitał:
- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór – rzekł Józef.
- Dobry wieczór – dodała Ala.
Marek podszedł do Ali i ukucnął.
- Mogę przeprosić? – zapytał trzymając jedną ręką szorty, na których stała.
- A, tak! – Ala zeszła z nich.
Marek je podniósł i założył na siebie.
- Widzę Ulka, że już się urządziłaś. Najważniejszy sprzęt – Ala wskazała na Marka. – już jest...
Ula się zaczerwieniła, a Marek się uśmiechnął.
- No... i nawet dostałam dodatek gratis – powiedziała Ulka wskazując na pieska.
- Ooo! Jaki słodki... Jak się wabi?
- Tami – rzekli Marek i Ula równocześnie.
- To jest...
- Alaskan Malamute – dokończył Marek.
- Aaa...
Zapadła niezręczna cisza. Po chwili:
- To my nie będziemy przeszkadzać. Wezmę fikusa i już nas nie ma – rzekła Ala sięgając go. – Ale... co to jest?
Ala wskazała na nadgryzioną łodygę. Marek nerwowo zmierzwił włosy.
- To... to... to Tami – rzekła cicho Ula.
- Tosia... – jęknęła Ala, po czym spojrzała na prezesa.
- Przepraszam. Mogę go odkupić – zaproponował młody Dobrzański.
- Nie, nie trzeba. My już pójdziemy – odrzekła Ala.
- Tak, my już pójdziemy. Maciek tam czeka z Beatką, a w końcu też musi już iść do domu – dodał Józef.
- Maciek – rzekł z ironią Marek, lecz nikt nie zwrócił na niego uwagi.
- To cześć, dzieciaki – rzekł Józef udając się w kierunku drzwi.
- Dobranoc – powiedziała Ala.
- Dobranoc – odpowiedzieli równo narzeczeni.
Po chwili byli już sami w mieszkaniu.
- Ale wpadka – rzekła Ula.
Marek złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował. Nagle drzwi od mieszkania ponownie się otworzyły.
- A Ula! – zawołała Ala wchodząc do mieszkania. – Uups... Przepraszam!
Marek wybuchnął śmiechem. Natomiast zirytowana Ula zażartowała:
- Ala, jak już tu nie mieszkasz to może oddaj mi klucze. Dam je Markowi.
Chłopak zrobił zaskoczoną minę.
- Ja właśnie w tej sprawie. Proszę – rzekła Ala podając Markowi klucze.
Tym razem to Ula zrobiła zaskoczoną minę.
- Dziękuję – zabrał je jej i włożył do kieszeni.
- To ja już naprawdę idę. Pa – powiedziała.
W następnej chwili już jej nie było.
- Ale... – zaczęła Ula. – A zresztą to może i lepiej.
Marek się uśmiechnął.
- Marek...
- Hmm?
- To zostajesz na noc?
Chłopak spojrzał na nią. Ula zrobiła słodką i niewinną minkę.
- I jak ja mam ci odmówić?
- Juppi! – zawołała szczęśliwa.
Marek wybuchnął śmiechem.
- Jesteś głodny? – dziewczyna weszła do kuchni. – Co byś zjadł?
- No... – podszedł do niej, po czym objął ją w pasie i powiedział zmysłowo – Najchętniej to ciebie...
Pocałował ją w szyję. Najpierw raz, potem drugi i trzeci.
- Marek!
- To jak? Dasz się zjeść? – zamruczał, po czym zrobił jej malinkę na szyi.
Dziewczyna odwróciła się do niego przodem i spojrzała mu w oczy.
- Czekam – zachęciła go do rozwinięcia tej sytuacji.
Marek uśmiechnął się, pocałował ją w usta, po czym wziął na ręce i zaniósł do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając za nimi psa. Położył Ulę delikatnie na łóżku i zaczął namiętnie całować.
***
Nazajutrz.
- Marek, wstawaj – rzekła Ula.
Marek zamruczał i rzekł zaspanym głosem nie otwierając oczu:
- Jeszcze 5 minut...
I wtulił się w Ulę. Dziewczyna nie miała serca dalej nalegać. Uśmiechnęła się i zmierzwiła mu włosy. Chłopak jeszcze bardziej się w nią wtulił.
- Dlaczego nie może być tak zawsze? – zapytał nadal nie otwierając oczu.
- A kto powiedział, że nie może?
Marek podniósł się i zapytał z nadzieją:
- Ale przecież ty tu, a ja u siebie w mieszkaniu, przecież...
- Wiesz, bo ja tak sobie myślałam, że... – przerwała mu.
- Co myślałaś? – dopytywał Marek.
- Ty masz mieszkanie i ja w sumie mam mieszkanie, nie?
- Mhm.
- No i gdyby tak jedno z nich... sprzedać... i za te pieniądze uregulować te dwa kredyty na firmę... to byśmy mieli na start czyste konto. Co o tym myślisz?
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł – powiedział, po czym pomyślał robiąc zrezygnowaną minę: „Tylko szkoda, że ja mam jeszcze trzeci kredyt na głowie. I to dość spory...”.
- Marek, coś się stało? Myślałam, że ucieszy cię takie rozwiązanie.
- Ucieszyło. Naprawdę.
- To dlaczego masz taką minę?
„Taa... jeszcze się wkop” – pomyślał.
- Nic takiego.
- Na pewno?
- Tak. Zróbmy tak: wieczorem jeszcze raz to na spokojnie przemyślimy, okej?
- Mhm. A teraz wstajemy! – rzekła zachęcająco.
- No dobra.
Oboje wstali. Marek udał się do łazienki, a Ula w tym czasie się ubrała.
- Marek...
- Hmm? – mruknął wychodząc. – O, ładnie wyglądasz.
Dziewczyna trochę się zarumieniła i rzekła:
- Dzięki.
- Słucham, co moja królewna chciała powiedzieć, zanim jej jak zwykle przerwałem? – Marek miał przypływ czułości.
- Lubisz mnie? – zapytała słodziutkim głosem.
Chłopak spojrzał na nią podejrzliwie.
- O co ci chodzi?
- Ale lubisz?
- No lubię.
- A zrobisz coś dla mnie?
- Dlaczego czuję, że będę tego żałował? Tak. Co mam zrobić?
- Bo wiesz, Tami to jeszcze szczeniaczek i...
- Nie, nie, nie. Zapomnij. Ula, nie weźmiemy jej do firmy.
- Ale dlaczego?
- Bo nie można ot tak sobie przynosić zwierząt.
- Ale Aleks czasami przynosił swojego pieska.
- Ula, nie!
Dziewczyna zrobiła maślane oczka i wzięła Tami na ręce. Pies, jakby wiedział o co chodzi, też zrobił słodką minkę.
- Nie! – rzekł stanowczo Marek.
Po piętnastu minutach w samochodzie.
- Czyli najpierw do mnie. Muszę się przebrać. – rzekł Marek odpalając silnik. – I trzymaj tego psa na kolanach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj! Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Łatwiej nam się pisze, kiedy wiemy, że mamy dla kogo.
Wszelkie dyskusje mile widziane :)